Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o rzekomym mobbingu w pracy przypomniała mi sytuację sprzed kilku lat…

Historia o rzekomym mobbingu w pracy przypomniała mi sytuację sprzed kilku lat i jestem ciekawa waszych komentarzy - jak wy byście się zachowali i rozwiązali problem?

Pracowałam wtedy w obsłudze klienta online. Nie mieliśmy kontaktu face to face z klientami, więc dress code mieliśmy luźny, a w zasadzie go nie było i zazwyczaj ludzie przychodzili w zwykłych ciuchach typu jeansy, codzienne koszule, luźne sukienki.

Kiedyś do naszego zespołu dołączył powiedzmy Mirek. Mirek miał dość oryginalny styl noszenia się, był tzw. metalem. Długie włosy, ciężkie buty, koszulki z zespołami itd. Generalnie spoko, nic takiego, tyle, że w tym wszystkim Mirek nieszczególnie dbał o higienę i niezbyt zwracał uwagę na schludny wygląd. Przykładowo Mirek nosił ciasno zaczesane w kucyk włosy, które wyglądały jakby wylał na nie szklankę oleju, a między pasmami przy głowie można było nawet z pewnej odległości dostrzec wielkie płaty łupieżu. Nosił zazwyczaj dwie koszulki zamiennie, obydwie potwornie sprane, dziurawe w kilku miejscach. Spodnie nosił za duże, bez paska, czego efektem było to, że ciągle zsuwały mu się z tyłka i regularnie mogliśmy zobaczyć jego "rowek". Ale, o ile wzrok można odwrócić, tak węchu już nie. Mirek po prostu strasznie śmierdział.

Po kilku tygodniach było już jasne, że to nie przypadek czy jednorazowa wpadka, a po prostu problem z higieną. Na początku staraliśmy się delikatnie zasugerować, że coś jest nie halo, na przykład ktoś otwierał okno, mówiąc, że straszny zaduch, powstawialiśmy jakieś odświeżacze powietrza, ale Mirek chyba nie zorientował się, że ma to jakiś związek z nim. W końcu zostałam przez zespół oddelegowana do rozmowy z nim w cztery oczy. Nie wiem, czemu padło na mnie - może koledzy szukali sobie głupiego, ale prawda jest taka, że z całego zespołu Mirek w sumie tylko ze mną rozmawiał w miarę normalnie. Nie wiedziałam jak zacząć, więc zagadałam Mirka o jego koszulki, że chyba je bardzo lubi, czy są jakieś wyjątkowe. Mirek powiedział, że owszem, to koszulki jego ulubionych zespołów. Dość niezgrabnie napomknęłam, że wyglądają na znoszone i może dobrze byłoby odświeżyć nieco garderobę, dodając, że w koszuli na pewno wyglądałby znacznie bardziej atrakcyjnie. Mirek odburknął, że jego koszulki jego sprawa i zakończył rozmowę.

Jakiś czas później koledzy niby przypadkiem zaczęli przy nim rozmawiać o szamponach do włosów dla mężczyzn i jakimś super specyfiku na łupież i przetłuszczające się włosy. Bez efektu.
W końcu jedna z koleżanek stwierdziła, że to dziecinada, wzięła Mirka na rozmowę i powiedziała mu prosto z mostu, że brzydko pachnie i odstrasza nieestetycznym wyglądem i miło by było gdyby przyłożył się trochę do schludnego wyglądu zewnętrznego i higieny. Mirek odburknął, że to jego sprawa co nosi i kiedy się myje, a koleżanka ma "zamknąć ryj".

Następnego dnia dostaliśmy maila od pani z HR, że dostała skargi, że znęcamy się nad nowym kolegą i się na nim wyzłośliwiamy, bo reprezentuje subkulturę metalową. Dostaliśmy ostrzeżenie, że kolejne sygnały o takich zachowaniach będą skutkowały naganami dla całego zespołu.

Nie wytrzymaliśmy i zwróciliśmy się do kierownika działu. Zaprosiliśmy go do spędzania jednego dnia z Mirkiem w biurze i popracowania w takich warunkach. Kierownik najpierw wszystko bagatelizował, jednak faktycznie zaczął nasze biuro odwiedzać pod różnymi pretekstami, czego skutkiem było to, że w końcu faktycznie porozmawiał z Mirkiem i zwrócił mu uwagę, że dress codu nie ma, ale jednak schludny wygląd i brak nieprzyjemnego zapachu jest wymagany. Nie wiem, jak dokładnie przebiegła ta rozmowa, Mirek więcej się w biurze nie pojawił. Zastępca kierownik puścił info (albo zwykłą plotkę), że Mirek zarzucił kierownikowi nietolerancję i stwierdził, że z takimi ludźmi nie chce pracować i idzie do konkurencji.

