Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem tu nowa i tak wpadły mi w oko wpisy: https://piekielni.pl/89757 i…

Jestem tu nowa i tak wpadły mi w oko wpisy:

https://piekielni.pl/89757
i
https://piekielni.pl/49109

Jest Maj, miesiąc I Komunii, dzieci dostają prezenty, no i właśnie co to się dzieje dalej.

Jest 1 listopada i oto co się dzieje u mnie w rodzinie.

Zostałam matką chrzestną, teraz według kuzynki z piekła rodem, chciwą, pazerną, która uchyla się od swoich obowiązków dopomagania w wychowaniu chrześniaka, a od kilku lat jest wielka afera w rodzinie jaka to ja jestem niedobra chrzestna.
Właśnie jest kolejna rocznica wywołania wielkiej afery w rodzinie.

Sprawa zaczęła się ileś lat temu, kuzynka została sama w ciąży, opuszczona przez partnera. Nasze mamy są siostrami, mieszkamy w tym samym mieście na tej samej ulicy, sąsiednie bloki. Ja wyjechałam ileś lat temu pracować za granicę, i chyba to było główny powodem, że kuzynka wybrała mnie, bo w jej przekonaniu jak ktoś pracuje za granicą to śpi na pieniądzach. Nie wybrała na chrzestnych swojego brata i bratowej, najbliższej rodziny, tylko mnie, i swojego kuzyna ze strony swojego ojca, w sumie człowiek dobrze zarabiający, no ale zdarzyło mu się nieszczęście kilka lat temu – zginał w wypadku drogowym.

Uznałam, że mogę być matką chrzestną, czemu nie, nic nie zapowiadało co to będzie dalej! Mały rośnie, więc ciągle mu trzeba coś kupić, bo wyrasta z ubranek i bucików, musi mieć dobre zabawki, markowe ubranka, nic używanego, nie może mieć gorzej niż inne dzieci, a jej samotnej matce ciężko. Zaczęły się ciągle prośby, a to daj coś „na zajączka”, a to na Dzień Dziecka, na urodziny – urodził się w pierwszych dniach września, to i wyprawka do szkoły, na Boże Narodzenie.

Przyjeżdżałam do Polski latem i na zimowe święta, kuzynka z dzieckiem oczywiście meldowała się u nas chwilę po moim przyjeździe, ciągle pytania kiedy przyjeżdżasz następnym razem, nawet jak nie powiedziałam, to z ich okna dało się zobaczyć nasze auto i że przyjechałam, pomaganie w wypakowaniu się, „zobacz co ci ciocia przywiozła” „powiedz cioci co byś chciał dostać” wyciąganie mnie na zakupy, mały chce to, mały chce tamto, mały musi to mieć, nie może nie mieć.

Rzeczy z drogiej półki, a tu otworzyli nowy sklep, a tam postawili bankomat, a kartami można u nas płacić wszędzie, itd. Robiło się to coraz mniej smaczne, na wszystko daj i daj, nie udawaj że cię nie stać, to u nas się mało zarabia ale nie za granicą. Kiedyś z chrzestnym składaliśmy się na rowerek, konsole gier, on też różne zabawki kupował, jednak mały zabawki szybko niszczył, on wychowywany był ze „musi mieć” i koniec.

Rok w którym miał I Komunię przekreślił wszystko, chrzestny już nie żył, na mnie spadło. Oczywiście prezent na „zajączka”, potem komunia i to szok, co to się daje, byle czego nie można, mały chce mieć jakiś smartfon za uwaga 2499 PLN. Bo tak się daje! Złość mnie wzięła bo akurat różne wydatki są, moja mama chorowała, musiała prywatnie po lekarzach chodzić, żeby było szybciej niż państwowo, a to wiadomo kosztuje. Musiałam jej podsyłać na to pieniądze. Jednak myślałam, że jak taki prezent dam to już starczy na długie lata. Kupiliśmy mu ten smartfon tuż przed komunią, przyjęcie jak małe wesele, na ileś osób, na bogato, bo inni tak mają.

