Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Minęło już kilka miesięcy i złość ze mnie zeszła, więc nadszedł czas…

Minęło już kilka miesięcy i złość ze mnie zeszła, więc nadszedł czas by z siebie zrzucić.

Rok temu zakupiłam mieszkanie. Co ważne, mieszkanie kupiłam, gdy budynek był jeszcze w budowie, więc mogłam (za opłatą) wprowadzić małe zmiany.
Od samego początku wiedziałam, że chcę zamontować klimatyzację, jednak po zagłębieniu się w temat wychodziło za dużo roboty i za duże koszta gdyby instalacja i montaż działy się po zakończeniu budowy. Dodatkowo w grę wchodziła gwarancja na elewację - wszelka samowolka skutkowała utratą gwarancji na cały budynek.

Podpytałam więc kierownika budowy, czy się tym zajmują, dostałam odpowiedź twierdzącą: mają człowieka od klimatyzacji, który przygotuje instalację, wybierze model klimatyzatora dla naszego mieszkania i po zakończeniu budowy podłączy jednostkę wewnętrzną i zewnętrzną.

Przemawiało to do mnie, głównie dlatego, że częścią instalacji było podłączenie rury od skroplin do kanalizacji. W ten sposób uniknęłabym jakichś szpetnych rur odprowadzających wodę na zewnątrz.

W lipcu przy pierwszych upałach odpaliłam klimatyzację po raz pierwszy od montażu w lutym. Pochodziła dwa dni, po czym zauważyłam ogromną, mokrą plamę na ścianie tuż przy podłodze, bezpośrednio pod jednostką wewnętrzną. Nie było to nakapane od zewnątrz, ewidentnie woda była w środku ściany. Noż kurła, pewnie nieszczelna rura od skroplin. Za telefon i do kierownika budowy.
Po 3 TYGODNIACH przepychania się o to, że hydraulik od nich ma mnie w poważaniu i się nie zjawia (a ja marnuję czas na siedzenie w domu), w końcu pojawia się dwóch mądrych i rozkuwa ścianę w tamtym miejscu, żeby zobaczyć co się wydarzyło.

No i zaczyna się tragikomedia o 3 jełopach.

Jełop numer jeden: kierownik budowy.

Kierownik budowy był na miejscu tylko 2 razy w tygodniu i tylko w przedziale 10-14. Specjalnie brałam kilka razy wolne by z nim się zobaczyć, zobaczyć postęp prac, wskazać zmiany - tylko w jego obecności można było wejść na teren budowy.
I okej, z tym że ja nie jestem bezrobotna i nie mogę sobie pozwolić na pół roku siedzenia na dupie i patrzenia komuś na ręce czy na pewno zostanie wszystko dopilnowane. Od tego jest kierownik budowy, żeby tą budowę nadzorować.
Szkoda tylko, że tego nie robił. (Deweloper nie miał w tym czasie innych projektów, tylko to jedno osiedle).

Jełop numer 2: pożal się Boże hydraulik.

Miał idiota wyprowadzić rurę od skroplin i podłączyć ją do odpływu.
Owszem zaczął, poprowadził ją w dół po czym łaskawie zapomniał, że rurę miał do czegoś podłączyć.

Jełop (lub jełopy) numer 3: tynkujący.

Czy ktoś mi może wyjaśnić, jakim cudem, nikogo, kuźwa NIKOGO nie zastanowiła niezabezpieczona rura prowadząca DONIKĄD? Ba rura która szła od reszty instalacji, gdzie na ścianie był duży napis "KLIMA"?
I żaden nie wpadł na to żeby to ZGŁOSIĆ?
Nie, wepchali w rurę kawałek jakiejś szmaty i zatynkowali.

W momencie gdy odpaliłam klimatyzację woda skapywała PROSTO W ŚCIANĘ.

A gdybym tego nie zauważyła? Przecież chwila moment miałabym grzyba na ścianie, nie wspominając o zalaniu w ten sposób sąsiadów.

Jedynym rozwiązaniem sytuacji było wywiercenie się na zewnątrz i poprowadzenie przez pół długości balkonu szpetnej rurki i podłączenie jej do rynny.
Szczęście tylko takie, że na wykończenie balkonu nie miałam funduszy, więc będę kombinować jak to szkaradztwo zasłonić później. Nieistotne, tego być nie miało!
Dodatkowo - mieszkanie miałam malowane natryskowo. Super hiper fachowcy od kierownika budowy stwierdzili, że ten kawałek, który rozkuli pomalują mi... wałeczkiem.

