Nastąpił ciąg dalszy historii
https://piekielni.pl/89861 ;)
Akademik - tfu! - Dom Studencki AWFiS w Gdańsku, składa się z dwóch połączonych łącznikiem segmentów. Użytkowany obecnie jest "nowy" akademik, "stary" stoi chyba pusty. Panowie studenci po ponad miesiącu urzędowania odkryli, że w "starym" akademiku są lodówki - i to w liczbie mnogiej! Zebrali się we trzech czy czterech i wczoraj w nocy przytargali jedną do "nowego" - tam gdzie nie było żadnej. Nikt im nie zabraniał tego robić. Nikt nie zwrócił uwagi, że mają ją odnieść. Zatem zainstalowali ją w jednej z kuchni - niestety nie u Młodej na piętrze.
Za to dziś, na drzwiach wejściowych pojawiła się kartka o następującej treści: "Dnia 8.11.2022 o godzinie 14.00 zostanie zamknięte przejście z Budynku C do Budynku B". Informacja jest nawet dwujęzyczna. Jeszcze by bezczelne studenty chciały tych lodówek więcej przynieść! A figę!
Zanosi się na dłuższy serial - przez zamykane jutro przejście chodzi się do pralni.
AWFiS Gdańsk
Jakbym ja tam był ze swoimi kumplami, to jutro już by nie było sensu zamykać tego łącznika, a mielibyśmy najlepiej wyposażony segment/pokój.
Odpowiedz@ObserwatorObywatel: teraz młodzież jakby mniej obrotna widać...
Odpowiedz@ObserwatorObywatel: a czy Twoi rodzice pisaliby historie o tym, że nie masz lodówki? ;)
Odpowiedz@Etincelle: W tamtym czasie były zupełnie inne problemy, zarówno u mnie jak i u Mamy.
Odpowiedz@Etincelle: a czy Tobie nie przeszkadzałoby że Twoje dziecko nie ma gdzie trzymać jedzenia, a Ty musisz płacić tak jakby obiekt był w pełni wyposażony? W dzisiejszych czasach to jest i piekielne i żenujące - to trochę tak jakby toalet nie mieli w budynku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2022 o 5:22
@metaxa: zapewne przeszkadzałoby. Tak samo, jak przeszkadzałoby, że w przedszkolu ktoś by mu zabrał zabawki, a w szkole - nazwał nieukiem czy głupkiem. Jednocześnie na pewno czułabym się zażenowana, gdybym w wieku ok. 20 lat odkryła, że moja mama opisywała w internecie, że nie mam w akademiku lodówki. Dobrego określenia użył Iks w komentarzu niżej - czułabym się pierdołą, bo co innego - będąc dorosłym - poskarżyć się na coś rodzicom, a co innego, kiedy ci rodzice skarżą się na to publicznie. Nie wspominając już o tym, że podałaś tyle szczegółów, że inni mieszkańcy wyżej wymienionego akademika mogą się zorientować (albo przynajmniej podejrzewać), kto się skarżył mamusi na brak lodówki i czyja mamusia postanowiła podzielić się tym nieszczęściem w internecie. Nie mówię, że brak lodówki nie jest piekielny, ale bardzo się cieszę, że mojej matce nie przychodziło do głowy opisywać tego typu historii.;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2022 o 11:26
@Etincelle: Młoda absolutnie nie jest zażenowana. Inni mieszkańcy tez tej lodówki nie mają, więc jakby jest to też w ich interesie. Zarówno ja jak i Młoda mamy w serdecznym poważaniu czy ktoś się pokapuje czy nie.
