Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio wysypało się wiele historii o pracownikach pracodawcach, wymaganiach, płacy. Bardzo wiele…

Ostatnio wysypało się wiele historii o pracownikach pracodawcach, wymaganiach, płacy. Bardzo wiele komentarzy w historiach o pracach "łatwych do wykonywania, które nie wymagają kwalifikacji i języków obcych" jest dla mnie niezrozumiała. Wylewa się na ludzi pracujących w takich zawodach zarzut roszczeniowości bo chcą "dobrze zarabiać" nie wnosząc nic od siebie.

Ja rozumiem, że sprzątaczka, kasjerka etc nie będzie zarabiać tyle co prezes banku, czy kierownik w firmie. Ale uważam, że każda osoba pracująca na etacie powinna dostawać taką pensję, aby móc się utrzymać bez problemu (zapłać rachunki, kupić bilety komunikacji miejskiej, kupować przyzwoitej jakości jedzenie, jakieś leki w razie potrzeby i móc kupić potrzebne rzeczy takie jak ubrania, buty bądź zaoszczędzić stówkę lub dwie aby mieć w razie popsucia najpotrzebniejszych sprzętów (pralka, lodówka), by nie musieć się zadłużać.

Nie każdy ma potencjał by zostać programistą, czy inżynierem. Nie każdy też chce się poświęcać swojej pracy, odbębnić 8h najlepiej jak się potrafi, wyjść i zapomnieć. Życie poza pracą. Każde podejście jest dobre, o ile swoją pracę wykonuję się ze starannością. Szanujmy się wzajemnie!
Nie wyśmiewajmy się z zawodów mniej prestiżowych i nie gańmy ludzi bo chcą za swoją się utrzymać. Nawet jeśli należy do tych z kategorii "bez kwalifikacji".

by ~RynekPracy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Presti
7 27

Problem raczej w tym, że osoby na tych nisko płatnych stanowiskach często żyją ponad stan. Często też nie potrafią gospodarować pieniędzmi i dosłownie wywalają je w błoto. Ja mimo, że zarabiam średnią krajową nie rozumiem jak można wydawać pieniądze na papierosy.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 19

@Presti: Ale masz jakieś dowody na to, czy "wydaje Ci się" i "widzisz w otoczeniu"? Bo to, co mówisz, jest bardzo krzywdzące.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2022 o 18:24

avatar Balbina
7 13

@Ohboy: Tak, mój brat na papierosy i piwo wydaje miesięcznie ponad 1200 zł . Dodać sporadyczne popalanie bratowej wychodzi 1500 zł. A rachunki na szarym końcu. Moja kumpela papierosy i piwo a póżniej płacz że nie ma na jedzenie i lekarstwa.

Odpowiedz
avatar Presti
10 14

@Ohboy Nie bardzo rozumiem jakie miał by ci przedstawić dowody. Chyba masz w śród znajomych osoby pałac i sam sobie odpowiedź ilu z tych znajomych narzeka na słabe zarobki. Papierosy i alkohol nie jest towarem pierwszej potrzeby, więc jeśli ktoś go kupuje i narzeka że mu nie starcza na życie to chyba jasne, że żyje ponad stan i nie potrafi gospodarować pieniędzmi

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Balbina: Też mam taki przypadek w rodzinie, gdzie priorytetem byly papierosy, rzesy i tatuaże, a na pampersy i mleko dla dziecka pozyczala od mamy na wieczne nie oddanie.

Odpowiedz
avatar digi51
9 13

@Presti: Piwo i papierosy to ta stara patologia. Nowa to wycieczki na Malediwy, zrobione pazurki i rzęski, markowe ciuszki i iphone na kredyt. Czasem jak słyszę wypociny ludzkie to odnoszę wrażenie, że ludzie uważają, że luksusy im się należą, bo oni też chcą dobrze żyć. Więc, choć ledwo na czynsz mają, bo stówka na pazy albo trzy stówki na nowe adasie zawsze się znajdzie. Trochę mnie to przeraża. Miałam cięższy okres w życiu, gdzie przez rok nie kupiłam sobie nawet nowych gaci - ważne było dla mnie, że mam pewien bufor finansowy na koncie i żadnych długów i wcale nie widziałam siebie jako osoby "biednej". Ale tu też trzeba zrozumieć, że tak naprawdę bardzo łatwo jest tak głupio żyć z założeniem "jakoś to będzie". Normalny człowiek martwi się, planuje, oblicza, a taki "głupek" co ma to wyda na co ma akurat ochotę, trochę wyjęczy potem u rodziny, to wrzuci posta na fejsa z prośbą o paczkę i "jakoś to będzie". Najbardziej ciekawe dla mnie było, jak widziałam ludzi w podobnych sytuacjach życiowych, zarabiających podobnie - jeden potrafił mieć duże własnościowe mieszkanie, samochód i spokojnie sobie żyć, drugi wiecznie bez kasy, z długami. Różnica była taka, że o pierwszym można było powiedzieć na pierwszy rzut oka, że ubogi, a o drugim, że pewnie ma hajsy, bo firmowe ciuchy, brewki spod igły i iPhone w łapie.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@Presti Pełna zgoda, ale to działa też w innych grupach. Ja znam sporo ludzi naprawdę dobrze zarabiających, którzy twierdzą, że nie mają żadnych oszczędności ciągle im brakuje pieniędzy.

Odpowiedz
avatar Crannberry
5 7

@digi51: ten trend widzę bardzo wyraźnie wśród monachijskiej polonii. Jakaś gównorobota przez agencję pracy za minimalną stawkę, ale styl życia, że ho ho. U pań doklejone rzęski, makijaż permanentny, wszystko co się da powiększone i ostrzyknięte, i obowiązkowy kredyt na torebunię luji włitą. I płacz, że nie ma za co kupić dziecku przyborów szkolnych. U panów z kolei wypasione BMW, na podatek drogowy i ubezpieczenie już nie starczyło, a mieszkają w 5 w jednym, podnajętym na lewo pokoju. Można by kasę wydać na sensowny dach nad głową albo zainwestować w kurs języka, żeby być w stanie znaleźć lepszą pracę, ale po co. Tym się nie da się zaszpanować na dyskotece

