Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W kraju w którym mieszkam (Włochy) istnieje taki stereotyp kobiety z Rosji,…

W kraju w którym mieszkam (Włochy) istnieje taki stereotyp kobiety z Rosji, Polski, Ukrainy, według którego kobiety z tych krajów przyjeżdżają tu nie do pracy ale by znaleźć bogatego męża. Według tego stereotypu są one wyrachowane i łase na pieniądze. Mam nadzieję, że stereotyp powoli wygasa, jest on jednak szkodliwy. Jednak stereotypy nie biorą się znikąd, a w każdej bajce jest ziarnko prawdy.

Jest sobie para, dla której pracuję. Nazwijmy ich Anna i Mario. On - Włoch 50 lat, ona - Rosjanka, może 35 lat. Nogi do nieba, blond włosy, tipsy długie na metr. Poznali się ok 12 lat temu. Czyli ona ledwie 22-23 lata, on dobrze po 30stce (prawie 40).
Ona szybko owija go sobie wokół palca. Jemu imponuje, że interesuje się nim młoda ładna dziewczyna, jej imponuje jego portfel i hojność. Facet nie żałuje na zachcianki i prezenty. Posiada on sporą willę, którą przerobił na Bed & Breakfast i z tego żyje. Zarabiają na tym nieźle i wkrótce kupują mieszkanie, które również przerabiają na Bed&Breakfast. Potem kolejne, ciut mniejsze... Niestety zaczyna się era covida i jeden z trzech Bed&Breakfast muszą zamknąć. Pozostałe 2 jakoś działają, choć dochody są sporo mniejsze.

Mario orientuje się, że mogliby oszczędzić na firmie sprzątającej gdyby sami sprzątali pokoje na wynajem. Anna nie ma zamiaru brudzić sobie rąk, więc Mario sam przez jakiś czas daje radę. Anna woli Spa, paznokcie, solarium i siłownię niż pracę. Mario nie nalega. Kiedy kończy się gorszy okres związany z covidem, znowu zaczyna lepiej zarabiać i najmuje firmę sprzątającą (w której pracuję ja), która ogarnia Bed&Breakfast. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że na żonę nie ma co liczyć w przypadku innych problemów. Pomału oddala się od niej i z jej relacji (nie jestem pewna czy to prawda) zdradza ją.
Zastanawiam się kto tu jest piekielny. Ona żerując na bogatym mężu, on zdradzając? Według mnie oboje są piekielni, na swój sposób. Oboje wiedzieli na co się piszą. Jakby to powiedział znajomy - widziały gały co brały.

Kolejna piekielność - Mario zachował się w porządku, zostawiając Annie jeden Bed&Breakfast w samym centrum, przynoszący niezłe zyski. Jak na 9 lat małżeństwa, Anna jest ustawiona na resztę życia. Mimo to Anna wiesza na nim psy i próbuje ugrać więcej.

Jeszcze jedna piekielność. Od kiedy się rozwiedli widzę, że Mario inaczej się do mnie odnosi, nie jest chamski, wręcz przeciwnie - wydaje mi się że próbuje mnie podrywać. Szkoda byłoby mi rzucać tę pracę bo jest świetnym pracodawcą. Zastanawiam się jednak w jakim to zmierza kierunku. Coraz częściej słyszę od niego jaka to jestem pracowita, że mu imponuje, że sama się utrzymuję nie oczekując niczego za darmo, coraz częściej niby przypadkiem wpada kiedy jestem w pracy u niego, daje napiwki. Przyznam, że trochę zaczyna mnie krępować ta sytuacja.

Na początku mojego pobytu we Włoszech nie rozumiałam zdziwienia niektórych gdy mówiłam, że nie mam chłopaka ani męża, mieszkam sama i sama się utrzymuję. Taki styl życia mi pasuje na chwilę obecną. Teraz widzę skąd te pytania i niektóre komentarze. Niestety stereotypy nie biorą się znikąd.

by koorka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
15 25

Facet wziął sobie ładną utrzymankę, która nawet nie kryła się ze swoimi intencjami, a potem narzekał, że jest utrzymanką. Zawsze mnie bawią tacy ludzie.

