Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wytłumaczcie mi proszę logikę niektórych ludzi. Jestem osobą bardzo rodzinną, zawsze lubiłam…

Wytłumaczcie mi proszę logikę niektórych ludzi. Jestem osobą bardzo rodzinną, zawsze lubiłam spędzać czas z rodziną, wszelkie imprezy rodzinne sprawiały mi radość. Mam dużą rodzinę i takie imprezy były częste, ale też na luzie - gospodarz oczywiście przygotowywał jedzenie, ale też każdy przynosił coś od siebie, nikt nie robił cyrków o to, że naczynia czy sztućce są z różnych kompletów, że obrus nie jest śnieżnobiały albo, że ciasto wyszło zakalcowate.

U mojego męża w rodzinie było nieco inaczej - wszelkie imprezy rodzinne z pompą, teściowa 3 dni stała w kuchni, rodowe srebra wypolerowane na błysk i zagniecenie na obrusie było już powodem do ponownego prasowania lub zmiany obrusa. Gdy weszłam do rodziny męża wielokrotnie proponowaliśmy z mężem pomoc, podobnie zresztą szwagierka z rodziną. Nie, nie, nie, ona jest gospodynią i ten jej śnieżnobiały obrus i idealnie wypolerowane sztućce to jej duma. Teść jej mówi wielokrotnie, że świat się nie zawali od plamki na obrusie albo nieidealnie chrupiącej skórki kurczaka. Nie dało się jej przetłumaczyć, ale szanowałam ją za takie podejście, nawet jeśli nie pokrywało się z moim. Choć niestety nerwowe ruchy teściowej i robienie dramatu z tego, że ktoś trzyma łokieć na stole podczas jedzenia albo małemu dziecku, które dopiero uczy się jeść sztućcami, coś spadło z talerza, skutecznie odbierało mi frajdę z tych imprez.

Zbliżają się urodziny teścia. Co roku była z tej okazji impreza u teściów w domu. Już kilka miesięcy wcześniej mąż i szwagierka zaproponowali imprezę w restauracji, której koszt pokryją, raz, że okrągłe urodziny, dwa, żeby teściowa odetchnęła choć raz i dała się obsłużyć i przyszła na gotowe, a nie zarzynała się przez kilka dni. Nie, nie, nie, kto to widział, żeby do restauracji chodzić, skoro ona świetnie gotuje (trzeba przyznać, że mówiąc "świetnie" i tak jest skromna).

Mąż zadzwonił do teściowej zapytać, jaki jest plan na imprezę w czym ma pomóc, co kupić itd. A teściowa jak na niego nie huknie:

- Nie będzie żadnej imprezy! Nie ma! Skończyło się wysługiwanie starą kobietą! Służącą sobie ze mnie zrobiliście! Ja też mam prawo żyć po swojemu! Chcecie to sobie ojca do restauracji zabierzcie, tak strasznie chcieliście!

Mąż karpik na twarzy, dzwoni do teścia i pyta co się stało. A teść spokojnie, że jego małżonka wkręciła się w internet. I w tym internecie przeczytała, że gotowanie dla rodziny to niewolnictwo, że rodzina wykorzystuje ją do obskakiwania jej na imprezach i nie traktuje jak równowartościowego członka rodziny. A teść na tym wyszedł najgorzej, bo jak przez lata tłumaczył jej, że przecież on też może posprzątać czy zrobić pranie to słyszał, że on nie umie, że coś zepsuje, że ona najlepiej to zrobi. A teraz teściu słyszy codziennie, że jest nierobem, że w życiu palcem w domu nie kiwnął i ona ma dość bycia sprzątaczką i kucharką. Ale teściowa coś się łamie - jak ostatnio teść ugotował obiad, jak umiał, to usłyszał:

- Już ty się za to więcej nie zabieraj, bo nie umiesz.

Internety czy nie, czuję, że już za parę dni teściowa znowu wpadnie w szał sprzątania i gotowania - kto wie, może i rezerwację w restauracji każe odwołać, bo przecież nikt nie ugotuje jak ona...

teściowa

by ~annamaria92
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
16 18

To są takie siłaczki. Nie chcą dać sobie pomóc, choćby miały paść ze zmęczenia, bo to nie przystoi dobrej Pani domu.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@Habiel: ja mysle, ze im to tez zalatwia jakas potrzebe, czuja sie potrzebne i ze bez nich ten dom/swiat sie zawali, i musza sobie to udowadniac regularnie, inaczej czuja sie bezuzyteczne

Odpowiedz
avatar Librariana
10 12

Typowe matki-polki. I nic w tym złego, jeśli sprawia im to radość i czują się spełnione. Najczęściej jednak to po prostu wpojony od dziecka schemat, że tak trzeba, a jak zrobisz coś źle, niedokładnie albo po prostu inaczej to wstyd.

Odpowiedz
avatar marcelka
16 16

Jest powiedzenie: "chcącemu krzywda się nie dzieje". Nie znoszę takiej postawy i związanych z nią oczekiwań ogromnej wdzięczności za wielkie poświęcenie... o które nikt ani nie prosił, ani nie wymagał.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@marcelka: Postawa sama w sobie niech sobie będzie jak chce - z dwojga złego wolę być zaproszona do takiej gospodyni, niż do takiej, która zaprasza do siebie do domu na coś, co określa przyjęciem albo eleganckim obiadem (bo luźne odwiedziny to inna bajka) i serwuje pizzę z zamrażalnika na brudnych talerzach w zasyfiałym mieszkaniu. No, ale to też kwestia tego, że sama lubię się postarać, żeby gości odpowiednio przyjąć. Ale właśnie - ja od nikogo wdzięczności nie oczekuję. Wręcz głupio się czuję, jak ktoś rzuca komentarze, że na pewno się napracowałam, bo ja chcę po prostu, żeby gość wyszedł najedzony i zadowolony z atmosfery imprezy, a nie onieśmielony przepychem, z poczuciem jakiegoś długu do spłacenia.

Odpowiedz
avatar Crannberry
9 9

@digi51: nie wiem kto gorszy: gospodarz kompletnie nieprzygotowany do przyjście gości, których zaprosił, czy gospodarz, który przygotuje się pod korek, ale gościom wypomina, ile się przez nich narobił

Odpowiedz
avatar fursik
7 7

Ludzie są pełni sprzeczności. Z jednej strony chce być idealną gospodynią, docenianą za umiejętności kucharskie i to, że doskonale pełni swą tradycyjną, kobiecą rolę. Z drugiej strony chce być kobietą nowoczesną, niezależną, z której opinią wszyscy się liczą.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 4

Teściowej na święta kup książkę Natalii de Barbaro "Czuła przewodniczka". Rozdział "męczennica" możesz zaznaczyć zakładką ;)

Odpowiedz
Udostępnij