Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w niewielkim mieście, będącym jednocześnie sypialnią miasta wojewódzkiego. Boom na kupowanie…

Mieszkam w niewielkim mieście, będącym jednocześnie sypialnią miasta wojewódzkiego. Boom na kupowanie mieszkań w naszej miejscowości zaczął się jakieś 5 lat temu, kiedy mieszkania w większym mieście zaczęły być nieosiągalne, nawet dla ludzi tam pracujących. Jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać nowe inwestycje.

W miasteczku mamy jeden większy park. Poza tym raczej skwerki, nieużytki nazywane hucznie łąkami, pod blokami raczej smutnawe placyki zabaw z jedną huśtawką i piaskownicą.

Pewnie więc nikogo nie zdziwi, że popołudniami i w weekendy, przy ładnej pogodzie park tętni życiem. Mamy tu duży, nowoczesny plac zabaw, boisko do piłki nożnej i koszykówki, parę sprzętów do ćwiczeń, stawik, duuuużo ławek i parę stołów, przy których można usiąść, a także stoliki z szachownicami. W weekend mamy tu sielankę, chodzą ludzie z psami, dzieci bawią się na placu zabaw, młodzież gra w piłkę, emeryci grają w szachy, czasem ktoś zrobi sobie piknik. I tak sobie miło spędzamy czas.

Do czasu, oczywiście. A konkretnie do czasu, gdy miasto sprzedało deweloperowi teren graniczący z parkiem. Widziałam ogłoszenia o sprzedaży tych mieszkań - cenę na pewno windował fakt, że inwestycja powstawała tuż przy naszym pięknym parku.
Inwestycja zakończona, lokatorzy się wprowadzają.

I nagle do miasta zaczynają spływać skargi. Skargi od lokatorów na park. Bo głośno. Dzieci się drą, ludzie sobie pikniki urządzają, młodzież puszcza muzykę na boisku, psy szczekają. Autorka tych skarg domagała się likwidacji parku, bo uniemożliwia jej spokojne korzystanie ze swojego mieszkania. Likwidacji parku. Z początku napłynęło od niej kilka skarg, z czasem jednak, za jej namową, także inni mieszkańcy tych bloków zaczęli pisać skargi podobnej treści. Urząd miasta cierpliwie odpisywał, że jest regulamin korzystania z terenu zielonego jakim jest park i dopóki punktu regulaminu są przestrzegane, nie ma powodów do skarg, a jeśli regulamin będzie łamany, proszę dzwonić na policję.

Grupa przeciwników parku się jednak nie poddawała i zaczęła pod byle pretekstem dzwonić na policję, za którymś razem prowodyrka akcji dostała mandat za nieuzasadnione wezwanie służb.
Wojenka sobie trwała i skutecznie zagęszczała atmosferę w miasteczku, gdzie prawie każdy zna prawie każdego. Do czasu, aż pewnej wieczornej nocy grupka lokalnej młodzieży z niezbyt dobrych domów urządziła sobie posiadówkę w parku. Jak takie posiadówki wyglądają, pewnie się domyślacie. I tym razem ktoś wezwał policję. Dla młodych dobrze się to nie skończyło, szczególnie, że część z nich była nieletnia.

Przedziwnym zbiegiem okoliczności kilka dni później auto pani prowodyrki protestów przeciwko parkowi zostało mocno upiększone.

I skargi ustały. Nagle park nie przeszkadza. Nawet gdy grupka lokalnej młodzieży racząca się procentami wieczorami nie przeszkadza.

A skąd to wiem? A stąd, że inicjatorką całej akcji jest osoba, z którą pracuję. Która zresztą wszystkim chwaliła się wszem i wobec i była święcie przekonana, że racja jest po jej stronie, bo ona grube pieniądze zapłaciła za to mieszkanie, prawie jak w stolicy województwa, gdzie obie pracujemy, więc chce mieć tam wysokie standardy, a na takiej wsi to ma być cisza i spokój, wszyscy mają siedzieć w domach albo iść na spacer na pole. Bo ona po to się wyprowadziła z wojewódzkiego, żeby spokój mieć. I nie spodziewała się, że na takich wiochach mieszkają tacy sami ludzie, jak w wielkim mieście, którzy też chcą miło spędzać czas, a nie kisić się przed telewizorem w domu. No dobra, tak tego nie ujęła ;) Ale myślę, że dość dobrze przekazałam sens jej słów.