Mały tylko liczył ile dostał z kopert i jakie prezenty, bo koledzy też dostali. Potem kuzynka przysłała mi przypomnienie o Dniu Dziecka na 1 czerwca, ale nic nie odpowiedziałam. Przyjechałam ponownie w lipcu, okazuje się ze mały chce jechać na obóz kolonijny, bo koledzy jadą, a że dobrze się uczył to trzeba mu dać w nagrodę. Z ciężkim bólem ale sięgnęłam do portfela. Potem, się okazało że mieli tam na koloniach jazdę konno, jako że ma urodziny we wrześniu to wyprawka do szkoły i tak mu potrzebna, to chce dalej jeździć konno a w okolicy ktoś ma stadninę koni no to ciotka niech da na to pieniądze. No i przydałoby się mu opłacić korepetycje z języka obcego, bo inni rodzice tak robią, on nie może zostać w tyle. Posłałam na to ale już się we mnie gotowało. Potem standardowo Boże Narodzenie, i znów jakiś prezent dałam, ale postanowiłam na tym zakończyć.

Później kuzynka przysłała mi prośbę o kupno jakiegoś stroju karnawałowego na bal przebierańców, bo dzieci mają karnawał, co zignorowałam, bo wydatków swoich miałam sporo, musiałam mamie dać na lekarzy, kupić jej nowa lodówkę, sama musiałam iść za granicą do dentysty co kosztuje niemało, musiałam szukać pracy dodatkowej na weekendy, żeby sobie dorobić bo wydatki i wydatki a na koncie więcej ubywa niż przybywa.

Następnie dostałam zaproszenie na rocznicę komunii i kwękanie kuzynki, że mały wyrósł z garniturku i musi mu kupić nowy. Przyjechałam, włożyłam do koperty 200 PLN i dałam. Już w trakcie przyjęcia zaczęły się jakieś szepty, mama trącała mnie w bok co ja na prezent dałam. W domu po wszystkim powiedziałam, no że nie stać mnie na partycypowanie w kosztach wychowywania chrześniaka, i w ogóle co to za pomysły na prezenty na komunie rocznicowa, przyjęcie, bo ja nie pamiętam, żebym takowe miała, ja mogę pomoc mojej mamie, ale nie stać mnie na kupowanie drogich ubrań, zabawek i innych prezentów chrześniakowi non-stop.

Wróciłam do siebie, latem nie przyjechałam, dostałam przypominania o urodzinach chrześniaka, ale zignorowałam, aż kuzynka się odezwała we wrześniu z żądaniami wyjaśnień dlaczego się nie odzywam. No i zaczęła się gównoburza i afera, jak ja jej samotnej matki nie wspieram, nie pomagam wychować jej dziecka, i uwaga „dałam baaaardzo lichy prezent na komunię rocznicową”. Zatkało mnie to, bo ja nie pamiętam abym ja dostała cokolwiek na rocznicę komunii, to była skromna uroczystość. No i ile to ja nakupowałam prezentów, no sorry, ale chyba ten smartfon za 2500 to powinien służyć lata. Mam też swoje wydatki, mamie muszę pomóc, sama musiałam pójść do dentysty za granica a to kosztuje dużo więcej niż Polsce.

Nie będę z siebie flaków wypruwać i szukać dodatkowej pracy na weekend, żeby ktoś miał drogie zabawki czy ubrania których nie szanuje, a ja chodzę zmęczona do pracy, bo nie mam kiedy wypocząć. Od słowa do słowa zaczęła się burza, wypominanie, przypomniałam jej z kim się zadała – z lowelasem, który żonę zdradzał szybko po ślubie że po roku się rozwiedli, i potem zmieniał dziewczyny szybciej niż skarpetki, słyszała ostrzeżenia ale nie słuchała. No i jak lowelas dowiedział się że zostanie ojcem to zniknął. No i jak ona wychowuje dziecko, bo na jakiegoś roszczeniowca, bo on musi wszystko mieć, co tam jest akurat modne, albo w sklepie zobaczy to będzie się wydzierał, i sceny robił, i trzeba mu to kupić a zabawka nie raz była krótko potem połamana albo zostawiona na podwórku.

