Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wykształcenie vs doświadczenie. Czyli o absolwentach w ich pierwszej pracy. Pracowałam w…

Wykształcenie vs doświadczenie. Czyli o absolwentach w ich pierwszej pracy.

Pracowałam w życiu na wielu stanowiskach i w wielu firmach, od marketu i kelnerowania, przez fizyczną pracę w magazynie i pracę na słuchawce do pracy w kadrach. Pracowałam z ludźmi z najróżniejszym wykształceniem i doświadczeniem i nie spotkałam drugiej grupy tak roszczeniowej, niesamodzielnej, niekompetentnej i pozbawionej szacunku do drugiego człowieka i do pracy jak absolwenci świeżo po studiach, bez przepracowanego ani jednego dnia w życiu.

Jako przykład posłużę się 2 przypadkami z mojej obecnej pracy, X i Y. Obydwoje po branżowych studiach magisterskich.

Praca sama w sobie jest dziecinnie łatwa, określana jako entry level, czyli nawet nie junior. Z większością obowiązków poradzi sobie ogarnięty 14 latek. Główne obowiązki to aktualizacja danych w systemach, prowadzenie prostej korespondencji z pracownikami, przygotowywanie dokumentów i zaświadczeń. Szkolenie od podstaw. Każdy z procesów ma idioto odporną instrukcję, która zawiera dokładny opis i obrazki co trzeba kliknąć, jakie dane wpisać itp. No prościej się nie da. Wystarczy umieć pisać i czytać ze zrozumieniem.

Dołączyłam do zespołu jako team leader i już w pierwszym tygodniu okazało się, że X i Y kwestionują moje stanowisko. X wyszła z założenia, że skoro dołączyłyśmy do firmy tego samego dnia i przeszłyśmy ten sam podstawowy trening z obsługi systemu, jest oczywistym że pracujemy na tym samym stanowisku. Próbowała ścigać się ze mną na szkolenia i udowodnić, że nauczy się wszystkiego szybciej ode mnie. O ile systemy wewnętrze mogą różnić się między firmami to jednak prawo pracy obowiązuje to samo i większość procesów pokrywa się z tym co robiłam u poprzedniego pracodawcy (dlatego też dostałam swoje stanowisko). X nie była w stanie tego zrozumieć i skończyła płacząc, że jest głupia bo ja już umiem a ona nie.

Y poszedł o krok dalej, stwierdził, że skoro dołączyłam 2 tygodnie po nim to przecież to on powinien być moim managerem a nie ja jego. Tak się na tym punkcie zafiksował, że aż sprawdził moje zarobki i poszedł z awanturą do mojej przełożonej, zbulwersowany faktem że zarabiam dużo więcej niż on. I to bez magisterki w zawodzie, to przecież nieakceptowalne.

X na co dzień próbuje udowodnić, że wie więcej niż ja i reszta współpracowników. Nieraz próbowała zabłysnąć wiedzą na temat prawa pracy, niestety jeszcze nie udało jej się podać poprawnej informacji, nawet jeżeli była dostępna w instrukcjach z którymi na co dzień pracowała.

Po omówieniu jednego zadania, powiedziała że traktuję ją jak idiotkę co nie zna Excela bo daję jej zbyt dokładne instrukcje (na zasadzie kliknij ctrl+c, użyj takiej a takiej formuły, użyj danych z tej czy tamtej kolumny) zamiast powiedzieć co ma być zrobione. Zrobiłam o co prosiła i dałam zadanie (bez instrukcji), analogiczne do tego co właśnie razem zrobiłyśmy. W planach miałam obserwację jak jej pójdzie i dokładne sprawdzenie wyników. Niestety, nie podołała i pytała reszty współpracowników o instrukcje (jaka formuła, która kolumna itp). Wszyscy solidarnie odsyłali ją do mnie (byli świadkami rozmowy) ale to było poniżej jej godności żeby przyznać się do niewiedzy. Zostawiła zadanie i zajęła się czymś innym.

Zrobiła mi też awanturę o podbieranie jej pracy, kiedy dostała naraz kilka zadań ze swojego działu i nie było fizycznie możliwe, żeby jedna osoba ukończyła to w określonym czasie więc zorganizowałam jej pomoc. Z łzami w oczach krzyczała, że to jej dział i jej obowiązki, jak mogłam jej to dać i teraz zabieram.

