Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Koniec starego roku i początek nowego. Okres przyznawania premii za zeszły rok…

Koniec starego roku i początek nowego. Okres przyznawania premii za zeszły rok przypomniał mi jak to wyglądało w mojej poprzedniej pracy.

Moja szefowa była odpowiedzialna za trzy różne działy w firmie (łącznie około 50 osób). Były one powiązane ze sobą, ale każdy z nich miał swoje oddzielne procedury i wytyczne, które ze sobą kolidowały, np. w jednym z działów liczyło się obniżenie kosztów produkcji, co z kolei miało wpływ na terminowość, która była istotna dla innego z podległych jej działów itp. Podczas przyznawania tzw. zadań rocznych często były one powiązane właśnie z tymi wytycznymi co stwarzało duże problemy, żeby te cele osiągnąć. Jeżeli ktoś miał jakiś pomysł jak obniżyć koszty i szedł z tym do szefowej to przeważnie odbijał się od ściany, bo to spowoduje problemy w innych działach. Wydaje się, że pomysł żeby jedna osoba trzymała nad tym pieczę jest dobry, ale w praktyce wychodziło na to, że szefowa torpedowała każdy z pomysłów przez co ciężko było osiągnąć przyznawane zadania roczne, od których zależała premia.
Ja rozumiem, że pracując w korporacji powinno się patrzeć globalnie na różne procesy, a nie tylko na swój ogródek, ale w takim razie po co przyznawała nam cele, których nie dało się osiągnąć?

Kolejnym problemem był podział pieniędzy przyznawanych w ramach tych premii. Korporacja przeznaczała odgórnie konkretną kwotę na wszystkie trzy działy, które były potem dzielone na pracowników przez szefową według jej uznania (teoretycznie mogła dać więcej osobie, która nie wykonała swoich zadań rocznych niż osobie, która wykonała je w 100%). W tej kwocie zawierała się również jej własna premia, którą miała sobie "uczciwie" sama przyznać. Dodam jeszcze, że w jednym z działów pracowały jej trzy kuzynki (każda miała inne nazwisko po mężu, więc możliwe, że korporacja nie wiedziała, że są rodziną) oraz jedna przyjaciółka z dzieciństwa. Nikt oficjalnie tego nie udowodnił, ale były spore podejrzenia, że to one zgarniają największe premie niezależnie od swoich wyników. Czyli gdyby korporacja przyznała na wszystkich 50 pracowników łącznie 50 tysięcy, to zamiast rozdzielić je mniej więcej po równo, szefowa mogła przyznać sobie 10k, a swoim koleżankom i rodzinie po 5k i dopiero pozostałe pieniądze rozdzielić na resztę.

Niestety nigdy oficjalnie nam nikt nie powiedział ile pieniędzy dostawała szefowa do podziału, ale po rozmowach ze współpracownikami z mojego działu i innych działów niepodległych pod moją byłą szefową, można było zauważyć spore dysproporcje. Na szczęście zwolniłam się na początku pandemii i w mojej nowej firmie wiem przynajmniej, że premie przyznawane są uczciwie.

Korpo

by ~KorpoMysza
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Shi
10 14

Czyli podejrzenia i plotki? Znów będę czepialska. "Dodam jeszcze, że w jednym z działów pracowały jej trzy kuzynki (każda miała inne nazwisko po mężu, więc możliwe, że korporacja nie wiedziała, że są rodziną)" Korpo to korpo, tutaj nepotyzm jest legalny, więc nie ma znaczenia czy w korporacji wiedzieli, że to jakaś rodzina czy nie. W prywatnej firmie mogę sobie wymyśleć, że będę zawsze priorytetowac rodzinę i znajomych przy rekrutacji i jest to całkowicie legalne. Czy fair? Ciężko powiedzieć, ale moja firma - moje zasady, a rynek zweryfikuje. PS: jak coś to nie mam firmy, to jako przykład tak dałam

Odpowiedz
avatar fursik
15 19

Aha. Czyli nie wiesz, ile kasy było do podziału, ile z tego dostała szefowa, jej kuzynki i jej koleżanka, ale czujesz w serduszku, że na bank za dużo i niesprawiedliwie. Wiesz tylko, że premie z zasady uznaniowe nie były dokładnie takie same dla wszystkich. No dziwne to wszystko, dziwne.

Odpowiedz
avatar Mavra
18 20

Jak dla mnie to w skrócie brzmi mniej więcej tak: Nic nie wiem na pewno, nie ma dowodów, ale ja wiem, że było niesprawiedliwe

Odpowiedz
avatar gawronek
8 10

@Mavra Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie! Może i średnio pasuje, ale jakoś mi się tak nasunęło ...

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
6 10

Nie wiesz na pewno. Nepotyzm w prywatnej firmie jest legalny, a rynek weryfikuje czy firma przetrwa. Ja pracuje w budżetówce - nepotyzm, znaczy koleżanki są ok, natomiast rodzina w dziale nie ok. Nikt w kadrach nie wyrazi zgody, jeśli mają taką wiedzę. Natomiast kwota brutto premii na osobę jest ogłaszana odgórnie, a decyduje kierownik jeśli są widełki. Nasza nowa kierownica tylko raz dzieliła. Było odgórnie po 600, minimum 350. U nas większość dostało 400zł, reszta kasy "wcięło", znaczy podzieliła na siebie i koleżaneczkę. Nam powiedziała, że dyrektor odrzucił, więc poszliśmy do dyra z pytaniem wtf? źle pracujemy, czy kiego uja? Od tego momentu dyro dzieli, więc ile z góry sypną, tyle na dół spadnie.

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 5

Bzdura. Takie rzeczy jak podejrzewasz to w Januszexie sa mozliwe, a nie w korpo. Korpo ma scisle zasady przyznawania premii. 10 osob musi to zatwierdzic. Nie ma tak, ze budzet jest na kilka dzialow, bo w korpo istnieje takie cos jak centrum kosztowe (cost centre) i nie ma fruwania dowolnego z kasa, bo przyjaciolki i kuzynki. I jak ktos slusznie zauwazyl w korpo sie dostaje bonusy za polecenie kogos do pracy, nie ma znaczenia czy krewny czy znajomy. Korpo to w filmie widzialas albo nic z tej pracy nie zrozumialas i dalej sie kisisz w swojej zolci, bo ktos inny, twoim zdaniem, ma lepiej. I zeby nie bylo, korpo to bagno czesto, trzeba miec do tego charakter, nie kazdy sie odnajdzie, ale akurat takie sprawy sa przejrzyste i czyste.

Odpowiedz
Udostępnij