Tak sobie myślę - i po co jej to było? Nie popieram niszczenia cudzego mienia, ale trochę to przykre, że tylko takie argumenty dotarły

park

by ~losia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
18 20

Nigdy nie zrozumiem takich ludzi. W mojej rodzinnej miejscowości, o ironio, ludzie pochodzący z wiosek wybudowali domy obok gospodarstwa, gdzie odkąd sięgam pamięcią, są krowy. I państwo, które jeszcze chwilę temu mieszkało na wsi, dzwoniło na policję, że krowy przechodzą obok ich domu na pole i robią kupy (żeby była jasność idą po ścieżce, która należy do właściciela obory na łąkę, która też jest jego własnością). Dopiero jak "rdzenni mieszkańcy" usadzili ich, że im krowie placki na ich wioskach nie śmierdziały i wiedzieli gdzie się budowali, to niech się zamkną, albo sprzedadzą chaty, bo gospodarz był tu pierwszy, a oni teraz udają Państwa z miasta.

Odpowiedz
avatar mg1987
4 20

Wychodzi, że zniszczyli jej auto za przerwanie pijackiej zabawy, a nie za skargi. Końcówka historii nie ma w takim razie żadnego sensu. Skargi są piekielne, ale niszczenie aut bo komuś przeszkadzała nocna libacja też.

Odpowiedz
avatar digi51
19 21

@mg1987: ale prawdopodobnie dzięki temu, że składała skargi i dzwoniła na bagiety ciągle, młodzieńcy doskonale wiedzidli czyim autem się zająć. Choć historia wywołuje u mnie mieszane uczucia, bo patrząc co taka młodzież po sobie zostawia, tam gdzie się bawi, sama bym chętnie na nich służby nasłała.

Odpowiedz
avatar mg1987
6 8

@digi51: też mam mieszane uczucia - kiedyś moim rodzicom ktoś napisał keczupem przed domem "konfidenty". Bo sobie urządził kwiat młodzieży punkt libacji przed ich domem i parę razy była zwracana uwaga, że są za głośno. A napis się pojawił, bo parę razy przejechał patrol policji. Nikt nie dzwonił, tak po prostu się zjawili.

Odpowiedz
avatar Bryanka
17 19

Mieszkam na angielskiej wsi i ostatnio najlepsze skargi jakie wpłynęły do gminy, to m.in. od babki, ktora kupiła dom koło wioskowej szkoły - że dzieci jej hałasują, od innej babki - że kombajny pracują i traktory jeżdżą. Na nas była skarga, że koński nawóz śmierdzi. Hitem była babka, która obfotografowała furtkę sąsiada i kawałek ścieżki na jego terenie i napisała skargę, że posadził ZŁE gatunki krzewów i to tragicznie wygląda i niech gmina zwróci mu uwagę. Wszystkie skargi są od miastowych, którzy sprowadzili się na wieś.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
17 19

Od jakiegoś czasu mieszkamy w nowym mieszkaniu. Nowe osiedle, bardzo ładnie położone. Obok bloków jest teren podmokły i mały (naturalny) stawik. Wokół wyznaczona jest ścieżka i można sobie pospacerować. Na grupie FB non stop pojawiają się posty z narzekaniem, że jak jest ciepło to "woda śmierdzi", że komary i robactwo, że kaczki i żaby drą mordę. Jeden pan wrzuca również pasywno-agresywne "apele" o niechodzenie po ścieżce wokół stawiku, bo hałasy mu przeszkadzają. Hałasami są nazywane normalne odgłosy jak rozmowy, śmiech dzieci czy wołanie psa. Bo skoro kawałek dalej jest duży park, dalej las i tereny rekreacyjne, to po cholerę ludzie chodzą wokół tego stawiku i jaśniepanu przeszkadzają???!!! Natomiast na wodę i zapachy narzekają głównie mieszkańcy bloku tuż obok stawiku, z balkonami wychodzącymi na ten stawik i roślinność. Gdy ktoś zwróci uwagę, że przecież widziały gały co brały i czego narzekacz się spodziewał po mieszkaniu tuż obok mokradeł i roślinności - zaczyna się wyzywanie. Jedna pani wykazała się wyjątkowym intelektem i odpisała, że nie wiedziała, że taka stojąca woda "śmierdzi" :) A. I ta woda/mokradła nie śmierdzą. Po prostu przy wyższych temperaturach czuć "wodę", tak normalnie, jak od rzeki czy jeziora.