Odpowiedz
avatar Presti
1 3

@digi51 W pełni się zgadzam, właśnie to miałem na myśli pisząc, że żyją ponad stan. Kompletnie nie rozumiem ludzi zarabiających ledwie powyżej minimalnej krajowej a jadą na wakacje na Dominikanę za 15000. Rozumiem, że raz się żyje i fajnie mieć co wspominać, tylko nie rozumiem czemu tacy ludzie później psy wieszają na pracodawcach.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@Crannberry: No tak właśnie. Szczyt marzeń znaleźć agencję, przez którą dostaną się na produkcję do BMW i załapanie się na jakiś zasiłek. Ale ważne, że ma jakieś pseudoluksusowe auto, bo jak pod dom zajedzie w Polsce to szacun na dzielni. Kiedyś jechałam blablacarem z takim gościem. Nowe BMW na kredyt, ale spod Opola do Monachium woził nawet jabłka i konserwy, żeby parę centów zaoszczędzić. I jeszcze szanuję jeśli ktoś przyoszczędza, bo odkłada na dom w Polsce czy w ogóle odkłada na cokolwiek. A gość mi mówi, że musi oszczędzać, gdzie się da, bo go raty za to auto zżerają, no ale chociaż wygodnie sobie podróżuje do Polski raz na 3 miesiące. A potem, że myślał, że w Monachium to się lepiej zarabia, a on na produkcji ledwie 1500 na rękę wyciąga.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@digi51: w UK też wsrod Polakow mamy takie przykłady. Był czas gdy stosunek zarobkow do kosztow życia był naprawde bardzo korzystny w UK, szczegolnie skorzystala z tego wczesna imigracja w 2004 roku. Minelo prawie 20lat, czesc Polakow sie ustawila, rozkrecila firmy, kupila kilka mieszkan na wynajem, a czesc nadal siedzi w wynajetym pokoju i zazdrosci innym. Gdy przyjechalam w 2014 roku to juz powoli złote czasy sie konczyly, ale i tak zdazylam kupic mieszkanie i zarabiam na zadawalacym mnie poziomie. Ale tez nigdy nie wydawalam pieniedzy na pierdoły, jednoczesnie też nie oszczedzalam na wszystkim. Pewnie mialabym wiecej na koncie, ale lubie podroze, ksiazki, wyjscie do restauracji czy teatru.

Odpowiedz
avatar szafa
-3 3

@Presti: Chyba żart XD. Jak twoim zdaniem można żyć "ponad stan" zarabiając trójkę na rękę, a tyle - i to w lepszych marketach! - zarabia kasjerka? Z tego ledwie normalnie żyjesz, a i tu jest ciężko, o życiu ponad stan to nawet mowy nie ma, bo by ci się pensja skończyła zanim byś się jej porządnie przyjrzał. No chyba że życie ponad stan to dla ciebie wynajem normalnej wielkości pokoju, zamiast gnieżdżenia się w klitce o powierzchni 6 metrów kwadratowych, jedzenie normalnej żywności zamiast chleba ze smalcem i makaronu z sosem z saszetki i kupowanie sobie leków.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
12 24

A gdzie tu jest piekielna historia, która przydarzyła się autorowi lub jego rodzinie, znajomym? Piekielni to nie forum ani blog, historie to nie posty i nie służą do publikowania opinii. Autorze, jeśli chcesz wyrazić opinię, to załóż sobie konto i skomentuj odpowiednią historię. W tej historii piekelny jesteś Ty, autorze, bo łamiesz regulamin.

Odpowiedz
avatar Alxndra
6 12

@Papa_Smerf myślę, że piekielna jest w tym wypadku jest sytuacja życiowa/społeczna, która sprawia, że ludzie zaspokajanie podstawowych potrzeb za najniższą pensję uważają za luksus i roszczeniowość.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 10

@Alxndra: Dokładnie. Więcej powiem. Uważają, że "niewykwalifikowanym" nawet ta najniższa krajowa się nie należy. Bo to jest wymuszanie na pracodawcy wypłaty zawyżonych wynagrodzeń. Założę się, że gdyby tych minimalnych stawek nie było - do dziś niektórzy "przedsiębiorcy" proponowaliby tysiąc dwieście na miesiąc, lub piątkę za godzinę na nocnej zmianie. Bez umowy. Gwarantuję, że nikomu by to nie przeszkadzało (wyłączając zainteresowanych). Taki mamy "klimat". A z drugiej strony... "...i caly czas jeden ruch slusarski wykonujesz i poslugujesz sie jednym narzedziem? Poza tym powyzej sredniej krajowej to niewiele generalnie. Szacun, ze ci starcza, serio." Cóż, taki mamy "klimat".

Odpowiedz
avatar gawronek
-1 25

Ja zostałem zminusowany jak stwierdziłem ostatnio że osoba o niskich kwalifikacjach powinna mieć na godne życie a osoba wykwalifikowana - na dostatnie. Najwidoczniej ciągle mamy mit robola i pana magistra żywy w społeczeństwie. A jak słyszę że ktoś nie zasługuje na więcej niż minimalna "bo nie zna 4 języków" to mnie krew zalewa. Ciekawe kto nam będzie niedługo łazienki sprzątał w miejscach pracy z takim podejściem.

Odpowiedz
avatar digi51
15 21

@gawronek: Nie zostałeś zminusowany za to stwierdzenie, tylko za to, że nie rozumiesz, że za to, ile dany pracownik zarabia nie jest odpowiedzialny jedynie pracodawca, a cała sytuacja ekonomiczna-polityczna w danym kraju czy regionie. I nadal tego nie rozumiesz i nic nie wyniosłeś z tamtej dyskusji, bo uważasz, że krzyczeniem, że ktoś ma zarabiać ileś tam da się coś zmienić na korzyść najgorzej zarabiających.

Odpowiedz
avatar digi51
13 17

@gawronek: BTW, jak będzie dużo wakatów babci klozetowej czy sprzątacza, a chętnych będzie brakowało, to pensje w tych zawodach szybko pójdą do góry, także o to, że będą brudne kible się nie martw.

Odpowiedz
avatar Daro7777
9 11

@gawronek: Zostałeś zminusowany za brak podstawowej wiedzy ekonomicznej. Digi51 doskonale to wyjaśnia w komentarzu poniżej.

