Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziekanat. Temat stary jak same studia. Nie powiem,  żebym po dwóch latach…

Dziekanat.
Temat stary jak same studia. Nie powiem,  żebym po dwóch latach studiowania miała związane z tym miejscem wspaniałe wspomnienia, ale wiadomo, nie przychodzę tam do koleżanki na kawę tylko coś załatwić.

Tym razem akurat była końcówka wakacji, a ja miałam sprawę do Sekcji Informatycznej. Jako że ten sam problem był i w zeszłym roku oraz biorąc pod uwagę naglący czas, postanowiłam, że tak jak wtedy załatwię to telefonicznie.

Strona wydziału, widzę — sekcja w poniedziałki pracuje od 14:00 do 18:00. Super, czekam do jakiejś 14.20 i wstukuję pierwszy z trzech podanych numerów.

Dzień dobry, dziekanat wydziału Iksińskiego. - odzywa się kobiecy głos w słuchawce.

Nieco skonfundowana, niemniej kulturalnie oznajmiam: Dzień dobry, ja chciałabym się skontaktować z Sekcją Wsparcia Informatycznego.

- To proszę tam zadzwonić. - słyszę

"Osz ty!" - myślę sobie, ale dalej grzecznie tłumaczę:

- Wie pani, no właśnie dzwonię do Sekcji Wsparcia Informatycznego, pod numer podany na stronie wydziału, ba, wg. strony jest to numer konkretnie do pana Iksińskiego, o ile dobrze pamiętam.

- No tak. Ale mówię, że rozmawia pani z dziekanatem. - odpowiada słyszalnie zniecierpliwiony kobiecy głos

Yyy?

- Czyli co, muszę po prostu zadzwonić do innej osoby podanej na stronie i z nią załatwić temat? - dopytuję na wszelki wypadek, bo przecież od tej kobiety nie usłyszę nawet słowa wyjaśnienia albo pomocy.

- Tak.

- Dobrze, dziękuję w takim razie. Do widzenia.

Co było potem nietrudno się domyślić. Na stronie wiszą jeszcze dwa numery do pracowników rzeczonej Sekcji. Próbowałam dzwonić na oba w pewnym odstępie czasowym (mogą być w danym momencie zajęci czymś innym, rozumiem).

W obu przypadkach usłyszałam mantrę "dzień dobry, dziekanat wydziału iksińskiego". Gra w ciuciubabkę mnie nie bawi, więc napisałam maila do Sekcji. Sprawa załatwiona w 6 minut.

Okej, wszystko się udało, świat się nie zawalił. Ale zastanawiają mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, po kiego przekierowywać te telefony do dziekanatu, który na dodatek w niczym nie pomoże? Gdyby po prostu nikt nie odebrał, byłby to wystarczający znak, że informatycy są zajęci i trzeba spróbować później, albo napisać maila.

Po drugie, czy już na etapie rekrutacji do pracy w biurze dziekana wymogiem jest bycie wyjątkowo opryskliwą, typową "babą z dziekanatu" z licznych memów?

Wiem doskonale, że studenci mają czasem głupie pytania, ale robienie, za przeproszeniem, debila z kogoś kto dzwoniąc na numer konkretnej Sekcji chce rozmawiać z konkretną Sekcją to przesada.

Warszawa dziekanat

by ~Truskawax0
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mg1987
13 15

Ja bym poprosił o numer pod który trzeba dzwonić zamiast próbować na chybił trafił te ze strony. Bo, jak widać, pierwszy się nie sprawdził.

Odpowiedz
avatar Truskawax0
3 3

@mg1987 skoro już założyłam konto to słowem wyjaśnienia: Po pierwsze, ani ten ani żaden inny numer się nie sprawdził, ale wszystkie były dobre. Dobre w tym sensie, że jasno i wyraźnie były umieszczone jako numery do Sekcji Informatycznej, ba, kazdy do konkretnego pracownika wymienionego z imienia i nazwiska. Co więcej, rok temu dzwoniłam na jeden z nich (sprawdziłam w tel) i sprawę załatwiłam. To nie było więc chybił trafił ani stare numery, tylko głupi system z przekierowywaniem telefonów do dziekanatu. Po drugie, własnie dlatego specjalnie upewniłam się przy pierwszym telefonie, czy mogę dzwonić na pozostałe. Usłyszałam "tak, do nich prosze zadzwonić". Po trzecie, naprawdę wątpię że baba, która strzela focha już na wejściu podałaby mi jakiś numer. Prędzej bym usłyszała "jest na stronie, proszę sobie znaleźć". I po czwarte... mądry student po szkodzie. Mogłam zapytać, mogłam i powinnam jej też zwrócić uwagę na chamskie odzywki i robienie z ludzi idiotów, ale ważne było dla mnie wtedy jak najszybsze załatwienie sprawy.

