Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzieci w przestrzeni publicznej... było o tym już sporo historii, ale dodam…

Dzieci w przestrzeni publicznej... było o tym już sporo historii, ale dodam kolejną.

Umówiłam się na kawę z dawno niewidzianą znajomą, nazwijmy ją Magda.

Magda wyjechała do innego miasta, kontakt miałyśmy sporadyczny, głównie przez messenger, ale akurat na weekend miała przyjechać do rodzinnego miasta, do którego ja też się wybierałam, zaproponowała kawę, pomyślałam - czemu nie.

Magda ma córkę, 3-letnią. Zapytała, czy mam coś przeciwko, że będzie z nią. Nie miałam nic przeciwko, umówiłyśmy się na wczesne popołudnie, w lokalu, który miał nawet mały kącik zabaw dla dzieci, (stolik, kredki, kilka maskotek itp.), więc czemu nie.

Córka Magdy okazała się, hmmm... jak to mówią, "żywym srebrem", choć pewnie ktoś mniej wrażliwy mógłby ja nazwać wręcz "niewychowanym bachorem".

Kącikiem zabaw zainteresowała się na jakieś 5 minut. Po pomazaniu kilku kartek papieru zaczęła rozrzucać kredki, rzucać maskotkami. Podbiegała do Magdy, próbując wdrapać się jej na kolana, po czym odbiegała - między stolikami. Podbiegła do wystawy, gdzie za szybą były różne słodkości i zaczęła w nią uderzać pięścią, krzycząc na cały głos "chcę to, chcę, chcę, CHCĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ!".

Na ogół nie wtrącam się do cudzych dzieci, ale wszystko ma granice i wstyd mi było, bo Magda kompletnie nie reagowała na to, co robiła mała, więc zasugerowałam jej, żeby zwróciła jej uwagę, bo no przecież to może przeszkadzać innym i jest na tyle duża, że nie powinna się tak zachowywać.

Magda odparła, że ona nie chce, by córka ulegała "społecznym stereotypom", a normy i zakazy niszczą "naturalną kreatywność" dziecka i że dla niej najważniejsze, by córka była "po prostu sobą", "wyrażała emocje" i "zachowywała się tak, jak jej każe jej wewnętrzne ja".

Moja uwaga, że jest jeszcze coś takiego jak wychowanie i że ignorowanie dziecka i jego potrzeb wg mnie wcale nie wpływa budująco na psychikę spotkała się z kolejną tyradą, jak to tzw. "dobre wychowanie" przyczyniło się do depresji (?!) i ogólnie stworzenia nieszczęśliwych, niezgodnych ze swoim "wewnętrznym ja" ludzi.

W tej sytuacji moje "wewnętrzne ja" nakazało mi wypić resztę kawy jednym haustem i zakończyć spotkanie pod zmyślonym naprędce pretekstem...

dzieci kawiarnia wychowanie

by marcelka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kurkaxkurka
17 19

To chyba nie dziecka wina, że ma posraną matkę. Widzialam ostatnio taką w poczekalni do pediatry. Dwojka dzieci roznosi poczekalnie i skacze po niej, krzeslach, sobie... a matka nic. Zero. Otwieraja się drzwi gabinetu, matka drze sie na lekarza, ze nie obchodzi jej, że inne dziecko się skaleczyło i trzeba opatrzeć. Ona czeka z dwójką i jej się płakać chce od tego czekania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 22

Aż się prosi, żeby nawiązać do wcześniej wstawionej historii o pieskach w sklepach... Pies by się tak nie zachował.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 18

@metaxa: Ty tak serio? A czemu nie? Piesek moglby przez cały pobyt w lokalu piszczeć, szczekać, rzucać się na wszystko i wszystkich, a potem po prostu załatwić przy najbliższym krześle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 21

@miyu123: czemu nie? W życiu nie widziałam psa który zachowałby się tak jak to opisałaś. Za to dzieci zachowujących się tak jak w historii całe multum. Bo w przeciwieństwie do "bezstresowych rodziców" właściciele psów zachowują się rozsądnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 18

@metaxa: To, iż czegoś nie widziałaś nie oznacza, że nie istnieje. Mam nad kolanem spory ślad z dzieciństwa świadczący o tym, że niektorzy właściciele psów też bywają bezmyslni. Osobiście raczej nie poszłabym do kawiarni, restauracji, gdzie wpuszczane byłyby psy, gdyż po prostu nie mam ochoty spożywać posiłku przy ich zapachu.