Odpowiedz
avatar digi51
19 27

No, ja też uważam, że każdy powinien móc się utrzymać na przyzwoitym poziomie. Tylko, że to jest w zasadzie prawie, że utopia. Jeżeli wychodzimy z założenia, że wieloletnia nauka, doszkalanie się, zdobywanie doświadczenia powinno procentować większymi zarobkami, to siłą rzeczy brak jakichkolwiek umiejętności, doświadczenia i kwalifikacji musi skutkować niską pensją. Fajne to Twoje myślenie życzeniowe, ale nie da się wszystkiego zwalić na to, że "janusz nie chce dać przyzwoitej pensji". To tak nie działa. Tzn jasne, że są janusze, których spokojnie stać na przyzwoitą płacę, ale wykorzystają kogoś zdesperowanego, żeby pracował za grosze. Ale często niska pensja wynika z tego, że najprościej ujmując praca takiego człowieka nie jest więcej warta. Nie wiem, co ma wnosić ten wpis - fajnie, że chcesz, żeby wszyscy dobrze zarabiali. Ja też bym chciała, żeby nie było biedy, ale w społeczeństwach rozwijających się ona była jest i będzie. Zresztą nie tylko. Na zachodzie też są ubodzy, którzy mimo pracy na pełen etat mają problemy z pokryciem podstawowych wydatków. Tam nadrabia się to rozbuchanym socjalem. Który z kolei prowadzi do tego, że ktoś za grosze nie pójdzie pracować, bo tyle samo dostanie z socjalu. Za trochę więcej też nie, bo po co pracować, żeby zarobić 300€ więcej. A potem już całkiem odzwyczajają się pracy i dosłownie pracy już z powodów psychologicznych nie są w stanie podjąć. Naprawdę rozumiem, że też niewykwalifikowany pracownik chce dobrze zarabiać, ale tego nie można zwalać tylko na pracodawców i każdego wyzywać od januszy. Wypadałoby na spojrzeć trochę szerzej. I tak, jeśli ktoś nie ma na rynku pracy do zaoferowania żadnych cennych umiejętności i zaczyna od dupy strony czyli od żądania ot tak średniej krajowej za pracę niewymagającą żadnych kwalifikacji, bo jak nie to "pracodawca janusz", zamiast od zaczepienia się w pracy z perspektywami na rozwój, zdobycie doświadczenia i przydatnych umiejętności - to jest roszczeniowy. Czy robol - to niekoniecznie, bo akurat w dzisiejszych czasach mamy raczej problem z rzeszą rozleniwionych magistrów gównokierunków, którzy mają w ręku tylko dyplomy, za którymi nic nie stoi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2022 o 17:10

avatar AnitaBlake
1 5

@digi51: w punkt. Dzięki Tobie nie muszę pisać komentarza długiego. Całkowicie się z Tobą zgadzam.

Odpowiedz
avatar bazienka
7 11

@digi51: jak dla mnie socjale powinny byc, i owszem, dla osob z niepelnosprawnoscia np. a cala reszta jak zasilek w UP- tylko przez jakis czas np. po utracie pracy, urodzeniu dziecka itp., bo inaczej ludziom sie wlasnie nie chce wysilac, skoro tyle zamo dostana lezac dupa do gory

Odpowiedz
avatar Habiel
5 5

@bazienka: Ja bym rozszerzyła to o opiekunów osób niepełnosprawnych oraz osób starszych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji (choroby psychiczne, demencja etc), bo jeszcze parę lat temu nie byli oni klasyfikowani jako niepełnosprawni, a przynajmniej mojej babci tak nie określono, a miała głęboka demencję.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@Habiel: tak, opiekunowie oczywiscie tez, wszak poswiecaja swoje mozliwosci zarobkowania na korzysc podopiecznych ogolnie te wszystkie 500+, 300+ powinny byc w formie niefinansowej, np. miejsce w przedszkolu, zlobku, kolonie, bon na konkretne rzeczy (np. ubrania, przybory szkolne) i to na pesel konkretnego dziecka, zeby tym nie handlowano i nie konczylo sie na wydawanie na paznokcie, wodeczke i inne takie

Odpowiedz
avatar szafa
-2 4

@digi51: problem polega nie na tym, czy ktoś ma coś do zaoferowania czy nie, tylko na wiecznie żywym postrzeganiu pewnych zawodów jako niegodnych dobrej płacy, bo nie wymagają studiów i są sfeminizowane (jakoś nikt nie płacze, że budowlańcy czy hydraulicy zarabiają sporo, ale jak już kasjerka czy sprzątaczka zarabia... o jezu!). Ile razy się słyszy, że "nauczyciel/psycholog/urzędnik"(wstaw dowolne) nie może zarabiać tyle co kasjer? A czemu nie? Mamy wolny rynek, kasjerów bardzo brakuje, są bardzo potrzebni, co pokazała pandemia, a i tak daje się im g8wnopensje, mimo że ludzi BARDZO brakuje. A jak już czasem któryś market da trochę lepszą pensję (choć dalej nieadekwatną do specyfiki tej ciężkiej pracy), to od razu skowyt wszelkich możliwych białych kołnierzyków, że to nie może być tak, że głupi kasjer zarabia ponad trójkę na rękę, a oni po swoim marketingu czy innej administracji dwa i pół!!!

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 17

Jak digi slusznie zauwazyla, placi sie tyle, ile praca jest warta albo tyle, za ile czlowiek sie zgodzi ja wykonac. Nikt nie zaniza placy sprzataczce, tylko dlatego, ze jest sprzataczka, tylko taka jest stawka. Prawa rynku. Na swoje dochody pracuje sie cale zycie, zdobywajac doswiadczenie. Jezeli ktos wybral zawodowke i piwerko z kolegami nie moze miec pretensji, ze nie ma takiej samej placy jak jego rowiesnik, który uczyl sie 15 lat i nastepne 20 pracowal na swoje doswiadczenie. I nie dotyczy to tylko pracownikow fizycznych. Ostatnio spotkalam sie z trzema kolezankami z podstawowki. Dwie ksiegowe po liceum ekonomicznym, trzecia przedszkolanka po studium jakims pedagogicznym. Szkoly srednie skonczyly 30 lat temu i tyle, zadnych kursow, szkolen, studiow i pracuja za stawki zblizone do najnizszej krjowej. Narzekaja jak wsciekle. Moze i zle, ale pamietam jak dwie z nich mnie przekonywaly, ze na studiach to tylko czas strace.

Odpowiedz
avatar Presti
11 13

@Samoyed Z tą zawodówką to bym tak nie szarżował ;) Tak się składa, że jestem po zawodówce. Pracuje jako ślusarz narzędziowy, a że jestem dobry i mam już 15 letni staż zarabiam troszkę powyżej średniej krajowej.

