Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam nauczkę. Niestety po raz trzeci, bo popełniłam podobny błąd. A mianowicie…

Mam nauczkę. Niestety po raz trzeci, bo popełniłam podobny błąd. A mianowicie taki, że nie należy zbytnio zaprzyjaźniać się ze swoją kosmetyczką, fryzjerką, czy kimkolwiek takim. Oczywiście trzeba być miłą, kulturalną, pogadać czasem o głupotach, ale przy tym zbytnio się nie spoufalać.
Nie dlatego, broń Boże, że uważam te zawody za jakieś gorsze, wręcz przeciwnie.

Ale dlatego, że już trzeci raz się na tym przejechałam.
Pewnie nie należy generalizować, ale jednak kolejnym razem będę wolała być ostrożna ze zbytnią poufałością.

I tak zaczyna się niewinnie. Najpierw ktoś się stara, wszystko jest super, efekt bardzo staranny. Zaczynasz tą osobę lubić, przechodzicie na ty, zwierzasz się nawet czasem jej na wizytach.
I później bach. Jakieś spóźnienie, obsuwka czasowa.
Ale to zdarzyło się pierwszy raz, a tego kogoś lubisz, więc mówisz, że ok, nic się nie stało.
Później za jakiś czas podobna sytuacja, oczywiście pod jakimś innym, ale bardzo ważnym pretekstem.
Efekty pracy zaczynają być coraz bardziej niedbałe, a nowe klientki stają się priorytetem, bo stara już i tak zaklepana.
I tak niestety, zdarza mi się to właśnie po raz trzeci.
Z poprzednich dwóch kosmetyczek musiałam zrezygnować właśnie z tego powodu.

Warto wspomnieć przy tym, że wcale nie należę do jakichś szczególnie wybrednych klientek.
Ale jeśli wcześniejszy czas na wizytę był dłuższy, wizyty są często przekładane, a efekty gorsze i mniej trwałe, to wnioski same się nasuwają.

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar malutkamrowcia
5 5

Jestem dokładnie tego samego zdania. Zaczyna się ciągle przekładanie, a dzisiaj nie mogę, a tu bądź wcześniej, kochana, a możemy jednak w środę? Swoją drogą mam straszną alergię na słowo 'kochana', a jakimś sposobem wszystkie te fryzjerki i kosmetyczki mają tendencję do mówienia tak do każdej klientki. I do obgadywania siebie nawzajem. I zwierzania mi się ze swoich prywatnych spraw, co mnie zupełnie nie interesuje.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
2 2

*obsuwa *obsuwka

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
4 4

Jak często trzeba chodzić do fryzjerki żeby się z nią zaprzyjaźnić i przejść na ty?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@I_m_not_a_robot: też się zastanawiam... Chodzę do jednego fryzjera od dobrych 15 lat, średnio co 2 miesiące - jeszcze jesteśmy na pan/pani.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 3

@I_m_not_a_robot Jak farbujesz włosy, to chodzisz co około 8-12 tygodni na zafarbowanie odrostów. W dodatku to trwa 2-3h. Dla niektórych to wystarczy, żeby nawiązać więź.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@I_m_not_a_robot: Ostatnie farbowanie, które robiłam (refleksy) + kuracja nawilżająca trwały w sumie koło 4 godzin. 4 godziny przegadałyśmy z moją fryzjerką o wszystkim. Chodzę co 2-3 miesiące. Po 4 wizytach znamy się już bardzo dobrze ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Polecam facetów - jeszcze nie zdarzyły się takie akcje. Plus - odkryty niedawno stylista paznokci robi manicure jak żadna babka wcześniej.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

Nigdy nie miałam takiej sytuacji. Chodzę na farbowanie włosów, chodziłam też długo na paznokcie i brwi/zabiegi na twarz. Chodzilam najpierw około 5 lat do fryzjerki i kosmetyczki - ani razu takiej akcji. Potem się przeprowadziliśmy i od 3 lat chodzę do innej fryzjerki oraz kosmetyczki. Też ani razu takiej sytuacji. Raz kosmetyczna poprosiła o przeniesienie terminu, ale biorąc pod uwagę, że zaczęła rodzić wcześniej, to myślę, że jest usprawiedliwiona xD

