Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Składanie się na różne okazje w pracy to moja dzisiejsza frustracja. Dlaczego?…

Składanie się na różne okazje w pracy to moja dzisiejsza frustracja. Dlaczego?

Kiedyś byłam zdania, że warto złożyć się na prezent dla kolegi czy koleżanki z pracy. Fajny gest, trochę integracyjny. Zazwyczaj były to symboliczne kwoty po 5-10 zł (w zależności od okazji). Jednak w moim obecnym miejscu pracy, stwierdziłam że nie będę się składała po tym jak ja oraz dwie inne koleżanki, poczułyśmy się oszukane.

Ktoś miał urodziny - zrzutka po 5 zł na prezent. Zwykle wychodziło koło 50 zł. I tak szukaliśmy prezentu w tym budżecie. Jednak ja w ramach prezentu dostałam kwiatka z Lidla (rozpoznałam po donicy), który wtedy kosztował ok. 30 zł. Inna koleżanka, która lubi wino, dostała Carlo Rossi. Trzecia z nas znowu dostała krzyżówki, wino oraz kubek z napisem 'nie mów do mnie przed kawą'. Krzyżówki miały być śmiesznym nawiązaniem do jej zamiłowania do Excela (bo wiecie i tu i tu są pola do uzupełnienia), a kubek był o tyle nietrafiony, że akurat ona nigdy kawy nie pije co widać w biurze. To były nasze pierwsze zgrzyty, bo prezenty kupowane innym wydawały się nam lepsze, a co więcej, były równowartością tych ok. 50 zł, które okazały się obecnie niewystarczające.

Koleżanka, która zbiórkami się zajmowała, stwierdziła, że teraz 10 zł to minimum, bo inflacja. Zauważyłyśmy ze fair by było składać się tak od nowego roku, bo zostały nam 4 miesiące do końca tego roku i większość osób urodziny już miała i dostała prezent za 50 zł - nie chciała przyjąć tego argumentu. Dziwnym trafem w ostatnich miesiącach roku urodziny mają jej przyjaciółki. To przepełniło u nas czarę goryczy.
Jasno powiedziałyśmy, że my się już nie składamy, bo nie czujemy aby to było fair w stosunku do innych, aby akurat teraz zmieniać kwotę. Reakcja koleżanki od zbiórek - to torta też nie zeżrecie!

Dzisiaj były urodziny jednej z tych koleżanek- torta nie zjadłam, mimo, że mnie na niego zaproszono. Przyszłam, złożyłam życzenia i wróciłam do pracy. Oczywiście jestem teraz tą antyspołeczną, bo pracowałam gdy inni torta jedli.

Praca

by ~Pracatoplaca
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
13 13

Gdzie wy pracujecie, że tak dziecinnie?

Odpowiedz
avatar Habiel
8 10

@Michail: Dla mnie brzmi to jak korpo albo Januszex który do korpo aspiruje

Odpowiedz
avatar Michail
7 7

@Habiel: Jako korposzczur to potwierdzam, że są zrzutki, ale raczej na większe 'iwenty' jak ślub, odejście z pracy itp, ale nigdy mnie nikt nie zmuszał. Z drugiej strony nie chciałoby mi się patrzyć ile kasy poszło na prezent.

Odpowiedz
avatar daroc
0 0

@Habiel: w korpo ludzie się nie składają na prezenty urodzinowe. U mnie w jednym dziale jest ponad 100 osób. Nie wyobrażam sobie składać się 2 razy w tygodniu na prezent urodzinowy, nawet po 5 czy 10 zł.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2022 o 14:40

avatar Aniela
10 14

Ja w ogole nie rozumiem takich inicjatyw. Mam urodziny w pracy to przychodze jak kazdego innego dnia. Nigdy bym sie nie skladala na prezenty dla w zasadzie obcych mi ludzi bo to praca a nie przedszkole. W pracy mam kolegow, mamy w porzadku relacje ale nic poza tym.

Odpowiedz
avatar Mumei
11 11

Z tym składaniem na prezenty to się spotkałam i u prywaciarzy i w corpo. Zazwyczaj nie było jakiś piekielności, bo cała kwota była wykorzystywana i często odzwierciedlała to co kto lubi. W jednej pracy była straszna piekielność, gdzie nie pytając o zdanie wymagali składać się na drogie prezenty dla pani mecenas, które za każdym razem opowiadała gdzie nie wyjechała sobie na urlop. A ty siedzisz od roku na dupie i jeszcze każą ci kilkanaście złotych dać na prezent. -_-

Odpowiedz
avatar Honkastonka
5 11

Zawsze mnie dziwi, jak ktoś przykłada taką wagę do znajomości ludzi z pracy. To jest praca, nie płać zabaw.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
1 3

@Honkastonka swoją drogą, jak już musicie się bawić w takie bzdury, to wystarczy kupić kartę podarunkową. Problem solved.

