Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem czy to zjawisko jest normą czy jakimś wybrykiem natury, nie…

Nie wiem czy to zjawisko jest normą czy jakimś wybrykiem natury, nie mam pojęcia. I dziwnym trafem zestrzeliło mi się przed chwilą z historią o Januszexie i komentarzem, że czasy niewolnictwa pracowego minęły. Tylko nie wiem czy to nie idzie źle w drugą stronę.

Nie jestem HRowcem, ani miękkim ani twardym, żadnym. Ale na rekrutacji się znam, przeszkoliłam nasz dział rekrutacji w kilku krajach. Niemniej nie uprawiam tego zawodu i uprawiać nie chcę.

Ale dzisiaj koleżanka miała urwanie tyłka i na dodatek coś jej z pacholęciem wyskoczyło, więc zaczęła mnie błagać, żebym jej wzięła dwie rozmowy rekrutacyjne, wstępne, na stanowisko specjalisty ds. Marketingu. Błagała, a że ja w tej części miesiąca nudzę się nieprzytomnie w pracy, to się zgodziłam.
Rozmowa online z dwoma kandydatami. Pierwsza mnie zachwyciła w kwestii jaka fajna młodzież nam urosła. Młody człowiek, 23 lata, po szkole wyższej (jakiejś nieznanej mi, ale ja nie muszę znać szkół wyższych) - studia, praktyki, wiedza nabywana na ochotnika, cudny dzieciak, nie wiem jak w praktyce, ale entuzjazm i zaangażowanie z niego bił. Zarekomendowałam go do szefa Marketingu, odbył rozmowę, pozytywnie, choć jeszcze za mało wie na stanowisko Specjalisty, ale rokuje i może jakiegoś Juniora z niego zrobią.

Przyszła druga rozmowa. To chłopię przedstawiało takie same warunki, wiek, wykształcenie, tylko żadnej praktyki, ale skoro jego cv przeszło, to kim ja jestem, żeby dyskutować.

Zaczął rozmowę od zapytania jakie zarobki oferujemy, bo on nie będzie marnował mojego i swojego czasu, jeżeli mu nie odpowiadają. No ok, podejście dobre, w końcu dla pieniędzy pracujemy. Zapytałam ile jest dla niego zadowalające. 14k brutto. Hmmm, mieści się w widłach stanowiska, ale raczej w górnych granicach, niemniej, jeżeli jest świetny, to czemu nie. Nie mnie decydować.

Skończył szkołę i to raczej wszystko. Miał jakąś styczność z marketingiem, ale to bardziej pomagał kolegom przy projektach. Skończył Marketing przypominam. Przeszliśmy do konkretów:
- Pozycjonowanie stron? Znaczy fejsbuk? - Nie jego specjalizacja.
- Trade marketing? - Znaczy co? - Znaczy ekspozycje...? - Aaaa, nie jest sprzedawcą.
- Content? - A to jak mu się da, to on go może opracować i adiustować, bo dobry w pisaniu jest, w liceum był.
- Product experience? - Ale że co z tym?

Dalej sobie darowałam, bo chyba jakoś zaczęłam tracić wiarę i powinnam tu rozmowę zakończyć. A że nie potrafię się zamknąć (i dlatego się nie nadaję na rekrutera) pytam pana, co w zasadzie potrafi. Więc: bardzo szybko się uczy i jest generalnie bardzo bystry. Mówię mu, że na stanowisko, o które się ubiega to trzeba wiedzy, a on mi na to: "w takiej dużej firmie nie macie nikogo, kto mnie wszystkiego nauczy?". Tak, trafił nam się kandydat na stażystę za 14k brutto.

Dla jaj go umówiłam na rozmowę z szefem Marketingu - a co tylko ja mam się męczyć, wredna ze mnie sztuka. Zabije mnie pewnie :D

praca rekrutacja

by Samoyed
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar marynarzowa
11 11

Życie szybko zweryfikuje jego wymagania.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 13

@marynarzowa: Albo i nie. Rodzice moga miec znajomosci, znajomi moga miec. Taki tupet gdzieniegdzie jest w cenie.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 18

@Armagedon: W mojej firmie nie dostanie. Dostalam juz gniewnego maila w jego sprawie za marnowanie czasu waznego pana managera. Jest mi z tego powodu przykro… raczej.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 8

@Samoyed A powinno być Ci przykro, skoro Twoim zadaniem było właśnie "odsiać" takich bezsensownych kandydatów. Nie wykonujesz swojej pracy, marnujesz ludziom czas i jeszcze jesteś z siebie zadowolona. Jesteś niemniej piekielna niż kandydat. Kandydat, który się zwyczajnie "wycenia" na rynku.

