Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Spostrzeżenie pielęgniarki. W szpitalnych salach wśród starszych ludzi można zauważyć dwie grupy…

Spostrzeżenie pielęgniarki.

W szpitalnych salach wśród starszych ludzi można zauważyć dwie grupy pacjentów.

Pierwsza grupa narzeka na rodzinę, na dzieci niewdzięczne, że banana do szpitala nie przyniosą, a ja im tyle w życiu poświęciłem...
Przychodzą w odwiedziny dzieci tej osoby, najczęściej to chwilę posiedzą, cukierki czy gazetę przyniosą, spytają personelu czy wszystko ok. Z reguły. I lecą do pracy, do dzieci w domu itd.

Druga grupa to osoby bardzo dumne z dzieci. Panie, jakie szkoły, jakie wykształcenie zdobyły! Jakie mądre, jakie zdolne! Jakie miłe, jakie ładne!
A gdy spytać kiedy można je poznać, taka babcia odpowiada z uśmiechem "a nie wiem, bo już z 6 lat do Polski nie przyjeżdżają".

Gdy słyszycie żale na wyrodne dzieci, nie osądzajcie i nie wierzcie na słowo.

Poland

by Milk
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar digi51
14 18

Mhm, a nie ma trzeciej i czwartej grupy? Czyli ludzi dumnych z dzieci, które je odwiedzają? I ludzi narzekających na podłe dzieci, które faktycznie nie odwiedzają?

Odpowiedz
avatar Samoyed
2 6

@digi51: Dokladnie o to chcialam zapytac :) Sa faktycznie dobre dzieci, ktore rodzice chwala, znam takich! Ba, sama taka jestem. I moje dzieci takie sa. Sa tez podle jednostki, ktorych rodzice to wiedza.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 12

@digi51: Jeśli chodzi o 3 grupę, to może jest po prostu za mało takich osób, aby był sens o tym wspominać? Osobiste doświadczenia np. Samoyed niewiele znaczą w porównaniu z doświadczeniami pielęgniarki, która widuje takich osób tysiące. Za to 4 grupa nic by nie udowadniała, ponieważ wszystkie informacje pochodziłyby od pacjenta, a mało który zły rodzic przyzna, że faktycznie był beznadziejnym rodzicem.

Odpowiedz
avatar digi51
7 9

@Ohboy: Serio uważasz, że tak strasznie mało jest starszych ludzi mających ciepłe i serdeczne stosunki z dziećmi, że nie warto o nich wspominać? Nie wiem, czemu obserwacje jednego anona miałyby być więcejw warte niż obserwacje drugiego anona. Szczególnie, że "historia" raczej tendencyjna z tezą. Rozumiem, że tu miała być uwypulkona pewna piekielność, ale przy takim sformułowaniu ("są dwie grupy") każe to czytelnikowi myśleć, że w każdej rodziny jest albo zły rodzic albo złe dziecko.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 2

@digi51: A nie wiem, jak to wygląda, bo nie mam dużo kontaktu z osobami starymi i schorowanymi, znam tylko jeden przypadek, ale on akurat wpisuje się w to, co opisała autorka. Tak więc możliwe jest zarówno to, że takich osób malutko, oraz to, że autorka zignorowała tę grupę. Czytając anonimowe historie należy do pewnego stopnia zaufać autorom, że są tym, za kogo się podają. Inaczej jakiekolwiek komentowanie nie ma żadnego sensu. A tutaj akurat ta konkretna informacja od Samoyed nie jest nic warta, bo odnosi się do malutkiej grupy i można ją uznać jedynie za przykład anegdotyczny.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Ohboy: Ok, a z drugiej strony wyznania pielęgniarki są tendencyjne, bo szpital to stresujące okoliczności, ludzie często narzekają i gderają, bo ich boli, są wymęczeni, poirytowani. Inni tak wychwalają dzieci pod niebiosa, a w duchu mają o nich jak najgorsze zdanie, ale "wstyd się przyznać". Kocham mojego ojca nad życie i mam świetny kontakt, ale jak go odwiedzałam w szpitalu to mi autentycznie było wstyd. Jest cholerykiem, w dodatku był potworie obolały po operacji, wydzierał się na mnie i na mamę, aż jego sąsiad z sali wyszedł mając oczy jak 5zł i wyszedł, miał pretensję, że nik go nie odwiedza mimo, że przyszłam ja, przyszła mama, a rano było moja siostra. Pielęgniarka pewnie już sobie wyrobiła o nim zdanie XD I w tym problem, że pielęgniarka nie zna sytuacji rodzinnej pacjenta - zna go tylko pobieżnie. Autorka apeluje o nie wyciąganie pochopnych wniosków i nieocenianie, a zdaje się, że sama próbuje to robić.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 2

