A nawiązaniu do obrzydliwych historii o defekacji w miejscach do tego nieprzeznaczonych, opowiem swoją.
Dawne czasy, wracamy z kolegą z imprezy. Godzina 5 nad ranem, idziemy przez wielkie osiedle 10-piętrowych bloków, o tej godzinie puste. Nagle kolega mówi, że go sranie ciśnie i idzie tu do bloku.
Zanim zdążyłem zajarzyć, on już poszedł. Myślę - nie no, przecież nie nasra na klatce schodowej jak jakiś żul. Idę za nim, bo nie wierzę.
Faktycznie, nie nasrał na klatce schodowej.
Nasrał w windzie.
sranie defekacja
O ja pierdykam! A to zima była? Bo ja nawet rozumiem, że "śmierć i sranie - gdzie zastanie", ale nie mógł iść w jakieś krzaczory? Albo kucnąć gdzieś za drzewkiem? Nawet zimą, bo o piątej rano to ciemnica jeszcze.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2022 o 13:26
@Armagedon: to było lato, krzaki były, nie wiem dlaczego akurat do bloku poszedł. On był ogólnie poj*bany.
Odpowiedz