Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opiszę mojego poprzedniego szefa. Na wstępie pragnę zaznaczyć, że prywatnie był on…

Opiszę mojego poprzedniego szefa. Na wstępie pragnę zaznaczyć, że prywatnie był on naprawdę wspaniałym człowiekiem, a jako przełożony był bardzo wyrozumiały. Jednak gdyby wszystko byłoby tak pięknie nie byłoby tej historii.

Pracowałam dla naprawdę dużej zagranicznej korporacji na jednym z niższych technicznych stanowisk. Wszystko było cacy, aż „góra” doszła do wniosku, że technicznej części mojego działu nie warto trzymać u siebie. Zapadła decyzja o outsorsingu. Wtedy to przyjechał/przyleciał sobie pewien pan (nazwijmy go Pan X) z ojczystego kraju owej korporacji i zostało obwieszczone, że założona została nowa firma na potrzeby outsorsingu, a Pan X zostanie naszym szefem (jak negocjacje dobrze pójdą). Czas ujawnił parę piekielności:

- Pan X nie mówi ani po polsku ani po angielsku. Jedyny znany mu język to jego ojczysty, oczywiście nam całkowicie nieznany. W efekcie czego rozmowy o przejściu do jego firmy były za pomocą translatora. (Ten język nie jest wymagany przy zatrudnieniu, a gdybym go znała to raczej pracowałabym tam jako tłumacz na o wiele wyższym stanowisku). Pozytywne jest to, że Pan X szybko rozpoczął naukę angielskiego i po ok 2 miesiącach można było już z nim porozmawiać (choć bardziej to porozumieć) używając prostych zwrotów.

- Pan X nie znał żadnych praw, przepisów, zwyczajów panujących w Polsce. W przypadku pierwszych dwóch pomogło zatrudnienie biura, które prowadziło jego działalność. Zaś w trzeciej kwestii miał szok kulturowy. Uciążliwe było na początku tłumaczenie dlaczego ludzie się tak, a nie inaczej zachowują. (Tutaj chciałabym zaznaczyć iż kultura panująca w Polsce jest w niczym niepodobna do tej z jego kraju).

- Pan X nie miał pojęcia o zakresie naszej pracy. Nie potrafił jasno sprecyzować którymi tematami jaka podgrupa ma się zajmować. Co było bardzo uciążliwe, gdyż miał on tendencję dawać nam zadania do wykonania które były poza naszymi uprawnieniami, czy też niezgodne z posiadanymi przez nas szkoleniami BHP czy zezwoleniami.

- Był roztrzepanym człowiekiem.
Potrafił zapomnieć zrobić przelew z wynagrodzeniami. (Nie było to celowe, bo gdy tylko zwróciliśmy uwagę, że nie dostaliśmy wypłat od razu przy nas wykonał te przelewy).
Zgubić wniosek urlopowy. (Nie robił z tego powodu problemu tylko się nieźle zdziwił, gdy kolega nie przyszedł do pracy, a tydzień wcześniej widzieliśmy jak mu zanosi odpowiednią karteczkę).
Zapomnieć o spotkaniu, które to on ustalił.
Pomylić budynek w którym pracuje (po miesiącu pracy).
I tak dalej. Sytuacje się naprostowała gdy zatrudnił asystentkę/tłumaczkę/kadrową takie combo.

- Rozmowy o pracę dla nowych (planowaliśmy 2 krotnie powiększyć liczbę osób technicznych jak i czas dostępności pomocy technicznej) przeprowadzać na chodniku przed siedzibą firmy, na parkingu, lub na recepcji.

Wytrzymałam tam pół roku. Wychodzę z założenia, że przełożony powinien znać moją pracę i udzielać wskazówek, gdy potrzebuję pomocy z jakimś tematem. Być jakby moim mentorem, przy którym mogę się rozwijać. W nowej pracy nowy przełożony właśnie taką funkcję pełni.

