Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie lubię kotów. Fanatyczni kociarze mogą już dać minusa i przestać czytać.…

Nie lubię kotów.

Fanatyczni kociarze mogą już dać minusa i przestać czytać.

Kotów nie lubię od dziecka od kiedy spędzałam popołudnia u ciotki, która miała 3 koty, które potrafiły ni z tego ni z owego rzucić się na mnie z pazurami. Schodziłam im z drogi jak mogłam, a ciotka i tak twierdziła, że pewnie im coś robię i dlatego są agresywne. Od tego czasu unikam wszelkich kontaktów z tymi zwierzętami, jak tylko mogę. Nie oznacza to, że zrobiłabym im krzywdę - niech sobie żyją szczęśliwe, byle możliwie z dala ode mnie.

Moja niechęć do kotów i sfiksowanych kocich mamuś i tatusiów nasiliła się, gdy wraz z (wtedy jeszcze) chłopakiem, a dziś mężem, wynajęliśmy pierwsze wspólne mieszkanie. Mieliśmy sąsiadkę - z pozoru normalną kobietę po trzydziestce. Miała ona co prawda 6 kotów, ale cóż, co kto lubi.
Jednak problem był taki, że były to, jak to się ładnie mówi, koty wychodzące. Przed wyjściem do pracy sąsiadka wypuszczała całą bandę na dwór, a popołudniu znów je wpuszczała.

Problem 1 - Cała klatka schodowa ciągle śmierdziała kocim moczem. Jeśli jeszcze jacyś fanatycy czytają - darujcie sobie komentarze typu "kiciuś domowy nigdy nie naszcza poza kuwetą, nawet jeśli jest wychodzący". No, te jakoś szczały.

Problem 2 - Koty często przesiadywały na klatce. Od początku był to dla mnie problem, bo w związku z doświadczeniami z dzieciństwa naprawdę się ich bałam. I niestety okazało się, że po części słusznie, gdyż niestety jeden z nich rzucił się na mnie z pazurami, gdy obok niego przechodziłam.

Po tej sytuacji poszłam osobiście do sąsiadki (wiem, że wcześniej ze względu na smród moczu interweniowali inni sąsiedzi) i poprosiłam o trzymanie swoich pupilków w domu. Sąsiadka mnie wyśmiała, że nie może ich trzymać w domu, bo zwariują i jej dom rozniosą. No, nawet jestem w stanie uwierzyć, ale po pierwsze nie mój problem, a po drugiej po ch00ja bierze w takim razie 6 kotów do mieszkania?
Pomijam, że zdarzało się bezpośrednio pod drzwiami klatki lub na samej klatce znajdować kwiatki jak martwe ptaki czy jaszczurki... Oczywiście, zdaniem właścicielki kotów to niemożliwe, bo jej kotki by ot tak nie porzuciły zdobyczy, tylko jej przyniosły.

Szczęśliwie wkrótce się przeprowadziliśmy i kociej mamci w miarę szybko zapomniałam.
Tu dodam, że mieszkam w dość małym mieście, może nie na tyle małym, że każdy każdego zna, ale dużo osób kojarzy się z widzenia czy słyszenia.
Ostatnio rzucił mi się w oczy post na naszej lokalnej grupie. Otóż nie kto inny, jak nasza kocia mami, wrzuciła pełnego pretensji posta, że ludzie wystawiają słabej jakości jedzenie dla kotów i jej kot się zatruł jakimś whiskasem i leczenie kosztowało ją prawie 400 zł. Paniusia kategorycznie żądała zamienienia karmy na wystawkach na taką lepszej jakości (tu wkleiła swoją listę dozwolonych marek).

