Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po przeczytaniu historii o rozmowie z dzieckiem, postanowiłam napisać swoją. Jestem nauczycielką…

Po przeczytaniu historii o rozmowie z dzieckiem, postanowiłam napisać swoją.

Jestem nauczycielką w przedszkolu. Ogólnie do dzieci zwracamy się z szacunkiem - nie ma "masz to zrobić", jest "czy mógłbyś?", do tego używamy słów "proszę" i "dziękuję". Tego samego uczymy dzieci. Nie tolerujemy też przemocy, ale jeśli zdarzy się, że ktoś kogo uderzy, nie mówimy "nie bijemy, bo tak mówię" - tłumaczymy, że to boli kogoś, a przecież nie lubimy, jak nas coś boli.

Jeden chłopiec, pomimo rozmów, miał problem z agresywnymi zachowaniami. Porozmawialiśmy z rodzicami, przyznali, że rozpieścili, nawet przy nas rozmawiali z dzieckiem. Ostatecznie dziecko trafiło do poradni, gdzie przy współpracy z przedszkolem i rodzicami udało nam się doprowadzić do takiego stanu, że agresja jest prawie zerowa. Zdarza się, jednak dziecko często samo się hamuje. Gdy widzimy, że ma za dużo emocji nagromadzonych w sobie, wychodzimy z nim na korytarz, gdzie może krzyczeć, płakać, tupać, po czym okazujemy mu nasze wsparcie. Ogólnie, sytuacja od początku roku zmieniła się diametralnie.

Mamy też drugiego chłopca (CH2). Z początku dość grzeczne dziecko, później zaczęło się bicie, nie słuchanie nas. Zaczęły się zachowania ryzykowne, na przykład uciekanie z sali. Porozmawialiśmy z rodzicami. "Tak, tak, oni zwrócą uwagę, no ale przecież to takie grzeczne dziecko...". Ale było coraz gorzej. Dziecko rzucało zabawkami w inne, gryzło. Zwracaliśmy uwagę rodzicom (mówiliśmy, jakie my kroki wykonaliśmy, aby zapobiec powtórce oraz, jeśli to nie działało, że prosimy o rozmowę w domu), z początku obiecywali rozmowy, potem zaczęło się odwracanie kota ogonem. Najpierw, że oni przecież dobrze wychowują dziecko, on się tylko tak bawi (tak, siniak na ręce dziecka po ugryzieniu to rzeczywiście zabawa - szczególnie, gdy kolejne dziecko niedługo potem ma takiego samego, albo gdy dziewczynka ma rozciętą głowę, bo ten CH2 postanowił rzucić w jej czoło zabawkami), a poza tym to CH1 (ten, z którymi pracujemy i z którym jest lepiej) bije go. Nic takiego nie zauważyłam, obiecałam przyjrzeć się sytuacji.

Niedługo potem poszłam znowu do rodzica CH2, że jego dziecko coś przeskrobało. Zaczęło się, że CH1 taki okropny, a my nie reagujemy! Tu już byłam pewna, że nic takiego nie było (CH1 ogólnie jest pod ogromną uwagą, potem zaczęliśmy dodatkowo zwracać uwagę na jego relacje z CH2, na wypadek gdybyśmy coś przeoczyli), wytłumaczyłam, że nie było takich sytuacji.

Niedługo później CH2 przyszedł do mnie, że CH1 go uderzył. No fajnie, ale CH1 w tym czasie bawił się ze mną, więc nic takiego się nie stało. Zapytałam kiedy, CH2 odpowiedział, że teraz. Wytłumaczyłam, że bawił się ze mną, dopytałam, czy może to inne dziecko. Nie.

Niedługo później sytuacja się powtórzyła. Nie miałam wątpliwości, CH2 kłamał. Jego rodzice na każdą uwagę o dziecku mówili, jaki to CH2 poszkodowany przez CH1.

Te sytuacje pokazują, że da się porozmawiać z dzieckiem i zrobić coś z jego zachowaniem, co przynosi skutki. Pokazują także, że można zrzucić winę na wszystko inne, bo mają cudowne dzieci.

przedszkole

by ~fetw
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Fahren
6 10

Są dwie opcje. Albo CH2 jeszcze nie odróżnia wyobraźni od rzeczywistości i jest przekonany, że CH1 go bije (o czym mówi też rodzicom, skąd ich reakcja), albo to rodzice namawiają go do kłamstwa "bo przecież wszystkich dzieciaków naraz nie widzisz i uwierzysz, ze przeoczyłaś".

Odpowiedz
avatar fursik
5 5

@Fahren: Jest też trzecia opcja. Dziecko nie jest takie głupie, wie, co jest rzeczywistością, a co nie, tylko że nauczyło się już, że jak ma dostać opierdziel od rodziców, to zawsze można powiedzieć "Ale to Krzyś mnie bił!" i opierdziel odchodzi w niebyt. Tę samą taktykę testował w przedszkolu, nie zadziałało, jednak nie zaszkodziło spróbować.

Odpowiedz
avatar singri
1 5

Biedne dziecko...

Odpowiedz
avatar Lypa
1 5

*niesłuchanie nas.

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
1 17

Ach to śmieszne nowoczesne, bezstresowe wychowanie. W czasach tradycyjnego wychowania takich problemów nie było. Jak dzieciak kogoś uderzył, to sam dostawał pasem albo kablem, na własnej skórze poczuł jak to jest niefajnie być bitym i więcej już nikogo nie bił. A teraz są rozmowy i pogadanki, które dzieciak wpuszcza jednym uchem, wypuszcza drugim i dalej robi to samo.

Odpowiedz
avatar NikaSnape
-1 5

@Cut_a_phone: Może nie bił jako dziecko, ale agresja w nim pozostała i później zaczął bić swoje dzieciaki w ramach tej cudownej "terapii", a to nic innego jak ta sama agresja, która przeczekała w ukryciu by się później ujawnić. Nikt dziecka nie nauczył radzenia sobie z agresją tylko jej ukrywania.

Odpowiedz
avatar czydredy
-1 5

@Cut_a_phone fakt, jeśli nie rozmawiasz nie swoim dzieckiem to wpuszcza jednym i wypuszcza drugim uchem. Jeśli pokazujesz dziecku, że jego zdanie masz gdzieś, to ono Twoje też gdzieś będzie mieć i będzie robić dalej to samo. Po co uczyć i tłumaczyć, najlepiej strzelić w dziub- niech myśli za co, po co, na co i dlaczego.

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
8 12

@Ohboy: patola to pozwala swoim dzieciom bić inne dzieci i nie wyciąga żadnych konsekwencji, bo brajanka nie wolno stresować. Przez takie "wychowanie" rośnie rozwydrzona gówniarzeria, nieszanująca nikogo i niczego, nauczona, że może robić co chce i nie poniesie konsekwencji.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-3 5

@Cut_a_phone: Patole są różne. Jedna to ta opisana w historii, a drugą prezentujesz ty.

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
-2 6

@Ohboy: a ty, jak Peja, reprezentujesz biedę. Umysłową.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 6

@Cut_a_phone: Niezbyt interesuje mnie opinia kogoś, dla kogo napierd*lanie dzieci jest rozwiązaniem. To są dopiero niziny intelektualne i moralne.

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
-2 6

@Ohboy: nie zesraj się.

Odpowiedz
avatar fursik
0 0

@Cut_a_phone: Dyskusję możemy oficjalnie zamknąć! Order Ciętej Riposty i Błyskotliwej Argumentacji dla tego pana!

Odpowiedz
Udostępnij