Odpowiedz@metaxa: 1 Nie mniej obrotna, ale bardziej tchórzliwa. Albo też i leniwa. Panom studentom nawet udzielono informacji ile jeszcze mają czasu na przetarganie pozostałych lodówek do "nowego". I nikt nie skorzystał. @metaxa: 2 I tu się zgadzam. Lodówki są niezbędne, zwłaszcza latem. Jedna na piętro - to absolutne minimum. Ale - wyobraź sobie - w jednym z polskich sanatoriów, wielkim, rozległym przedwojennym gmaszysku - ani jednej, nawet najmniejszej lodóweczki dla pacjentów nie było. Nie, i koniec. Ale tam - w zasadzie - całodobowe wyżywienie było na miejscu. Nie wiem tylko, jak radzili sobie diabetycy na insulinie. Bo ta - jak wiadomo - powinna być przechowywana w lodówce. I - zapewne - nie tylko ona. Niektóre inne leki również. A przecież do sanatoriów ludzie zdrowi nie jeżdżą.
Odpowiedz@Etincelle: Jeżeli opisanie takiej historii przez rodzica by Cię zawstydziło, to musiałaś być wyjątkowo wstydna w młodości. Mnie by to nie ruszyło, a nawet cieszyłabym się, że więcej osób dowiedziało się o tym absurdzie.
Odpowiedz@Armagedon: a tego jeszcze nie wiem czy nie skorzystali - jeszcze dziś nie rozmawiałam z Młodą, więc nie wiem. Brak tych luksusów jest szczególnie uciążliwy dla osób które potrzebują trzymać leki w chłodzie - już nie idźmy tak daleko jak insulina, głupie probiotyki powinny być w lodówce. Zakupy też trzeba robić codziennie - bo jak kupisz więcej to nie ma gdzie trzymać. Na razie, z tego co się dowiedziałam wczoraj, dział prawny i kierownik akademika otrzymali wczoraj pismo z listą usterek i niedoróbek do naprawy.
Odpowiedz@Ohboy: i dokładnie taki jest cel tej historii ;)
Odpowiedz@Etincelle: Zosia-Samosia? A gdyby ktoś ze studentów opisał tę historię - to już by było OK? Czy też nie bardzo - bo to by znaczyło, że się publicznie przyznał do pierdołowatości? "bardzo się cieszę, że mojej matce nie przychodziło do głowy opisywać tego typu historii.;)" Nie przychodziło, bo pewnie jej o takich historiach nawet nie wspominałaś, lub wychodziła z założenia, że nie są to sprawy na tyle istotne, by sobie nimi głowę zawracać.
Odpowiedz@Armagedon: nie Zosia-Samosia, chyba. Natomiast tak, myślę, że inaczej patrzyłabym na historię, w której to autorka poskarżyłaby się na brak lodówki. Natomiast kiedy matka relacjonuje sprawę z lodówką w kolejnej już przecież historii i to takiej, której treść zamyka się w "a tych lodówek to nie pozwalają nawet ze starego akademika przenieść"... Cóż, tak, tego bym - na miejscu córki - nie chciała. @Ohboy, wstydliwa chyba specjalnie nie byłam, ale w tym przypadku tak, czułabym się zażenowana tym, że moja mama relacjonuje takie sprawy w drugiej z kolei historii. Może nie umiem tego dobrze wytłumaczyć, więc spróbuję na przykładzie. Sama kiedyś dodałam historię o durnowatych współlokatorach. I uważam, że ma to zupełnie inny wydźwięk, niż gdyby moja mama napisała, że jej córce i reszcie lokatorów zabierają patelnię, płyn do mycia naczyń i robią awantury o zużycie prądu, a parę dni później kontynuowała relację dramatycznym "a tym razem to termę i piekarnik wyłączyli!". Trochę niepoważne.
Odpowiedz@Etincelle: Gdyby autor opisywał jakąś prywatną sprawę, to bym się zgodziła. Ale tego nie robi, opisuje absurd, który dotyka wszystkich mieszkańców akademika. Tu wstydzić powinien się tylko uniwerek.
Odpowiedz@Ohboy: O! Dokładnie żeś mi to, waćpani, spod klawiatury wyjęła. W historii nie chodzi o to, że "moja córunia nie ma w akademiku lodóweczki", tylko o to, że nikt NIE MOŻE jej mieć. A w kolejnej historii o to, że kreatywność grupki studentów miałaby "zaskutkować" brakiem dostępu do pralni.
Odpowiedz@Ohboy: Wstydna?