Kuzynka wydarła się na mnie, że nie mam prawa wnikać w jej życie, w jej związek który się nie udał i to jak wychowuje dziecko!!! Przypomniałam jej, że ja nigdy od chrześniaka nie dostałam życzeń urodzinowych, a jesteśmy na liście znajomych na FB, zaś od niej dostaje przypomnienia o jego urodzinach od już w sierpniu, miesiąc wcześniej. Powiedziałam jej, że ja dosyć nakupowałam prezentów dla małego, a jak moja mama potrzebowała pojechać do lekarza specjalisty do innego miasta, to jej brat, który miał samochód zawsze się czymś wymówił, wiecznie coś mu nie pasowało, no ale nie za darmo, bo myśmy mu zapłacili, to jednak zawsze się czymś wymówił i trzeba było o podwiezienie prosić innych ludzi.

Tak samo, nasi ojcowi nie żyją, my chodzimy na grób i msze za jej ojca, ona na grób mojego ojca a to był jej ojciec chrzestny nie pójdzie, no może z ciotka na 1 listopada jedynie, ale od siebie nawet znicza mu nie zapaliła. Mój ojciec woził swoim autem jej ojca po szpitalach i lekarzach jak ten umierał na raka, często za darmo, no bo nie chciał brać pieniędzy od szwagra, który umiera na raka.

Słowa poleciały i to nieprzyjemne, zrobiła się w rodzinie gównoburza i wielka afera, babcia się do mnie nie odzywa i część rodziny i znajomych wilkiem patrzy na mnie, tak kuzynka pobuntowała ich przeciwko mnie, jakobym chrześniakowi wielka krzywdę zrobiła. A w ogóle wtrącam się w jej życie, jej prywatne sprawy i sposób w jaki ona wychowuje swoje dziecko. No proszę – a kilka lat temu, jak wyciągnęła mnie na lody i zakupy, jak coś oponowałam kupić, bo za drogie, to mi powiedziała – „no nie udawaj ze cię nie stać jak pracujesz za granica, no przecież dostałaś zwrot podatku”. Zatkało mnie, skąd ona to wie ale mi się przypomniało, że ze 3 dni wcześniej, była u nas z wizytą ciotka, i taka gadka szmatka, o tym i owym, powiedziałam co u mnie, to, tamto, owamto, dostałam zwrot podatku, tam coś kolejnego. I już ciotka to wyłapała widać jej powiedziała że ja dostałam zwrot podatku to mam jakaś ekstra kasę. Trzy słowa pośród innych i wystarczyło, a to moja prywatna sprawa, ale ona musi o tym wiedzieć bo pewnie te pieniądze mają być przeznaczone na chrześniaka. I tam nawet pytania były w razie coś się ze mną stało złego za granicą to co i jak, kto po mnie dziedziczy i ile mam już odłożone na koncie.

Chrzestna jest od partycypowania w kosztach utrzymania chrześniaka, tak jest wg mojej siostry ciotecznej, bo jej jest ciężko samotnej matce. Jak odmówiłam, to ja jestem matka chrzestna z piekła rodem, od 3 lat jest w rodzinie wielka afera i nienawiść do mnie.

Tak samo, za to że poleciałam sobie na wakacje na Kretę i do Hiszpanii, to wypominania mi tego, że kuzynki „której bieda” nie wspieram tylko „rozbijam się po świecie” bo chrześniakowi „żałuje dać” a dziecku się nie odmawia zwłaszcza chrzestnemu.
Normalnie bym się wypisała z bycia matka chrzestna ale nie można.

Teraz na 1 i 2 listopada jest omijanie się na cmentarzu, moja mama ma mi za złe, że jej siostry przeze mnie się do niej prawie nie odzywają, cześć rodziny i znajomych myśli, że to ja powinnam się pokajać, przeprosić tylko ja nie bardzo wiem za co. Mama ma jeszcze jedna siostrę, i tam moi kuzyni, też nastawieni przeciwko mnie, teraz jest „przeze mnie” omijanie się na cmentarzu, przychodzenie o takich godzinach aby się nie spotkać. Mama cierpi przez to, ja usłyszałam że powinnam się pokajać, przeprosić, bo to moja wina. Bo za granicą to się nic nie robi, leży się brzuchem do góry bo pieniądze rosną na drzewach i same spadają, lodówka sama się napełnia, rachunków żadnych do opłacania nie ma, no i dziecku się nie odmawia, zwłaszcza chrzestnemu.

