Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kochany sąsiad! Słowem wstępu: Mieszkam w kamienicy, której ściany są cienkie jak…

Kochany sąsiad!

Słowem wstępu:
Mieszkam w kamienicy, której ściany są cienkie jak papier - słychać dosłownie wszystko. Mamy więc z sąsiadami (głównie rodziny z dziećmi oraz aktywne zawodowo pary po 30) taką niepisaną zasadę, że kiedy ktoś robi imprezę lub remont, to wywiesza kartkę ze stosowną informacją przy wejściu do klatki schodowej. Na co dzień, staramy się zachowywać dyskretnie w miarę możliwości, ale nikt nikomu nie robi burdy jeśli ktoś słucha muzyki, chodzi po mieszkaniu czy rozmawia przy otwartym oknie. Oczywiście, wszystko w granicach rozsądku. I tak to sobie dobrze funkcjonowało przez kilka lat.

Podczas którejś z kolei sesji pracy zdalnej z powodu pandemii, usłyszałam, że w mieszkaniu bezpośrednio nad moim cieknie woda (tak, słyszałam regularne kapanie). W obawie przed ewentualnym zalaniem, dorwałam dozorcę żeby dowiedzieć się czy lokatorzy wyjechali tymczasowo czy wyprowadzili się na stałe. Okazało się, że mieszkanie stoi puste, ale właściciel nie miał jeszcze okazji znaleźć nowego lokatora. Zgłaszając cieknącą wodę przyspieszyłam ten proces i w ten sposób pozbyłam się usterki, ale zyskałam nowego sąsiada.

Chłopak, góra 25 lat, sprawiał wrażenie spokojnego i sympatycznego.
Gdyby rzeczywiście tak było, to nie pisałabym tej historii...

Nowy sąsiad zaczął umilać życie całej kamienicy z przytupem - podczas lockdownu z godziną policyjną o 18 i ograniczeniem spotkań do 6 osób na raz, urządził parapetówkę w środku tygodnia na ponad 20 osób. Kartki z informacją brak, goście łazili w tę i z powrotem po klatce schodowej żeby palić na zewnątrz, wrzaski, głośne rozmowy na schodach i podwórku typu studnia (więc hałas niósł się jak się masz), muzyka tak głośna, że miałam wrażenie, że impreza jest w moim mieszkaniu.
Kilkukrotnie próbowaliśmy upomnieć nowego i prosiliśmy o ciszę - bez skutku. W końcu, około 23, zaczęliśmy dzwonić na policję. Ta przyjechała o 3 nad ranem. Imprezowicze w jakiś sposób zostali powiadomieni o nalocie, bo kiedy policjanci weszli na podwórko, na górze zapanowała lekka panika kiedy wszyscy próbowali się schować, a potem cisza na 20 minut. Oczywiście, policja nic nie wskórała, a mnie udało się zasnąć dopiero około 5 nad ranem kiedy muzyka przycichła.

Następnie, okazało się, że nowy sąsiad preferuje nocny tryb życia od dziennego. Niby nic złego, sama kiedyś tak funkcjonowałam.
Ale w przypadku sąsiada nocny tryb życia oznacza sprowadzanie co noc innej panienki, głośne rozmowy na klatce schodowej i dzielenie się z resztą budynku swoimi łóżkowymi podbojami.
Nerwy mi puściły, kiedy zostałam wyrwana ze snu tuż przed 6 rano przez dzikie wrzaski dziewczyny. Chwilę mi zajęło zanim oceniłam czy niewiasta jest obdzierana ze skóry czy może to krzyki rozkoszy. Niemniej jednak ze snem do czasu aż mój budzik zadzwoni mogłam się pożegnać.

Chciałam pogadać z sąsiadem w cztery oczy, bo jego nocne życie zaczęło być trochę uciążliwe dla mnie i mojego partnera skoro obydwoje wstajemy rano do pracy. Jako, że nie zastałam go w domu wieczorem tego samego dnia, postanowiłam zostawić mu list, w którym wypunktowałam wszystko to, co realnie nam przeszkadzało. Zostawiłam też swój numer telefonu żeby mógł się ze mną skontaktować w razie wątpliwości. Odpowiedzi brak, panienki sprowadza dalej, ale chociaż przestały się drzeć.

Kolejną pasją sąsiada jest robienie prania w pralce w nocy. I to nie chodzi o to, że włącza pralkę około 22-23, ale przez długi program wiruje ona po północy. Nie... On włącza pralkę jak mu się przypomni - czasami o 1 w nocy, czasami o 4 nad ranem... Tym razem z innymi sąsiadami z piętra wywiesiliśmy na jego piętrze oraz przy wejściu kartkę z prośbą o nie robienie prania po północy. Zaczął więc włączać pralkę około 22, nawet jeśli jest w domu cały dzień.