Y również próbuje udowodnić, że wie lepiej. Bardzo sumiennie prowadzi swoje notatki i traktuje je jak Biblię, nawet jeżeli są błędne i sprzeczne z tym, co można znaleźć w firmowych instrukcjach. Jeżeli zauważy jakąś rozbieżność to nie dopyta, nie powie że gdzieś jest błąd, tylko zrobi po swojemu. W hardkorowych przypadkach zmienił firmowe instrukcje, żeby zgadzały się z jego notatkami.

Y jest zbyt dumny na zadawanie pytań, no chyba że osobom o kwalifikacjach wyższych niż jego lub ewentualnie od biedy równych. Niestety moja przełożona też nie ma branżowego magistra, nie jest więc warta jego zachodu. Zdarzyło mu się uderzyć do dyrektora działu z pytaniem o pierdołę dotyczącą użycia systemu, był zbulwersowany faktem, że nie dość że dyrektor nie odpowiedział na pytanie, to jeszcze grzecznie mu wytłumaczył jak działa hierarchia i kogo powinien zapytać.

Wszystkim opowiadał jaki beznadziejny ten dyrektor, że nie ma podstawowej wiedzy. Od tego czasu zawsze pyta X, która zgaduje odpowiedzi (zazwyczaj zgaduje źle).

Zdarzyło mu się też wyczyścić całą bazę danych z jednego z systemów. Błąd ludzki, w normalnych okolicznościach przywróciłoby się dane i koniec tematu. Jednak wiedząc, że nie do końca ogarnia system pomimo 3 szkoleń, poprosiłam go żeby poczekał aż wrócę ze spotkania i zrobimy zadanie razem. Nie dość że nie poczekał, to jeszcze zaprosił X na szkolenie z obsługi systemu i procesu, oczywiście w sali konferencyjnej. Współpracowników zwabiły tam odgłosy grozy i rozpaczy po tym jak błąd został zauważony. Doradzili poprosić mnie o pomoc w przywróceniu danych jako osoby znającej system najlepiej. Ale X nie pyta o pomoc, przynajmniej nie mnie. Powiedział, że on spędził najwięcej czasu w systemie więc jest ekspertem, jeżeli on nie wie, to ja tym bardziej.

W swoim zadufaniu trzykrotne szkolenie z systemu uważał za traktowanie go jako eksperta, nie jako osobę która nie ogarnia i potrzebuje więcej czasu żeby załapać. Udało mu się też skasować dane do dostawy sprzętów dla nowych pracowników, znowu nie zgłosił problemu tylko sam ponownie uzupełnił dane na podstawie danych z rekrutacji. Nie wziął tylko pod uwagę, że niektórzy pracownicy mogli od tego czasu zmienić adres zamieszkania. Błąd został zauważony jak dostaliśmy falę maili od przyszłych pracowników pytających czemu sprzęt idzie pod stary adres, przecież podali inne adresy do dostawy (w najbardziej hardkorowym przypadku sprzęt pojechał za granicę). W efekcie pracownicy nie mogli zacząć pracy na czas, Błąd z naszej strony więc wypłaty oczywiście i tak dostali.

Z jednym z nich pożegnaliśmy się w zeszłym tygodniu po 1,5 miesiąca pracy na stanowisku. Z kolejnym żegnamy się za tydzień. To dlaczego zajmuje to tak długo to materiał na osobną historię.

To kilka przykładowych sytuacji, jest ich o wiele więcej i znam o wiele więcej podobnych przypadków takich jak X i Y.

Problemem nie jest tu brak umiejętności, a nastawienie na bycie lepszym od innych z powodu wykształcenia i przekonanie o byciu zbyt wykwalifikowanym do obecnej pracy.

Stereotypy są krzywdzące i na pewno są wyjątki od reguły. Ale ja już nie będę ryzykować powtórki i następną rekrutację zaczynam od osób z doświadczeniem w jakiejkolwiek pracy i w jakiejkolwiek branży. Jak będą mieć dyplom to super, dobry dodatek. Jak nie, to firma chętnie im pomoże w zdobyciu papierka.

Praca

by ninquelote
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar helgenn
15 15

Dobre elementy, ale miałam w pracy podobny przykład pani 30+, już z doświadczeniem. Dodatkowo jak czegoś nie rozumiała (czyli zawsze) to płakała. Na swoje i innych szczęście szybko poszła na urlop macierzyński a później niekończący się wychowawczy.