Odpowiedz
avatar Presti
15 15

@Samoyed Właśnie o to mi chodzi, wyżej napisałeś, że jak ktoś wybrał zawodówkę i browary to niech się nie dziwi, że mało zarabia. Nie każdy kto się decyduje na zawodówkę od razu jest alkoholikiem. Ja bardzo się cieszę, że wybrałem ta drogę i myślę, że a całkiem fajnym poziomie żyje. Jeśli 5 tysięcy miesięcznie to jest dla ciebie niewiele, to tylko pozazdrościć

Odpowiedz
avatar Crannberry
-2 8

@Presti: Wydaje mi sie, że Samoyed z "zawodówką i browarami" użyła skrótu myślowego. Owszem, kogoś może interesować dany fach, skończy zawodówke w tym kierunku, a potem będzie się cały czas doszkalał i rozwijał w zawodzie, zostanie świetnym majstrem i nie będzie sie mógł opędzić od zleceń, a inny pójdzie do jakiejkolwiek zawodówki, bo mu się uczyć nie chce, jakos ja zmorduje, popijając browary za szkołą, a jego kariera zawodowa ograniczy się do podawania gwoździ, bo jest tak lewy, że nikt mu nie powierzy bardziej odpowiedzialnego zadania. Myśle, że Samoyed chodziło zdecydowanie o tę drugą grupę. Ktoś, kogo z powodzeniem można zastąpić tresowaną małpą raczej nie zarobi fortuny.

Odpowiedz
avatar Presti
5 5

@Crannberry Tak, wiem, że o to mu chodziło. Tylko z życia wiem, że nie do końca należy patrzeć na to kto jaki papierek ma. Jak już wspomniałem kończyłem zawodówkę, na studia nie bardzo miałem możliwości pójść. Doświadczenie zdobywałem już w warsztacie i w między czasie zdobilem kilka kursów doszkalających. Od jakichś 10 lat pracuje w dość dużej firmie która zatrudnia ponad 500 osób. Na moim dziale jest nas tylko 10. Parę dwóch chyba nigdy nie zapomnę. Obaj po mechatronice, nie mam zielonego pojęcia jak oni to ukończyli bo nie posiadali anie wiedzy ani umiejętność. W kadrach już wiedzą, że mają nie patrzyć na papier tylko przyjmować na okres próbny a resztę czas zweryfikuje

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Samoyed: Zawodowka zawodowce nierówna, wiadomo, że do zawodowki czesto wybieraja sie dresiarze na mechanikow czy kucharzy a lalunie na profil handlowy,przebimbaja szkołe a potem zaraz oczekuja sredniej krajowej. Natomiast prawdziwy fachowiec jest w cenie i ktos kto jest zdolny manualnie i jeszcze lubi to co robi może zarobić sporo kasy np taki stolarz,murarz, hydraulik itd. Nie mam zdolnosci manualnych, ale czasami zastanawialam sie czy nie warto zamienic moich 3 dyplomow uniwersyteckich na jeden solidny fach :) P.S. Lubie swoja prace i sie w niej spełniam, ale okazjonalnie miałam takie rozmyślania.

Odpowiedz
avatar Presti
5 5

@Samoyed: Nie wiem co mam ci napisać. Może mieszkasz w jakimś drogim mieście. Ja mieszkam na Podlasiu w Białymstoku, za 5 tysięcy da się tu fajnie żyć. Na zagraniczne wycieczki również nie jeżdżę, wole wypady nad jezioro pod namiot. Ubrania kupuje w sklepach typu house, reserved... Nie znam ciebie, wiec ci nie bardzo doradzę. Polecam przeczytać książkę Ninja biznesu. Zazwyczaj nie trzeba jej kupować bo jest w bibliotekach. Nie szukaj oszczędności jak kupujesz samochód, telewizor czy inny sprzęt to się robi raz na wiele lat, lepiej wydać kilka stów więcej i mieć spokój. Największe oszczędności są niewidzialne. to codzienne zakupy. Zawsze jak robię zakupy sprawdzam czy któryś z produktów nie ma jakiejś promocji. nie raz jest promocja 2+1. jako mężczyzna na pewno używam też mniej kosmetyków. Serio nieznająca ciebie nie jestem w stanie tobie doradzić coś sensownego. Przeczytaj książkę

Odpowiedz
avatar Presti
7 7

@Samoyed Z tym życiem na granicy ubóstwa to ciebie troszkę poniosło ;)

Odpowiedz
avatar Samoyed
-4 6

@Presti: Otoz nie, nie ponioslo mnie. Poczytaj sobie spoleczna definicje ubostwa. I nie twierdze, ze jest to ubostwo, ale BLISKO GRANICY UBOSTWA. Jestes w stanie zgromadzic oszczednosci w wysokosci 3-krotnych swoich zarobkow w ciagu 12 miesiecy nie obnizajac jakosci zycia? Bo to jest definicja ekonomiczna nizszej klasy sredniej. jest jeszcze klasa nizsza. Klasa nizsza to sa ludzie na granicy ubostwa. Nie ubodzy, ale na granicy ubostwa. Skoro ci starcza od pierwszego do pierwszego bez zapozyczania sie, super, ale nie mow mi, ze to jest wystarczajace, bo to przykre. To jest syndrom niewolnika, ktory po rzuceniu mu ochlapu cieszy sie, ze cos dostal. A ciekawe, ze w innych krajach, np. w UK zarabianie sredniej krajowej juz daje na luzie przynaleznosc do klasy sredniej.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
2 2

@Samoyed: O którą definicję Ci chodzi? Z doświadczenia wiem, że z kwoty 5k w gospodarstwie dwuosobowym można odłożyć ok 25% dochodów miesięcznie (tak było do czasu aż zmieniłam prace kilka miesięcy temu, kiedy inflacja zagroziła, że nie utrzymam tego rytmu). Nie obniżałam jakości życia. Nosiłam dobrej jakości ubrania, tyle że z outletów. Zakupy żywieniowe robiłam z głową, bo lubię dobrze zjeść. Zdaję sobie sprawę, że można inaczej. Moi rodzice nie zawracają sobie głowy takimi rzeczami jak sprawdzanie, czy nie przepłacają sprzętów czy ubrań, są jedynie później zaskoczeni, że znajduję to samo za ułamek ich ceny. Daję po prostu znać, że to, ile to jest 5k, zależy od gospodarowania środkami. Ustawowa granica ubóstwa to 580zł, co do europejskich definicji znalazłam takie: "Ubóstwo absolutne lub skrajne oznacza, że ludzie nie mają podstawowych środków niezbędnych do życia. Na przykład głodują, nie mają czystej wody, odpowiedniego miejsca do mieszkania, wystarczającej odzieży czy leków i walczą o przetrwanie. Ubóstwo względne występuje wtedy, gdy poziom życia i dochodów niektórych osób znacznie odbiega od ogólnej normy kraju lub regionu, w którym żyją. Osoby te walczą o to, by żyć normalnie i uczestniczyć w zwykłym życiu gospodarczym, społecznym i kulturalnym. Zagrożenie ubóstwem lub wykluczeniem społecznym – za zagrożone uznaje się osoby i rodziny, które żyją w ubóstwie względnym lub w poważnym niedostatku materialnym lub wykazujące bardzo niską intensywność pracy."