Odpowiedz
avatar gawronek
1 5

Pff, ja do dzisiaj pamiętam jak zepsuła mi się karta którą mogłem otworzyć szlaban i zaparkować pod wydziałem zamiast na ulicy w SPP. Raz się zepsuła, sprawa zgłoszona, każdy wjazd i wyjazd oznaczał konieczność wydzwonienia ochrony przy szlabanie. Po 2 miesiącach naprawione, karta podziała miesiąc. Powtórka z rozrywki nastąpiła jeszcze z 3 razy, pod koniec mojej przygody z tym wydziałem ochrona miała mnie już dość, a ja miałem dość sekcji informatycznej. Nie powiem, na początku mnie to denerwowało, ale pod koniec to w sumie mnie śmieszyło nawet (:

Odpowiedz
avatar Crannberry
14 18

Przychodzi baba do lekarza, ze studentem w dupie. - Co pani jest? - Dziekanat Suchar z młodości moich rodziców nadal aktualny

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

Może to już nie jest tak częste jak kiedyś, ale w dawniejszych czasach jakby student miał do wyboru starcia z panią z dziekanatu albo ubicie smoka i koniec problemów z dziekanatem, to smok nie miałby szans. W dawniejszych czasach studenci byli bardzo pomysłowi. Nie wiem, jak jest teraz w Polsce. W Irlandii zdecydowanie inaczej. Iść na imprezę, schlać się, zabawić, ale kreatywność bardzo niska. Ale też z braku kasy i dostępu do czegokolwiek studenci w PRL-u musieli być pomysłowi.

Odpowiedz
avatar Crannberry
5 5

@pasjonatpl: w Irlandii podejście do studenta jest skrajnie inne i z naszego punktu widzenia wrećz absurdalne. Student to kasa dla uczelni, więc trzeba kłaniać mu się w pas. Do tego stopnia, że nawet jeśli student ma sprawę dyscyplinarną za jakieś grubsze przewinienie, to komisja rozkminia, jak do tego podejść, żeby student i jego rodzice się nie obrazili i nie przenieśli na inną uczelnię

Odpowiedz
avatar dayana
-1 3

Ale wiesz, że ta babka nie wie pod jaki Ty numer dzwonisz? Aczkolwiek jakby jej się chciało wykonywać swoją pracę, to powinna się zainteresować czemu pytasz o Sekcję Informatyczną, jak przecież dzwonisz do dziekanatu.

Odpowiedz
avatar Truskawax0
2 2

@dayana ale doskonale wie na pewno, że telefony są przekierowywane bo nie wierzę że ja pierwsza tak trafiłam. Tym bardziej, że tłumaczyłam że dzwonię dokładnie na numer ze strony, na co przytaknęła. Po prostu nie chciało jej się pomóc. Dzwonią? A niech dzwonią.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Oj tak... Albo wnioski do pobrania i prawie żaden nie działa, a masz je wypełnić XD

Odpowiedz
avatar Ichigo1221
2 2

Na moim wydziale w dziekanacie pracowała baba która, odkąd zostawił ją mąż, traktowała każdego studenta płci męskiej jak gówno. Studentka przychodzi z nieuzupełnionym indeksem? "zaraz sprawdzimy, ile tu powinno być godzin wpisane" i uzupełnia z nią 15 minut. Student nie podpisał jednej strony? Ona nie pożyczy długopisu, student ma wyjść i nie robić cyrku, marnując czas jej i innym czekającym! Student coś chce załatwić? Ona nie przyjmie. Nie bo nie, "zanieś to do dziekan" ( formy grzecznościowej "pani" używała tylko do studentek, do studentów mówiła na "ty" Ulubiony tekst zaraz po "Ja tego nie przyjmę?" "Ty chyba sobie jaja robisz!" Na moją odpowiedź, że jaja robi sobie ten, co ją zatrudnił do pracy z ludźmi, odpowiedzi nie znalazła. Ciągłe skargi od dziesiątek studentów i zawracanie głowy wszelkimi podaniami, których wiedźma nie przyjmowała, nie przekonały prodziekan do interweniowania w tej sprawie. Dziekan również miała babę z dziekanatu w poważaniu "Z tym proszę do pani prodziekan, do widzenia". Dopiero delegacja samorządu studenckiego do prorektor zdziałała cuda - baby oczywiście nie wyrzucono, za to teraz mówi "pan" i przyjmuje zaniesione jej dokumenty. Odburkiwanie półsłówkami i patrzenie spode łba, jakby to studenci byli winni jej problemom są jeszcze do przeżycia.

Odpowiedz
Udostępnij