Nie muszę chyba mówić gdzie mają sobie ten wałeczek wsadzić.

Wzięli kasę za niewykonaną pracę, spieprzyli wygląd balkonu (chociaż to już moje czepianie się - balkon ma 9 m2, więc uważam, że mam prawo być zła) i czeka mnie ponowne malowanie tej ściany natryskowo, bo ten ich wałeczek to nie ta struktura, placek jest ciemniejszy od reszty ściany i są smugi.
Proces odzyskiwania pieniędzy za niewykonaną usługę - w toku.
A rachunek za ponowne malowanie wyślę im z dziką przyjemnością.

Dla ciekawskich oto jak wyglądała rura:
https://imageup.me/bya

Patodeweloperka

by googlewhack
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar KatzenKratzen
13 13

Kurcze, faktycznie rura donikąd. Wyrazy współczucia. Jak to jednak każdemu trzeba bez przerwy patrzeć na ręce...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
15 15

Jeśli masz na piśmie za co zapłaciłaś, to powinnaś, również na piśmie, zażądać by rurkę podłączono do odpływu i w ogóle przygotowano wszystko tak, jak zamówiłaś. A nie żaden balkon. Balkon to może być tymczasowe rozwiązanie. A jak nie, to niech oddają kasę za nie zrobioną poprawkę. Bo w sądzie przegrają błyskawicznie.

Odpowiedz
avatar Analog
6 6

Wg mnie historia autorki nie dziwi. No cóż, tak zwany "standard developerski" żądzi się swoimi prawami. Wykonaj jak najtaniej, sprzedaj jak najdrożej. W dzisiejszych czasach nawet mniejsi developerzy nie pryznają się, że są developerami. Materiały używane na takich budowach są najgorszej jakości, "fachowcy" którzy pracują na tych budowach to albo początkujące firmy albo jakieś "Mietki", bo przez eksodus profesionalistów za granicę i drabinę podwykonawców kasa dla ostatniego wykonawcy jest bardzo marna. A jaka płaca taka praca. Ja, z 5 lat temu miałem przygode z wykonywaniem instalacji elektrycznej na developerce. Kasa za jaką to robiłem była śmieszna, materiały jakie dostawałem do pracy, to musiał być jakiś odpad z afryki, a jeśli chodzi o jakość wykonania to też mam anegdote: Zaczynałem wtedy z działalnościa na siebie i bardzo się przykładałem do pracy. Po kilku mieszkaniach odwiedził mnie kierownik budowy i jeden z podwykonawców, powiedzieli do mnie, żebym się tak nie przykładał do estetyki, bo jego ludzie też tak będą musieli robić i dłużej będzie im wtedy schodzić i mam dawać mniej kleju do puszek, a najlepiej kleić je na tynk maszynowy, do końca gwarancji będą się trzymać. Uciekłem z tamtąd i więcej nie nigdy nie wrócę do deweloperki. Wśród ludzi z branży nawet się mówi, że jak komuś nie pójdzie działalność, to wtedy idzie robić developerke.

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

I ci ludzie zarabiają więcej niż inni w wielu zawodach

Odpowiedz
avatar logray
0 0

A to tak można klimatyzację podłączyć do rynny? Mi tłumaczono, że to jest zakazane. Skroplona woda albo do butelki, albo do własnej instalacji.

Odpowiedz
avatar singri
4 4

A jakbyś tam postawiła szafę? Kto ci zabroni, we własnym mieszkaniu? Dowiedziałabyś się, w najlepszym wypadku od sąsiadów. W najgorszym... Był taki odcinek "Extreme homeover" czy jakoś tak (amerykański pierwowzór "nasz nowy dom"): Rodzina nie zauważyła, że im jakaś rurka przecieka. Przeciek był maleńki, ale ciągły, gdzieś w ścianie. Jak się zorientowali, to dom był przepleśniały na wylot. Ojciec rodziny zaczął chorować i zmarł właśnie z tego powodu. Jak Ty z ekipą weszli do tego domu, to jeden wyjął scyzoryk i bez większego wysiłku pociął płytki w kuchni. Mniej więcej na to firma deweloperska naraziła ciebie i nie tylko ciebie...

Odpowiedz
Udostępnij