Odpowiedz
avatar Presti
1 1

@Samoyed Głupoty wypisujesz. 5k w zupełności mi wystarcza. Jest to budżet tylko na mnie i nie odmawiając sobie przyjemności jak basen, siłownia, kino czasem jakieś gokarty czy strzelnica, jestem w stanie odłożyć tysiąc złoty miesięcznie. Jeśli nie potrafisz zarządzać pieniędzmi to i 50 tysięcy będzie Ci mało ;)

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 18

Zgadzam się. Każdy, kto pracuje na pełen etat, powinien być w stanie utrzymać się ze swojej wypłaty. I tyle, tu nie powinno nawet być miejsca na dyskusję. Ale do tego trzeba mądrych rządzących, którzy potrafią prowadzić kraj, a nie tylko wysysać z niego, co się da.

Odpowiedz
avatar livanir
9 9

@Trepcio: Doliczyłeś do tego bilet miesięczny, oszczędności, ubrania, chemie, kosmetyki, zadbanie o komfort psychiczny/ewentualnie leki... i nagle z 50zł na miesiąc robi się 20.. Fakt, można odpuścić dbanie o zdrowie fizyczne i psychiczne czy oszczędności... Poza tym aktualna minimalna to ok 2400 jeszcze. Juz pomijam fakt że za 1000zł pokój w warszawie to może dwuosobowy, a to za specjalnie godne życie nie uznaje.(przynajmniej dla osoby pracujacej, )

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2022 o 1:02

avatar ninquelote
3 9

@Trepcio: no i tu jest moim zdaniem główny problem. Dlaczego stawka minimalna ma uwzględniać wynajem pokoju w Wawie? Dlaczego ktoś, kto nie może sobie na to finansowo pozwolić, decyduje się na zamieszkanie w najdroższym mieście w kraju?

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 7

@ninquelote: Bo w tym samym miescie jest tej pracy najwiecej. W UK na przyklad w firmach, ktore zatrudniaja ludzi na stawki minimalne godzinowe, sa one uzaleznione od wieku i od regionu. W Londynie sa najwyzsze. I chociaz krajowe oficjalne stawki minimalne sa jednakowe, to zwiazku zawodowe zrobilyby firmie z dupy jesien sredniowiecza, gdyby nie uwzglednila w stawkach miejsca zamieszkania.

Odpowiedz
avatar ninquelote
2 2

@Samoyed nie zgodzę się, mieszkam w UK i w związku z wykonywanym zawodem jestem na bieżąco z obecnymi stawkami. Minimalne stawki godzinowe uzależnione od wieku są próbą nakłonienia młodzieży do dalszej edukacji i mieszkania z rodzicami, celowo są zbyt niskie na samodzielne utrzymanie się. W UK nie ma takiego trendu jak w Polsce gdzie brak ukończonych studiów to wstyd. Stawa nazywana "living wage" jest oferowana osobom powyżej 23 roku życia i jest to stawka, która powinna umożliwić utrzymanie się. Niektóre firmy w Londynie oferują wyższe stawki, nie jest to jednak obowiązek a walka o pracownika. W planach jest budowa szybkiej linii kolejowej łączącej Londyn z północą kraju, jednym z głównych założeń projektu jest umożliwienie Londyńczykom przeprowadzki w rejon oferujący niższe koszty zamieszkania. Czyli nakłonienie mieszkańców na wyprowadzkę bo z obecnymi cenami nieruchomość ciężko się utrzymać w stolicy. Mam nadzieję, że widać tu analogię do mojej poprzedniej wypowiedzi ;)

Odpowiedz
avatar Samoyed
-5 5

@ninquelote: No co ty nie powiesz, mieszkasz i wiesz... Tez mieszkam od 20 lat i jednym z moich podstawowych obowiazkow jest ustalanie stawek bazowych. To nie jest zadna walka o pracownika, to jest wymog zwiazkow zawodowych. To, ze znasz stawki, to nie znaczy, ze wiesz skad one sie biora. W firmach, gdzie stan osobowy przekracza 700 pracodawcy dobieraja sie do tylka zwiazki zawodowe, ktore domagaja sie utrzymania stawek w zaleznosci od regionu. I pracodawca nie ma wyjscia, musi zastosowac. Nawet living wage jest wyzsze w Londynie, panstwowo, firmy laski nie robia. I w UK nieukonczone studia to moze nie wstyd, ale zaden zaszczyt i generalnie lepiej miec.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
10 10

Ja szanuję każdego pracującego człowieka. Nie szanuję tylko nierobów i patologii, która wyciąga łapy po cudze pieniądze.

Odpowiedz
avatar ninquelote
5 5

Moim zdaniem część problemu polega na tym, że duża część społeczeństwa ma niewłaściwe zrozumienie pojęcia utrzymać się lub godnie żyć. Ludzie ciągną do dużych miast zaraz po skończeniu szkoły, bez żadnych kwalifikacji i są zaskoczeni, że nie otrzymują na start średniej krajowej i nie stać ich na samodzielne wynajęcie mieszkania w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu. Trend ten skutkuje przesyceniem rynku mieszkaniowego gdzie ceny wynajmu rosną oraz przesyceniem rynku pracy przez nisko wykwalifikowanych pracowników gdzie stawki nie rosną w zadowalającym tempie. Są oczywiście różne sytuacje życiowe, gdzie taka osoba ma niewielki wybór, jednak w większości przypadków nikt młodych z domu nie wypycha. Można przez kilka lat mieszkać z rodzicami, odłożyć trochę oszczędności i kupić na kredyt dom lub mieszkanie pod miastem wojewódzkim. Nieraz za cenę 2 pokojowego mieszkania w centrum Można kupić duży dom wolnostojący 30 minut pod miastem gdzie rata kredytu jest mniejsza niż czynsz za wynajem kawalerki w mieście. Ludzie również uważają że mieszkanie na ogrodzonym, strzeżonym osiedlu to standard. Nie, to luksus. To samo z hybrydkami czy rzęsami lub zagranicznymi wakacjami all inclusive 2 razy do roku. Znowu nie, to luksus a nie standard. Inna kwestia to brak ambicji i chęci podniesienia kwalifikacji i poziomu życia. Co stoi na przeszkodzie kasjerce lub sprzątaczce żeby podnieść swoje kwalifikacje? Dużo szkół oferuje bezpłatne kursy np. na kosmetyczkę czy fryzjerkę. Zajęcia są elastyczne i prowadzone wieczorowo lub weekendowo.