Odpowiedz
avatar piffling
0 0

Robię paznokcie u tej samej dziewczyny od 5 lat, jesteśmy już na stopie mocno koleżeńskiej i nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło, także nie ma reguły

Odpowiedz
avatar marcelka
2 2

Po krótkich poszukiwaniach i kilku zmianach znalazłam kosmetyczkę, która bardzo sprawnie i ładnie robi mi paznokcie, jestem z niej zadowolona i chodzę średnio co 3-4 tygodnie już od 5 lat - i w tym okresie raz zdarzyło jej się przełożyć termin i chyba też raz musiałam zaczekać, bo z poprzednią klientką coś się przedłużyło. Czyli w sumie 2 razy na kilkaset wizyt. Fryzjerkę też mam tę samą od chyba już 9 lat, nigdy nie przełożyła wizyty. Ale w obu przypadkach to jest salon fryzjerki/kosmetyczny, a nie jakieś amatorki, które kupiły sobie lampę na alliexpress i myślą, że są stylistkami. Bo moim koleżankom zdarzały się takie sytuacje - ale właśnie gdy chodziły do "prywatnych" kosmetyczek. A to działa prosto - oczekujesz profesjonalizmu, korzystaj z usług profesjonalistek.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Jako osoba, która była po drugiej stronie (prowadziłam przez kilka lat swój salon manicure) powiem ci, że to wszystko zależy raczej od osoby, więc może nie warto wrzucać wszystkich do jednego worka. Ja sama miałam stałą grupę ok. 80 klientek/miesiąc (niektóre przychodziły częściej niż raz w miesiącu, wiadomo). Nowych nie przyjmowałam. Zdarzało się, że dzwonił do mnie ktoś, kto już przez telefon próbował się "wbić" - a to przechwalanie się, kogo to się zna (tak, są tacy ludzie...), a to jakaś pani sama była znana z telewizji, Instagrama czy jakiegoś bloga. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że przełożyłabym którąś ze stałych, umówionych klientek, żeby przyjąć "gwiazdę" ;) Wiem jednak, że niektóre salony tak robią, bo liczy się fejm. Sytuacja się komplikuje, kiedy ja jestem zawsze fair, ale klientki niekoniecznie - nie przychodzą na umówione wizyty, nie dają znać, spóźniają się. Ja mogłam się z takimi paniami pożegnać, bo miałam dużo chętnych, ale jeśli ktoś ma słabe obroty, to nie zawsze może sobie pozwolić na odmowę. I tu zaczynają się schody, bo takie spóźnienie jednej klientki powoduje obsuwę z kolejną. Człowiek się nie wyrabia. Nie ma kiedy zjeść obiadu, mimo że zaplanował przerwę. Czasem nie ma kiedy się wysikać (serio). Do pośpiechu dochodzi frustracja, bo zasuwa się jak dziki osioł, a kasa się nie zgadza z tym, co się zaplanowało. Powoli traci się serce do wykonywanej pracy. To raczej z takich powodów usługa bywa z czasem słabiej wykonywana niż ze względu na jakieś osobiste "lubię/nie lubię". Jeśli zależy ci na dobrej współpracy/relacji, szukałabym mniejszych salonów (w dużych jest częstsza rotacja). Warto zerknąć na certyfikaty - jeśli ktoś inwestuje kupę kasy w szkolenia, to raczej będzie trzymał standard. Na pewno ważna jest też cena - w dzisiejszych czasach ciężko się utrzymać na rynku, mając zbyt niskie ceny. Koszty materiałów, najmu, rachunków są kosmiczne. Dziewczyny często nie kalkulują tego we właściwy sposób, kiedy otwierają salony i później dzieje się to, co opisałaś. Z początkowej euforii, że jest się na swoim, przechodzi się w stan takiego "automatu". Smutne, ale obserwowałam to juz na wielu przykładach.

Odpowiedz
avatar daroc
2 2

Nie zaprzyjaźniam się nigdy z fryzjerkami, a i tak zauważam spadek jakości usług, i to nawet już po kilku wizytach.

Odpowiedz
Udostępnij