Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Możecie nie wierzyć, bo ja też bym nie uwierzyła, jakby mi ktoś…

Możecie nie wierzyć, bo ja też bym nie uwierzyła, jakby mi ktoś opowiedział...

Byłam wczoraj na takiej spontanicznej imprezie, tzn. miałam wpaść do znajomej, po "wpadnięciu" okazało się, że jest tam jeszcze parę osób bardziej lub mniej mi znanych, posiedzieliśmy ze dwie-trzy godzinki i koniec.

Gdzieś w połowie imprezy niejaki Robert odebrał telefon, po którym zaczął się zbierać do domu. Rozbawione towarzystwo nie bardzo chciało go puścić, Robert tłumaczy, że syn do niego dzwonił, że nie ma w domu nic do picia, musi wracać, a po drodze wejść do sklepu po jakiś sok.

Ja akurat nie należę do osób, które by kogokolwiek zatrzymywały na siłę, ale zainteresowało mnie stwierdzenie, że syn zaraz umrze z pragnienia, bo trudno mi wyobrazić sobie taką możliwość, więc zaczęłam się dopytywać. Okazało się, że:

- woda w kranie jest, nie zakręcili;
- dzbanek filtrujący posiada, więc syn nie musi pić "kranówki" ale (uwaga!) bez soku się nie napije;
- herbaty syn sobie sam nie zrobi;
- pieniądze syn ma, ale do sklepu nie pójdzie.

Syn ma 18 lat...

dzieci

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PiekielnyDiablik
-3 17

a zapytałaś o żółte papiery czy orzeczony poziom niepełnosprawności synka? nie lubię takich zawieszeń akcji w historyjkach doświadczonych piekielnych pisarzy

Odpowiedz
avatar Xynthia
14 16

@PiekielnyDiablik: Eh, jak wyjaśniam wszystko, to czego może się ktoś "doczepić", to historia robi się rozwlekła i są docinki w komentarzach 'a po co nam ta informacja?"... Jak piszę krótko i zwięźle, to jest "a skąd wiesz, czy nie było tak i tak?". Syn nie ma żadnego orzeczenia o niepełnosprawności. Moje dopytywanie się (a w sumie odpowiedzi Roberta) zostały przerwane przez gospodynię imprezy tekstem: "Robert, nie przesadzaj, twój syn ma 18 lat!", a ponieważ sama ma dziecko niepełnosprawne, nie wyskoczyłaby z takim tekstem, gdyby syn Roberta miał problemy z "samoobsługą" z powodu niepełnosprawności.

Odpowiedz
avatar Librariana
13 15

@PiekielnyDiablik: jeśli dziecko ma na tyle dużą niepełnosprawność, że nie umie sobie nalać wody albo zrobić herbaty to żaden rodzic nie zostawiłby go samego w domu.

Odpowiedz
avatar Mavra
10 12

w takim razie o nie jest ojcem a służącym

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 13

@Mavra: taką rolę sobie wybrał, widac lubi...

Odpowiedz
avatar Armagedon
11 13

@Ohboy: Ojciec - ojcem. Ale ty sobie wyobrażasz rolę przyszłej żony tego królewicza?

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 10

@Armagedon: Raz, że nie każdy musi mieć żonę, ba, nie musi nawet być w związku. A dwa, że jeśli ktoś weźmie sobie takiego królewicza to już jego problem.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
17 17

Nikt nie wpadł na to, że chłop chciał wrócić do domu xD

Odpowiedz
avatar Armagedon
14 16

@AnitaBlake: Też tak początkowo pomyślałam. Ale pretekst podał raczej słaby, więc możliwe, że to NIE BYŁ pretekst, tylko (dla niego) oczywista oczywistość, że jak "dziecko" chce pić - należy rzucić wszystko i jechać dziecko napoić, inaczej gotowe umrzeć z pragnienia. Poza tym - tak mi się wydaje - jeśli dorosły człowiek chce zakończyć imprezę, to ją kończy. I wcale nie musi się tłumaczyć dlaczego. Po prostu mówi "było miło, ale na minie już czas" i tyle. W tym wypadku dostał "pilny" telefon, no to wyjaśnił o co chodzi.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 2

@Armagedon: przeraża mnie że tacy rodzice są. Skaczący w okół dzieci. Co do chęci kończenia imprezy. Zależy od psychiki, jeszcze parę lat temu, też bym zwalała na innych i wymyślała argument. Jako nastolatka nienawidziłam imprez, a chodziłam i udawałam że są super

Odpowiedz
avatar livanir
5 11

I to pewnie wina syna, ze rodzice zrobili z niego kalekę...