Odpowiedz
avatar Habiel
3 5

@ninquelote: Tylko w dużych miastach jest dużo więcej pracy. Wioski i małe miejscowości mają co najwyżej sklepy, zatrudniające po 2-3 osoby i jak się uda to jakiś zakład produkcyjny. Widzę to w rodzinnym mieście-10k mieszkańców, dwa zakłady produkcyjne, 3 markety i małe lokalne sklepki, gdzie pracuje właściciel i jego rodzina. Za pracą jadą do miasta powiatowego albo do meblarzy (oba kierunki to ok 20-30 km i brak dobrej komunikacji publicznej na ranne i wieczorne zmiany, nocna w ogóle nie istnieje). Tu dochodzi drugi problem, o którym zapomniałeś/łaś- wykluczenie komunikacyjne. Żeby mieszkać pod miastem wojewódzkim trzeba mieć dobry dojazd. Komunikacja międzymiastowa w Polsce jest kiepska, więc każdy musi mieć auto aby dojechać do pracy. To ciągły wydatek i to nie mały. Do tego czas. Dlatego więcej ludzi woli zamieszkać w większym mieście i nie martwić się o dojazd, tylko wsiąść w miejska albo przejechać się rowerem. Mieszkać u rodziców i zarobić na kredyt lub odłożyć pieniądze-niby się da, ale też nie jest łatwe, gdy zarabia się najniższa. Rodzicom też wypadałoby oddać za czynsz i jedzenie. Niektórzy też nie mają warunków na życie 3 dorosłych osób, gdzie każdy ma inne potrzeby i inny rytm dobowy. Moim zdaniem sytuację trochę polepszyłaby praca zdalna i kursy online. Można by było pracować dla firmy w większym mieście, mieszkając w małym i ponosząc mniejsze koszty najmu. Szkolenia też byłyby bardziej dostępne, bo nie wymagałaby dojazdów do większej miejscowości.

Odpowiedz
avatar ninquelote
-2 2

@Habiel Ale są miasteczka, które nie dość że mają sporo zakładów pracy, sklepy i punkty gastronomiczne, przedszkola, szkoły itp są również dobrze skomunikowane z większymi miastami. Ceny biletów nie odbiegają wiele od komunikacji w obrębie większego miasta. Jeżeli ktoś chce się przeprowadzić to nie musi patrzeć wyłącznie na największe miasta. W dzisiejszych czasach spokojnie można przeglądnąć i oferty pracy i przejrzeć rynek nieruchomości przez internet, bez pchania się w najdroższe rejony. I praca zdalna i kursy online są w dzisiejszych czasach szeroko dostępne, obecnie dorastającemu pokoleniu powinno być dużo łatwiej jak wejdzie w dorosłość.

Odpowiedz
avatar Habiel
4 4

@ninquelote: Niedawno chciałam zmienić pracę i tych ogłoszeń z pracą zdalną było tak mało, że szkoda gadać. Większość firm oferowała tryb hybrydowy (2 dni zdalnego, reszta w biurze najczęściej), ale okres próbny cały czas na miejscu. A mój zawód nie jest w prawie żadnym stopniu wymagającym pracy na miejscu- raz w miesiacu może musiałabym przywieźć dokumenty. Co do cen biletów to sie nie zgodzę. Bilet PKS to w moich rodzinnych stronach koszt ok. 8-9 złotych, kolejowy 10. Ja za 15 przystanków place 4 zł. Czyli za moją trasę w obie strony, ktoś pojedzie w jedną. I owszem, nie trzeba pchać się w te największe miasta, ale powiedz mi co mają zrobić osoby na nie skazane, bo np. są aplikantami, zarabiają prawie najniższa, i muszą pracować u patrona i mają zajęcia na weekend w Izbie (które znajdują się w dużych miastach)? Albo są na innym stażu? Gdzie im będzie łatwiej- w dużym mieście, czy wiosce pod nim, gdzie nie jest już tak dobrze skomunikowana? I chciałabym zobaczyć te wioski i małe miasteczka z taką ilością pracy. Pochodzę z zachodniej części kraju i więcej na wioskach jest gospodarstw, niż zakładów przemysłowych. Plus tak jak wspomniałam, sklepik Pani Kazi, gdzie pracuje Pani Kazia z dziećmi albo bistro u Mariusza, gdzie zwykłe pracuje cała rodzina i może jedna, dwie obce osoby.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Habiel: Zgadzam się, pochodze z 15tys miasteczka na poludniu Polski, nie mieszkam tam ponad 15lat, więc troche się zmienilo, ale gdy wybierałam się na studia to opcje pracy byly tylko: bank, sklep, kilka szkoł, przychodnia, dwa wieksze zakłady przemyslowe, ktore niedlugo poźniej upadly. Oczywiscie wszystko po znajomosci. Wiekszosc dojeżdzała do pracy do dwoch pobliskich dużych miast albo sasiedniej wsi turystycznej, aby być wykorzystywanym jako kelnerka lub na zmywaku za niecałe 5zł. Jak ktoś był ambitniejszy i zaimteresowany kariera to nie miał czego szukac w moim mieście.

Odpowiedz
avatar ninquelote
1 3

@Habiel ale ja nie twierdzę że w każdym, nawet najmniejszym miasteczku jest mnóstwo pracy. Prawa miejskie nadają już wsiom z 2 tys mieszkańców, nie popadajmy w skrajności. Ale nie trzeba od razu przeprowadzać się do Warszawy, Krakowa czy innego miasta wojewodzkiego +500 tys mieszkańców. W takich 50-100 tyś tez jest praca. Nowy Sącz na przykład, wynajem 2 pokojowego mieszkania kosztuje mniej niż wynajem pokoju w Warszawie, praca też jest. Przypominam, że temat dotyczy osób bez kwalifikacji, pracujących za stawkę minimalną. Czy dla takiej osoby nie jest lepiej przeprowadzić się do takiego Sącza niż do Warszawy? Tam za minimalną jest w stanie się samodzielnie utrzymać na duzo lepszym poziomie.

