Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zainspirowana historiami Panów uciekających prawie sprzed samego ołtarza postanowiłam podzielić się swoją…

Zainspirowana historiami Panów uciekających prawie sprzed samego ołtarza postanowiłam podzielić się swoją historią sprzed kilku lat.

Pan G. pojawił się w moim życiu jakiś czas po bardzo długim i niespodziewanie zakończonym związku. Od początku złapaliśmy wspólne flow: dużo wspólnych zainteresowań, jeszcze więcej takich, którymi siebie nawzajem zaraziliśmy.
Ja pokochałam dzięki niemu góry i zaczęłam tańczyć.
Pana G. natomiast zafascynowała moja miłość do wszelakiego czynnego sportu i długo go nie było trzeba namawiać, żeby zaczął mi towarzyszyć na siłowni, rowerze, kajaku i co tam sobie jeszcze wymyślałam.
Ciągle też powtarzał mi, że dzięki temu wyglądam świetnie, moja sylwetka bardzo mu się podobała.

Gdzie więc jego piekielność?
(to taki maciupeńki wycinek tego, co usłyszałam przez kilka tygodni).

Wszystko było jak w love story do momentu wspólnego zamieszkania.

Bo:
1. "ja nie miałem pojęcia, że ty tyle czasu potrzebujesz na te swoje siłownie (3 x w tygodniu po 1,5h). Ciągle cię nie ma w domu. Wracam zmęczony z pracy i muszę sobie jeszcze odgrzewać obiad" (ugotowany przeze mnie dzień wcześniej).
2. "sprzątałaś 4 godziny, a i tak jest brudno".
3. "twoja praca to nie praca, jest za lekka".
4. "za dużo pieniędzy wydajesz na siebie" (MOICH PIENIĘDZY, oczywiście płaciłam połowę rachunków, a wszystkie domowe zakupy robiłam ja...).
5. "zadzwoń do mojej mamy i zapytaj jak robić te kotlety".
6. i coś, co sprawiło, że po kilku tygodniach uciekłam (nie sprzed ołtarza, ale z jego domu):
"nie pojedziesz na 2-dniowe szkolenie z pracy, bo nie wypada, żeby kobieta spędzała noc poza domem"...

Także dziewczyny (i Panowie również), naprawdę poznacie kogoś dopiero, kiedy z nim zamieszkacie :)

by majoowka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Mavra
10 14

Z twojego opisu wynika, że miałaś do czynienia z narcyzem. Najpierw bombardowanie miłością i szybkie deklaracje a ty jesteś idealna pod każdym względem. Po tym jak myślał, że cie usidlił zaczęło się czepianie się, już przestałaś być idealna plus chęć odizolowania cię od innych ludzi. W każdym razie ja tak widzę, może się mylę, ale miałam i mam do czynienia z narcyzami i to co napisałaś wpisuje się w ich zachowanie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Mavra litości. Narcyzów jest tylko 1% populacji. Dlaczego każde podobne zachowanie teraz każdy nazywa narcyzem? Czyżby to ładniejsza nazwa na dupka i ch u jka?

Odpowiedz
avatar Mavra
0 2

@ingrami: Nie wiem skąd ta statystyka 1%, ale jest ona błędna. Ilość osób z narcystycznym zaburzeniem osobowości w galopującym tempie rośnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Mavra stwierdzenie, ze jest ich dużo, bo sie spotkało jakiegoś kretyna i na podstawie przeczytania, kim jest narcyz, odpowiedziało sobie, ze „to na pewno narcyz!” nie sprawia, ze gość jest serio narcyzem. ;)

Odpowiedz
avatar Mavra
-1 1

@ingrami: Ok to ja znalazłam pierwszą lepszą statystykę gdzie napisane jest, że jest od 1% do 5% populacji oraz 16% posiada osobowość o rysie narcystycznym (nie spełnia wszystkich kryteriów diagnostycznych, ale posiada cechy narcystyczne). Środowisko ludzi zajmujących się tym problemem mówi wręcz o pandemii narcyzmu. W tej kwestii posiadam dość dużą wiedzę z racji posiadania ojca narcyza-psychopaty oraz matki na szczęście dla mnie i brata "jedynie" z zaburzeniem narcystycznym. Jak widzisz to nie kwestia spotkania jakiegoś kretyna i poczytania sobie co nie co.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Mavra: "od 1% do 5%" - to dalej nie jest liczba, gdzie każdy kretyn to narcyz. "16% posiada osobowość o rysie narcystycznym" - still nie narcyz. :) "W tej kwestii posiadam dość dużą wiedzę z racji posiadania ojca narcyza-psychopaty oraz matki na szczęście dla mnie i brata "jedynie" z zaburzeniem narcystycznym" - to też dalej nie mówi o tym, że każdy kretyn to narcyz, a zwłaszcza nie pozwala na to, aby przeczytać historyjkę i wysnuć wniosek "miałaś do czynienia z narcyzem". Pomyśl ile jest ludzi na świecie, a później wylicz, jaką masz szansę non stop spotykać samych narcyzów.