Nie rozumiem tej mojej kuzynki, że z praktykami religijnymi jest mocno na bakier, do kościoła to pójdzie od wielkiego dzwonu, a ode mnie jako chrzestnej to wymaga kupowania prezentów i to drogich dla jej dziecka. Usłyszałam, że jak nie mam dzieci to niech nie zabieram głosu w sprawie wychowywania dzieci.

Notabene, syn mojej przyjaciółki chodzi do tej samej klasy z moim chrześniakiem. Dowiedziałam się, że uczy się całkiem nieźle, ale zadaje się wyłącznie z takimi „rozpuszczonymi bachorami” lepiej sytuowanych rodziców, że im wszystko wolno, szpanują markowymi ubraniami i gadżetami, pomiatają kolegami których nie stać na markowe rzeczy, no ale ja usłyszałam od kuzynki żebym się nie wtrącała w wychowywanie jej syna bo ja się na wychowaniu dzieci nie znam.

matka chrzestna prezeny pieniadze

by MartiiB
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
30 30

A może wysil pamięć, sięgnij po długopis i wypisz co kupowałaś młodemu od urodzenia. Każde urodziny, każdy dzień dziecka, każde wyprawki. Prezenty z różnych uroczystości jak i kursy. I roześlij po rodzince spis. Jak masz przewalone to większa afera nic nie zaszkodzi. Może zobaczą jak "pomagałaś" kuzynce i jak zrobiła z ciebie dojną krowę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2022 o 8:23

avatar Ohboy
14 16

@Balbina: Gorzej, jeśli oni wszyscy tacy są i zawsze ma być WIĘCEJ, bo mieszka za granicą.

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

@Balbina: Przecież oni po prostu tacy są. Chociażby jak autorka wspomniała o zwrocie podatku - kochania ciocia wyłapała to z rozmowy i automatycznie założyła, że pieniądze mają iść na dzieciaka. Jestem ateistką, ale słyszałam, że ideą rodziców chrzestnych jest pomoc w wychowaniu dziecka w wierze, a nie obsypywanie dzieciaka prezentami. Ja tam przeprosiłabym za swoje "złe" zachowanie i na każdą uroczystość kupowała dzieciakowi przedmiot związany z religią - jakaś figurka świętego, obrazek z papajem, biblia, różaniec, czy cokolwiek takiego :)

Odpowiedz
avatar marcelka
24 28

Hmm, jak świat światem prezent z samej definicji jest czymś dobrowolnym i bezinteresownym. A chrzestna to funkcja związana z ewentualną pomocą w wychowaniu potomstwa w wierze katolickiej, tylko ludzie "wierzący" zrobili z tego jakąś szopkę. Może przypomnij o tym kuzynce i przy następnej okazji kup małemu modlitewnik, różaniec albo Pismo Św.?

Odpowiedz
avatar feline1
30 30

Mnie się zdaje, że KK konkretnie określa, jakie obowiązki podejmuje chrzestny wobec chrześniaka. Poszukałabym, wydrukowała, i dołączyła do listy prezentów rozesłanej rodzinie. A także osobno kuzynce i jej synkowi. I od dzisiaj nie wychylałabym się poza te KK obowiązki. Ani o krok. A jak będziesz w Polsce, możesz kazdorazowo zabrać małego na mszę, pojechać z nim na wycieczkę np do Lichenia czy innego sanktuarium, ogólnie "wychowywać i mmacniać" go w wierzę KK :)

Odpowiedz
avatar feline1
16 16

A, i od teraz prezenty tez wyłącznie typu modlitewnik, święty obrazek, Biblia itp :)