Odpowiedz
avatar minus25
7 9

Pseudointelektualne pieprzenie bez ładu i składu alert: Płaca minimalna to najczęściej standard w pracy typu "sprzątaczka" czy "kasjer w markecie". Powiedzmy sobie krótko - mniej atrakcyjnych prac. Jakiś czas temu, gdy ktoś narzekał na stan swojego wynagrodzenia, modne było odpowiadanie tej osobie aroganckim "naucz się kodować :)" albo "zmień pracę". Nie każdy może być programistą. Nie każdy może być prezesem firmy, managerem, rozchwytywanym specjalistą czy producentem mikroprocesorów. Nie każdy ma do tego talent, intelekt, zdolności manualne, zdrowie. Nie mamy w kraju zapotrzebowania na 40 milionów programistów, ani na 40 milionów prezesów firm. Niewiele osób może sobie też pozwolić na "wyprowadzkę z wygwizdowa do Warszawy, bo tam jest praca dla każdego". Taki krok to ogromne koszta, problemy logistyczne, rodzinne (bo co, jeśli mam chorą rodzinę którą się opiekuję?). Łatwo szukać teoretycznych rozwiązań. "Nawet na wsi, przez internet, za darmo możesz się nauczyć 4 języków obcych i inwestowania w nieruchomości, nie masz wymówek". Tylko takie paplanie ma niewiele punktów wspólnych z rzeczywistością. Nie, pracując 8 godzin dziennie w markecie, potem spędzając godzinę na zakupach i powrocie do domu, 3 godziny na gotowaniu i pomaganiu dzieciom w lekcjach - nie da się realnie nauczyć zawodu "na własną rękę". Jeśli Tobie się udało pracować po 12 godzin, podróżować do i z pracy po 5 godzin w jedną stronę i w dodatku po godzinach dorabiać sprzedając paróweczki z rynienki - jeśli Ty jesteś wybrańcem, niezwykle zdolnym przedstawicielem rasy ludzkiej - gratuluję, ciesz się ze swoich przywilejów, jednak pogódź się z tym, że jesteś wyjątkiem. Jako społeczeństwo powinniśmy porządnie przyjrzeć się realiom i zaakceptować, że duża część społeczeństwa NIE MA realnej szansy na awans społeczny, NIE MA szans na łatwą zmianę pracy (na lepszą!), na przeprowadzkę, na szkolenie się w nowym zawodzie. Duża część społeczeństwa będzie zarabiała pensję minimalną, lub ledwie kilka złotych więcej niż pensja minimalna. W 2019 roku minimalną zarabiało 1.5 mln pracowników. W 2022 jest to już 2.2 miliona, czyli ~14% zatrudnionych w ogóle. W moim środowisku większość osób pracuje za "100zł więcej niż minimalna", podejrzewam, że wiele jest takich osób. Warto się zastanowić co zrobimy z tym faktem. Coraz więcej osób pracuje za grosze. W Polsce pensja minimalna NIE wystarcza na normalne życie. Czynsz? Przeciętnie w Polsce, za kawalerkę 900zł miesięcznie. Koszyk PODSTAWOWYCH produktów na miesiąc na osobę? Średnio 250zł. Mowa tu wyłącznie o żywności. Leki? Statystycznie ok 100zł za miesiąc. (Jesteś wyjątkiem? Super. Inni nie są). Przeciętnie 400zł za rachunki miesięcznie. Masz to szczęście, i możesz dojechać do pracy autobusem? Super, miesięczny to średnio 90zł. Musisz autem? No to średnio 150zł miesięcznie (ta średnia chyba liczona dla auta jeżdżącego dookoła bloku i nigdzie więcej). No i z 2200 na rękę robi się 460zł na resztę życia. Na jakiekolwiek ubranie. Na zakup czegokolwiek poza podstawowym koszykiem spożywczym (środki czystości, ubrania). Na leki ponad normę, bo może jak 40% polaków chorujesz przewlekle. Na wymianę oleju w samochodzie. Albo na pomoc rodzinie, bo nie stać ich na spłatę kredytu. Nie mam pomysłu na to, co można zrobić z tym problemem jako społeczeństwo. Na pewno pogarda i podejście "sami są sobie winni" wobec osób żyjących na skraju ubóstwa nie jest rozwiązaniem. Nie postuluję tego, żeby każdy zarabiał na wygodne życie opływające w luksusy (takie jak możliwość cotygodniowego wyjścia z rodziną do restauracji, czy kupowanie aut mniej niż 15-letnich), ale martwi mnie to jak długo jeszcze, jako społeczeństwo, uciągniemy, jeśli liczba ludzi mogących zarabiać tylko od wypłaty do wypłaty będzie rosła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2022 o 9:10

avatar Presti
2 6

@minus25 I teraz powiedz co z tym zrobić? Pracodawca ma takiemu pracownikowi ma z własnej kieszeni dokładać? Jeśli ktoś nie potrafi podnieść swoich kwalifikacji to mimo, że się stara będzie zarabiał minimalna stawkę. Tego nie przeskoczysz choć byś chciał. Fajnie czuł byś się gdybyś latami zdobywał doświadczenie w zawodzi i nagle przychodzi nowy pracownik robi połowę mniej i dostaje tyle co ty bo on się stara. Ja na pewno bym podziękował za taką pracę

Odpowiedz
avatar kopyto
0 6

@Presti czyli inaczej - jak ktoś wykonuje pracę potrzebną społecznie (bo powiedzmy sobie szczerze, że gospodarkę i wszelkie elementy pozwalające zaspokajać podstawowe potrzeby dźwigają ludzie pracujący za minimalną, a nie CEO), to nie zasługuje na godne życie. Fajnie. Wszyscy podnieśmy swoje kwalifikacje, nie potrzebujemy osób sprzątających, pracowników sklepów, magazynierów, potrzebujemy tylko wysoko wykwalifikowanych pracowników. Marzy mi się taki jeden dzień, w którym wszyscy, którzy zarabiają minimalną, nie przyjdą do pracy. Chciałabym zobaczyć jak cała reszta sobie z tym poradzi.

Odpowiedz
avatar Painkiler
2 4

@minus25: Sorry, ale bredzisz. Jest multum ofert które dają pracę większą niż minimalna, nawet w mniejszych miejscowościach - wiem bo zatrudniałem ludzi do pracy w miejscowości mającej 6-7k mieszkańców - na start 4000 brutto, jedyne wymogi to chęć do pracy zmianowej i w weekendy i przejście badań sanepidu do pracy z żywnością. Uwierz mi, roszczeniowość i brak ogarnięcia jest zatrważająca, szczególnie w rocznikach 18-25, którzy znając ofertę pracy są zdziwieni że jednak w te weekendy trzeba pracować...