Odpowiedz
avatar koorka
0 6

@Ohboy wydaje mi sie ze on w pewnym momencie chcial zwiazku bardziej partnerskiego. Jej uklad "utrzymanka I pan" Jak najbardziej pasowal

Odpowiedz
avatar Ohboy
13 17

@koorka: Może to przyszło z wiekiem, ale no niestety, nie można nagle zmienić zasad gry i oczekiwać, że inni się dostosują. Nie mówię, że z utrzymanki nie da się zrobić normalnej partnerki, ale nie każda się do tego nadaje i nie każda tego chce.

Odpowiedz
avatar Habiel
14 14

@Ohboy: No właśnie. Kobiety czy to faceci biorą sobie w pełni świadomie osoby, które oczekują od nich układu utrzymanki, a potem są zdziwieni, że utrzymanka nie chce pracować. Chcą mieć kogoś do prezencji, zbierania zachwytów i zazdrości od znajomych, a nie równego partnera. Bo przyznajmy, że piękna, młoda kobieta (lub mężczyzna) i 50latek, to mało kiedy czysta miłość, a bardziej interesy obu stron.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 16

@Habiel: Niekoniecznie. Znam parę (konkubinat). On - 57 lat, rozwodnik, bidny jak mysz kościelna, schorowany facet, rencina, dorabia w ochronie za najniższą krajową. Dwie dorosłe córki. Ona - 42 lata, rozwódka, zasobna, niezależna finansowo, zdrowa, bardzo ładna, obecnie na wychowawczym. Troje dzieci, w tym dwoje na utrzymaniu. Poznali się 5 lat temu. Zaiskrzyło. Rok później zrobili sobie dzidziusia. Wynajęli obszerne mieszkanie. Wychowują wspólnie dwójkę jej młodszych dzieci i własnego brzdąca. Ona reguluje rachunki, on pół pensji wydaje na leki. Kochają się. Po prostu. Sprawa druga. Szlag mnie trafia, gdy ktoś ŻONĘ nazywa utrzymanką. Komuś tu na mózg padło. Definicja - za WS JP. "pejoratywnie. kobieta utrzymywana przez mężczyznę, z którym łączy ją relacja seksualna synonimy: kurtyzana, kokota" Małżeństwo może być pewnego rodzaju układem, niemniej, jest to MAŁŻEŃSTWO. Dające kobiecie (i mężczyźnie) szereg przywilejów, ale i obowiązków. Piękna dziewczyna wychodzi za mąż za dobrze sytuowanego (nie milionera!), starszego (tylko!) o 15 lat faceta, który zapewnia jej (z dobrej, nieprzymuszonej woli) dostatnie, bezproblemowe życie. Aż tu nagle, po iluś tam latach, on sugeruje, żeby zakasała rękawy i wzięła się za szorowanie sraczy, bo jemu na sprzątaczki nie starcza. Rozumiem, że miała to gdzieś.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 10

@koorka: Co masz na myśli mówiąc "związek partnerski"? Że będzie zasuwała w jego "interesie" za darmo? Czy za pensję? Bo nie podejrzewam, żeby była współwłaścicielką jego "biznesów", gdyż przy podziale majątku (po rozwodzie) otrzymałaby daleko więcej, niż jeden "Bed&Breakfast", pewnie zresztą ten najmniej dochodowy. Poza tym, podejrzewam, że w ogóle żadnego podziała majątku nie było, podarował jej ten "hotelik" w swej łaskawości, by nie została z gołą dupą na lodzie. Widocznie jednak poczuwał się trochę do winy. Może też posiada trochę "włoskiego" honoru i dba o reputację?

Odpowiedz
avatar Habiel
6 6

@Armagedon: Nie twierdzę, że takich związków nie ma, ale choćby w moim otoczeniu mam bardzo atrakcyjną dziewczynę, z którą chodziłam do liceum i jest ona utrzymanką faceta w wieku jej mamy. Ona ma 26 lat, on jest po 50. Zapewnia jej wszystko i ona ma pełnić funkcję ozdoby. Ona znowu sama dla siebie studiuje etc, żeby jakby wymienił ją na młodszy model, nie zostać na lodzie. Ale z nim ma jasny układ - ona ma wyglądać (inne aspekty pomijamy) i on jej za to płaci. Nie traktuje go jak partnera i on raczej też jej nie. I właśnie to widać w tej historii. Panienka pisała się na bycie ładną dziunia, facet chciał mieć ładną dziunie, a gdy zaczęło mu brakować kasy, kazał dziuni iść do pracy. I dziunia zrezygnowała z takiego układu, bo nie na to się pisała.

