Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nigdy nie mieszkałam w akademiku - tfu! - w Domu Studenckim. Moja…

Nigdy nie mieszkałam w akademiku - tfu! - w Domu Studenckim. Moja córka już musi.

Na pierwszy rzut oka wszystko jest cacy - akademik jest świeżo po remoncie (jakość przeprowadzenia tegoż to temat na osobną historię) - pokoje wprawdzie maleńkie, ale czyściutko i pachnąco. Luksusów nie wymagamy - no bo to akademik.

Ale! Czy lodówka jest luksusem? Chyba w obecnych czasach już nie. Najwyraźniej "dowództwo" AWFiS w Gdańsku jest innego zdania - od początku roku akademickiego nie wstawiono tychże. Nikt nie wymaga, żeby lodówka była w pokoju - chociaż na każde 2 sypialnie przypada tzw. łącznik - jest tam mały aneks kuchenny i miejsce na lodówkę. Nie ma ich nawet we wspólnych kuchniach - a taka jest jedna na piętro. Kierownik tego przybytku twierdzi że BĘDĄ. Kiedy? Żodyn nie wie, kierownik też nie. Studenci - jak to studenci - radzą sobie jak mogą - niektórzy trzymają jedzenie w pracy (o ile mają taką możliwość), inni zorganizowali sobie lodówki turystyczne. Okazuje się, że to niezgodne z regulaminem - nie wolno. Dlaczego nie wolno? Bo nie i już.

Ponad miesiąc czekania na podstawowe wyposażenie to jednak ciut przydługo - a Młoda musi trzymać swoje leki w chłodzie. Powoli dojrzewamy do decyzji o zakupie tego „luksusu” bez oglądania się na władze uczelni.

Akademik AWFiS Gdańsk

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
20 20

Piekielne jest nie to, że lodówek nie ma (prawdopodobnie po prostu bardzo podrożały od momentu, kiedy był robiony budżet, bo inflacja przekroczyła najśmielsze oczekiwania). Piekielne jest egzekwowanie regulaminu w takiej sytuacji. Plus - lodówka do leków i tak nie powinna podpadać pod przepisy o lodówkach do spożywki, więc kupujcie śmiało a jak ktoś się przyczepi zagroźcie pozwem i zrobieniem publicznego wstydu za dyskryminację osoby chorej / niepełnosprawnej. Last but not least, a co na to Biuro Prorektora ds. Studenckich tel. 58 55 47 222 ? ZWŁASZCZA że chodzi o leki?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@bloodcarver: a tam nie dzwonili, dzięki za wskazówkę ;)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
15 15

@metaxa: Słowo klucz: leki. Tego panu prorektorowi po prostu nie wolno zignorować.

Odpowiedz
avatar ILLogic
8 8

No też pierwsze co mi przyszło do głowy, że nad takim kierownikiem obiektu jeszcze przecież ktoś wyżej w hierarchii stoi. I jak nikt go nie poinformuje to nawet nie wie jak kierownik zarządza placówką.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@bloodcarver: inflacja zgoda. Ale w tej sytuacji niech kupią chociaż do wspólnych kuchni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@ILLogic: podobno wie. I ma w rzuci.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 10

@metaxa: No to pora wysłać pismo do działu prawnego uczelni, że córka będzie miała lodówkę na leki w pokoju, a jakiekolwiek szykany czy problemy zakończą się i w mediach, i pozwem o świadome narażanie zdrowia i życia studentki. A potem wstawić młodej lodówkę. Najlepiej oklejając laską eskulapa i montując kłódkę.

Odpowiedz
avatar gawronek
8 8

@metaxa z kierownikami i tym podobnymi osobami nie ma co gadać jeśli widać że nie są skorzy do pomocy. 5 lat na uczelniach wyższych nauczyło mnie, że polubownie można się próbować dogadać raz - a jak nie wyjdzie to trzeba walić od razu do prodziekanów i prorektorów.

Odpowiedz
avatar Error505
12 14

"Nigdy nie mieszkałam w akademiku - tfu! - w Domu Studenckim. Moja córka już musi." Nie zna życia kto w akademiku nie mieszkał. U mnie to było tak, że jak się wprowadzaliśmy to kupiliśmy lodówkę za flaszkę. Przy wyprowadzce sprzedaliśmy... za flaszkę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Error505: ależ ja chętnie kupię! Tyle że w regulaminie stoi jak byk że nie wolno. Napisane jest tam także, że lodówki są na wyposażeniu.