Odpowiedz
avatar Aniela
17 19

Droga autorko, lata dawałaś się robić w bambuko i swoją naiwnością straciłaś nie tylko kasę ale i szacunek wśród swojej rodziny ( bo skoro byłaś darmowym bankomatem to jak mieli cię szanować jak się zbuntowałaś?). Jesteś chrzestną czyli w teorii powinnaś wspierać dziecko w wierze, nie jesteś od utrzymywania cudzego dziecka, kupowania mu ciuchów czy drogich przedmiotów. Możesz, ale nie musisz tego robić. Na twoim miejscu ja bym nie była już taka miła. Kuzynce kazała się odpitolić a szanownej mamie powiedzieć, że jak takie ma pretensje do ciebie to niech sobie sama radzi. Czy twoja mama wie, że za granicą ludzie też musza pracować? Spróbuj z mama wyjaśnić sytuację, że wplątałaś się w sponsoring cudzego dziecka, że od kuzynki ciągle otrzymujesz listę zakupów ale nawet życzeń nie wyśle, żę rodzina ma coraz więcej roszczeń do nie swojej kasy a mama, która powinna wspierać ma pretensje, że wolisz dać JEJ lub naprawić sobie zęby niż kupować kolejną szmatkę dla rozpuszczonego dzieciaka. Jeżeli mama nie zrozumie i dalej będzie zła to odetnij kurek i ułóż sobie życie za granicą. Niech sobie radzi! A rodzinka? Co to za rodzina, która ma ciągłe wymagania ale sama z siebie nic nie chce dać? Nie daj się wykorzystywać. Dość już od ciebie dostali. Dodam, że też jestem chrzestną i chociaż do kościoła mi już mocno daleko to jak młody miał komunię to chyba nawet nic nie dostał ode mnie. Akurat była pandemia, komunia kameralna z rodzicami. Nikogo nie zapraszali a mnie wypadło z głowy. NIKT nic nie skomentował, nikt mnie nie obgadał. Jak Młody ma urodziny dostaje 50 zł w czekoladzie i tyle. Jeszcze się cieszy, że jesteśmy.

Odpowiedz
avatar weron
9 9

@Aniela: a ja, może nieco nie miło, ale zapytałabym matkę czy woli żeby córka była w stanie jej pomóc z opłatami za lekarzy czy żeby sponsorowała chrześniaka, bo kasy starczy tylko na jedną z tych opcji. Swoją drogą to bardzo fajna matka, która własnego dziecka nie broni. Gdyby pokazała, że według niej rację ma autorka, to myślę, ze i do paru innych członków rodziny by dotarło i przestaliby odstawiać durne fochy. A i powiedzieć im, żeby w takim razie oni też wspomogli biedną samotną matkę, skoro tak bardzo jest im jej żal, przecież wszyscy powinni pomagać, czemu akurat tylko autorka?

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
10 10

Masakra Współczuję. Ja to bym chciała żeby chrzestna mojej córki po prostu przyszła i odwiedziła nas. Teraz mieszka w innym mieście i od kilku lat u mnie nie była. Mam gdzieś prezenty. Brakuje mi jej. No ale, co dla kogo ważniejsze

Odpowiedz
avatar marynarzowa
14 14

Moim zdaniem, za późno się zbuntowałaś

Odpowiedz
avatar Habiel
22 22

Dałaś się wciągnąć w sponsoring i nie uciełaś tego we właściwym momencie. Teraz będzie kosztowało Cie sporo nerwów, aby ten stan rzeczy naprawić. Jedyne co mogę poradzić, to nie odcinaj się od chrześniaka. Jeśli to dziecko ma telefon, dzwoń do niego z życzeniami, a jeśli będzie o coś prosił, a będzie to poza twoimi warunkami finansowymi lub chęciami kupienia, zaproponuj mu alternatywę i postaw sprawę jasno, że tego prezentu może chcieć od mamy, bo ona ma go utrzymywać, bo jest jej dzieckiem, a nie twoim. Rodziny nie unikaj, tylko powiedz, że niczyim sponsorem nie jesteś i nie ponosisz konsekwencji za to, że ojciec dziecko zostawił. Możesz też być bezczelna i powiedzieć, że matka chrześniaka ma dwie ręce i dwie nogi, niepełnosprawna nie jest, więc niech przyjedzie za granicę zarabiać na zachcianki dziecka. Nie uciekaj, tylko się skonfrontuj. I tak masz już zle kontakty.

Odpowiedz
avatar singri
9 9

To ja chyba jakaś nienormalna jestem, skoro poprosiłam chrzestnych córki, żeby się ograniczyli do medalika, "Biblii" i takich tam... I tak kupili, co uważali :D Ale to była ich decyzja. Przez myśl mi nie przeszło, żeby czegoś żądać. Dobra, ostatnio poprosiłam chrzestną, żeby zafundowała mojej córce spódniczkę, bo w naszym okolicznym sinsayu już nie było, a mała marzyła o granatowej plisowanej "jak od mundurku szkolnego"(kupiła u siebie i wysłała). Ale takie sytuacje u nas są wyjątkowe i ZAWSZE mają ton prośby, a nie "bo ty masz, to wydaj na nas, zamiast na siebie".