Wiecie, ja tam wystawiania żarcia nie popieram, ale i nie potępiam. Wiem, że sporo wystawia ją dla kotów ulicznych lub np. jeży. Można tu sobie dyskutować która kocia papka jest lepsza, a która gorsza, ale baba puszcza swoje koty luzem na cały dzień i ma pretensje do całego świata, że coś zeżarły i się zatruły? Pomijam, że gdy jeszcze byłam jej sąsiadką nie raz widziałam jej koty grzebiące w śmieciach (tak, tak, wiem, że zdaniem niektórych kociarzy kitki nie grzebią przecież w śmieciach, bo są na to za mądre - jasne). Co ciekawe, dyskutowano tylko o jakości karmy dla kotów, nikt nie zwrócił uwagi na fakt puszczania kotów luzem i wymagania od obcych ludzi dbania o ich dietę. Taka specyfika miejsca, w mieście jest pełno wychodzących kotów, a od śmierci na drodze ratują je poustawiane wszędzie ograniczenia prędkości - a i tak ciągle pojawiają się ogłoszenia o zaginionych futrzakach.

Właśnie, i o tym dalej. Otóż jakiś czas później rzucił mi się w oczy kolejny post tej samej kobiety - tym razem płaczliwa prośba o interwencję w lokalnym schronisku dla zwierząt w pobliskim mieście. Gdyż pani zaginął kot. Odnalazła go w schronisku. Kot był po wypadku, w którym dość mocno ucierpiał. Pańcia zgłosiła się po kota, lecz odmówiono jej wydania go, gdyż uznano, że do wypadku doszło w wyniku zaniedbania ze strony właścicielki i schronisko będzie mu szukać nowego domu. Inba jakich mało, część osób poklepała ją po pleckach, część skrytykowała. A ona krytyki kompletnie nie rozumiała. Bo przecież ona kocha swoje kociątka jak dzieci, dba, prowadzi do weterynarza, kupuje najlepszą karmę, śpi z nimi, a wypadki no to się zdarzają, no.

Ciekawa argumentacja. Zapamiętam i użyję, gdy np. dziecko wypadnie mi z okna.

A propos dzieci - innym razem pańcia wrzuciła na stronę "przerażające nagranie, na którym dzieci znęcają się nad kotem". Obejrzałam, choć obawiałam się, że faktycznie zobaczę sceny jak z horroru, a to trochę nie na moje nerwy. Wiecie na czym polegała znęcanie się? Otóż na podwórku pod kamienicą, w której pańcia mieszka jest prowizoryczny plac zabaw, huśtawka, piaskownica, dawno już nieużywany zgodnie z przeznaczeniem trzepak. Proszę Państwa, znęcanie polegało na tym, że dzieci w liczbie 3 bawiły się na tym podwórku, biegały, huśtały się, były trochę głośno, ale też nie było słychać dzikich wrzasków. Nagle na nagraniu pojawiło się zbliżenie na siedzącego pod płotem kota. Kot siedzi, patrzy się. Za chwilę na nagraniu słychać jak pańcia drze się do dzieci, aby stamtąd poszły, bo jej kot boi się przejść przez podwórko i wejść przez piwnicę do domu, bo one się drą i biegają.

Tu już słusznie została obśmiana przez grupowiczów. Niemniej nadal się broniła i twierdziła, że to nienormalne, aby dzieci puszczać same na podwórko i nie pilnować tego co robią. Dodam, że podwórko jest ogrodzone, a mowa była o dzieciach 7-8 letnich. Tak więc wypuszczanie 7-latka samego na ogrodzone podwórko pod domem jest nienormalne, za to puszczanie kotów samych, żeby latały bez kontroli po całym mieście jest spoko i git. Komentuje się chyba samo.

kocia mamcia male miasteczko

by ~psiaraniekociara
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Grav
10 18

Na takich ludzi wzywa się straż miejską z hyclem. Wałęsają się bezpańskie koty, proszę przyjechać i zabrać. Jak baba się po nie zgłosi, to cyk - mandat za puszczanie szkodników luzem x6 kotów.

