Nowy rok szkolny, nowe historie z przedszkola:)
Zaczęło się ciekawie.
Koleżanka spięła się z jedną z "mamusiek".
Kobieta bardzo konfliktowa, toksyczna, nie rozumiejąca, że ktoś inny może mieć rację. Dziecko takie samo jak matka, bardzo złośliwe, interesowne, nie słucha, słowo "przepraszam" nie przejdzie przez usta. Pracujemy nad nim ale szczerze, jest ciężko.
Tym bardziej że...
Koleżanka ucina dyskusję i wchodzi do sali (rozmawiała na wejściu do sali, żeby mieć na oku resztę dzieci. Gdy atmosfera zaczęła robić się gorąca a szanowna mama zaczęła używać słów nie nadających się dla małych uszu, stwierdziła że nie będzie dłużej rozmawiać).
Wtedy druga koleżanka i dzieci w szatni usłyszały "tylko nie słuchaj tej X". Dzieci mamy mądre. Natychmiast przyszły i powiedziały co miało miejsce. Druga koleżanka potwierdziła.
Nastąpiła konfrontacja. I co? I nic. Tekst matki: "Moje dziecko ma się uczyć, że nie musi słuchać i być posłuszne".
Jak ja kocham swoją pracę
przedszkole
Warto zgłosić matkę i załatwić jej kuratora ;)
OdpowiedzCo?
Odpowiedz@szakilka trudno powiedzieć
OdpowiedzKtoś może to przetłumaczyć w zrozumiały sposób?
Odpowiedz@Michail: "Moje dziecko ma się uczyć, że nie musi słuchać i być posłuszne" tu sie madka sama zaorala
Odpowiedz@bazienka: czy ja wiem? Wszystko zależy od tego, o co chodzi w tej sytuacji. Bo mogę sobie wyobrazić sprawę, w której uzasadnione będzie to, że rodzic pozwala dziecku robić po swojemu i nie słuchać pani z przedszkola. Tutaj, zgaduję, matka jest tą piekielną i sytuacja do takich zapewne nie należała, ale nie demonizowałabym tak samego stwierdzenia, że dziecko może zrobić po swojemu, bo w pewnych okolicznościach to może być w porządku.
Odpowiedz@Etincelle: No to sobie wyobraz salkę gdzie jest 25 dzieci i jedną opiekunkę i każde z dzieci robi po swojemu. Chcesz wolności dla dziecka? Poślij go Montessori. Albo siedż w domu i kształtuj go tak jak chcesz ty. Wysyłając dziecko do państwowego przedszkola musisz niestety podporządkować się zasadom trochę takiej "pruskiej" placówki. Nauczycielki mają program do zrealizowania i każde dziecko robiące po swojemu burzy cały harmonogram dnia. Matce nie pasuje? Zabiera i szuka takiego gdzie fantazja jej i dziecka będzie realizowana.
Odpowiedz@Balbina: przeczytałaś dokładnie moją wypowiedź? Napisałam wyraźnie: wszystko zależy od tego, o co chodziło. Bo, oczywiście, jeśli dziecko np. odmawia uczestniczenia w zajęciach albo bije innych, to matka zachowała się fatalnie. Ale jest też multum sytuacji, gdzie - uważam - miałaby pełne prawo tak zareagować. Ot, dziecko je mało, a pani zmusza do zjedzenia wszystkiego, co na talerzu. Albo dziecku często jest ciepło i rodzice pozwalają mu chodzić w krótkim rękawku nawet w zimie, a pani upiera się, że ma nosić bluzę. Dziecko nie lubi Wojtka i odchodzi, kiedy ten się chce z nim bawić, a pani zmusza do wspólnej zabawy. To są sytuacje, w których rodzic ma jak najbardziej prawo stanąć po stronie dziecka i - jeśli nie może dojść do porozumienia z opiekunką - pozwolić mu na nieposłuszeństwo.
Odpowiedz@Etincelle: Swoją wypowiedz rozwinęłaś dopiero teraz. Moja córka jest nauczycielką i żadne z twoich przykładów nie ma miejsca( przynajmniej w jej placówce) A potwierdzeniem ,że inaczej się z dziećmi postępuje niech będzie fakt ze do dzisiaj rodzice jej wychowanków utrzymują z nią kontakt i czasami proszą o pomoc gdy chcą gdzieś wyjść a nie mają z kim zostawić dzieci. Takie sytuacje miały może miejsce w dawnych latach gdzie zmuszano do jedzenia albo innych zachowań. Teraz przedszkola są inaczej prowadzone, no chyba ze się trafi na patologiczne sytuacje które są nagłaśniane w mediach
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2022 o 12:59
@Etincelle: @Balbina: Ja też kiedyś powiedziałam mojej córce "nie słuchaj pani!" - Młoda jest leworęczna, pani kazała jej jeść, rysować itp. prawą ręką... Tak więc jak najbardziej istnieją sytuacje, kiedy takie słowa, choć wydają się bardzo niewychowawcze, są w pełni usprawiedliwione okolicznościami.
Odpowiedz@Xynthia: To się idzie do dyrektorki, wyjaśnia sytuację a nie drze się (jak w historii) przy dzieciach i personelu. To zupełnie inna sytuacja.
Odpowiedz@Balbina: Czasy się zmieniają, są jednostki, które lubią się podporządkować, a są i takie, które pchają rzeczy do przodu. Nawiązuję do Twojej wypowiedzi, a nie wulgarnej matki.