Odpowiedz
avatar Lypa
14 14

Brzmi jak wyjątkowo toksyczna rodzina.

Odpowiedz
avatar Librariana
17 21

W tej historii uderzyło mnie to, jak autorka się tłumaczy z wydawania własnych pieniędzy. Choćby spała na forsie, to jej kasa i jej sprawa. A dzieciakowi trzeba wytłumaczyć czym jest 500+, 300+ (i nie wiem, co jeszcze, ponieważ jestem tylko podatnikiem, zrzucającym się na zasiłki). Bo te pieniądze są właśnie na wyprawki szkolne, jazdę konną i obozy językowe.

Odpowiedz
avatar singri
11 11

Aha, i jeszcze jedno: Skoro masz partycypować w kosztach utrzymania i wychowania chrześniaka, masz prawo ingerować w jego wychowanie. Czym innym jest podetknięcie prezentu raz na jakiś czas, a czym innym stałe dotowanie dziecka.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 7

Raz zostałem świadkiem do bierzmowania. Tylko dlatego, że moja religijna babcia non stop by mi marudziła, a mieszkaliśmy pod jednym dachem. Na szczęście to był czysto symboliczny akt i nikt nie przywiązywał do tego wagi. Ale coś w tym jest, bo jako świadek powinienem być dla bierzmowanego duchowym przewodnikiem, a chłopak ma Kościół i wszelkie religie dokładnie tam, gdzie ja. Na szczęście akurat ta ciotka ma dość luźne podejście do tematu, więc nie suszy mu głowy.

Odpowiedz
avatar iks
9 11

Do listy prezentów i obowiązków chrzestnego polecam wysłać jako prezent dla kuzynki poradnik prowadzenia domowego gospodarstwa :)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 7

Tak trochę zbaczając z tematu, to nie rozumiem, czego oczekują kobiety pakujące się w związki z takimi lowelasami. Jeśli chcą się dobrze bawić, to ok. Ale przynajmniej część oczekuje związku. Nie rozumiem tego. To jakaś forma wyzwania? Liczą na to, że są tak wyjątkowe, że go zmienią i zatrzymają przy sobie, że okażą się "lepsze" niż dziesiątki czy też setki kobiet, które miał wcześniej? Przypomniał mi się taki mem, "Kochaj i Tańcz. Szlochaj i niańcz. Nieuchronna kontynuacja".

Odpowiedz
avatar Librariana
5 7

@pasjonatpl: liczą na to, że kinder niespodzianką zatrzymają faceta przy sobie. A potem szok i niedowierzanie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@Librariana Jak można się dziwić, że ktoś, kto nie liczy się z nikim i z niczym zainteresuje się swoim dzieckiem? Zdarzają się takie przypadki, ale liczenie na to to czysta głupota i to ryzykuje się przyszłością dziecka.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@pasjonatpl: Ale w sumie to on jest taki przebojowy, wyluzowany, pewny siebie, a przez to atrakcyjny i pociągający. Tylko że łatwo być przebojowym i pewnym siebie, jak ma się wszystko i wszystkich w d...e, nie martwi o konsekwencje i nie boi utraty czegoś. Bo jak można się bać straty, skoro ci nie zależy. Ale tego spora część kobiet jakoś nie potrafi pojąć. Ich mózgi nie są w stanie ogarnąć tej jakże prostej zależności. Jasne, że skrajności nie są dobre i nie twierdzę, że nagle kobiety powinny uwielbiać facetów, którzy boją się własnego cienia. Po prostu w porę uruchomić rozum i dostrzec, skąd się bierze ta pewność siebie. Jeśli z tego, że nikim ani niczym się nie przejmuje, to próba zatrzymania takiego przy sobie jest totalnym brakiem odpowiedzialności.