Odpowiedz
avatar koorka
-3 7

@Armagedon Nie dopisalam szczegolow zwiazanych z rozwodem. Wydaje mi sie ze dobrze prosperujacy(ten wiekszy) hotelik to nie jest malo. Poza tym dostala wspolne mieszkanie w którym mieszkali

Odpowiedz
avatar koorka
-3 7

@Armagedon zwiazek partnerski czyli taki w którym zona kiedy widzi ze jej maz zapieprza by zapewnic obojgu godne zycie zastanawia sie jak mu pomoc a nie jak go oskubac

Odpowiedz
avatar Error505
2 2

@Armagedon: Właśnie problemu by nie było gdyby była utrzymanką. Zaczyna się źle dziać to "albo to ogarniesz albo papa" ale w małżeństwie to "na dobre i na złe". A ona zachowywała się jak utrzymanka ale chciała statusu żony.

Odpowiedz
avatar Fahren
-1 1

@Armagedon: O, Armagedon, naczelna mizoandrka! To tak - Nie w "jego interesie" a w "ich interesie", wszak byli małżeństwem, oboje czerpali z tego dochody. Drugie - "jeden "Bed&Breakfast", pewnie zresztą ten najmniej dochodowy" vs "Mario zachował się w porządku zostawiając Annie jeden Bed&Breakfast w samym centrum, przynoszący niezłe zyski." Wróć do podstawówki, naucz się czytania zrozumieniem. Ostatnie - "Ja bierę dwa mniejsze, ty weź ten największy" to chyba jednak podział majątku. Da się ugodowo i bez kłótni przed sądem, wiesz?

Odpowiedz
avatar digi51
-4 26

No nie wiem, jak dla mnie jednak zdrada jest bardziej piekielna niż życie na koszt małżonka. Istnieje bardzo wiele par, w których tylko jedna osoba pracuje i normalnie żyją. Jakoś takich, które chętnie dzielą się intymnymi częściami ciała swojego partnera jest jakby mniej. A w tej historii prawda pewnie leży gdzieś po środku, każda ze stron przeinacza na swoją korzyść. Ty zdajesz się jednak nieco stawać po stronie Mario, więc nieco przewrotnie wezmę Annę w obronę. Umówmy się, że w Europie Zachodniej i USA jest wielu starzejącym się mężczyzn, którzy w taki czy inny sposób kupują sobie młode żony i próbują z nich zrobić niemal darmowe siły robocze. Takie tam właśnie "Zaoszczędzili byśmy, gdybym nie płacił za to czy tamto w mojej firmie, może zrobisz to sama". Oczywiście nie mówię tu o rzeczach typu prowadzenie gospodarstwa domowego czy wychowanie dzieci, bo to są raczej rzeczy, których można wymagać od współmałżonka w każdej sytuacji. Chodzi o to, że takie kobiety często są darmowymi sekretarkami, sprzątaczkami (w ich firmach, jak w historii), kelnerkami czy dziewczynkami na posyłki. O ile odpłaca się to w tym, że kobieta jest kompletnie zaopiekowana przez mężczyznę finansowo, nie ma w tym nic złego. Gorzej, gdy mąż potraktuje żonę jak niewolnicę i stwierdzi, że do roboty dobra, ale do podzielenia się z nią pieniędzmi to nie. Na zasadzie "zapieprzamy po równo, ale pieniądze to ja zarobiłem" i wydzielają żonie każdy grosz. Plus mężczyźni często łowią takie żony na obietnice życia księżniczki, która już nigdy nie będzie musiała sobie rączek skalać pracą. Wtedy to jak wiadomo układ biznesowy. Business is business - chciałeś mieć młodą, ładną, zadbaną żonkę - no to kosztuje to czas i pieniądze.