Co myślicie? Może my jako zespół mogliśmy zareagować inaczej? A może trzeba było to ignorować (niestety, na dłuższą metę na dało się)?

firma

by ~coconut
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Morog
5 13

Tak się kończy sugerowanie, że może się domyśli, zamiast po prostu powiedzieć o co chodzi

Odpowiedz
avatar Balbina
14 14

Myślę ,że mieliście rację. Komfort pracy nie tyczy się tylko zarobków. Z takimi ludżmi siedzi się 8 godzin a nie pół godziny. Miałam dziewczynę na próbnej umowie. Tak jej z buzi jechało, że stać koło niej nie dało rady. Jak się przyjmowała to albo zainwestowała w tik taki albo wymyła zęby. A pózniej olała. Wytrzymałyśmy do końca umowy i jej nie przedłużyłyśmy. I mówiąc szczerze nie bardzo wiedziałam jak jej to powiedzieć. Smród był taki jak gnijącego mięsa. Kiedyś w Castoramie kupowałam coś tam. Od pracownika obsługującego brzydki zapach(przepoconych pach) się ciągnął. Nie szło stać bliżej niż metr. Nawet w aucie na powrocie cały czas czułam jego zapach .Brrr

Odpowiedz
avatar Librariana
15 15

Skoro macie w pracy dział HR, który zajmuje się kwestiami interpersonalnymi to nie można było od razu tam zgłosić problemu? Albo w momencie gdy dostaliście maila wytłumaczyć, na czym polega rzekome znęcanie się?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 0

@Librariana: Pewnie nikt nie chciał "robić zadymy", albo sądzili, że zgłaszanie tego byłoby dla niego wstydliwe i chcieli to załatwić bardziej "prywatnie". Czy to rozsądniejsze? Może i nie ale jestem to w stanie zrozumieć. Ale po tym mailu z HR to bym się kłóciła i to mocno. Bo nie chciałabym być oskarżana o znęcanie za zwrócenie chamowi uwagi, żeby się umył.

Odpowiedz
avatar Znerwus
7 7

Zgadzam się z Morogiem, od razu mówić wprost

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Znerwus Ja też. Ja np. nie jestem domyślny i takie sugestie na mnie nie działają. Trzeba mi powiedzieć wprost, o co chodzi i zwykle da się dogadać. Za to takie podchody działają mi na nerwy. Ktoś coś pier...i od rzeczy i nie wiadomo, o co mu chodzi.

Odpowiedz
avatar Crannberry
13 17

Co prawda nie higiena osobista, ale w liniach lotniczych miałam paru kolegów, którzy z bardzo graficznymi szczegółami opowiadali o swoim życiu erotycznym. I za każdym razem, kiedy ktoś im zwrócił uwagę, że niekoniecznie ma ochotę w pracy wysłuchiwać, kto komu co gdzie wkładał i na jaką głębokość, biegali na skargę, że się ich dyskryminuje ze względu na orientację

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 8

@Crannberry: U mnie na studiach była taka dziewczyna, drugi raz widzę ją na oczy, a ta mi opowiada, jak wygląda penis jej faceta. Jak jej powiedziałam, że jej facet chyba nie byłby zadowolony z tego, że opowiada obcym ludziom o jego penisie, to tylko się zaśmiała. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym trafiła na kogoś takiego w pracy xD"

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 10

Kiedy na rozmowę o pracę przyszła do nas taka dziewczyna. Młoda, ale "niedomyta", zlana perfumami, miała tłuste włosy i była w poplamionej bluzce. Nie proponowaliśmy nawet dnia próbnego, bo po jej wyjściu trzeba było wietrzyć pomieszczenie.

Odpowiedz
avatar weron
15 15

echchch, jak to się po angielsku mówi 'I feel for you, bro'. Mam w pracy podobny przypadek. Dzieciak jakieś 19-20 lat. Paznokcie pomalowane na czarno, a jak lakier poodpada, to pod spodem też czarno. Śmierdzi tak, że od razu wiadomo, że jest dzisiaj w pracy. W mój pierwszy dzień pracy byłam przekonana, że to ja tak capię ze stresu, ale zorientowałam się, że 'śmierdzę' tylko jak on jest w pobliżu (co ciekawe, nie ja jedyna tak miałam). Zapytałam babkę z pracy, czy tylko ja jestem przewrażliwiona, czy inni też to czują. Powiedziała, że wszyscy wiedzą, ale nikt mu nie powie, bo nie chce mu robić przykrości. Ja z kolei chyba jestem przeczulona na punkcie zapachów (nawet tych ładnych ale intensywnych) i w jego obecności bolała mnie głowa, musiałam oddychać przez usta albo w ogóle nie oddychać przechodząc obok niego. Tylko co mi z tego, skoro cała alejka była zasmrodzona jego obecnością. Managerka wymyśliła kiedyś, że powie wszystkim, że lato się zbliża i trzeba przynieść dezodoranty żeby nie śmierdzieć. On też przyniósł jakiś (w dodatku babski, taki kwiatowy, typowo babciny), co w połączeniu z brakiem mycia się dawało mieszankę wybuchową. Kiedy po koronie wróciłam do pracy, to był najlepszy czas dla mnie, bo nie czułam jego smrodu. Ale odruch oddychania przez usta mi pozostał. Przesrane, że przez jednego brudasa muszą cierpieć wszyscy.

Odpowiedz
avatar tycjana12
-2 6

*kolegĄ*,poza tym całe to zdanie jest mocno chaotyczne.