Odpowiedz
avatar Nulini
2 4

@szafa: oczywiście, że do tanga trzeba dwojga i że za niechcianą ciążę odpowiadają dwie osoby, ale... No właśnie, ale... Kto zostaje z brzuchem? Kto musi rodzić? Kto jest "udupiony" na kilka lat w domu? Facet jak nie chce być ojcem, to zwija żagle i tyle go widzieli, a jak kobieta nie chce być w ciąży, ale już się stało, to ma przewalone, bo załatwić usunięcie nie jest tak łatwo. No więc komu powinno bardziej zależeć na tym, żeby nie wtopić?

Odpowiedz
avatar Wilczyca
12 14

Jestem zszokowana, że dałaś się wrobić w sponsorowanie cudzego dzieciaka. Zachowanie kuzynki iście piekielne, ale trochę sama ją nauczyłaś, że może Cię wykorzystywać i dostanie, czego zażąda dla młodego. Dziwne, że cała reszta rodzinki równie piekielna, włącznie z Twoją mamą, którą też wspierasz przecież finansowo. I co, serio nie widzi, że musisz na pieniądze zapracować, a nie rosną one na drzewach (ale oczywiście tylko za granicą)? Serio jest mi trudno uwierzyć w prawdziwość tej historii, zarówno w poziom roszczeniowosci jak i kompletny brak asertywności przez tyle lat. Szok.

Odpowiedz
avatar Morog
4 12

Postarzałem się 5 lat próbując tom przeczytać...

Odpowiedz
avatar Armagedon
15 17

Najgorsze jest to, że ty czujesz się winna. Mimo wszystko. I chyba tego uczucia najtrudniej będzie ci się pozbyć. Przepracuj to, inaczej już zawsze będziesz się tłumaczyć, choć przecież zupełnie nie masz z czego. Bo nikogo nie powinno obchodzić ile ty zarabiasz i na co swoje pieniądze wydajesz. Rodzina to nie urząd skarbowy, nie musisz przed nią pitu rozliczać. A już na pewno nie jest to "organ", który ma prawo decydować, jaką część swoich pieniędzy możesz wydać tylko na siebie. PAMIĘTAJ, że pracujesz na zaspokojenie - PRZEDE WSZYSTKIM - swoich własnych potrzeb. Jeśli uznasz, że część pieniędzy ci "zbywa" - możesz kogoś wspomóc, lub obdarować prezentem. Ale jest to twoja dobra wola, a nie obowiązek. Przecież to już świat się kończy, skoro bierzesz dodatkową, weekendową pracę, żeby móc sprostać roszczeniom rodzinki. Kto ty jesteś? Wół roboczy? A już, żeby ci ktoś śmiał wypominać, że stać cię na wakacje na Krecie, lub w Hiszpanii... No nie mam słów! Dziewczyno! Otrząśnij się! Nie daj sobą manipulować! Nie szukaj sobie usprawiedliwień - bo ich NIE POTRZEBUJESZ! Obrazili się? I wuj z nimi, przejdzie im. Przekonasz się, że to i tak oni, prędzej-później, przyjdą do ciebie w łachę, tyle że już nieco utemperowani. I z większym szacunkiem. Jeśli będą czegoś potrzebowali - już nie ośmielą się żądać. Co najwyżej, grzecznie prosić. Zastanawiam się też, czy twoja matka jest ci wdzięczna za pomoc, którą jej ofiarujesz, czy może sądzi, że jest to twój zasrany obowiązek, więc przyjmuje ją jako oczywistą oczywistość?

Odpowiedz
avatar niepodam
9 9

@Armagedon: do "Obrazili się? I wuj z nimi, przejdzie im." dodałbym jedynie: nie przejdzie? Wuj z nimi podwójnie. A co do wdzięczności matki za pomoc to bardzo dobre pytanie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 5

@Armagedon "już, żeby ci ktoś śmiał wypominać, że stać cię na wakacje na Krecie, lub w Hiszpanii..." Zwłaszcza że wczasy na Krecie czy w Hiszpanii bywają tańsze niż nad polskim Bałtykiem. Oczywiście poza sezonem. Ale w sezonie tam jest za gorąco dla przeciętnego Polaka. A rodzinka... Szkoda słów. Jeśli im nie przejdzie, to pozbędzie się pasożytów ze swojego życia.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 7

@Armagedon I jeszcze przypomniała mi się historyjka opowiedziana przez znajomego. Znał dziewczynę, która wyjechała do USA na kilka lat i regularnie wysyłała rodzinie kasę. Jak wróciła, to okazało się, że wszyscy oczekiwali, że znowu wyjedzie i będzie ich sponsorować. Także są rodziny, które traktują niektórych członków właśnie jak woły robocze, które mają całą zarobioną kasę wydawać na ich zachcianki.