Odpowiedz
avatar Lessa
10 10

@Error505 u mnie od września do listopada był wielki handel lodówkami i innym sprzętem. Płaciło się hajsem, ale za flaszkę można było wynająć "firmę" przeprowadzkową by tę lodówkę wniosła do pokoju. Uczelnia i kierowniczki akademików o wszystkim wiedzieli, tak jak okoliczna biedronka, która w tym okresie więcej wózków wystawiała xD

Odpowiedz
avatar Error505
8 10

@metaxa: No i co, że nie wolno. Wiele innych rzeczy w akademiku nie wolno a się dzieją. Trzeba przemycić. A ja już będzie i ktoś się czepi to powiedzieć, że przecież jest na wyposażeniu. :) I niech się tym martwi młoda a nie Ty. Dorosła przecież.

Odpowiedz
avatar PiekielnaOla
1 7

@Error505: a tam "dorosła"...Mam 31 lat i mama czasem umawia mnie do lekarza ;p

Odpowiedz
avatar googlewhack
7 7

Te 8 lat temu jak zaczynałam studia i wprowadzałam się do akademika lodówek również nie było, a kuchnia była jedna na piętro. Ba, wybierając akademik dostałam broszurkę z informacjami: gdzie, jakie sprzęty na wyposażeniu itd. Akademik, który wybrałam miał na wyposażeniu lodówkę w kuchniach na każdym piętrze. Takiej lodówki przez 3 lata nie zobaczyłam. Może były niewidzialne, nie wiem :D Plus był taki ze mogłam mieć własną w pokoju.

Odpowiedz
avatar AWOsms
6 6

W akademiku mojej uczelni studenci sami kupowali sobie lodówki do pokoi - jak kończyli studia sprzedawali kolejnym rocznikom. Nie zapomnę wkur**** kumpla z roku, który przyjechał po świętach Bożego Narodzenia i odkrył, że lodówka się zepsuła - przez bity miesiąc żarł pasztet na zmianę z pierogami XD

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@AWOsms: ale tak jak napisałam - chętnie kupię. Regulamin zabrania. Młoda powiada, że jest afera nawet o te turystyczne. Młoda powiada, że oni kurde nawet tostera nie mogą sobie podłączyć.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 2

Hm, uczelnia piekielna, ale dlaczego mama załatwia i interesuje się takimi sprawami? Młodzi dorośli muszą kiedyś nabyć kompetencji radzenia sobie w trudnych sytuacjach i to jest doskonała okazja.

Odpowiedz
avatar sanuspg
0 2

@mama_muminka Popieram. Studia to ostatni etap życia, na którym można jeszcze ulgowo uczyć się dorosłości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@mama_muminka: śmiem twierdzić że Młoda nauczona jest życia lepiej niż reszta tamtejszych studentów. Uczy się, pracuje. Ja płacę tylko za akademik. A skoro płacę to wymagam, żeby było w nim wszystko co ma być. Umiem też w załatwianie spraw urzędowych i pisane tekstów formalnych. To pomagam. Rodzicom swoim jak trzeba coś załatwić to też to robię - takie tam rodzinne fanaberie, że sobie pomagamy.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 2

@metaxa To fajnie, że umiesz w załatwianie spraw urzędowych oraz pisanie tekstów formalnych. Ale może warto, żeby dorosła córka też się nauczyła tej cennej umiejętności? I ja pisałam o umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach, a ty mi piszesz, że studentka się "uczy i pracuje" :D Powiedziałabym, że to bardzo basic poziom wymagań dla w sumie dorosłego człowieka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@mama_muminka: inaczej to ujmę - umiem w pisma formalne lepiej niż inni. Napisałam pisemko, Młoda zebrała podpisy w akademiku, wysłała gdzie trzeba. Clue historii nie jest kwestia "interesowania się" - choć chyba taka jest rola rodzica. Sedno sprawy leży w absurdzie stworzonym przez uczelnię.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 2

@metaxa Zgadzam się, że to absurd. Zauważ, że napisałam to na samym początku mojego komentarza. To super, że umiesz w pisma formalne lepiej niż inni. To cenna umiejętność i dobrze byłoby się nią podzielić z córką ;) Ja bym to zrobiła tak, że poprosiłbym ja żeby zdraftowała pismo i podpowiadała co dopisać. Ale nie musisz słuchać rad obcej baby z internetu ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@mama_muminka: takoż Młoda zrobiła - tyle, że wyszło jej ciutkę przydługawo i nie za bardzo wiedziała jakim przepisem to podeprzeć. Skróciłam, rzuciłam rozporządzeniem i voila - zadziałało.

Odpowiedz
Udostępnij