Odpowiedz
avatar ninquelote
1 9

@minus25 "Nie, pracując 8 godzin dziennie w markecie, potem spędzając godzinę na zakupach i powrocie do domu, 3 godziny na gotowaniu i pomaganiu dzieciom w lekcjach". Właśnie udowodniłeś, że niektórzy są biedni i nie są w stanie podwyższyć swoich kwalifikacji na własne życzenie. Kto spędza godzinę dziennie na zakupach? Ja spędzam tyle czasu na zakupach robiąc zapasy na caly tydzień. Udowadnia to brak organizacji czasu. 3 godziny na gotowaniu i pomaganiu dzieciom w lekcjach - jeżeli codziennie gotowanie jest powodem, dla którego nie jesteś w stanie podnieść kwalifikacji, gotuj co drugi dzień. Raz na tydzień zrób większe gotowanie i zamróz obiad czy dwa. Znowu brak organizacji. Lekcje z dziećmi - czyli ktoś, pracujący za stawkę minimalną, decyduje się na posiadanie dzieci i przez posiadanie dzieci nie jest w stanie poprawić swojego i ich poziomu życia? To może lepiej najpierw się chociaż trochę wykwalifikować czy ustatkować a potem myśleć o dzieciach? Twoja wypowiedź niestety udowadnia, że wiele osób jest biednych na własne życzenie.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@ninquelote: Umówmy się jednak, że tacy ludzi byli, są i będą i w społeczeństwie też są potrzebni. Jasne, że byłoby świetnie gdyby mimo wszystko także oni mogli sobie pozwolić na spokojne życie bez liczenia każdego grosza, ale... powyżej był wątek o ludziach żyjących ponad stan. Pomijając osoby, na które los się uwziął, jest jeszcze wiele osób, które dopóki nie mają zobowiązań są po prostu zbyt leniwe, aby swoje życie popchnąć do przodu. Mają pomoc rodziny, nie mają dzieci, kredytów i zadowalają się najniższą krajową, jednocześnie licząc na to, że tak zawsze będzie i zamiast zainwestować czas w rozwój wolą się bawić i przepuszczać zarobione hajsy. I budzą się z ręką w nocniku, z dziurami w CV, doświadczeniami typu "miesiąc na produkcji i dwa miesiące w macu", rodzice już nie bardzo chcą utrzymywać i gdy presja na ogarnięcie własnego życia rośnie, nagle jest krzyk, że "nie chco wiecej płacić, a ja się z minimalnej nie utrzymam!!!". Miałam parę znajomych, książkowy przykład idiotów ekonomicznych. Oboje pracujący na pełen etat, mieszkanie rodziców za rachunki i jeszcze podnajmowali tam pokoje. I wiecznie bez kasy. Facet kucharz - ale od 15 lat na tym samym stanowisku w kantynie pracowniczej bardziej przypominającej produkcję niż kuchnię. Kobita - praca zmieniania co kilka miesięcy, bo jak skończył się okres ochronny i trzeba było już pracować "na serio" to wszędzie był wyzysk. Co dwa dni zakupy spożywcze za 50e, z czego połowa lądowała w koszu przeterminowana. Parę raz w roku dłuższe i krótsze wycieczki zagraniczne. Buty nie tańsze niż 200-300e, iphony. Gostek pod koniec miesiąca pożyczał kasę od znajomych na słuchawki za 200e. Non stop u kogoś zadłużeni. I ciągłe zdziwieni, że znajomi single pracujący na "głupich" stanowiskach, płacąc horrendalne czynsze za pokoje czy mieszkania potrafili mieć odłożonych kilka wypłat koncie, a oni ciągle w długach. Narzekania, że chcieliby dziecko, ale ich nie stać. Na sugestię, że trzeba przemyśleć wydatki krótka piłka " my też chcemy mieć coś z życia". No to miejcie. I nie jęczcie.

Odpowiedz
avatar Presti
1 1

@kopyto Marzy ci się dzień w którym pracownicy zarabiający minimalne place rozpoczną strajk? To się teraz zastanów który strajk był by bardziej dotkliwy dla kogo. Czy jak strajki zaczną organizować osoby zarabiające minimum czy jak by zaczęła strajkować klasa średnia?

Odpowiedz
avatar Lypa
-1 5

Każdy powinien zarabiać tyle, ile mu się uda wynegocjować. To chyba kończy wątek, nie?

Odpowiedz
avatar ILLogic
3 5

Widzę tu wpisy rozbierające na części pierwsze, co może zrobić pracownik żeby lepiej zarabiać. Wiecznie czytam narzekania, że same Janusze co płaca słabo. Ale i pracownicy i pracodawcy najważniejsze decyzje w kwestii wynagrodzenia podejmują podczas wyborów. Aktualnie cały świat cierpi przez inflacje i inne czynniki. Polacy niestety dodatkowo dostają w dupę przez patologie rządzących. Coraz więcej nam zabierają i coraz więcej tej kasy rozpieprzają. A moglibyśmy więcej mieć na rękę, pracodawca mógłby jednocześnie nam mniej płacić.

Odpowiedz
avatar kurkaxkurka
4 4

Wyrwałeś z kontekstu historii urywek mojego komentarza, więc się wypowiem. Chodziło o stawkę 30zł, czyli zdecydowanie powyżej minimalnej pensji i pracę, która z wymagań miała prawo jazdy oraz ograniczone godziny pracy. To wg mnie świetna praca na początek albo dla studenta. Potem człowiek zdobywa doświadczenie i albo rozszerza odpowiedzialność, żeby zarabiać więcej. Albo zmienia pracę. Sama zrobiłam kilka lat temu dokładnie to samo i nie jest to powód do wstydu, tylko dumy, że się można samemu utrzymać. Nigdy tez nie nazwalam nikogo robolem.

Odpowiedz
avatar Morog
3 9

Szkoda tylko że nie rozumiesz czym jest twoja pensja. By otrzymać swoją wypłatę zakład w którym pracujesz musi zarobić dzięki twojej pracy co najmniej tą sumę. A jak nic nie umiesz.....

Odpowiedz
avatar KarmazynowaNoc
1 3

Zgadzam się z tym, że każde wynagrodzenie powinno być godziwe. Jestem po prawie i w żadnej kancelarii nie dostawałam więcej niż minimalna krajowa. Jakoś nie czuję się osobą leniwą, mało ambitną i niewykwalifikowaną.

Odpowiedz
avatar Blekotek
0 0

>>Nie wyśmiewajmy się z zawodów mniej prestiżowych i nie gańmy ludzi bo chcą za swoją się utrzymać. Nawet jeśli należy do tych z kategorii "bez kwalifikacji"<<. Jak w ogóle można wpaść na pomysł, że można się z nich śmiać?! Wiem, intencje były dobre...

Odpowiedz
Udostępnij