Pan X

by Bananananana
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
3 3

"Uciążliwe było na początku tłumaczenie dlaczego ludzie się tak, a nie inaczej zachowują." - to mnie ciekawi

Odpowiedz
avatar mg1987
1 1

@Michail obstawiałbym, że gość jest z Korei. Historia się mniej więcej pokrywa z tym co słyszałem o ich kulturze pracy.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 6

Zaciekawił mnie ten szok kulturowy, Czy mogłabyś rozwinąć i podać jakies przykłady?

Odpowiedz
avatar singri
5 5

@Crannberry: Ja się tylko cichutko podpiszę...

Odpowiedz
avatar Bananananana
4 4

@Crannberry: Swobodne palenie na ulicy, u nich jest to zakazane w dużych miastach. Używanie nie tej ręki do powitania/ podania czegos ( uważane u nich za obraźliwe). Nie (aż tak rygorystyczne ) przestrzeganie ważności danej osoby zaleznej od wieku. Ilość spedzanych godzin w pracy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2022 o 15:17

avatar Bedrana
3 3

@Bananananana: Hindus?

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
5 5

@Bedrana: Hindus raczej znałby angielski. Wzmianka o liczbie godzin spędzonych w pracy kojarzy mi się z Koreą lub Japonią. Ale oni też powinni znać angielski. Też jestem ciekawa.

Odpowiedz
avatar gawronek
3 3

@Papa_Smerf albo jakiś Singapur lub Filipiny? Tak czy siak, brzmi na coś wschodniego. Co do Japończyków czy Koreańczyków - zdarza się że nie znają angielskiego, nawet na wysokich stanowiskach. Dotyczy jednak głównie starszych osób.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@gawronek: Na Filipinach angielski jest jednym z języków urzędowych. Także ktoś na takim stanowisku znałby ten język.

Odpowiedz
avatar helgenn
6 6

@Papa_Smerf: w Japonii wbrew pozorom jest bardzo słabo z angielskim

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 5

@Bananananana: Stawiam na jakiś kraj muzułmański. Mając na względzie głównie tę "obraźliwą rękę", a także zakaz palenia na ulicach.

Odpowiedz
avatar niepodam
0 0

@Papa_Smerf: Jakieś 8 lat temu do mojej ówczesnej firmy przyjechało trzech panów z Japonii na konsultacje techniczne. Dwóch było technicznych i znało temat, za to nie znali angielskiego. Trzeci przyjechał jako tłumacz. Żeby było ciekawiej - był Chińczykiem mieszkającym w Japonii.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
3 3

To brzmi jak niezły wałek: outsourcing to przecież większe koszty, a tu szef nie ma pojęcia o swojej pracy. Jakby chodziło o to, żeby szef był dostał stołek.

Odpowiedz
avatar gawronek
3 3

@Papa_Smerf czasem chodzi o to żeby generować koszty ;) szczególnie jeśli są to koszty w ramach jednego konsorcjum.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Papa_Smerf Bo outsourcing stał się modny i mam wrażenie, że częściej podąża się za modą i krótkotrwałym zyskiem niż rzeczową kalkulacją. Bo pozbędziesz się pracowników i od następnego miesiąca masz oszczędność w postaci ich wynagrodzenia. Tyle że jeśli potem regularnie i często potrzebujesz ich usług, to bardziej się opłaca trzymać pracowników na etacie niż zatrudniać zewnętrzną firmę i opłacać tych samych pracowników plus prezesa firmy. Nie jestem ekspertem, więc mogę się mylić. Ale wydaje mi się, że taka praktyka ma sens, jeśli jakiejś usługi potrzebuje się w sytuacjach awaryjnych albo regularnie ale raz na jakiś czas. Wtedy podpisuje się z firmą kontrakt tylko na daną usługę, a poza tym firma szuka sobie więcej zleceniodawców. Jeśli zatrudnia się zewnętrzną firmę jak pracowników na etat, to wtedy outsourcing jest całkowitym debilizmem.

Odpowiedz
avatar digi51
3 11

Abstrahując od meritum, sorry, zazwyczaj się nie czepiam pisowni, ale... Albo używasz oryginalnej wersji - outsourcing, albo spolszczonej wersji - autsorsing. Outsorsing to straszny potworek.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 0

czyżby Koreańczyk?

Odpowiedz
Udostępnij