Odpowiedz
avatar koorka
3 11

@digi51 Z tego co widzialam korzysci byly obustronne. On jej chetnie korzystal z jej wdziekow, ona z jego pieniedzy. Problem pojawia sie gdy jedno Nagle zdaje sobie sprawe ze chcialoby jednak ukladu na zasadzie partnerstwa I wspolnego wspierania a nie "cos za cos"

Odpowiedz
avatar digi51
10 12

@iks: Przede wszystkim, zdefiniuj co to jest utrzymanka i do której części mojego komentarza się odnosisz, bo ja takiego sformułowania nie użyłam. Jeśli odnosisz się do małżeństwa w formie umowy biznesowej, w której jedna strona oferuje swoje pieniądze i wiążące się z tym luksusy i wygody, a druga swoje ciało i prezencję w towarzystwie, to jeśli potępiamy jedną stronę, tą która oferuje siebie, to należy też potępić drugą, czyli tą, która ją kupuje. Zakładając, że jest to świadomy układ z obu stron, to co w tym złego? Jest wiele układów między ludźmi, które nie są powszechne, ale dopóki dzieje się to za obopólną zgodą, nie widzę tu żadnego powodu do potępiania. Wszelkie zagrywki próbujące podważyć wcześniejsze ustalenia są nie ok - przykładowo, być może Mario powiedział Annie, że może się z nią ożenić, ale będzie też bzykał inne panienki. Ona się zgodziła, nie powinna więc wyrzucać mu zdrady. Jeśli Anna powiedziała Mario przed ślubem, że nie ma zamiaru skalać się żadną pracą i oczekuje od niego płacenia za jej zachcianki, a on się zgodził - nie ma prawa narzekać na to, że żona nie pracuje. Nie ma jednego przepisu na związek czy małżeństwo. To ludzie, którzy chcą ze sobą być muszą się dopasować i znaleźć sposób na to, aby oboje byli zadowoleni.

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@iks: Jeśli natomiast odnosisz się do tego, że są udane małżeństwa, w których jedna osoba nie pracuje, to przypominam, że dopiero od stosunkowo niedawna kobiety podejmują pracę zawodową na równi z mężczyznami i musiały sobie wywalczyć m.in. dostęp do edukacji wyższej, aby wykonywać profesje, które wcześniej były zarezerwowane tylko dla mężczyzn. W tamtych czasach bynajmniej nie żyły jak bohaterka tej historii, tylko ciężko pracowały w domu i odchowywały nierzadko dwucyfrową liczbę dzieci. Obecnie czasy mamy zdecydowanie lżejsze, mimo to, brak pracy przynoszącej dochód nie równa się byciu utrzymanką, w moim rozumieniu tego słowa. Prowadzenie, szczególnie dużego, gospodarstwa domowego też jest pracą. I często to osoba, która nie pracuje zawodowo, pracuje de facto ciężej, bo w zasadzie nigdy nie jest "po pracy", nie ma L4, nie płatnego urlopu, a na pomoc małżonka nie ma co liczyć, bo on przecież zmęczył się w pracy. Osobiście myślę, że mogłabym się odnaleźć zarówno w roli osoby wyłącznie zajmującej się domem, jak i osoby zajmującej się utrzymaniem rodziny. Na ten moment, jak pewnie większość obecnie, mamy układ 50/50. Ale załóżmy że ja czy on chwytamy Pana Boga za nogi i jedno z nas zarabia tyle, że drugi dochód staje się kompletnie zbędny. Wtedy wiele opcji jest wartych przemyślenia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 12

@koorka: "Nagle zdaje sobie sprawe ze chcialoby jednak ukladu na zasadzie partnerstwa I wspolnego wspierania a nie "cos za cos"." No, padłam. Czyli, na razie było "coś za coś". On ją utrzymywał (w małżeństwie!), a ona za to robiła mu loda i rozkładała nogi. A on by chciał po partnersku. Ona robi w firmie za sprzątaczkę, rezygnuje z tipsów i ze spa, ogarnia dom i gotuje, a on jej w zamian za to pozwoli zrobić sobie loda i rozłożyć nogi.

Odpowiedz
avatar digi51
8 12

@koorka: Wow, masz niesamowitą wiedzę o tym związku i biznesie, który prowadzą (prowadzili?) razem, na dodatek nie sposób odmówić Ci obiektywnej oceny sytuacji, skoro nazywasz kobietę "lalą". Szczerze? Czy to nie jest aby tak, że na Mario zwyczajnie lecisz i chcesz wierzyć w to, że szczerze docenia Twoją zaradność i niezależność, a nie nawija Ci tanie, włoskie komplementy na uszy, bo poluje na kolejną młodą żonkę z, w jego mniemaniu, kraju trzeciego świata? Może liczy na to, że ta nowsza będzie nieco bardziej robotna i wdzięczniejsza, poza tym wiadomo, że 35 lat to już prawie babcia, czas na nową, z mniejszymi wymaganiami. On po prostu źle trafił. On chciał związku partnerskiego, a jednocześnie przychylał żonie nieba, tylko no, nie wytrzymał ciśnienia, musiał gdzieś indziej zamoczyć. A poza tym to nieprawda, bo tak twierdzi "lala", a do tego co ona mówi trzeba podchodzić z rezerwą. No, ale on przecież by nie skłamał! Nigdy! To co opowiada jest szczerą obiektywną, prawdą. Przecież nikt nigdy nie okłamałby osoby, którą z dużym prawdopodobieństwem ma za młodą i naiwną, a przy okazji chce ją wyrwać. Takich rzeczy świat nie widział.