Odpowiedz
avatar krolJulian
10 12

Mam w rodzinie takiego kuzyna - pipeczkę, co to bez pomocy tatusia praktycznie tyłka sobie nie podetrze. Na studiach przez jakiś czas mieszkał u babci - na szczęście krótko, bo jego mamusia uznała że warunki dla synka są niewystarczające - własny pokój, żarcie pod nos, tylko internetu babcia nie miała, i na szczęście nie dała się zmusić do założenia. W każdym razie chłop kiedyś wrócił do domu i nikogo nie zastał, bo dziadkowie pojechali do nas na drugi koniec miasta. Strasznie chciało mu się sikać, więc zadzwonił do ojca mieszkającego 150km dalej, że on nie ma kluczy a nikt nie otwiera. Wujek zadzwonił do dziadków, żeby dowiedzieć się gdzie są i poprosić mojego tatę aby pojechał po sierotę i przywiózł do nas, bo sobie chłopak nie poradzi z dojazdem - przypominam, typ lat 20-kilka, w mieście z tramwajami i autobusami… Już nie mówiąc o rozwiązaniu pt. stacja benzynowa albo w ostateczności krzaki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 17

@krolJulian: Chyba przesadzasz. Chłopak mieszka u (domyślam się) słabo znanej rodziny, nie ma kluczy (nie dali mu?), wraca skądś tam, a tu chałupa zamknięta. Zadzwonił do ojca bo był rozgoryczony, a do dziadków widocznie nie miał śmiałości. Oni go też nie poinformowali, że wychodzą. A skoro wiedzieli, że nie ma kluczy - to było trochę nie fair. Poza tym, chłopak dobrze wychowany, skoro tak silne parcie na pęcherz doniósł aż do domu. Większość na jego miejscu załatwiłaby sprawę gdzieś po drodze. W krzakach, albo pod drzewkiem. Dzisiaj faceci w ogóle się nie krępują i odlewają się byle gdzie, niemal publicznie. Podejrzewam, że mieszkał u babci krótko nie dlatego, że mamusi nie odpowiadały warunki, tylko dlatego, że wnukowi nie odpowiadała atmosfera. Zresztą, bez internetu studentowi żyć raczej trudno. No więc chłopak się wyprowadził i zamieszkał gdzieś tam. A tatuś co?Przyjeżdżał codziennie podcierać mu tyłek?

Odpowiedz
avatar krolJulian
3 3

@Armagedon nie przesadzam, serio. Matka chłopaka zapowiedziała dziadkom, że jeśli oni nie zapewnią wnukowi internetu, to on się wyprowadzi, a dziadkowie będą płacić za wynajem. Przez 20 lat mieszkania po studiach w tym samym mieście nie odwiedził dziadków ani razu - a niczym nie zawinili, reszta wnuków odwiedzała regularnie. Zreszta wujek też był tak pod pantoflem że jak mi żona zakazała odwiedzać mamę, to po prostu nie przyjeżdżał. A co do sytuacji - klucze normalnie chłopak miał, wiec raczej zapomniał/zgubił, rodzinę znał, zresztą no kurde, 20-kilkulatek chyba powinien sobie w takiej sytuacji poradzić… Do malowania mieszkania też wołał ojca

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

Podejrzewam, że szanowni państwo po prostu nie załapali, że znajomy próbuje za wszelką cenę wyjść, a nie, że syn koniecznie musi dostać soczek xDDD

Odpowiedz
avatar Morog
-3 5

Nie picie wody bez soku u dorosłego człowieka pachnie mi autyzmem, no ale wy przecież jesteście tacy mądrzy....

Odpowiedz
Udostępnij