Myśleliśmy, że w końcu zrozumiał, że wszyscy chcemy mieć po prostu trochę spokoju.
No chyba nie...

Kilka dni temu, zostaliśmy obudzeni głośną muzyką około 5 nad ranem. Mój partner nie mógł już spać, ja jeszcze próbowałam żeby być w miarę przytomna na szkoleniu. Poddałam się około 6 rano i dałam partnerowi zielone światło na wizytę u sąsiada.
Początkowo nie chciał otworzyć, ściszając jedynie muzykę - jak się później okazało, była u niego panienka. Kiedy w końcu dotarł do drzwi, mój partner powiedział mu w kilku żołnierskich słowach, co sądzi o jego trybie życia, jego wpływie na nasze życie, puszczaniu muzyki i robieniu prania w nocy. Zagroził mu również, że następnym razem powiadomimy właściciela i wspólnotę. Sąsiad zdołał wydukać tylko, że „robi pranie jak musi”.

Od tamtej pory sąsiad chodzi na paluszkach. Chciałam sama z nim porozmawiać po powrocie z pracy, ale nie otworzył mi drzwi, mimo że słyszałam, że jest w domu. Wróciłam więc do domu i poszłam pod prysznic odświeżyć się. Chwilę po tym jak odkręciłam wodę, usłyszałam trzaśnięcie drzwi piętro wyżej i charakterystyczne zbieganie po schodach. Może to i przypadek, chociaż wydaje mi się, że chłopak albo się przestraszył mojego partnera albo nie ma siły na konfrontację, albo ma na to wywalone.
Rozmowy raczej nie będzie, więc jestem ciekawa ile tym razem potrwa spokój.

Sąsiad kamienica

by poliglotka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
7 15

Takie cienkie ściany w kamienicy? :O Pierwsze słyszę, gdzie takie budowali? Bo u nas w kamienicach słychać sąsiadów tylko, gdy są baaaardzo głośno (a i tak np. muzyka idzie bardziej oknami niż murem).

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@Ohboy: Ja mieszkam w kamienicy, wątpię, aby ściany były cienkie, ale jednak z jakiegoś powodu wszystko niesie się bardziej niż na przykład u moich rodziców w bloku.

Odpowiedz
avatar poliglotka
6 8

@Ohboy Mieszkam w Paryżu, konkretnie na Montmartre, który był kiedyś dzielnicą biedoty, więc i konstrukcja biedniejsza niż w haussmanowskich kamienicach w bogatych dzielnicach (te z reguły nie przepuszczają tyle hałasu). Kamienica pochodzi z lat 20-30 i po rozkładzie mieszkań widać, że była przeznaczona raczej dla robotników.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 4

@poliglotka: Ach, to wiele tłumaczy. Wygooglowałam dzielnicę, bo dawno w Paryżu nie byłam, i faktycznie widać, że to zupełnie inna budowa kamienic. @digi51 W wielu kamienicach w Polsce byłam, i w żadnej nie było problemu z niesieniem się dźwięku, ale oczywiście wierzę. Może są podobne do tych, o których wspomniała Poliglotka. Bo też mieszkam w kamienicy i u nas jest bardzo cicho.

Odpowiedz
avatar Habiel
6 6

@Ohboy: Mieszkałam przez rok w kamienicy i też mieliśmy papierowe ściany między mieszkaniami, bo właściciel kamienicy porobił kilka mieszkań z mieszkań 150 m2. A zrobił to na tyle nieumiejętnie, że gdy mieliśmy awarie gazu i odcięto nam jego dopływ, odcięto też mieszkanie zza ściany. Dobrze, że mieszkałam tam tylko rok

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 6

@Habiel: Ale to trochę inna sytuacja, bo mowa o nieudolnej samoróbce. Moje mieszkanie też teoretycznie było kiedyś częścią mieszkania obok (w sumie podejrzewam nawet, że całe piętro to było jedno mieszkanie, ale o tym wiem na pewno, bo mamy balkon idiotycznie ucięty), ale mury są zrobione tak, że słychać coś dopiero, gdy jest naprawdę głośno. Pierdnięć nie słychać ;)

Odpowiedz
avatar hulakula
3 3

@Ohboy: mieszkałam kiedyś w kamienicy- mieszkanie dzieliło ścianę z mieszkaniem z kamienicy obok. słyszałam jakie bajki puszczają dzieciom na dobranoc :-)

Odpowiedz
avatar fursik
8 10

A najbardziej w tym wszystkim piekielne jest budowanie kamienicy, której mieszkańcy nie mogą we własnym mieszkaniu żyć jak ludzie...