Odpowiedz
avatar koorka
1 1

@digi51 dobrze wiem Co on próbuje zrobic i ze te komplementy powinnam traktowac z przymruzeniem oka. Nie jestem siksa która leci na piekne slowka

Odpowiedz
avatar koorka
0 0

@digi51 nie taka znów mloda. Naiwna tez nie jestem

Odpowiedz
avatar Error505
1 1

@digi51: Dla mnie prawie OK. Prawie, bo rozumiem, że nie chciała być pracownicą/sprzątaczką. Ale jak jest wie w małżeństwie a są ciężkie czasy to trzeba zejść na niższy poziom na piramidzie Maslowa. Czyli np. ograniczyć wydatki.

Odpowiedz
avatar Fahren
-4 4

@Armagedon: Rozumiem, że jak ostatnio były wichury, to urwałaś się z czubka i walnęłaś łbem w coś twardego 200 km dalej? On ją utrzymuje - spoko. Ona ma pomóc - nie spoko. Bo o ile się znam, to z rozkładania nóg też czerpała przyjemność

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 15

Głupi był, że się z nią ożenił. Ale jak się myśli przyrodzeniem, albo chce mieć żonę, żeby się pochwalić jej urodą przed znajomymi, to takie są efekty. Swoją drogą nie rozumiem, co niektórzy faceci widzą w kobietach z tipsami. Zwłaszcza długimi. Ja nienawidzę tipsów, tlenionych włosów czy ostrego makijażu.

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 12

@pasjonatpl: Każdy ma swoje upodobania. Ja nie przepadam za strzaskanymi na "heban" mięśniakami o filmowej urodzie przysłoniętej okularami typu lustrzanki. W obcisłych slipach eksponujących genitalia.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Armagedon To tylko moja dygresja odnośnie gustów. A facet był głupi, bo znalazł sobie żonę, która ma tylko wyglądać, a potem miał pretensje, że w gorszych czasach sam musiał zakasać rękawy, a na żonę nie mógł liczyć.

Odpowiedz
avatar Librariana
12 16

Takie układy: bogaty starszy facet+młoda atrakcyjna utrzymanka są bardziej niż powszechne. W każdym kraju i każdej kulturze. To ich sprawa, jak zdecydowali tak żyją. Dla mnie to piekielne jest: 1. Powielanie stereotypu. 2. Zaglądanie innym do łóżka i komentowanie ich sposobu na życie. 3. Ocenianie ludzi na podstawie tego, co się słyszało, albo co się wydaje.

Odpowiedz
avatar digi51
13 17

@Librariana: Plus dodałabym silenie się na bycie obiektywną, jednocześnie niemal jednoznacznie przedstawiając faceta jako dobrego i hojnego męża, a baby jako wyrachowanej, pustej lali. Mimo, że wszystko wie się tylko z opisu jednej albo drugiej strony.