Odpowiedz
avatar MikiMik
4 8

@Pantagruel: Ludzie mają problemy psychiczne po prostu, siedzą w tych swoich norach całe dnie,oglądając seriale i gapiąc się w telewizje gdzie tylko jeden wyzywa drugiego od komunistów czy rasistów a potem usłyszą tylko śmiech dziecka za oknem i wzbiera w nich agresja. Zobacz jak dawniej wyglądały Polskie wioski i miasta - pełno ludzi na podwórkach parkach, każdy każdego znał i wszyscy ze sobą rozmawiali. A dzisiaj, ostatnio jechałem pociągiem 5 h, o ile starsi ludzie jakoś chcieli nawiązać kontakt, to część tylko słóchawki na głowie i 5 h gapienia się w telefon czy laptop, oglądając seriale.

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@MikiMik: Taka prawda. Ludziom się wydaje, że jak na coś wydali kasę to mają prawo wymagać od wszystkich na około dostosowania się do nich. Kupili mieszkanie - ma być cisza, bo oni tak chcą. Kupili bilet na pociąg/samolot - ma być cisza, bo oni tak chcą (nie tak dawno była tu jakaś historia pociągowa i jakaś lasia stwierdziła, że "przedział to nie miejsce na pogaduszki"), a potem gorzkie żale, bo znieczulica. No znieczulica. Bo wszyscy mają się nawzajem w dupie. Chcą mieć profity z życia w danej społeczności, ale żeby być samemu trochę elastycznym? Nieeeee. Ludzie są nastawieni do siebie z góry wilkiem. Każdy jest do każdego nastawiony wilkiem, zamiast przegadać coś z sąsiadem, współpasażerem itd to lepiej od razu napisać skargę, zadzwonić po policję itd.

Odpowiedz
avatar Armagedon
15 19

Miasto przyjeżdża "na wiochę" - narzeka. Wiocha emigruje do miasta - narzeka. No nie dogodzisz, kuźwa, nie dogodzisz... A na Księżyc se polećta, w mordę go mać.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
9 9

Moje osiedle ma 5 budynków. 1 budynek ma widok na plac zabaw i fontannę 2 na szkole podstawową 3 na ulicę (ale w ich budynku na parterze jest lokal usługowy - pizzeria) 4 na drugie boisko (chyba szkoła ponadpodstawowa) 5 jest jest w środku Mieszkańcy 1 budynku skarżą się na hałas z fontanny oraz krzyczące dzieci na placu zabaw. Mieszkańcy 2 bloku skarżą się, że dzieci wychodzą na przerwę na patio szkoły i hałasują. Mieszkańcy 3 bloku skarżą się na klientów pizzeri (w sumie sąsiadów głównie) Mieszkańcy bloku 4 skarżą się, że mecze są rozgrywane do późna Mieszkańcy bloku 5 skarżą się na sąsiadów, którzy robią imprezy i wychodzą na balkon i ogródek i prowadzą "nocne sąsiadów rozmowy". Wszystkie te szkoły, ulice powstały przed naszym osiedlem, lokal usługowy, fontanna oraz plac zabaw były w planie osiedla od początku. Nie dogodzisz.

Odpowiedz
avatar kojot__pedziwiatr
4 4

Nauczyłem się, że ludzie wykazują się bezdenną głupotą. Stawiają blok koło fabryki - zdziwienie że fabryka taka hałasuje lub śmierdzi. Stawiają blok w "gorszej" dzielnicy - zdziwienie że menele, Romowie, i nocne awantury. Stawiają blok koło parku - zdziwienie że ludzie tam wypoczywają przy muzyce, zabawie, krzyczących dzieciach. Stawiają blok koło stawu/jeziora - zdziwienie że dużo komarów. Stawiają blok koło stadionu - zdziwienie że co jakiś czas paraliż komunikacyjny lub policja zabrania wjazdu na dzielnicę. Stawiają blok w słabo skomunikowanym obszarze - zdziwienie na zapchane autobusy. I można tak wymieniać, wymieniać, wymieniać.

Odpowiedz
Udostępnij