Odpowiedz
avatar xandra
12 12

Czyli marnujesz czas managera z Twojej firmy i tego chłopaka na bezsensowną rozmowę, ale to kandydaci są tacy źli xD Jakby co to nie bronię tego chłopaka, ale śmieszy mnie takie podejście. Trzeba było mu podziękować i niech szuka szczęścia gdzie indziej.

Odpowiedz
avatar Leme
14 16

Zamiast gościowi szczerze powiedzieć, że jego wiedzę i nastawienie oceniłaś negatywnie i musi nad tym popracować, to Ty "dla jaj" ustawiłaś mu kolejne spotkanie, celowo marnując czas co najmniej dwóch osób i jeszcze go utwierdzając w przekonaniu, że ma odpowiednie wymagania? Ile Ty masz lat, 13?

Odpowiedz
avatar mama_muminka
7 9

Z racji mojej pracy też dostaje rekomendacje od HR w sprawie zatrudniania pracowników. Odbywam wstępną rozmowę i decyduje czy kandydat idzie rozmawiać dalej z bezpośrednim przełożonym. Kandydat beznadziejny, nie on pierwszy i nie on ostatni. Ale ty jesteś bardziej piekielna, bo niepotrzebnie zmarnowałaś czas i chłopaka i managera. A chłopak w dodatku będzie myślał, że jego wymagania są ok, skoro "dostał" się do drugiego etapu. Nic tu nie ma sensu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Samoyed bardzo niepoważnie się zachowałaś. Zmarnowałaś nie tylko swój czas na tę niby rekrutację ale i managera i kandydata. Myślę, że pozwalasz sobie na takie zagrywki i zabawę kosztem innych osób że masz bliskie kontakty z szefem i zapewnia Ci to bezkarność. Jak napisałaś w komentarzu do innej historii o swoim prezesie "dzwoni do mnie w rożnych porach, zeby sie dowiedziec o cos, co nie jest w moim zakresie, pochwalic sie, pozalic, powiedziec mi, ze mam sie zainteresowac efektywnoscia danej osoby, ktora jest daleko poza moim zakresem". To bardzo nieprofesjonalne zachowanie i jak widać niestety nie pozostaje bez wpływu na Twoją pracę.

Odpowiedz
avatar japycz1
5 5

Śmiać mi się chce jak czytam wypowiedzi typu: " Nie jestem HRowcem, ani miękkim ani twardym, żadnym. Ale na rekrutacji się znam, przeszkoliłam nasz dział rekrutacji w kilku krajach. Niemniej nie uprawiam tego zawodu i uprawiać nie chcę." Podsumowując. Nie jesteś HRowcem, nie pracujesz w zawodzie, nie wiesz co z czym(chociaż wydaje Ci się pewnie inaczej) ale odpowiadasz za szkolenie ludzi zajmujących się tym. Aha. Bardzo realistycznie brzmi. Jak wszystkie Twoje wypowiedzi. Wszyscy w tej pracy Cię błagają, marnujesz czas ludzi na wyższych stanowiskach, jesteś "nie do ruszenia". Hmmm. Powiedz mi proszę, jak Ty, z takim ego, mieścisz się jeszcze w drzwiach?

Odpowiedz
avatar japycz1
5 5

@Samoyed nie zawiść a próba obiektywnej oceny. Zastanów się dlaczego za każdą wypowiedź łapiesz same minusy.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-4 4

@japycz1: Minusy tutaj maja taka sama wartosc jak wpisy w pamietniczku w podstawowce. Mam swoich fanow, laza za mna i minusuja fakt, ze mam prawie 1,9 wzrostu, ze Nowy Jork jest najbogatszym miastem swiata, ze moja mama byla tlumaczem tekstow medycznych. Nic innego w tym nie bylo, tylko te pojedyncze informacje. A fanow zdobylam wsrod madek tutejszych, bo im mowie, ze zapewne ich bombelki tyko dla nich sa wyjatkowe i ultra grzeczne, mowie ze panienka na infolinii to nie jest ich manekin do wyladowywania sie. Ze kurier jest pod korek zajety i po prostu odwala swoja robote byle jak, bo inaczej nie moze. Sa tez tacy jak ty, ktorym sie nie podoba, ze nie robie z siebie jedynej sprawiedliwej bez wad i krysztalowej w postepowaniu. Ba, otwarcie sie przyznaje, ze wredna jestem. I mam wywalone na minusy i krytyke, co chyba wkurza was najbardziej, bo powinnam sie zaczac tlumaczyc i posypywac leb popiolem.