Odpowiedz
avatar poliglotka
3 3

@fursik Uroki budownictwa sprzed prawie 100 lat. Ale mieszkam w tym mieszkaniu już 6 lat i nigdy nie miałam problemów z hałasem, mimo że wcześniej miałam rodziny z dziećmi z każdej strony mieszkania. Każdy żyje normalnie i robi, co chce. Nie chodzimy na palcach całe dnie. Mamy tylko na względzie, że w nocy hałas rozchodzi się bardziej, a remonty nie są dla nikogo przyjemnością.

Odpowiedz
avatar Frugo
7 7

Po własnych, podobnych, przygodach z patolą piętro niżej, doradzam wszystkim: po pierwszym nieskutecznym ostrzeżeniu (tzn kontakcie osobistym z uciążliwym sąsiadem) natychmiastowe informowanie właściciela, administracji, wspólnoty itp. Innej drogi po prostu nie ma - skoro nie pomogła pierwsza, max druga, rozmowa, to znaczy, że dalej będzie to samo, a wszyscy sąsiedzi będą tylko tracić zdrowie i nerwy. Wizyta policji jest skuteczna tylko wtedy, gdy zostanie wystawiony wysoki mandat za zakłócanie ciszy nocnej / miru domowego. W mojej okolicy miłośnik puszczanego na full hip-hopu poległ dopiero, gdy zapłacił 500 zł kary za puszczanie muzy na full (w dzień).

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
3 3

@Frugo: Nie zawsze. Znajomy walczył ponad 2 lata. Policja była bezradna. Gość dość sporo zarabiał, 500 zł nie robiły na nim wrażenia. Dopiero sąd administracyjny załatwił temat.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 6

@ObserwatorObywatel: Ech, to właśnie obnaża problem kar pieniężnych - dla zamożnych to po prostu kwota, którą trzeba zapłacić, żeby móc łamać prawo ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@Frugo: zaklocanie minu domowego to wtargniecie do mieszkania lub nieopuszczanie go pomimo prosby wlasciciela czy najemcy, robienie imprezy w dzien to zaklocanie spokoju

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2022 o 15:38

avatar jan_usz
2 2

@ObserwatorObywatel: No to ja tego pacjenta nie rozumiem, albo musiał lubić wkurzać sąsiadów albo lubił muzykę i był przygłuchy. W obu przypadkach okresowo płacenie mandatów byłoby w jakiś sposób uzasadnione.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

ja jestem ciekawa, czy go ktokolwiek powiadomil o panujacych u was zasadach, chocby wywieszaniu kartki itp. sama kiedys mieszkalam w miesjcu, gdzie po 2 miesiacach wlascicielka przyszla z pretensjami, ze nie uczestnicze w dyzurach sprzatajacyh klatki schodowej, o ktorych nikt mi nie powiedzial- ani ona, ani sasiedzi, rozpiski mieszkaniowej tez wywieszonej ni bylo dobrze, ze udalo wam sie go spacyfikowac, a jak nie wyjdzie, to polecam te rozmowe z wlascicielem mieszkania, szczegolnie jesli popra was sasiedzi

Odpowiedz
avatar poliglotka
3 5

@bazienka Każdy nowy lokator jest informowany o tych zasadach w dniu przeprowadzki. Zazwyczaj sąsiadka, która mieszka w mieszkaniu obok tego chłopaka dopada nowych lokatorów (tak było w moim przypadku i w przypadku tego chłopaka). Czasami jest to dozorca lub inna sąsiadka, ale generalnie każda przeprowadzka budzi poruszenie w kamienicy, więc zawsze ktoś się znajdzie żeby przywitać nową osobę. Do tego, kilka dni po jego przybyciu, moja sąsiadka zza ściany robiła małą imprezę i wywiesiła kartkę, później ktoś informował o remoncie w mieszkaniu, potem był remont klatki schodowej… koniec końców kartki przewijają się często, więc nawet jeśli nie byłby poinformowany to wystarczy się domyśleć albo poinformować z grzeczności.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@poliglotka: ok, w takiej sytuacji facet powinien sie dostosowac, dzieki za informacje :)

Odpowiedz
avatar Gelata
2 2

Trochę w temacie, znacie jakieś skuteczne sposoby na wyciszenie mieszkania za dźwięki z zewnątrz, zwłaszcza z góry?

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

@Gelata: podwieszany sufit plus welna mineralna pomiedzy albo plyty akustyczne lub styropian akustyczny tylko to jest dosc drogie, jakies 300 zl/m2

Odpowiedz
avatar mama_muminka
-1 1

@Gelata Z tego co wiem, to jak wyciszysz mieszkanie, to sąsiedzi nie będą słyszeć ciebie, a ty sąsiadów możesz słyszeć nadal :/

Odpowiedz
Udostępnij