Odpowiedz
avatar ninquelote
10 12

@helgenn: Pewnie, takie elementy trafiają się wszędzie i w każdym wieku. Ja osobiście miałam nieszczęście trafiać na takich absolwentów i wyrobiłam sobie ogólną opinię o tej grupie, co na pewno jest dla wielu osób krzywdzące i niesprawiedliwe. Życzę, żeby współpracownica nie wróciła zbyt szybko ;)

Odpowiedz
avatar helgenn
7 7

@ninquelote: mnie już tam dawno nie ma, więc to już nie mój problem. Ale pamiętam za to, że zawsze mieliśmy ogromne szczęście do stażystów, inteligentni i zaangażowani; często lepiej wykonywali pracę niż znudzeni życiem pracownicy z dużym doświadczeniem.

Odpowiedz
avatar ninquelote
1 1

@helgenn zgadzam się, w mojej poprzedniej pracy zatrudnialiśmy na staże długoterminowe (praca połączona z nauką do zawodu) i jak na razie nikt nie dotrwał do końca stażu. Wszyscy pracowali tak dobrze, że po kilku miesiącach dostawali pełne umowy :)

Odpowiedz
avatar iks
-2 14

Polecam na takich delikwentów dyscyplinarki :)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

@iks: pośrednio, mianowicie, porządny okres próbny powinien takich odsiać abo nauczyć. ale Jak widać z powodu braku rąk do pracy, takie niedoszkolone jednostki zostały rzucone od razu na kluczową produkcje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 listopada 2022 o 0:48

avatar kurkaxkurka
8 10

Nie brakuje takich osób :) i też raz zdarzyło mi się takiego delikwenta przyjąć, na szczęście na praktyki. Był bardzo błyskotliwy, ale zupełnie nie potrafił przystosować się do rzeczywistosci i realiów pracy. I teraz wystrzegam się tego typu jak ognia :D bo ostatecznie to ktos takich ludzi jednak zatrudnia...

Odpowiedz
avatar metalurgia
8 14

No cóż tak bywa. Ja natomiast spotkałam się z odwrotnym traktowaniem. Byłam wtedy na studiach magisterskich. Nie dość, że sama nauczyłam się obsługi maszyn to uruchomiłam dwie, których nie ruszały babeczki z doświadczeniem. I nie powiem z jaką wyższością mnie traktowały, bo "od razu pracowały, a nie głupie studia kończyły", a z byle blachostką do mnie przychodziły. Też było jeżdżenie po wykształconych, że to świnie i brudasy są. I mówiła to babka od której pachniało bardzo nieprzyjemnie. Przykre niesamowicie i piekielne to jest generalizowanie ludzi. Choć mnie od osób niewykształconych spotkały w pracy przykrości to nigdy nie pomyślałam aby napi*rdalać na całą grupę. Ludzie po prostu są różni, niektórzy pomimo doświadczenia nie potrafią się w pracy utrzymać dłużej niż trzy miesiące, innym brak wykształcenia nie przeszkadza, a jeszcze inni dzięki wykształceniu mają lepsze stanowiska i pensje.

Odpowiedz
avatar ninquelote
5 5

@metalurgia też się spotkałam z wyśmiewaniem z powodu wykształcenia jak pracowałam w magazynie w trakcie studiów. Wydaje mi się, że jest to o wiele częstsze niż wyśmiewanie osób bez wykształcenia. To samo z pochodzeniem, nieraz byłam wyśmiewana że jestem 'pani miastowa' przez osoby ze wsi, znajomi to samo. Nasz poziom życia, styl ubioru czy ogólne zachowanie niewiele się różniło. Nie spotkałam się natomiast z miastowymi śmiejącymi się, że ktoś pochodzi ze wsi.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@ninquelote Ja się spotkałem. Sam się czasami śmiałem. Ale chodziło o konkretne zachowanie wyniesione ze wsi, a nie samo pochodzenie. Z drugiej strony to była taka tragikomedia, bo ci ludzie do tego stopnia wsiąknęli w biedną, zabitą dechami wieś, że nie są w stanie przystosować się do innych realiów. Mam na myśli takich typowych chłopów od pługa oderwanych. Bardzo silni, ale niezbyt bystrzy. Jak taki wyląduje na emigracji, to często albo w ogóle nie zna języka albo zna bardzo słabo. Ma kontakt tylko z innymi Polakami, zakupy robi tylko w polskich sklepach. Pół biedy, jak trafi na uczciwych rodaków. Bo jeśli nie, to cały czas będą go wykorzystywać.