Odpowiedz
avatar Mumei
15 17

Wasz kolega był zwyczajną niemyjącą się fleją. Mógłby ubierać się nawet w różowe sukienki i szpilki, ale jak nie dba o higienę to już jest tylko i wyłącznie jego wina. Mieliśmy w pracy podobną sytuację. Dziewczyna jeździła rowerem do pracy, dodatkowo ubierała się na totalną cebulę, nawet jak było gorąco na dworze i cóż, waliło od niej potem. Porozmawialiśmy z kierownikiem o tym, wziął ją na stronę i nagle przestało od niej walić. Można? Można! Tylko nie trzeba być pie*dolonym płatkiem śniegu i tyle.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2023 o 16:01

avatar AnitaBlake
8 10

@Allice: ja rozumiem ta sugestie, że nie wiedziala jak mu powiedziec by pral ubrania i sie myl. Wiec nie wiedzac co powiedziec, wpadlo jej do glowy zeby powiedziec o kuszuli.

Odpowiedz
avatar Allice
-4 6

@AnitaBlake: to on powinien odpowiedzieć że nie obchodzi go gust jakiejś baby. Albo rzucić że ona powinna nosić mniej obcisłe ubrania to by lepiej wyglądała. Nie usprawiedliwiam brudu ale wciskanie komuś koszul chociaż widać że woli inny styl jest słabe. A jak się nie wie co komuś powiedzieć to lepiej się zamknąć

Odpowiedz
avatar livanir
1 1

@AnitaBlake: szczerze, myślę podobnie. Gdyby to było coś w stylu "przydałoby Co się więcej takich koszulek, spoko są". Miałoby to więcej sensu, nie sądzisz?

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
3 3

@livanir: a oczywiscie ze mialoby to wiecej sensu. Ja tylko wytlumaczylam czemu autorka o tych koszulach mowila. Oczywiscie to co autorka powiedziala nijak nie naprowadza rozmowce na prablem niemycia.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
6 6

Jeśli firma twierdzi, że wolność jednostki jest ważniejsza od dobra zespołu, trzeba zapytać, dlaczego to ma być akurat TA jednostka. Każdy ma prawo do niewąchania smrodku.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 4

Ciekawi mnie jak wyglądał proces rekrutacji? Na rozmowę kwalifikacyjną się umył i ubrał lepiej? Czy ktoś go przyjął i zignorował jego wygląd?

Odpowiedz
avatar trolik1
2 2

Miałem podobną sytuację. Dziewczyna, nie młoda, ale i jeszcze chwilę do wieku średniego miała. Po prostu śmierdziała. A kolega znalazł rozwiązanie ( bo chwilami w biurze aż w oczy szczypało)- postawił jej na biurku dezodorant. Obraziła się... ;)

Odpowiedz
avatar Milk
1 1

Jestem za bezpośrednią rozmową. Grzecznie, ale bezpośrednio. Z nami w jednej sali przez krótki czas pracowała taka pani. Po 40, schludnie wyglądała, ale capiło tak, że gryzło w oczy. Pracowaliśmy w pomieszczeniu bez okien i za ogromnymi stalowymi drzwiami (praca z kosmicznymi sumami pieniędzy). Jedynie dwa klimatyzatory powoli mieliły powietrze. Były wygłaszane koło niej sugestie, niektóre kobiety ostentacyjnie brały przy niej tabletki na alergię-że to pomaga z oddychaniem w smrodzie czy łzawiącymi oczami. Ale nikt nie odważył się porozmawiać. Po zgłoszeniu problemu do kierownika, ten powiedział, żebyśmy załatwili to w swoim gronie. W końcu kobieta mając dość takich szmerów wokół siebie, poszła na L4. Podobno złamała nogę, ale od razu oświadczyła kierownikowi, że do pracy nie wróci, że dyskryminacja, ostracyzm i odrzucenie. Wszystkim ulżyło, ale mi pozostał niesmak bo można było chociaż spróbować jasno wyłożyć sprawę. Jak to się mówi, "smród pozostał".

Odpowiedz
avatar Aniela
2 2

Jestem zwolenniczka mowienia wprost zamiast sugerowania zmiane koszuli, dezodorantu czy czegos innego. Chociaz i do tego musialam dojrzec. Na studiach mielismy takiego smierdziela. Zęby żółto-zielone (DOSŁOWNIE), ciuchy śmierdzące i sam odór ciała był tak nieznośny, że aż wykręcało oczy i nos a mnie od razu mdliło. Nie miałam z nim za dużo do czynienia ale było to okropne. Facet dzisiaj ma żonę więc albo się umył albo dziewczyna nie ma węchu ;)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 1

@Aniela: Może to częściowo przychodzi z wiekiem i doświadczeniem? Powiem, że jeszcze na studiach nie byłam zbytnio asertywna i raczej nie potrafiłabym do takiego człowieka podejść i wyłuszczyć prosto sprawy. Wiem, że byli znajomi co z tym problemu nie mieli ale też było sporo podobnych do mnie. Dziś mało kto się w takich sprawach pierdzieli tylko mówi prosto z mostu.

Odpowiedz
Udostępnij