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 13

@digi51: Była tu kiedyś historia o młodzieńcu, który wyjechał do "Niemców" zarabiać na chleb. Miał szczęście, udało mu się otworzyć polską knajpkę. Potem poznał Polkę i się z nią ożenił. Początkowo pracowali w knajpce razem, rozwijali biznes, później zasuwała już tylko ona. Była menadżerem lokalu, zatrudniała personel, przyjmowała dostawy, płaciła ludziom, stała za barem. On nie odprowadzał za nią żadnych podatków, ani składek. Pracowała nieoficjalnie, w końcu była żoną, mężowi tylko POMAGAŁA w JEGO knajpie. I tak to trwało szereg długich lat. Nie dorobili się dzieci, ale dużego domu i średniego majątku. Mąż zajmował się innymi sprawami, do knajpy przyjeżdżał "na wieczór" rozliczać kasę, którą zgarniał do pugilaresu. Wymyślił metodę, jak walić po rogach pracowników, ale metodę "wdrażała" ona - skupiając na sobie całą złość personelu. Aż tu któregoś pięknego dnia przyjechał nieco wcześniej i "przyłapał" żonę jak wyjmuje z kasy 50 euro. No i zaczęła się afera. Małżonek stwierdził, że żona go okrada, suka jedna, i złożył pozew o rozwód. Cała historia, w zasadzie, była o tym, że bezczelna baba wystąpiła do sądu o podział majątku, a on ją w zamian za to wywalił z domu na ulicę - praktycznie tak jak stała. Komentarzy było dużo. Uwierzysz, że 90% (a może i więcej) użytkowników, w tym PRZYNAJMNIEJ 60% kobiet, uznało ową żonę za cwaną raszplę, która OKRADAŁA małżonka i której z JEGO majątku nie należy się nawet jedno euro. Dobrze zrobił, że ją wywalił na zbity pysk z chałupy, bo poleciała na jego knajpę i jego majunt, licząc, że go wycycka i wydoi. Na szczęście głupiej suce nic z tego nie wyszło, i niech się cieszy, że jeszcze nie dostała po ryju. No to o czym my tu rozmawiamy?

Odpowiedz
avatar fursik
6 8

@digi51: + jeszcze stawianie siebie samej w opozycji do wyrachowanej, pustej lali...

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@koorka: ... i tyle wiesz, co widziałaś. Nie siedziałaś z nimi przez cały okres ich znajomości 24h, więc podejrzewam, że znasz niewielki ułamek ich relacji - radziłabym się nie wymądrzać. Poza tym, serio? Znasz wersję obu stron? Ciekawe dlaczego, tylko w przypadku zdrady, o której mówiła żona dopisałaś w nawiasie, że tego nie jesteś pewna, bo to ona tak mówi? A tego, co on twierdzi, jesteś pewna?

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

@Librariana: ojej, uderz w stół, a nożyce się odezwały?

Odpowiedz
avatar Librariana
0 0

@szafa: ojej, rozczaruję cię, nigdy nie spotykałam się z bogatym facetem. Ale też od połowy studiów sama na siebie zarabiam, więc zasobność portfela nie była kryterium przy wyborze potencjalnego chłopaka. Natomiast właśnie to jest piekielne - ocenianie ludzi, których kompletnie nie znasz. Fajnie, że zobrazowałaś to, o czym napisałam.

Odpowiedz
avatar maranocna
10 10

Czyli gość zaczął poszukiwania nowej, młodej żony emigrantki, w dodatku tym razem takiej, której nie musiałby nawet utrzymywać. Nie ma co mu współczuć. Jest jakiś powód, dla którego wybiera kobiety z biedniejszych krajów.

Odpowiedz
avatar koorka
4 4

@maranocna tez od razu zauwazylam tu pewien schemat. Na jego zachowanie jestem na szczescie odporna

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 12

Miałam w byłej pracy (korpo IT) "kolegę" - przerysowany, stereotypowy Włoch, koło 50. Opalony na heban, czarne włosy, zaczesane gładko do tyłu, okulary lustrzanki, których nie zdejmował w pomieszczeniach, czerwona koszulka z logo ferrari i postawionym kołnierzykiem lub czarna koszula rozpięta do pępka. Jeździł czerwonym Ferrari, mówił głośno, a podczas rozmowy macał rozmówców. Kiedyś został wysłany wysłany służbowo do Moskwy, został przy okazji na weekend, żeby "zobaczyć miasto". Po powrocie opowiadał mnie i koleżankce Rosjance, że w sobotę wieczorem poszedł do klubu nocnego, położył portfel na barze (portfel powiedzmy od Gucciego), bawił się kluczykami od swojego Ferrari (mimo ze do Moskwy poleciał samolotem) i zagadywały go piękne, młode dziewczyny. Takie góra 18-20 lat. On z nimi flitował, nie wnikałyśmy, czy coś więcej, bo nie chciałyśmy wiedzieć. No i on chciałby się nas spytać, jako sporo młodszych od niego kobiet, co on takiego w sobie ma, że lecą na niego tak piękne młode laski. Co je w nim mogło przyciągnąć. Odpowiedziałyśmy chórkiem: - Pieniądze - No ale musi być jeszcze coś. One były naprawdę piękne i bardzo młode. - Włoski paszport i szansa na lepsze życie na Zachodzie - No ale oprócz tego? - Pieniądze - Ech, nic nie wiecie o życiu... I sobie poszedł.