Odpowiedz
avatar Mavra
0 2

@ingrami: Mam swoją opinię na ten temat i dla mnie bez sensu jest przepychanie się z tobą w tej kwestii. To, ze w twoim mniemaniu narcyzów jest mało na świecie nie oznacza, że moja opinia na temat osoby opisanej w historii jest błędna. Poza tym już w pierwszym komentarzu napisałam, ze mogę się mylić, ale opis pasuje do narcyza. "Pomyśl ile jest ludzi na świecie, a później wylicz, jaką masz szansę non stop spotykać samych narcyzów." - Osobiście bardzo dużą szansę, bo przez swoją osobowość przyciągam takie typki, ale na szczęście teraz wyczuwam te gadziny na kilometr.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@Mavra: Słodki Jezu... "Mam swoją opinię na ten temat i dla mnie bez sensu jest przepychanie się z tobą w tej kwestii." - aha, okej. Opinia =/= fakty. "To, ze w twoim mniemaniu narcyzów jest mało na świecie" - moje mniemanie, o matko. Sama wkleiłaś info ile % narcyzów jest w populacji. Populacja = 100%. Narcyzów = 1% - 5%. Masz nawet z medicover Ci przekleję stronkę: https://www.medicover.pl/zdrowie/psychiczne/narcyzm/ cyt. "Narcyzm występuje prawie u 1 proc. populacji ogólnej". Więc błagam, JAKIE MOJE MNIEMANIE? Moje mniemanie to wszechobecna wiedza? To przerażające jest to, jaka wiedza jest u Ciebie. " że moja opinia na temat osoby opisanej w historii jest błędna." - tak, może właśnie to oznaczać. Bo po jednej historii nie jesteś w stanie stwierdzić, czy ktoś jest narcyzem, czy nie. Litości. Po kilku wiadomościach z Tobą mogę stwierdzić, że jesteś głupia i nie lubisz ludzi. Trafnie?

Odpowiedz
avatar Mavra
-2 2

@ingrami: Pierwszy link i autorka Izabela Sikorska. Żadnych publikacji, ot psycholożka w jakiejś poradni. No fakt światowej sławy specjalistka hehe. Drugi link i "Narcyzm występuje prawie u 1 proc. populacji ogólnej". Skąd ten cytat? A stąd Grzywa A. (red.), Psychiatria, Czelej, Lublin 2011. No, no toż to najświeższe źródło informacji. Nic już potem nie badano, nie zrobiono aktualizacji. Brzuch mnie boli ze śmiechu. Na tej podstawie ktoś przypisuje sobie wiedzę? Ba wszechobecną wiedzę. Przez chwilę miałam nadzieję, że rozmawiam z kimś kto ma rzeczywiście coś do powiedzenia, ale co kolejna wypowiedź zaczynałam w to coraz bardziej wątpić. Teraz już wiem, że z ciebie pospolity troll, także pisz ile chcesz mnie nie sprowokujesz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Mavra: aha, no to widzę, że u Ciebie zaczynają się już najbardziej "pospolite" potyczki, typu: jesteś trollem, chcesz mnie sprowokować. Jeszcze jakieś prywatne wycieczki. Okej, zatem uznajmy, że Ty wiesz lepiej, niż ogólna wiedza z tego zakresu. Masz nosa do narcyzów po JEDNEJ historii. Znacznie lepszą niż licencjonowany psycholog. Drodzy Państwo! Mavra chętnie zdiagnozuje Was na postaci Waszej twarzy. Zerknie na twarz i powie, czy narcyz, czy nie. Ustawiajcie się w kolejkę!

Odpowiedz
avatar digi51
12 12

"twoja praca to nie praca, jest za lekka" Tekst, który słyszałam kilka razy w życiu od wielu ludzi. I nie, nie chodzi o jedną konkretną pracę. Dawałam korki - a co to za praca, siedzisz z dzieciakiem i robisz zadania dla debili, też mi praca! Stałam za barem - ale praca, siedzisz sobie i gadasz z ludźmi, czasem piwo polejesz. Kelnerowałam - a co wy tam robicie, pogadacie z ludźmi, parę talerzy rozniesiecie, a tak to plotkujesz z koleżankami. A spróbuj takiej/takiemu powiedzieć "A co ty takiego robisz w pracy, postukasz coś na komputerze, kawy się napijesz, wielka mi praca" :D

Odpowiedz
avatar Honkastonka
10 10

@digi51 to jest w ogóle ciekawe zjawisko, bo dopóki się nie pracuje na budowie albo na magazynie, to ludzie lekceważą i mówią, że "co to jest za praca; przecież Ty nic nie robisz".