Odpowiedz
avatar gawronek
12 14

@JeZySiek co ty dupisz ... koty, tak samo jak psy, zostały udomowione tysiące lat temu. Oznacza to że nie mają już nic wspólnego z innymi kotami drapieżnymi jeśli chodzi o styl życia. To że czasem widać jak koty polują - ot, instynkt. Ale po to jest opiekun żeby nad tym instynktem panować.

Odpowiedz
avatar digi51
11 15

@JeZySiek: Ty, popatrz... To podobnie jak pies. Dlaczego by tak psów nie popuszczać luzem? Zdecydowana większość psów w ogóle nie interesuje się ludźmi i ich nie atakuje. Co najwyżej jakiegoś wychodzącego kotka potarga...

Odpowiedz
avatar Habiel
8 10

@digi51: W punkt. Jak używam tego argumentu to ludzie twierdzą że kot nic nie robi. A ja doskonale wiem że robi i to bardzo dużo, bo znam swojego kota i ich naturę.

Odpowiedz
avatar Grav
8 12

@JeZySiek: Jest też gatunkiem inwazyjnym dla środowiska naturalnego. Żbiki, które są kuzynami kotów domowych, mają terytoria liczone w kilometrach. Koty na osiedlach zajmują te same terytoria w wiele zwierząt, polując na znacznie większą liczbę drobnych ssaków i ptaków, niż by to normalnie wyglądało, gdyby faktycznie dbały o swoje terytorium. Koty domowe (a poprzez to ich właściciele) są odpowiedzialni za setki tysięcy tych drobnych zwierząt zabitych przez koty dla zabawy (bo nie są zjadane, koty mają w końcu zaplecze w ludzkich domach), a przez to wymieranie całych gatunków. Kocia natura nie ma tu nic do rzeczy. Jeżeli uważasz, że Twój kotek musi wychodzić, to wyprowadzaj go na smyczy (jedni moi sąsiedzi to właśnie robią). W innym przypadku powodujesz niszczenie środowiska naturalnego i sprowadzasz zagrożenie na swojego futrzaka, bo może wpaść pod samochód, albo czymś się zatruć. O ranach z powodu walki z innym kotem czy bycia rozszarpanym przez jakiegoś psa nawet nie wspominam.

Odpowiedz
avatar Habiel
9 11

@HelikopterAugusto: Jak już ktoś wypuszcza kota to na pewno nie może robić tego z kotem w obroży, bo na niej kot może łatwo się powiesić na jakimś płocie czy gałęzi i udusić. Ale podstawa- kota nie wypuszczamy, psa nie wypuszczamy, chomika czy innego zwierzaka też nie. To jest nasz problem aby go zająć, a nie sąsiadów, którzy muszą go znosić.

Odpowiedz
avatar Grav
6 8

@HelikopterAugusto: Za to pod samochód bardzo elegancko wpadnie ;)

Odpowiedz
avatar dayana
-2 2

@Grav: To nic nie da. U mnie stare baby sobie zrobiły kociarnię na podwórku. Zgłosiłam to do TOZu, bo ja akurat jestem zdania, że tak się krzywdzi zwierzęta. Brak sterylizacji/kastracji, koty mogą wpaść pod samochód, mogą też poniszczyć samochody, bo obok parking, wątpię, żeby ktoś dbał o to, żeby koty nie miały pasożytów, a póki były 2 dorosłe koty i masa małych kociaków to może chociaż te małe ktoś by zaadoptował. Odpowiedź? Według polskiego prawa kot jest zwierzęciem, które sobie tak może żyć na wolności i jak mi to przeszkadza, to mogę się zgłosić do schroniska po klatkę i sama je złapać, wziąć do siebie do domu i poszukać im nowego domu na własną rękę.