Odpowiedz
avatar digi51
7 9

@Crannberry: Niestety, ale niektórzy nie potrafią pogodzić z przemijającym czasem. Oczywiście, może być tak, że 50-letni mężczyzna jest przystojny i czarujący na tyle, że nawet 20-latka po prostu na niego poleci. W sensie na niego, a nie na jego pieniądze. W sumie może nawet jest to bardziej prawdopodobne, niż to, że stanie się tak w przypadku 25-35-latki, bo z wiekiem człowiek coraz bardziej kieruje się rozsądkiem i chłodną kalkulacją niż porywem serca. Jednakże, jest bardzo nieprawdopodobne, że stanie się to w nocnym klubie, w przeciągu kilku minut/godzin, będzie to cały tabun kobiet i w dodatku w momencie, gdy mężczyzna obnosi się ze swoimi hajsami. Zresztą, podobnie w przypadku kobiet, które dają się nabrać na to, że młodszy o 20 lat, przystojny mężczyzna, poznany w co najmniej zastanawiających okolicznościach, poleciał na nie, a nie na hajsy. A potem płacz, bo pożyczyła setki tysięcy na leczenie chorej matki, a on się ulotnił. W sensie, tak, zdarza się, że młoda i atrakcyjna osoba zakocha się w dużo starszej i jakby mniej atrakcyjnej osobie, która przypadkiem ma całkiem pokaźny majątek. Nic nie jest niemożliwe, no ale umówmy się, że pewne rzeczy zdarzają się zdecydowanie rzadziej, niż niektórzy chcieliby wierzyć...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 1

Nie wiem czy ją zdradzał, czy nie, natomiast ona ma finansowe powody by rozpowiadać, że tak, niezależnie od faktów. Dlatego nie przywiązywałbym za dużej wagi do tego twierdzenia, nie gdy pada z jej ust.

Odpowiedz
avatar koorka
-4 6

@bloodcarver wreszcie jakis glos rozsadku. Z poczatku wlaczyla mi sie babska solidarnosc "facet to swinia" ale obserwujac sytuacje z przymruzeniem oka traktuje slowa zarowno Anny jak i Mario.

Odpowiedz
avatar marudak
2 8

Chwilunia! Czy żona go zdradzała? Zostawiła go kiedy robiło się ciężko? W domu miał syf, chodził głodny i w brudnych ubraniach? I co? Samo się robiło? To takie dziwne, że żona po robocie na przynajmniej jeden etat nie ma ochoty na kolejny? To w końcu on przestał wypełniać swoje obowiązki. Jego praca przestała być efektywna. Do tego zaczęły się zdrady. Wiesz czemu zaczął zwracać uwagę na ciebie? Oprócz oczywiście seksualnego aspektu.. bo sprzątasz. A on szuka sprzątaczki za frajer. A skoro ty bierzesz pieniądze za samo sprzątanie, to chyba jednak możemy uznać, że praca kobiety w domu ma wartość finansową. Nazywanie jej utrzymanką, tylko dlatego że jej praca jest ciebie niewidoczna jest słabe. Ps. Rozumiem, że prawo do odwiedzania fryzjera i kupienia sobie ubrań nabiera się dopiero po podpisaniu umowy o pracę? Prawo do kąpieli w domu też trzeba wypracować co?

Odpowiedz
avatar BlackDragon321
1 1

@marudak: "że żona po robocie" Jakiej robocie?

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

Z tego co ja rozumiem, układ był taki, że on ją utrzymuje, a ona wygląda. Ona swoją część umowy dotrzymała, to on chciał zmienić warunki w trakcie.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Co fakt to fakt. Mieszkałam rok w odległym kraju i jak wróciłam to całkiem sporo kobiet mnie pytało, czy nie udało mi się znaleźć żadnego bogatego faceta. Owszem, udało. No i? No i nic, nie chcę tam mieszkać, to i wróciłam. Ich szok - bezcenny. Bo one to by poszły w ogień za bogatym cudzoziemcem, żeby tylko nie musieć pracować... ja podziękuję, wolę się sama utrzymywać, choćby skromnie.

Odpowiedz
Udostępnij