Odpowiedz
avatar Michail
4 4

@Honkastonka: W końcu tam się tylko 8h dziennie spędza.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
-3 3

@Michail no i co z tego? Od razu trzeba uprawiać przekupstwo? Atmosfera może być miła i bez takich rzeczy. Jeszcze na ślub czy pożegnanie ok, ale urodziny?

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@Michail: Ale nic na siłę. W pracy można mieć i przyjaciół, a ludzi robiących za tło i wrogów. Dla przyjaciela można kupić prezent prywatnie, tym, którzy są obojętni wystarczy złożyć życzenia, a urodziny wroga zwyczajnie olać, bo każda inna reakcja będzie zalatywać fałszem. Takie składki X razy w roku na czyjeś urodziny to sztuczne tworzenie dobrej atmosfery, które jak widać w tej historii, przynosi odwrotny skutek.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
6 6

U nas skladamy się tylko gdy ktos bierze slub lub odchodzi z pracy. Przy tylu osobach to urodziny bylyby kilka razy w miesiacu. Za to kilka lat temu ustalilismy ze na urodziny vzy imieniny przynosimy cukierki. Powoli to odchodzi. Niestety. Przed covidem funkcjonowało ale teraz, nowi nie wiedza, starzy wagi do tego nie przykładają. Zresztą przy wizycie w biurze 1-4 razy w miesiacy, to ja się nie dziwię.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@Librariana: to samo chcialam napisac :)

Odpowiedz
avatar Nulini
2 2

@Librariana: jestem w szoku, że to nie jest PIERWSZY komentarz do tej historii... Ludzie się chyba nigdy nie nauczą odmiany...

Odpowiedz
avatar marcelka
14 14

Rany, że się komuś chce zbierać te składki, wymyślać co komu kupić, potem pójść i kupić... Mniej trafione prezenty dla Ciebie czy innych osób mogą wynikać z tego, że były robione "na odczepnego", no bo macie niby taką tradycję, ale jak sama piszesz, osoba ogarniająca te składki ma lepsze relacje z inną grupką osób, więc wyszło jak wyszło. Jak się kogoś bardziej lubi, to się bardziej stara i też zna potrzeby czy gust. Zmiana stawki w ciągu roku niefajna. I ogólnie dla mnie zwyczaj niby miły, ale rodem z przedszkola, trochę krępujący i zwyczajnie niepotrzebny.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

Ja również uważam to za nieco dziecinne. Może byłoby fajne w dobrze zgranym zespole, gdzie każdy lubi każdego i też takie indywidualne dobieranie prezentu miałoby w sobie czynnik dobrej zabawy. Tu raczej tak nie jest. Zawsze pracowałam w małych firmach, w ostatniej pracy szef zawsze dawał jakiś prezent od siebie, a odśpiewywaliśmy 100 lat, piliśmy symboliczną lampkę prosecco i tyle. Jak ktoś się z kimś szczególnie lubił to dawał indywidualnie prezent, ewentualnie dogadywał się z 1-2 kolegami, które tą osobę szczególnie lubiły, na wspólny prezent. Ekipę z kuchni lubiłam ale z nikim nie miałam jakichś szczególnych relacji, więc nikomu nic nie kupowałam. W teamie kelnerskim były dwie koleżanki, z którymi trzymałyśmy się w trójkę i zawsze dwie pozostałe kupowały solenizantce jakiś drobiazg. Jednej koleżanki i kolegi nie znosiłam, więc nie dołożyłabym nawet 5zł do ich prezentu.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 18

Jesz tort, nie jesz tortu. To nie jest trudne słowo. Jak można nie umieć go odmienić?

Odpowiedz
avatar Librariana
5 9

@Crannberry: oho, chyba właśnie minusują ci, którzy nie umieją ;)

Odpowiedz
avatar krolJulian
3 3

U mnie w liceum był taki zwyczaj zrzucania się na osiemnastki. Skarbnik zbierał kasę i w po łożu urodzin danej osoby wręczaliśmy prezent. Do ostatnich urodzin przed maturą, czyli mojej przyjaciółki i moich (odpowiednio grudzień i styczeń w 3 klasie). My prezenty dostałyśmy w jeden z ostatnich dni przed zakończeniem roku, czyli jakoś w kwietniu… Teoretycznie niby nic, a jednak człowiek się poczuł trochę olany, szczególnie że wcześniej wszyscy byli obdarowywani w terminie.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
4 6