Odpowiedz@Etincelle: niepoważne w tej sytuacji jest zachowanie uczelni. Tylko i wyłącznie.
Odpowiedz@metaxa: Bo ona pierdoła a Ty kwoka.
Odpowiedz@Error505: taaaa.... Nie życzę ci spotkania z taką "kwoką"...
Odpowiedz@metaxa: Dla mnie kwoką mogłaby być tylko moja mama. A to raczej nie Ty.
Odpowiedz@Error505: to nie używaj takich określeń pod adresem obcych ci osób. As simple as that.
Odpowiedz@metaxa: Raczej mnie nie powstrzymasz. Załatwiasz za dorosłą córkę jej sprawy. Tak się zachowuje się matka kwoka. I to jest szkodliwe dla dziecka/młodego człowieka. Nie czas odciąć pępowinę?
Odpowiedz@Error505: a odcinaj sobie na zdrowie. A od mojej się odstosunkuj. Absurd dotyczy wszystkich mieszkańców tego przybytku, a nie tylko jednej mojej córki.
Odpowiedz@Metaxa Jeszcze nie ogarnąłeś sprawy lodówki dla córki? Ty mega pierdoła jesteś :)
Odpowiedz@iks: ja to mogę ogarnąć w 5 minut. Problem jest w tym, że jak przywiozą to nie będzie jak jej wnieść - bo kierownik nie pozwoli.
Odpowiedz@metaxa: mój partner miał kiedyś taką maleńką na leki właśnie, zmieściłaby się normalnie do torby albo walizki.
Odpowiedz@Etincelle: nie czytasz ze zrozumieniem - nie mogą mieć żadnej. Turystycznej nawet. Tostera sobie nie mogą własnego przywieźć.
Odpowiedz@metaxa: i mają robione naloty co 5 minut, żeby sprawdzić, czy ktoś gdzieś czegoś nie podłączył? Sorry, mowa o lekach, może ja mam dziwne podejście, ale jak mój partner musi brać leki, które są trzymane w zimnie, to nic innego by mnie nie obchodziło. Przecież jest multum sposobów, żeby taką malutką lodówkę ukryć - schować do szafki, przykryć kocem czy stertą ciuchów, trzymać w torbie podróżnej i odłączać, gdy ktoś zapuka itp. itd. A jeśli to nie jest tego warte, to chyba jednak brak lodówki na leki nie jest wielkim problemem i wtedy rzeczywiście można czekać i pisać na Piekielnych. ;)
Odpowiedz@Etincelle: czasem - jeśli nie zna się wszystkich uwarunkowań - to warto jednak milczeć...
Odpowiedz@metaxa: Nie takie rzeczy w akademikach się widziało. Osobiście nie mieszkałam w żadnym na stałe, ale przychodziło się na imprezy (których tez nie wolno było robić po 22) zakrapiane alkoholem, którego też nie wolno mieć w akademiku. Co więcej jedni znajomi mieli cały sprzęt do pędzenia cytrynówki, ukryty w szafie. A jak go wnieśli? Zaoferowali dostawy cytrynówki ochroniarzowi. Ja studia skończyłam prawie 3 lata temu i nie chcę wierzyć, że nagle akademiki stały się takie regulaminowe, że studenci boją się wnieść lodóweczkę.
Odpowiedz@Habiel: ciężko mi powiedzieć z czego to wynika. Pandemia chyba zmieniła zachowania ludzi - teraz państwo studenci nie robią imprez w pokojach (zresztą nawet nie ma jak - bo dwuosobowe mają powierzchnię jakichś 6m2) tylko chodzą do knajp. Mogli tych lodówek przynieść więcej ze starego akademika. Dlaczego tego nie zrobili nie wiem.
Odpowiedz@Habiel: Pwenie, że się da. Wszystko się da. Grila z kegiem piwa też się da.