@digi51: A tak, na pewno trzeba wziąć poprawkę na to, że w szpitalu raczej nie leżą zdrowi ludzie, a choroba i sama atmosfera szpitalna różnie na nich wpływają. Ale no, najważniejsze jest to, żeby bezmyślnie nie kupować opowieści o wyrodnych dzieciach, a często widzę po komentarzach na FB, że jest do tego tendencja.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 6

@Ohboy: Znam jednego czlowieka, ktory ma matke i nie zajmuje sie nia, olewa ja, kiedy ona tego potrzebuje. Reszta w mniejszym lub wiekszym stopniu jest w dobrych stosunkach z rodzicami, mimo ze przeciez nie kazdy rodzic jest dobrym rodzicem. Przykro mi, ze pochodzisz z innego srodowiska, gdzie to, co powinno byc norma jest patologia, ale to nie oznacza reprezentacji calego spoleczenstwa. Znasz jeden przypadek i wydajesz autorytatywne sady? To jest dopiero anegdotyczne. A ja tylko w moim domu mam 5 przypadkow normalnych cieplych zwiazkow z rodzicami. Moje dzieci zajmuja sie tez chetnie i regularnie swoimi dziadkami. Ktorzy zreszta maja 5 innych dzieci (poza ojcem moich potomkow, ktory nie zyje), ktore rowniez pomagaja rodzicom, kiedy tylko moga. Wiec anegdota sie poszerza. Np. moja przyjaciolka ma macoche, klasyczna jak z bajki o Kopciuszku, tylko siostr nie ma. Miala z nia straszne przejscia, lacznie z klopotami finansowymi, w ktore macocha przyjaciolke wpedzila. Ale to bylo dawno. Teraz macocha ma 91 lat i umiera. Moja przyjaciolka jest u niej codziennie i slyszy od pielegniarek: "Pani mama nie moze sie pani nachwalic". Bo tak zyja normalni ludzie. A pielegniarka, ktora widzi tylko robaczywe uklady to pielegniarka skwaszona bez kszty empatii. Bo ludzie sa paskudni, sama to wiem, ale sa tez ludzie normalni i dobrzy i nie sa zadnymi jednorozcami.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 2

@Ohboy: Serio? Większość ludzi, których znam są z tej trzeciej grupy, tzn. odwiedzają rodzinę (nie tylko rodziców) oraz znajomych w szpitalu, jak tylko często mogą. Może nie codziennie, ale np. na zmianę z pozostałym rodzeństwem, czy, zazwyczaj już dorosłymi, wnukami. Na przełomie sierpnia i września byłem ponad tydzień w szpitalu i u sporej większości osób codziennie ktoś był odwiedzić, a żaden z pacjentów złego słowa o rodzinie nie powiedział.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 2

@Samoyed: Twoje wycieczki osobiste są bardzo zabawne, bo chyba nie rozumiesz tego, co czytasz. Jasno napisałam, że NIE ZNAM tylu chorych, starych osób, aby móc wyciągnąć konkretne wnioski. Znam tylko jeden przypadek, który akurat wpisuje się w to, o czym pisze autorka. I powiem szczerze, że nie czytam twoich dalszych osobistych wywodów, bo nie mają żadnego znaczenia. @rodzynek2 Kolejny, któy nie umie czytać.