Odpowiedz
avatar japycz1
3 3

@Samoyed o masakra. Serio. "minusuja fakt, ze mam prawie 1,9 wzrostu, ze Nowy Jork jest najbogatszym miastem swiata, ze moja mama byla tlumaczem tekstow medycznych." Nadal nie rozumiesz. Problem jest w Tobie a nie we wszystkich na około. A problem nazywa się przerost ego. Na portalu że śmiesznymi historyjkami nikogo nie obchodzi ile masz wzrostu, kim była Twoja matka, to że Nowy York jest najbogatszym miastem świata. Dożesz mieszkać w tym cudownym mieście, nawet w slamsach i nie ma to na ciebie żadnego wplywu. Nikt tego nie zweryfikuje, większość nawet nie wierzy w to co piszesz. I żadnej z tych informacji nie było w historii a już na pewno nikomu nie chciało by się za tobą chodzić. Może to zaskakujące ale nie jesteś pępkiem świata. Zrozum to w końcu. " A fanow zdobylam wsrod madek tutejszych, bo im mowie, ze zapewne ich bombelki tyko dla nich sa wyjatkowe(...)" - nie. Fanów, jeśli już, zdobyłaś swoim ograniczonym światopoglądem. Tym że wiesz wszystko najlepiej i jedynie Twój pogląd jest tym "właściwym" a inni to debile. Jak wchodzę sporadycznie w komentarze pod dowolną historia i widzę jakiś wyjątkowo głupi komentarz to na 90% jest napisany przez Ciebie albo bazienke.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
6 6

Serio macie w firmie tyle wolnego czasu i pieniędzy, żeby marnować je na bezsensowne rozmowy rekrutacyjne? W dodatku utwierdzilaś beznajdziejnego kandydata w jego przekonaniu o własnej świetności. Nie rozumiem tylko po co?

Odpowiedz
avatar Windowlicker
5 5

"nudzę się nieprzytomnie w pracy, to się zgodziłam." Czyli jesteś tam niepotrzebna, generujesz koszty. Na szczęście jest kryzys, będzie rewidowanie gównopstanowsk, powodzenia w ściganiu się z kotem do śmietnika po jedzenie! <3 korpojulki, wasz czas nadchodzi :)

Odpowiedz
avatar Samoyed
-5 5

@Windowlicker: Chcialbys… Ale nie. Ludzie w mojej branzy sa jak karaluchy, przetrwaja wybuch atomowy. Kiedys, kiedy szukalam zawodu moja, niezyjaca juz, przyjaciolka, powiedziala: zacznij to robic, to zawsze bedzie wymagalo czynnika ludzkiego. Miala racje. Oczywiscie, ze generuje tylko koszty, nie tworze i nie zarabiam. Ale jestem niezbedna, znaczy nie ja, tylko moja funkcja. Ja jestem zastepowalna, jak kazdy oczywiscie, ale siedze w tej firmie 14 lat, dobrze mi tu, kolejne dzialki, automatyzowane, wchodza w moj zakres. Zreszta nie ta firma, to inna. Taka specyfika, ze nikt sie specjalnie nie pcha, bo wyglada na nudne, ale przez to brakuje specjalistow. Wiec nie obawiam sie. Przez 4 miesiace w roku pracuje po 14 h na dobe. Przez pozostale jestem zajeta moze dwa tygodnie. A przez reszte czasu sie obijam, chociaz pod kompem musze byc. Ot, cala tajemnica. Znajdz swoja nisze, nie bedziesz musial czekac na porazke innych.

Odpowiedz
avatar marcelka
2 2

Piekielne to jest podjąć się czegoś - dobrowolnie - a potem olać to na zasadzie "a bo tak". Rozumiem, że wg Ciebie, jakbyś na przykład poprosiła siostrę albo koleżankę, żeby np. podwiozła Cię do pracy jutro (przy założeniu, że totalnie nie masz innej opcji transportu), siostra lub koleżanka by się zgodziła, a potem jednak nie przyjechała - nie dlatego, że coś jej wypadło, tylko jej się zwyczajnie nie chciało - to byłoby zachowanie w pełni w porządku?

Odpowiedz
Udostępnij