Odpowiedz
avatar fursik
14 14

To kwestia charakteru, nie wieku. X i Y za 20 lat będą prawdopodobnie funkcjonować tak samo :) Za to nie ma się co dziwić, że młodzi są "niesamodzielni" - my wszyscy w swojej pierwszej pracy też przez pewien czas byliśmy, nawet jeśli pamiętamy to inaczej.

Odpowiedz
avatar ninquelote
6 6

@fursik Ale ja nie uważam, że młody pracownik to zły pracownik. W poprzedniej pracy szkoliłam na to samo stanowisko kilku 16 latków i pracowało się z nimi genialnie, pomimo że była to ich pierwsza praca :)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

@ninquelote: ale młotek, czy kij zawsze ma dwa końce! i zgadzam się w oboma opiniami, bo jest też tak, że durni majstrowie mają szkodliwe praktyki, bo nie znają nawet podstaw teorii chemii jaką stosują. a czasami wykształciuchy po magisteriach odpieprzają mannianę która nie przystoi do kodeksu pracy, technologii, etyki, ani ekonomii.

Odpowiedz
avatar Aniela
13 13

Jak dla mnie to nie jest ich wina a otoczenia i systemu w jakim byli kształceni. Akurat ja byłam w pierwszej pracy ugodowa i chętnie słuchałam wskazówek starszych stażem, nie bałam się prosić o pomoc ale na studiach w liceum wykładowcy i nauczyciele wciskali nam na każdym kroku, ze jesteśmy LEPSI od innych bo szkoła, bo studia, bo będziemy mieć tytuł magistra inżyniera, bo na pewno w pracy zabłyśniemy jak przyjdzie pan Kaziu i każe nam coś zrobić a my wiemy, że coś źle bo tak nas nauczyli na studiach. Nie chciałabym konkurować wiedzą z Panem KAziem, który ma pewnie ze 30 lat doświadczenia w zawodzie a ja kilka marnych wykładów z danego tematu. Tak czy owak wmawiano tak długo, że część naprawdę uwierzyła, że po studiach świat zwojuje i za mniej niż ... nie pójdzie pracować nawet palcem nie kiwnie. Nie dziwi mnie takie podejście. Powoli się to zmienia bo studia w zasadzie nie uczą niczego konkretnego i nie są potrzebne jeżeli ktoś nie zamierza zostać lekarzem/architektem czy prawnikiem itp.

Odpowiedz
avatar ninquelote
9 9

@Aniela dziękuję za ten komentarz, lepiej mi teraz zrozumieć skąd bierze się problem. Na szczęście moi nauczyciele i wykładowcy byli normalni i nie wciskali mi takich głupot do głowy

Odpowiedz
avatar PodniebnyKartofel
11 11

ooookey...teraz juz rozumiem Twoja frustracje i oburzenie pod moja historia. Ja mam to szczescie ze pracuje w IT. W IT przynajmniej jak zaczynalem nikt w papiery ani na wyglad nie patrzyl. Sam jestem po ekonomice, moim pierwszym (bardzo dobrym) szefem byla dziewczyna po jakims kierunku inzyniera przemyslowego czy cos podobnego, a 2 najlepszych programistow jakich poznalem, to jeden byl po fizyce, a drugi po matematyce. Osobiscie wydaje mi sie, ze najbardziej chwala sie wyksztalceniem Ci, ktorzy maja jakies kompleksy na tym punkcie. Bardzo ciekawi mnie jakie to szkoly pokonczyli X i Y.

Odpowiedz
avatar ninquelote
1 1

@PodniebnyKartofel firma do której się przeniosłam to właśnie branża IT. Podobno co kilka miesięcy robią nabór, gdzie organizują otwarty test dla każdego chętnego i zatrudniają najlepszych. 16 latek ma takie same szanse co osoba po studiach, na papierki nikt nie patrzy bo te można zrobić później. Uwielbiam i nie mogę się doczekać żeby zobaczyć to w praktyce :)

Odpowiedz
avatar ninquelote
1 1

@PodniebnyKartofel X i Y skończyli dobre i znane uniwersytety. Nikt nie wie jakim cudem z takim nastawieniem. Już sobie wyobrażam jak X poprawia wykładowcę a Y robi awanturę o zbyt mało zadań, których I tak nie planuje zrobić.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@ninquelote Tam może zachowywali się inaczej, bo to przecież wykładowcy znanych i prestiżowych uniwersytetów, więc muszą być najlepsi w swojej dziedzinie. Ale dzięki ukończeniu takiej uczelni, pod okiem takich wykładowców, na rynku pracy czują się bogami. A może wykładowcy na zbyt wiele im pozwalali, bo teraz uczelnie walczą o studentów. Im więcej ludzi tam studiuje, tym większe fundusze dla uczelni.