Odpowiedz
avatar krzycho1
1 1

@Armagedon: To samo miałem napisać. ~MartiiB: Musisz POZBYĆ się poczucia winy. Przechodziłem podobną sytuację z własną rodziną i zapewniam Cię jak zmienisz decyzję, i od nowa zaczniesz im pomagać, to będzie tylko gorzej w relacjach z "mamusią" chrześniaka. A sam chrześniak jak dorośnie to może zwalić Ci się na głowę. Albo oboje. Daleko od takich ludzi.

Odpowiedz
avatar bazienka
10 18

jezu, ale strumien swiadomosci :/ tak, chrzestny ma obowiazek pomagac w wychowaniu dziecka tylko w wychowaniu W WIERZE KATOLICKIEJ a nie brac na siebie koszty utrzymania czy drogich prezentow i to jest obowiazek zwyczajowy, nie prawny

Odpowiedz
avatar gawronek
-1 9

Teraz w modzie są ciągi świadomości przeniesione na papier?

Odpowiedz
avatar szafa
0 6

@gawronek: a to jest lekcja języka polskiego, że ma być poprawnie zbudowane wypracowanie, czy jak? Tekst jest zrozumiały, więc wypad.

Odpowiedz
avatar szafa
5 5

Ja od siebie dorzucę tylko, że kobieta sama kiedyś pożałuje tego, co robi swojemu dzieciakowi. Moja ciotka też była samotną matką (wdową) i swojego jedynaka rozpuściła jak przysłowiowy dziadowski bicz, a dzieciak był początkowo dość sympatyczny i inteligentny. Teraz kobieta mająca 70 lat cały czas pracuje na pełny etat (do niedawna pracowała w dwóch pracach), bo dorosły dzieciaczek ze swoją żoną i dziećmi do roboty nie pójdzie i do matki tylko drze ryja o pieniądze (bo nawet jej nie szanuje i nie prosi). Podobnie w rodzinie mojej znajomej. Ona też została samotną matką, ale dzieciaka bardzo fajnie wychowała. Wyszła natomiast za samotnego ojca, który swojego chłopaka rozpuścił jak dziadowski bicz. Chłopak ten, teraz już dorosły, zerwał całkowicie kontakt z ojcem i rozpowiada po rodzinie cuda niewidy, jak to musiał się wyprowadzić, bo był koszmarnie traktowany. Czym był to traktowanie? Ano ojciec zażyczył od trzydziestolatka, dobrze zarabiającego (oczywiście robota przez tatusia załatwiona), żeby łaskawie się dokładał do jedzenia i rachunków i coś pomagał czasem starym rodzicom...

Odpowiedz
avatar mama_muminka
6 8

No cóż, koniec prezentów dla rodziny. A ty autorko te pieniądze wydaj na terapię. Można online, też działa. Bo dałaś się doić przez wiele lat, a teraz też się nam tłumaczysz z czegoś, co nie wymaga tłumaczenia się. Ktoś ci zrobił pranko mózgu i napraw to, bo konsekwencje mogą być poważniejsze niż stracone pieniądze.

Odpowiedz
avatar krzycho1
0 0

@mama_muminka: DOKŁADNIE

Odpowiedz
avatar veravang
0 0

To jakaś dziecinada, a nie dorośli ludzie. W mojej rodzinie też ostatnio urodził się konflikt pomiędzy bliskimi ludźmi, ale jak ktoś próbował mnie w to wciągnąć to powiedziałam po prostu, że nie będę uczestniczyła w konflikcie bo to nie moje sprawy tylko ich. Btw, jednej chrześnicy dałam na chrzest medalik, drugiej już nie pamiętam, ale na komunię dostała zegarek i tyle. Nikt nigdy nie miał do mnie pretensji o takie prezenty, bo zdaje się, że chodzi o wiarę, a nie "kto da więcej".

Odpowiedz
Udostępnij