Odpowiedz
avatar digi51
9 11

@metaxa: Serio? Nie znasz "bezstresowych" psiarzy? Ooo pani, to chyba dawno żadnych nowych nie poznałaś :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 7

@miyu123: to masz problem, bo teraz praktycznie wszędzie można wchodzić z psami :) P.S. Niektórzy ludzie śmierdzą bardziej niż psy... ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Aspera: chyba chodzimy do zupełnie innych lokali.

Odpowiedz
avatar singri
30 30

Odkąd jestem matką, nauczyłam się jednego: Albo idę do kawiarni z dzieckiem i całą uwagę poświęcam dziecku, ucząc je zachowania w przestrzeni publicznej, albo idę z koleżanką na ploty. Dobrym miejscem na ploty jest plac zabaw - dziecko sobie hasa, a ja mogę pogadać, bylebym obserwowała małego grzdyla. W historii dziewczynka ewidentnie próbowała zwrócić na siebie uwagę. I chwała Ci za to, że to zauważyłaś i zwróciłaś matce uwagę. Szkoda, że matka była za głupia, żeby to zrozumieć :(

Odpowiedz
avatar Michail
17 17

@singri: Bardzo mądra wypowiedź. Należy dodać, że matka bardzo wybiórczo ogarnęła o co chodzi z pozwoleniem wyrażanie siebie dziecku.

Odpowiedz
avatar singri
19 19

@Michail: Dokładnie. Ona je po prostu olewała, a to nie na tym polega. I zapewne wychowa równie skrzywionego psychicznie człowieka, jak ci biedacy, co się zawsze musieli dostosować do kogoś, tylko odwrotnie...

Odpowiedz
avatar StaraLadyPank
11 13

A czemu podałaś zmyślony powód, zamiast powiedzieć prawdę dlaczego wychodzisz?

Odpowiedz
avatar celineczka
1 1

@StaraLadyPank: Dokładnie. Należałoby powiedzieć, że 'moje wewnętrzne ja każe mi wyjść, ponieważ nie da się spokojnie rozmawiać w takich warunkach'

Odpowiedz
avatar DjAbra
9 9

odpieluchowe zapalenie mózgu...

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 6

Niechby się trafiło drugie dziecko wychowane w podobny sposób i oboje chcieliby np. tę samą zabawkę. Ciekawe czy matki dalej by nie reagowały, jakby dzieci zaczęły się kopać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@pasjonatpl: Faworyzowałyby jedno z nich.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 8

Ja bym się pewnie na Twoim miejscu nie silił na *wymyślony* pretekst.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

Strach napisać, że się rozumie ból autorki, bo jak tylko powiesz coś złego o bombelkach, to zaraz minusują ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

no i po co zmyslac preteksty? mowisz pani, ze zachowanie jej dziecka jest nie do przyjecia, jej postawea rowniez i wychodzisz

Odpowiedz
avatar marcelka
3 3

@bazienka: @bloodcarver: @StaraLadyPank: w trakcie rozmowy kilkakrotnie wyraziłam swoje zdanie na temat jej/jej ignorowania dziecka/zachowania małej, ale każda moja sugestia, że mogłaby zwrócić uwagę na to, co robi jej dziecko - dla dobra samego dziecka i innych ludzi w kawiarni, którym to zachowanie może przeszkadzać - spotykała się z dłuuugą tyradą o "kreatywnym rodzicielstwie bliskości" (czy jakoś tak) - nie miałam ochoty słuchać tego po raz kolejny, szkoda mi było mojego czasu, a do niej i tak nic nie docierało, ona wie swoje i robi najlepiej. Pretekst był zatem może mało asertywną, ale zdecydowanie najwygodniejszą dla mnie opcją.

Odpowiedz
avatar helgenn
4 4

W rzeczywistosci nie znam zadnego rodzica, ktory by tak bardzo olewal dzikie zachowanie dziecka. Jesli moje dzieci z jakiegos powodu sie dra to mnie to tak samo, jak nie bardziej w*urwia jak wszystkich dookola i jednak staram sie cos z tym zrobic albo wyjsc. Nie znam nikogo na zywo, kto by sie zachwycal swoim dracym ryja bombelkiem, to zawsze sa jakies mityczne madki z internetow. Tyle sie o tym naczytalam, ze nawet sie troche balam wychodzic na spacery, zeby mi dzieci mi nawet nie pisnely, bo to przeciez wszystkim przeszkadzam. Mam kilkoro znajomych, ktorzy dzieci nie lubia, szanuje to, jak nas jednak niektorzy odwiedzili to byli zdziwieni, ze dzieci zajmuja sie raczej cicho klockami, a nie piszcza im do ucha.

Odpowiedz
Udostępnij