Odpowiedz
avatar Habiel
0 2

@dayana: Możesz zawiadomić gminę o niekastrowanych i mnożących się kotach. Dużo gmin ma programy darmowej sterylizacji kotek wolnożyjących i to zmniejszy problem. Ja przejęłam opiekę nad stadem 12 kotów właśnie po takich babciach, które dokarmiały je chlebem i odpadkami- oczywiście nie przejmowały się tym, że koty są chore, a kocięta ich mężowie potrafili topić w wiadrze. Dzięki sterylizacji (zarówno aborcyjnej jak i normalnej), uśpieniu kotów w agonalnym stanie i rozdaniu tych, które do adopcji się nadawały, zostałam w końcu z dwoma- jeden ma ok. 8 lat, drugi 3, więc pewnie za ok. 5 lat zostanie nam jeden, o ile ktoś nie podrzuci kolejnych sztuk. Jedna z tych babć bardzo ubolewa, że nie ma już kociątek, bo one są takie fajne.

Odpowiedz
avatar Neomica
4 6

@HelikopterAugusto: Dzwoneczki przyczyniają się u kotów do utraty słuchu i nerwic. Wyobraź sobie, że przy każdym kroku wali ci koło ucha dzwon Zygmunta. Też nie wiedziałam ale mając kota dużo się czyta na temat.

Odpowiedz
avatar Neomica
4 8

@JeZySiek: Kot nie jest już stworzeniem dzikim i jest zdany na opiekę człowieka. Najlepszy dowód, że zdziczałe koty domowe żyją przeciętnie 2 lata i jest to życie raczej nędzne a te zaopiekowane 8-12. Nawet te wychodzące niekastrowane samce stanowią zagrożenie dla innych kotów, (również kastrowanych kotek) w walkach o terytorium. Kot domowy na wolności to nie cud natury a groźna anomalia. W środowisku naturalnym drapieznik poluje ile musi, nie więcej. Poluje na słabe osobniki bo na zdrowe i silne mu się nie opłaca, za duży wydatek kaloryczny w stosunku do ryzyka. Wychodzący kot domowy nie ma takich problemów, poluje na wszystko dla zabawy bo i tak ma michę w domu. Dodatkowo ilość kotów na małej przestrzeni (w środowisku naturalnym nadmiar drapieżników pada z głodu z powodu braku pozywienia i problem się rozwiązuje) czyni z nich katastrofę ekologiczną.

Odpowiedz
avatar Ohboy
9 17

Wypuszczacze już tak mają. Swoją drogą ostatnio jest nagonka na "dzikie" psy, które latają po mniejszych miejscowościach i straszą ludzi. Szkoda, że nikt nie robi takiej afery o koty. Tak, wiem, człowieka może i nie zabije, ale za to zabija zwierzęta, które faktycznie są ważne dla naszego ekosystemu (koty nie są).

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
-5 5

@Ohboy: ostatnio takie psy zagryzły dwie osoby. Ogólnie w statystykach zgonów ludzi spowodowanych przez zwierzęta psy zajmują trzecie miejsce. Jeśli to bagatelizujesz i porównujesz do kotów zabijających ptaki, to ja ci z całego serca życzę, żebyś ty albo ktoś z twojej rodziny spotkał takie psy.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

jestem kociara, ale doskonale cie rozumiem kiedys spotykalam sie z chlopakiem i na parterze pani miala jakis koci azyl, sadzac po zapachu rozchodzacym sie po calej klatce telefon do TOZ czy strazy miejskiej rozwiazuje takie problemy, w dzisiejszych czasach mozna tez filmiki zrobic, ze kociaki laza samopas dodatkowo wypuszczanie kotkow nie robi nic dobrego, stwarza dla nich niebezpieczenstwo wypadku czy zalapania jakichs chorob, nieplanowanych ciaz u kotek itp. a baba totalnie nawiedzona

Odpowiedz
avatar metalurgia
6 6

Jako kociara absolutnie nie widzę abyś robiła coś złego, czy obrażała ludzi lubiących koty. Kotów nie powinno się wypuszczać, wyjątek jest jedynie wtedy kiedy wypuszczasz go na smyczy lub na ogrodzony balkon. I tak babki, które nie potrafią upilnować zwierząt lub jeszcze to popierają nie są dobrymi właścicielami. Na szczęście coraz więcej jest osób, potępiających takich "właścicieli".

