Urlop. Kraj oficjalnie muzułmański, ale z tych podobno liberalnych. Hotel: zachodnia sieciówka. Zanim zaczniemy zwiedzać, chcemy parę dni odpocząć. Plaża niestety jest paskudna, więc relaksujemy się nad basenem. Menedżment hotelu chciał być bardzo „zachodni” i niekonserwatywny, z tym że poszedł w drugie ekstremum i na terenie basenu wprowadzono zakaz noszenia nie tylko burkini czy chust na głowach, ale również jakiejkolwiek odzieży - sukienek plażowych, T-shirtów czy nawet pareo. Dozwolony jest jedynie strój kąpielowy.
Tuż nad brzegiem basenu jest barek z napojami, a obok niego stanowisko ratownika i stróża porządku w w jednej osobie. Idę po wodę, chcę zamówić, lecz barman prawie wpadając w histerię i mocno gestykulując, każe się zakryć. Wracam w sukience, podchodzę do barku i dostaję zjebkę od ratownika, że nie wolno, bo dress code i mam zdjąć. Jednocześnie barman każe mi zakryć jeszcze ramiona i nogi, inaczej nie obsłuży. Po czym jeden z drugim pokłócili się między sobą. Cyrk. Po picie wysłałam męża, jego w kąpielówkach obsłużono bez problemu. Za każdym razem, kiedy jakakolwiek kobieta podeszła do barku, następowała powtórka z rozrywki. Obsłudze coś ewidentnie nie wychodzi „połączenie tradycji z nowoczesnością”.
Efekt? Panie leżą i się grzeją, panowie biegają jako chłopcy na posyłki. Mnie nie jest źle, mąż niezbyt zadowolony.
Urlop
"Panie leżą i się grzeją, panowie biegają jako chłopcy na posyłki." I bardzo dobrze. Chociaż raz się role odwróciły i to w muzułmańskim kraju. "...mąż niezbyt zadowolony." A to dlaczego? Taki problem przejść kawałek i przynieść żonie drinka z barku?
Odpowiedz@Bedrana: Ach, ty wredna feminazistko!
Odpowiedz@Bedrana: Leży, cierpi i rozkminia, czego mu się bardziej nie chce: biegać po napoje czy zawracać sobie głowę jakimś składaniem skargi. Tak na co dzień to ja jestem tą, która zajmuje się całą logistyką, wszystko organizuje, załatwia, ogarnia, a w razie potrzeby się wykłóca czy pisze skargi. I ja zawsze świetnie wypoczywam we wszelkich krajach muzułmańskich, gdzie nikt jako z kobietą nie będzie ze mną gadał, wiec mi to wszystko spada z głowy. Ja odpoczywam, mąż pokonuje wrodzoną skandynawską fobie społeczną i chodzi ogarniać. I się okazuje, że jednak umie sam :)
Odpowiedz@Crannberry: Ile się czasem trzeba nakombinować, żeby chwilę odpocząć.. :D Szacun, nie wpadłabym na takie rozwiązanie:D
Odpowiedz@Crannberry: Trochę kiepsko. Też jestem osobą, która zazwyczaj wszystko organizuje i wiem, jakie to męczące. Przynajmniej nie mam męża ;)
Odpowiedz@Ohboy: dla mnie to lepiej funkcjonuje niż związek z kimś, kto uważa, że na wszystkim się zna i sam wszystko zrobi najlepiej. Moja mama taka jest i za każdym razem kiedy musimy coś wspólnie zorganizować, strasznie „depczemy sobie po nogach”, co rodzi konflikty. Co nie zmienia faktu, że fajnie jest od czasu do czasu odpocząć i niech ktoś inny się zajmuje :)
OdpowiedzSytuacja śmieszno-straszna (straszne jest, jak kulturowo-religijne zabobony mogą utrudnić życie), ale przyniesienie napojów przez męża/partnera to chyba nie jest jakiś wielki wysiłek/problem? No przecież nie biega chyba co 10 minut po te napoje, tylko raz na jakiś czas i może chyba wziąć np. od razu dwa drinki
OdpowiedzA potem są akcje metu że jakiś obleśny "muzełmanin" gapił się w dekold.
OdpowiedzOficjalnie muzułmański ale liberalny. Hmmm... jakby nie było tego "oficjalnie" to bym obstawił Turcję która jest jednym z najbardziej liberalnych krajów islamskich ale jest to państwo świeckie więc nie wiem
Odpowiedz@Salut_6: Tunezja ;)
OdpowiedzChwila. Na gołe kolana nie mógł patrzeć, ale alkohol polewać już mógł? Czemu uważał, że religia daje mu prawo do wpedralania się do życia obcych kobiet, ale do życia obcych mężczyzn już nie?
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: podwójne standardy u fanatyków religijnych? Nowe, nie znałam…
Odpowiedz