Odpowiedz
avatar Semilinka
2 2

Zadziwiające jest to że takie sytuacje dotyczą osób które nie pracowały wcale.

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 1

Niestety mieliśmy takiego stażystę. Gówniarz 18letni czuł się od nas lepszy, bo chodził do collegu. Co z tego, że sam z siebie gówno potrafił. Jestem strasznie cięta na takich ludzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

XD, gorsi pracownicy nawet ode mnie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Coś o tym niestety wiem...Choć moja historia poniekąd jest odwrotna, ale chodzi mi o sytuację, kiedy pracownikowi bardzo nie w smak jest, że ktoś jest wyżej w hierarchii od niego. W mojej poprzedniej pracy, tak się złożyło, że byłam może nie tyle przełożoną, co osobą koordynującą pracę kilku osób. Los chciał, że były to osoby, które pracowały tam już od dawna i były starsze, no ale miały też i niższe kwalifikacje. Mimo tego, wszystko w miarę szybko ogarnęłam i miałam wiedzę na tyle dużą, żeby móc wszystkim kierować. Ale paniom się to bardzo nie podobało, przez co, rozsiewały na mój temat różne plotki, nie informowały (choć powinny) o targach, które planują, a nawet donosiły na mnie do szefa w sprawach błahych (np., bo zauważyły, że rozmawiam przez telefon na korytarzu). Najlepsze jednak było, kiedy wysłałam jedną z pracownic do przeprowadzenia pewnych warsztatów, na co bardzo się oburzyła i zadzwoniła do mojego przełożonego. A on jej z kolei odpowiedział, że skoro nic nie robią, to ktoś musi ich wysyłać na takie warsztaty z zewnątrz :). W końcu znalazłam lepszą pracę, gdzie zarabiam więcej, a one dalej tam tkwią zarabiając najniższą krajową, także nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;). Przez przypadek się o tym dowiedziały i z tego co słyszałam od koleżanki, ich mina była wtedy bezcenna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2022 o 16:40

avatar timka
2 2

A ja zawsze gdzie nie poszłabym do pracy, która była dla osób max ze średnim to wyśmiewali osoby z wyższym wykształceniem lub studiujące. A nigdy nie słyszałam od osób z wyższym wykształceniem by się śmiali z osób, które mają o wiele niższe wykształcenie. I to samo tyczy się miastowych- większość wcale z osób ze wsi się nie śmieje. To jest stereotyp z lat 60-70-80.. Za to pełno przykładów w necie, że to niby wykształceni i miastowi się wyśmiewają. A w życiu serio spotkałam takie osoby, które były ze wsi i w wieku 25lat nie potrafiły sobie ugotować obiadu. I nikt się z nich nie śmiał jakoś.

Odpowiedz
avatar irulax
0 0

Chełpimy się swoim wykształceniem, ale bardzo duży odsetek stanowisk dostępnych na rynku wcale nie wymaga magistra. Wystarczy odpowiednie przeszkolenie, chęć nauki i trochę życiowego ogarnięcia. Dla niektórych skończenie studiów wyższych to już koniec rozwoju. Jakby do końca kariery zawodowej mieli jedyne odcinać kupony od skończenia szkółki typu Wyższa Szkoła Tego i Owego w Koziej Wólce.

Odpowiedz
avatar ILLogic
0 0

U mnie w pracy jest duża rotacja, przeważnie ludzie ze średnim wykształceniem. I co? I nie ma zasady. Są ludzie mądrzejsi, głupsi, ci co łapią w lot i tacy co po pół roku dalej funkcjonują jak w pierwszym miesiącu pracy. Jeden kolega ewidentnie słów w ojczystym języku zna mało, ale błyskawicznie wdrożył się w pracę i ogarnął systemy na których pracujemy. Ale z grubsza zostają z nami ci inteligentniejsi, bo załoga mała, trzeba umieć zorganizować sobie pracę, dogadać się z innymi.

Odpowiedz
avatar xcamique
0 0

Tymczasem korpo, które przeważnie zatrudniają ludzi tylko z wykształceniem wyższym, nieważne w jakiej dziedzinie xd

Odpowiedz
Udostępnij