Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem kierownikiem pociągu. W pociągu relacji Olsztyn-Kraków, który prowadziłem na odcinku z…

Jestem kierownikiem pociągu.

W pociągu relacji Olsztyn-Kraków, który prowadziłem na odcinku z Warszawy do Krakowa przyszła do mnie podróżna i przyniosła mi telefon, który znalazła na swoim siedzeniu. Ponieważ nikt w wagonie nie przyznawał się do bycia jego właścicielem. Był to drogi telefon znanej marki. Nie nosił śladów użytkowania, więc musiał być niedawno kupiony. Chciałem się jakoś skontaktować z kimś z rodziny/znajomych właściciela, ale niestety był on zablokowany.

Po jakimś czasie telefon zadzwonił. Na wyświetlaczu pojawił się napis "Kochanie", więc postanowiłem go odebrać. Przedstawiłem się, że jestem kierownikiem pociągu. Zapewniłem, że telefon jest u mnie bezpieczny i zapytałem o możliwość przekazania tej informacji właścicielowi urządzenia. Jak się okazało rozmawiałem z właścicielem zguby.

Zapytałem jak możemy się dogadać w sprawie zwrotu telefonu.
- Proszę mi go przywieźć do Ciechanowa - usłyszałem w odpowiedzi
- Niestety do Ciechanowa w tym miesiącu nie wybieram. Mogę go najwyżej zabrać w drogę powrotną do Warszawy, albo odbierze go Pan ode mnie osobiście, albo przekażę go dyspozytorowi.

Odpowiedź zbiła mnie z nóg. Pan zaczął używać w stosunku do mnie wulgarnych słów, których nie zacytuje.
- Skoro go znalazłeś, to masz obowiązek odnieść mi go z powrotem. A jak nie to zgłaszam sprawę na Policję i powiem, że mi go ukradłeś!
- W takim razie telefon będzie do odbioru w Krakowie. Dziękuję, do widzenia.
I się rozłączyłem. Telefon dzwonił jeszcze kilka razy. Ale jakoś nie chciało mi się go już odbierać. Po dojeździe do Krakowa wraz z protokołem przekazałem go w odpowiednie miejsce.

(Z Ciechanowa do Warszawy jest ok. 100 km. Do Krakowa ponad 400).

kolej

by KierownikIC
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ata11
10 10

Ech, dziwne czasy, piekielni ludzie...

Odpowiedz
avatar Armagedon
14 16

@Ata11: Jak ja znalazłam telefon w autobusie pod siedzeniem (widocznie wysunął się z kieszeni i spadł) - też musiałam czekać, aż właściciel zadzwoni. No i zadzwonił. Następnie umówił się ze mną pod moim blokiem, w terminie, który MI pasował, bardzo wylewnie mi podziękował, oraz wręczył sporą bombonierkę drogich czekoladek. Aż mi było głupio przyjąć, ale nalegał. No cóż, bardzo dobre były.

Odpowiedz
avatar Nulini
4 4

@Armagedon: kiedyś zgubiłam telefon w taksówce. Dzwoniłam na niego, nikt nie odbierał, dopiero dzień później pan znalazł telefon, zadzwonił do mojego męża i zadeklarował, że mi go przywiezie, ale włączy taksometr. za kurs wyszło 14zł, dostał 100zł i ogrom podziękowań.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
3 5

Ja znalazłam telefon na parkingu. Chyba udało mi się zadzwonić do "mama". 'co k****" po szoku poinformowałam że telefon znalazłam i zostawiam w punkcie informacyjnym sklepu. Zostawiłam tam swój numer. Z pół h później zadzwoniła dziewczyna i bardzo dziękowała

Odpowiedz
avatar Dominik
5 9

Najbardziej wkurzają mnie ludzie, którzy do obcych mówią na TY

Odpowiedz
avatar Balbina
10 14

@miyu123: Zgadzam się z Dominikiem. Mam dwie klientki , które walą do mnie na ty. Ani to moje koleżanki ani nawet znajome. I niestety ale jak jedna jest w miarę ok to druga przekracza już tą cienką linię. Nie dość że mnóstwo bab ma manię mówienia do mnie kochana albo złotko w formie bezosobowej to jeszcze zaczynam mieć koleżankę na którą się nie pisałam. Mówienie na Ty, przynajmniej w naszym kraju powoduje że pozwalamy sobie na więcej niż gdzie zachowany zostanie dystans-Pan-Pani