*tortu

Odpowiedz
avatar kkk4
3 5

No właśnie ja też miałam z tym problem w pracy i stałam się wrogiem publicznym nr 1, gdy postanowiłam nie złożyć się na kwiaty z okazji imienin. Generalnie jak przyszłam do nowej pracy i ktoś przychodził z ciastem to kupowało mu się kwiaty i nie widziałam w tym problemu, mało tego szybko pozwoliłam na to żeby scedowano na mnie zbiórkę i zakup kwiatów. Niestety po czasie okazało się, że niektórzy nie przynosili ciasta/tortu, ale i tak miałam zbierać na kwiaty. No i zapytałam dlaczego jedni dostają kwiaty, a inni nie i ustaliliśmy, iż wszystkim kupujemy i spisaliśmy daty imienin. Chyba nie muszę pisać, iż o moich imieninach nikt nie pamiętał?! i dlatego postanowiłam się zbuntować i gdy znowu do mnie przyszli, abym zorganizowała kwiaty to odmówiłam. I oczywiście obrazili się, że psuje atmosferę w pracy :(. No i składam się na te kwiaty, żeby dali mi spokój, ale już ich nie kupuje i zbiórek nie robię ;)

Odpowiedz
avatar iks
4 4

Olej to. U mnie był schemat zbiórka 25zł od głowy na urodziny, 50zł jak ktoś odchodzi. Ja dziś odchodziłem, dostałem prezent który po przeliczeniu kosztował każdego 19zł. Jakbym się od początku roku nie składał to bym miał w portfelu ponad 200zł.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
-3 5

Odnośnie 'torta' to ja już nawet nie mam siły zwracać uwagi na forum rodzicielskim. Tam zresztą jak tylko zauważysz, że np. taki chodzik negatywnie wpływa na biodra czy cokolwiek innego, to pierwsze pojawia się nieśmiertelne 'Nie o to pytałam'. Czyli bardziej kulturalne 'odbierdolcie się ode mnie i mojego bombelka'

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 2

@ICwiklinska No ale nie o to pytali. Ciocia dobra rada się znalazła. Moje z chodzikach nie chodziły, ale na pewno popełniam milion rodzicielskich przestępstw i też by mnie irytowały takie nieproszone rady.

Odpowiedz
avatar Allice
0 0

W byłej już pracy próbowaliśmy obchodzić urodziny (chętnych). Jak główna chętna odeszła to ciągnęliśmy. Ja się wypisałam po organizowaniu na ostatnią chwilę prezentu dla osoby której prawie nie znałam (nikt inny siey nie kwapił a ja mam miękkie serce) i potem jeszcze jednego dla bliższej osoby. Cóż, zrzutka wyszła tak że byłam potem w plecy, mój błąd że w tej kolejności. A pożegnalne to już w ogóle, najpierw sie zrzucasz dla kogoś a 2 miesiące później sama wychodzisz z niczym

Odpowiedz
avatar Librariana
0 0

@Allice: ja pracowałam kiedyś z 5-osobowym zespole. Jak któraś miała imieniny to się robiło zrzutkę po 25 zł plus jakiś kwiatek albo kartka z życzeniami. Istniał niepisany zwyczaj, że masz tę stówkę wydać na coś dla siebie i potem dziewczyny chwaliły się nową bluzką albo fryzurą. O wiele lepszy pomysł niż kupowanie prezentu w ciemno.

Odpowiedz
avatar shpack
1 1

Truuuudne sprawy ...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Pracowałam w miejscu, gdzie ciagle byly zbiorki, a to bo matka chora, a to corka, a to znowu ktoś zmarł w rodzinie. Na urodziny też zbierali i chcialam sie dołozyc to dowiedzialam sie, że za mało.. przestałam sie skladac po tym jak sie okazalo, że innym organizowali tort na urodziny a ja nic nie dostalam bo podobno nie bylo mnie w pracy ;) spoko, zawsze biore urlop na urodziny ale jak innym wypadaly urodziny w weekend gdy nie pracowalismy to jako mogli kupic tort wczesniej ;)

Odpowiedz
avatar krecius
0 2

Aha, czyli dostaliście, wg ciebie, tańsze prezenty i nikt nie zareagował na to, że koleżanka od zbiórek schowała sobie nadwyżkę do kieszeni? Nikogo nie zainteresowało, że ich pieniądze ktoś sobie dokłada do prywatnego budżetu? Czy może jednak trochę podkoloryzowalas? Uznalyscie podnoszenie stawki w czasie trwania roku za niefajne zachowanie (słusznie), ale zaprzestanie w ogóle składania się, choćby ta umówiona wstępnie kwotę, jest ok? Cała historia niczym u gówniarzy z podstawówki.

Odpowiedz
Udostępnij