Odpowiedz@Habiel: nie wiem czy we wszystkich ale u mnie był zakaz nawet wnoszenia alkoholu. Taaa, przy coniektorych paniach na recepcji lepiej było nie wnosić w ręku i to tyle. Jak miałam mały grzejnik bo okno mało szczelne i kaloryfer mało wydajny to usłyszałam żeby schować do szafy jak będą kontrole. Koleżanka miała piekarnik elektryczny bo czasem piekła a te gazowe co były w kuchniach były kiepskie. Chociaż lodówkę gorzej ukryć
Odpowiedz@metaxa: kto to sprawdzi? zlodzieje pomimo kontroli cel na wyrywki lepiej kombinuja niz ci studenci ;) mieszkalam kiedys w pokoju 6m2, jesli ichsze pokoje by tyle mialy, to miescilyby sie 2 lozka i przechodzic pomiedzy trzeba byloby bokiem
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2022 o 22:31
@bazienka: A co się dziwisz, że kryminalna szumowina lepiej kombinuje od studenta? I to w dodatku pierwszorocznego? Spoko! Trochę postudiują to też się poduczą. Co do pokoju - święta racja.
Odpowiedz@bazienka: i tak dokładnie jest. Szafy nie da się otworzyć, bo łóżka stoją za blisko.
Odpowiedz@Armagedon: Młoda jest pierwszoroczna na tej konkretnej uczelni, ale jedne studia wcześniej już skończyła. Na wypadek podobnych akcji w przyszłości wbiła się właśnie do samorządu studenckiego ;)
Odpowiedz@Allice: alkohol łatwo przemycić. Lodówki do kieszeni nie schowasz.
Odpowiedz@metaxa: To naprawdę żaden problem. Dla kogoś kto chce, jest zdeterminowany i sprytny. Od studenta można tego wymagać. Inaczej jaki z niego będzie mgr.?
Odpowiedz@Error505: zgoda. Ale skoro w umowach, regulaminie i na stronie internetowej te lodówki SĄ i się płaci tak jakby były to mają być i kropka.
Odpowiedz@metaxa: Dalej nie rozumiesz. Jasne, że są w regulaminach tyle, że w realu nie ma. Można to atakować formalnie i może to przyniesie skutek a może nie. Powiedzą "nie mamy Pani płaszcza i co nam pani zrobi". Natomiast na pewno będzie to trwało. Można to załatwiać na czarno. Kupić lodówkę na allegro za parę złotych i ją po prostu wnieść. Można na bezczela. Czepiającej się portierce powiedzieć, że się wnosi bo nie ma w pokoju i ma być i jak ma problem to niech się skarży rektorowi. Można jej powiedzieć, że właśnie się dostało z oficjalnego wyposażenia po interwencji rektora wspominając o potrzebie chodzenia leków. Można odwrócić uwagę portierki. Można zapakować w karton i jak się będą czepiać to powiedzieć, że książki, ciuchy, szafka albo, że gówno to kogoś interesuje. Można wymyśleć tysiąc innych sposobów.
Odpowiedz@Error505: ależ rozumiem. Z jakiegoś powodu studenci postanowili to załatwić lege artis. Prawdopodobnie dlatego, że zarządca akademika może im skutecznie uprzykrzyć życie, bardziej nawet niż brakiem lodówek.
OdpowiedzZastanawiam się gdzie jest problem w tym akademiku. Czy rzeczywiście nie da się zrobić nic z tymi lodówkami? Jak jeszcze kilka lat temu mieszkałam w takim to jak poszło się normalnie porozmawiać do zarządu to można było właściwe wszystko. Nawet kota trzymałam w pokoju. Zresztą potem nie ja jedyna. A jak ktoś chciał na siłę to się nie dało nic. Nawet klucza do pralni. To jak to jest? Niby miały być te lodówki ale skoro nie ma (ale jak widać są w drugiej części) to może warto iść do zarządu i dopytać się czy się da je przenieść choć tymczasowo na użytkowaną część? Jeśli się nie da to dlaczego niby się nie da?
Odpowiedz@Semilinka: no właśnie nikt tego nie wie. Argument jest "nie bo nie". W poprzednim roku akademickim były i wszyscy byli szczęśliwi.
Odpowiedz@metaxa: Ale w poprzednim roku akademickim cena energii była przystępniejsza. No chyba tylko o to może chodzić, bo innego powodu jakoś nie widzę.