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
9 9

Mama rocznik 1945, natomiast zapomina ile mam lat. Traktuje mnie, jak bym miał 5 lat, a nie 35. Szereg różnych chorób od wady wrodzonej serca poprzez zaćmę i niedosłuch. Aparatów nie założy bo nie. Na zaćmę dała się przekonać do operacji, bo był to ostatni gwizdek. Wiek i katorżniczy tryb życia zrobiły swoje odnośnie zdrowia. Zawsze działa w myśl zasady "co ludzie powiedzą" oraz "zastaw się, a postaw się". Jak coś sobie wymyśli, to tak się stanie i basta. Nikt nie ma racji, tylko ona. Za każdym razem powtarza, że mam wszystko w poważaniu, nawet własne dzieci, a ją już dawno. Żona zawsze robi nie tak, jak trzeba. Dzieci wychowujemy źle. Jaką byś rozmowę nie zaczął, to i tak skończy się pouczeniem. Zanim nie znalazłem satysfakcjonującej pracy zawsze słyszałem, że do ni niczego się nie nadaje, a ona dom na kościół da, aby nie mi (zagorzały ateista, "nawrócony jak zaniemogła"). Nadal uważa, że za dom ktoś ją "pochowa" (drewniany, rok budowy 1944, ostatni remont w latach 70tych, pipidówa pod miasteczkiem). Woli resztkami sił dojść do sklepu po 2 bułki, bo nie ma co na śniadanie, a chleb za suchy. Ciekawe, co by było, jak by mieszkaliśmy u niej, a nie ona u nas. Do szpitala nie idzie - tam same konowały i szczyle pracują. Tak nazwała siwego ordynatora szpitala papieskiego, co ją odratował pewnego razu. Tak się zachowuje wychowawca szkolny z 40 letnim stażem pracy. Uprzedzając pytania - jej emerytura w całości idzie na jej leki. Nigdy nic nie ugotowała czy upiekła, to nie dla niej. Także nie każda miła samotna babulinka jest samotna bo źli dzieci. Po prostu zwyczajnie kontakt z nią jest do minimum, bo nie da się pogadać normalnie o wszystkim i niczym.

Odpowiedz
avatar iskier89ka
-4 4

@ObserwatorObywatel: Nie dziwie sie, ze tak jest skoro mama urodzila cie majac 43 lata. To jest wiekowa przepasc. Ludzie na stare lata tez sie zmieniaja i dziecinnieja. W kazdym razie wspolczuje.

Odpowiedz
avatar gawronek
3 3

@iskier89ka Wszystko zależy od człowieka. Między moim tatą a moim bratem są 42 lata różnicy. Dogadują się świetnie.

Odpowiedz
avatar livanir
5 5

Moja babcia taka była. Miała guza i wymyślała niestworzone plotki. Np0. jak moja matka wpadła do babci z obiadem, babcia powiedziała, ze ciotki nie było u niej(A rzeczy np. etui na okulary były), a ciotce ze matka wyczekała momentu aż ta wyjdzie i szybko uciekła, żeby wyjść zanim ciotka przyjdzie... Ale moja babcia zawsze taka była.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Spostrzeżenie innej pielęgniarki. Pytanie czy ten pacjent chce wizyty tej rodziny. Bo mi pacjentka z dumą opowiadała jak to jej syn rozwija się za granicą. I zapytana o to, czy nie wolałaby, żeby przyjechał, powiedziała, że absolutnie. Odwiedza ją mąż, a dzieciom, choć powiedziała o swojej wizycie, absolutnie nie pozwoliła się odrywać od obowiązków i przyjeżdżać, bo wszystkie mieszkają za granicą. Także co pacjent to historia, a ty koleżanko po fachu doskonale powinnaś o tym wiedzieć i sama przestać generalizować

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

sa jeszcze ludzie, ktorzy zwyczajnie sa toksyczni i biadola, ze dzieci zle, bo zadbaly o siebie i sie odciely

Odpowiedz
Udostępnij