Odpowiedz
avatar helgenn
10 10

@digi51: mam stanowisko starszego specjalisty w pewnej dziedzinie, kiedyś usłyszałam od znajomej nauczycielki, że moja praca polega na "pisaniu maili i dzwonieniu po ludziach". Zasadniczo może to i prawda w pewnym sensie, ale widać było, że próbowała mi tym dokopać a siebie dowartościować.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

@digi51: nawet jesli pierdzialaby w stolek przez 8 godzin, to jesli ma za to dobrze zaplacone, nie jego sprawa :)

Odpowiedz
avatar m_m_m
4 6

@bazienka: pod warunkiem, że nie jest to opłacane z podatków.

Odpowiedz
avatar minus25
8 8

@digi51: żeby o kelnerskiej pracy albo barowej powiedzieć że jest za lekka to już nieźle trzeba się odkleić od rzeczywistości.

Odpowiedz
avatar singri
9 9

"Pewna troskliwa mamusia pouczała małżonkę syna, świeżutko mu poślubioną, jak też ma opiekować się przekazanym w jej ręce skarbem. Otóż, zerwawszy się skowronkiem, w pierwszej kolejności powinna przygotować mu śniadanko, żeby już czekało, kiedy jej szczęście się obudzi. (Przy założeniu, rzecz jasna, że czysta koszulka, takież gacie, skarpeteczki, krawacik, zostały wybrane i ułożone we właściwej kolejności, buciki zaś oczyszczone do połysku poprzedniego wieczoru.) Po czym żadnych stołów! Zastawiona ma zostać taca, kawka z mleczkiem osłodzona i pomieszana, pożywienie pokrojone na odpowiednie kawałeczki, i z tą tacą w dłoniach należy biegać za nim od pierwszej do ostatniej chwili. On najpierw sobie łyknie trochę kawki, potem soczku, następnie przy goleniu coś tam skubnie, coś przekąsi, między jedną a drugą skarpetką wchłonie ze dwie maleńkie kanapeczki, i jeszcze coś wybierze w trakcie wiązania krawata, i tak z tej tacy, latającej po całym domu, śniadanko skonsumuje. Możliwe, że na chwilę usiądzie przy stole, wobec czego na tym stole musi stać właściwy bufecik, tak na wszelki wypadek. Reszta dnia ukierunkowana być miała podobnie. Nie wymyśliłam tego i wcale nie przesadzam. Naprawdę taki fakt nastąpił i takich usług młody małżonek ufnie oczekiwał. Na marginesie: nie doczekał się ani razu..." Cytat pochodzi z książki Joanny Chmielewskiej pt. "Jak wytrzymać ze sobą nawzajem". Popieram zdanie, że przed ślubem należy się nawzajem "przetestować", a najlepiej zobaczyć potencjalnego współmałżonka w jego naturalnym środowisku.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
8 8

@singri: Warto też przyjrzeć się relacjom między jego rodzicami i jak on do tego podchodzi. Jeśli o relacjach rodzinnych wyraża się pozytywnie, to prawdopodobnie będzie oczekiwał tego samego w związkach.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-2 2

@PiekielnyDiablik: Chmielewska to bajkopisarka i tak uważam, choćbym nie wiem ile minusów dostał

Odpowiedz
avatar Semilinka
-4 10

Mi z mężem dziwili się że bierzemy ślub zanim zamieszkamy razem. Dużo krytyki słyszałam pod tym kątem. Że poznam go dopiero jak zamieszkamy i że mogę się zdziwić. W ogóle jak tak możemy to niebezpieczne. Odradzali nawet ślub bo przecież zaraz się rozejdziemy bo tak jest. Co z tego że byliśmy razem 7 lat dużo przeszliśmy a zamieszkać nie mieliśmy jak. Na pewno się rozpadnie bo nie mogliśmy się poznać dobrze nie mieszkając razem. Szczerze mówiąc nic się nie zmieniło. Jak rozumiem zalecanie ostrożności tak trochę męczy mnie rzucanie w eter mądrości życiowych.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
6 6

@Semilinka jak "nie ma możliwości" mieszkania ze sobą przez 7 LAT, to to jest dziwne.

Odpowiedz
avatar Semilinka
3 3

@Honkastonka: w szczególności gdy zostaje się parą będąc nastolatkami.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
3 3

@Semilinka jeśli zostaliście parą w wieku 13 lat, to może i tak.

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 7

Moja babcia miała takie powiedzenie. "Dobra Agnieszka - kto z nią nie mieszka." I coś w tym jest...

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 4

Widać, że masz styl przywiązania bezpieczny i po kilku takich komentarzach uciekłaś od typa. Wiedziałaś, że to zachowanie nie jest ok. A teraz sobie wyobraź, co by się działo, jakby twój tata zachowywał się identycznie w stosunku do twojej mamy. Uznalabyś, że typ kocha się na zabój i brnęła w toskyczny związek. Także brawo dla Ciebie za szybką i trzeźwą reakcje :)

Odpowiedz
Udostępnij