Odpowiedz@Armagedon: no ok. Ale płatności dla studentów również zostały podwyższone. Zresztą nikt tu nie wymaga (chociaż byłoby miło) żeby lodówka była w każdym pokoju - niech będzie chociaż we wspólnej kuchni.
Odpowiedz@Armagedon Prawdopodobnie szukasz logiki tam, gdzie jej nie ma. Czasami wystarczy, że jakiś debil dostanie odrobinę władzy i mamy efekt jak w tej historii.
Odpowiedz@metaxa: w przypadku zarządu nie może być odpowiedzi nie bo nie. Na jakiejś podstawie muszą być podejmowane takie decyzje. Gdyby mi tak opowiedzieli to bym zapytała czy w takim razie do momentu kiedy tych lodówek nie udostępnią to chcę mieć obniżony czynsz o opłatę za lodówkę i gdzie mam złożyć o to pismo (akurat argument prawdziwy tylko o coś innego niż lodówka). Mieliśmy tragicznie utrzymaną sieć internetową (informatyk był okropny i niekulturalny) i każde podłączeni (a dało się tylko kablem) powodowało zawirusowanie komputerów. Raz drugi trzeci, trochę studentów się zeszło z tym samym argumentem i prośba o obniżenie czynszu o internet bo z niego nie da się korzystać ktoś pismo napisał do dziekana i w następnym roku informatyków było 2 i założyli wifi dodatkowo. Być może kwestia zarządu być może upory.
Odpowiedz@Semilinka, @Allice: dlatego poszło pismo do zarządcy i działu prawnego uczelni. Trzeba poczekać na odpowiedź.
Odpowiedz@pasjonatpl: jedna z koleżanek u mnie na studiach zwykła była mawiać, że "logika niejedno ma imię". Najwyraźniej to jest ten przypadek właśnie.
Odpowiedz@metaxa: życzę pozytywnego rozpatrzenia bo co jak co, żyłam w akademiku, z jedną niewielką metalową szafą na 2 osoby, zaciekami na suficie, nawet miałam wizytę pluskiew w pokoju ale kurna lodówki były zawsze
Odpowiedz@Allice: otóż zadział się cud - pismo od studentów kierownik akademika i dział prawny otrzymali w poniedziałek. Było w nim żądanie obniżenia opłaty umotywowane brakiem lodówek oraz usunięcia usterek i niedoróbek powstałych w trakcie remontu budynku. Dziś poszła informacja, że otwarto przejście, można sobie lodóweczki elegancko i legalnie przenieść. A od przedwczoraj po budynku biega ekipa i sprawdza co i gdzie trzeba naprawić. Czyli da się :D
Odpowiedz@metaxa: gratulacje :) Mówiłam jeśli nie da się po dobroci to pisma zawsze zadziałają.
Odpowiedz@metaxa: no i super. Bedzie gdzie schłodzić pi... Piankę na oparzenia słoneczne? Xd
Odpowiedz@Allice: Aż tak się pozmieniało, że studenci trzymają w lodówkach piankę na oparzenia słoneczne? Do czego to doszło.
Odpowiedz@Allice: Jak wiadomo w akademiku zawsze jest jakaś... pianka do schłodzenia. :)
Odpowiedz@pasjonatpl: ja tam się kiedyś nieźle spaliłam na plaży, uczelnia w Gdańsku, na plażę daleko nie mają ;)
Odpowiedz@Allice: stamtąd to nawet do Sopotu blisko, bo to na Żabiance
Odpowiedz@metaxa: wiem, ja akurat po innej uczelni w pobliżu :D. Więc pianka po opalaniu jak najbardziej ;)
OdpowiedzCiekawe że na stronie uczelni w zakładce dotyczącej akademików piszą że lodówki są... Walczyłbym. Prorektor do spraw studenckich widzę ma godziny odwiedzin. Zrobić mu najazd grupowy? Albo nagłośnić sprawę bo to jest paranoja bez lodówki. Trojmiasto.pl może się zainteresować
Odpowiedz