Odpowiedz@Balbina: Poszłam to wyjaśnić, ale: - dowiedziałam się o sytuacji dopiero po kilku dniach od zdarzenia; - Młoda była wtedy w żłobku, nie w przedszkolu, więc nie bardzo umiała wyjaśnić, kiedy dokładnie to było i która to była pani (okres wakacyjny, zdarzało się że codziennie jakaś "obca" opiekunka była do pomocy); - oczywiście nikt, ale to absolutnie nikt nie przyznał się do tego zachowania, wszyscy jak jeden mąż zarzekali się, że u nich w żłobku nie praktykuje się "przestawiania" dziecka na "właściwą" rękę; - nie darłam się w szatni, słowa "nie słuchaj pani, jeśli ci każe posługiwać się prawą ręką" wypowiedziałam w domu, podczas rozmowy z Młodą, kiedy wreszcie wydusiła z siebie, czemu usiłuje wszystko robić prawą ręką (co totalnie ją męczyło i było jej z tym strasznie niewygodnie). Ale rozumiem, że odnosisz się do sytuacji z historii, z tym że tam też nie jest napisane, że matka się darła, wręcz przeciwnie, powiedziała to na tyle cicho, że opiekunka te słowa usłyszała dopiero od innych dzieci obecnych wtedy w szatni, które jej to powtórzyły. Dla mnie sytuacja wygląda bardzo niejasno, jedyne co można wywnioskować, to: - opiekunka rozmawia z matką stojąc w progu pomiędzy szatnią a salą z dziećmi, aby "mieć na nie oko" - no faktycznie, super warunki do poważnej rozmowy o kwestiach wychowawczych; - nie wiemy o czym jest rozmowa, autorka historii nie raczyła wyjaśnić, może dziecko faktycznie nie powiedziało "przepraszam" w sytuacji, kiedy powinno to zrobić - wiesz, małym dzieciom się to zdarza, one dopiero się uczą zachowań społecznych; - opiekunka odwraca się i wchodzi do sali, matka nie mając już możliwości dalszej dyskusji, która być może właśnie znalazła się w kluczowym punkcie, mówi do dziecka "nie słuchaj tej pani" - owszem, nie bardzo właściwe, ale w tej sytuacji zrozumiałe. Nie mówię, że na pewno tak było, ale lubię sobie wyobrazić, jak dana sytuacja mogła wyglądąć z drugiej strony ;)
Odpowiedz@Balbina: w historii to koleżanka autorki ucięła dyskusję, więc w takim układzie nic dziwnego, że matka - skoro się z punktem widzenia pracownicy nie zgadzała, a do porozumienia nie doszły - wydała dziecku takie "polecenie" w tym właśnie momencie. Swoją drogą, moim zdaniem to nawet lepiej niż gdyby zrobiła to w domu. Tzn. lepiej dla dziecka, że opiekunka była tego świadoma. W razie czego mogła jeszcze zareagować i wrócić do rozmowy z matką. Z kolei gdyby matka wyszła i wróciła do rozmowy z dzieckiem w domu, to trochę takie chowanie się za dzieckiem/zrzucanie odpowiedzialności na dziecko. Na zasadzie: "ja się z panią nie dogadałam, ale ty się możesz postawić". Z kolei powiedzenie tego przy przedszkolance skutkuje tym, że jest ona świadoma stanowiska matki, tego, że ono się nie zmieniło, oraz tego, że ewentualne nieposłuszeństwo dziecka będzie wypełnianiem woli matki.
Odpowiedz@Etincelle: Od wszystkich wątpliwych sytuacji jest dyrekcja. I jeżeli matka się nie może dogadać z nauczycielką to dyskusję należy przenieść na inny poziom a nie podkopywać autorytet w obecności i pracowników i dzieci. Takie dziecko będzie się jeszcze gorzej zachowywało(jeżeli nie jest takim świętym według autorki) A reprymenda i ostrzeżenie od dyrektorki jeżeli matka ma rację, zmieni nastawienie do dziecka.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2022 o 19:33
@Balbina: przede wszystkim ta cała rozmowa nie powinna się odbywać przy dzieciach, a już na pewno od momentu, w którym okazało się, że panie mają inne zdanie. Pytanie, kto ją zaczął w takich warunkach i dlaczego żadna z nich nie zaproponowała przeniesienia rozmowy choćby do gabinetu dyrekcji. Poza tym to znowu jest gdybanie, bo nie wiadomo, o co chodziło i czy można było przypuszczać, że rozmowa potoczy się w ten sposób. Bo znowu: jeżeli dziecko było niegrzeczne, a matka mu publicznie przyklasnęła, to jest coś z nią nie tak. Ale jeśli była to sytuacja jak np. u Xynthii, to ja bym nie widziała nic niewłaściwego w oświadczeniu "przy świadkach", że moje dziecko może robić tak, jak uważa.
Odpowiedzja kiedys o cos zwrocilam uwage dziewczynce, ojciec powiedzial do malej- nie musisz nikogo sluchac no powodzenia zycze potem w wieku dorastania jak mu mala powtorzy jego slowa :)
OdpowiedzHm, a cóż to za poważne rozmowy dotyczące wychowania dziecka przeprowadza się stojąc w progu pomiędzy sala a szatnią, aby mieć oko na pozostałe dzieci?
Odpowiedz"...nie będzie się naciągać" - ktoś przetłumaczy?
OdpowiedzOj, będzie potem płacz, że dziecko bije matkę, że pije, że nie słucha itd.
Odpowiedz