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 14

@Balbina: Mówienie na Ty nie robi z nikogo Twojego kumpla, ani nie daje specjalnych przywilejów. "Panianie" w moim odczuciu tworzy niepotrzebny dystans. Mieszkam za granicą i tu dobrze widać, ze można sie do kogoś zwracać na "Ty", a jednoczenie okazywać szacunek. W Polsce pozostała mania dowartościowywania sie poprzez śmieszne tytuły. Firma 5 osobowa, a tam Prezes, Dyrektor i dwóch Kierowników.

Odpowiedz
avatar Balbina
3 9

@miyu123: Ja jestem właścicielem firmy i nie każę sobie prezesować ani kierownikować. Ja chcę żeby mnie traktowano z szacunkiem tak jak się wymaga ode mnie w stosunku do klienta. A wołanie złociutka podaj mi to albo owo to brak szacunku. Jeszcze zniosę to bezosobowe zwracanie typu -ona mi poda- Ale wchodzenie obcej osoby i walenie mi na Ty to już przegięcie.

Odpowiedz
avatar Error505
5 9

@miyu123: Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. I w naszym systemie są zasady jak się należy zwracać do innych. I nie jesteśmy jedynym takim krajem na świecie. Vide Niemcy czy USA.

Odpowiedz
avatar singri
3 3

@miyu123: No właśnie w tym sęk. Dla mnie problemem jest nie tyle "tykanie", co zachowanie, jakie często się z nim wiąże, a mianowicie traktowanie drugiej osoby z góry. Moja córka mówi mi na "ty": "Mamo, czy mogłabyś mi zrobić", "Mamo, daj mi, proszę"... Ale zachowuje mimo to formę pełną szacunku (jaki i ja jej okazuję). Mimo, że nasza relacja jest bardzo, bardzo bliska, nigdy nie zdarzyło jej się wyjechać do mnie z tekstem typu: "No to zrobisz teraz to i to." A niektórzy, podkreślam, NIEKTÓRZY, startują do obcych na "Ty" i od razu zgłaszają żądania: "Daj mi to i to", "Zrób to, a potem tamto". Co jest, moim zdaniem, nie do przyjęcia...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@singri: W tym się zgadzamy! Zwracanie się na Ty nie powinno powodować zaniku kultury i form grzecznościowych.

Odpowiedz
avatar Ginsei
7 7

@miyu123: Nie wiem, ja może staroświecka jestem, ale jak raz byłam w sklepie, czy w jakieś restauracji, gdzie na "ty" do mnie kasjer/kelner wyjechał, tak więcej się tam nie pojawiłam. Bo choć grzecznie gadał (żadne "może jeszcze parówę, wariacie?") to i tak się źle z tym poczułam. A z emocjami się nie negocjuje, zostałam wychowana w inny sposób i tyle, siedzi to we mnie. I choć chłopak był widocznie ode mnie młodszy, ja na "ty" nie przeszłam, ale też nie zrobiłam mu karczemnej awantury, bo podejrzewam, że to nie jego decyzja była, a odgórna. Choć kto wie, teraz tyle złego się pisze o "generacji Z", że może to i jego własna decyzja była ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

roznie bywa, tez kiedys tel wypadl mi na korytarzu podczas szukania czegos w torebce, zorientowalam sie w barze, z enie mam, wrocilam na miejsce- nie bylo, wiec zadzwonilam z drugiego, mily pan powiedzial, ze znalazl i zaprasza, poszlam do niego i podziekowalam serdecznie a bywa i tak, ze wlasciciel oczekuje zaniesienia w zebach albo oskarza o kradziez jesli zguba jest portfel w takich przypadkach chyba lepiej przekazac policji czy na biuro rzeczy znalezionych i pozbyc sie klopotu

Odpowiedz
Udostępnij