Odpowiedz
avatar Habiel
8 8

Ta sąsiadka nie była kociara, tylko posiadaczką kotów. Kociarz dba o to aby jego kot był bezpieczny i nie robił innym problemów. A za wypuszczanie kotów luzem powinien być gigantyczny mandat, bo to niebezpieczne ani dla kota ani dla ekosystemu- jedynymi naturalnymi dla Europy kotami były rysie, reszta to gatunek napływowy przyniesiony przez człowieka. Dlatego pluję na wypuszczaczy i pseudo właścicieli, bo krzywdzą swoje zwierzę, sąsiadów i naturę przez swoje lenistwo, bo kotom można zapewnić dużo wrażeń w domu lub nauczyć je chodzenia na smyczy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

@Habiel: Zapomniałaś o żbiku - najbliższym dzikim kuzynie kota domowego. Niestety, populacja tego gatunku wciąż maleje. Niemniej - można go jeszcze spotkać w Polsce, na przykład, w Bieszczadach.

Odpowiedz
avatar Habiel
3 3

@Armagedon: Rzeczywiście zapomniałam, także poprawiam się - żbiki i rysie ;)

Odpowiedz
avatar singri
9 9

A'propos problemu pierwszego - o ile się znam na kotach, to one nie tyle sikały, czyli zaspokajały potrzebę fizjologiczną, ale zaznaczały teren, żeby inne koty wiedziały "tu jest nasz dom, won". Różnica jest taka, że zaznaczanie terenu bardziej śmierdzi...

Odpowiedz
avatar kelebrianacre
-4 8

Kot został udomowiony w konkretnym celu. Miał chronić zasoby żywnościowe przed szkodnikami w postaci myszy, szczurów i temu podobnego tałatajstwa. I rolę swoją spełniał przez wieki, do czasu aż ktoś wpadł na iście kretyński pomysł, że kot to stworzenie bezpośrednio powiązane z szatanem. Gwałtowne tępienie kotów miało wpływ na zwiększenie populacji gryzonii w średniowiecznych ośrodkach miejskich i tym samym na epidemie dżumy, która zdziesiątkowała Europę. Dziś mamy inne metody walki ze szkodnikami, a koty stały się zwierzętami towarzyszącymi, zamiast być zwierzęciem gospodarskim. Nie zmniejszyło to ich potrzeby polowania, nie ograniczyło instynktów terytorialnych. Kocur nie kastrowani będzie znaczył teren i to najbardziej śmierdzącym opryskiem.

Odpowiedz
avatar kelebrianacre
-5 9

Ciąg dalszy: Kot będzie polował na wszystkie małe stworzenia. To nie wina kota. Tak samo jak wina kota nie jest wytępienie małych ptaków. To wina CZŁOWIEKA. Usuwamy zieleńce, wycinamy krzewy i żywopłoty (naturalne miejsce gniazdowania wróbli szarych). Zabieramy im miejsce do życia i winę zwalamy na koty. Ludzie! Serio? W mieście koty domowe nie powinny być puszczane luzem że względu na swoje bezpieczeństwo i na komfort właścicieli i okolicznych lokatorów (nikt nie lubi smrodu kociego znaczenia terenu). Na wsi, szczególnie takiej mniejszej, spokojniejszej, kot może nadal pełnić funkcję strażnika dobytku przed szkodnikiem.

Odpowiedz
avatar mg1987
4 6

@kelebrianacre: ale co niby ma dżuma i wycinanie żywopłotów do tego, że koty polują na gryzonie/jaszczurki/małe ptaki?

Odpowiedz
avatar Semilinka
1 1

@kelebrianacre: co ty odpowiadasz? Człowieku skąd ci się to wzięło? W Polsce mamy wystarczająco dużo naturalnych wrogów dla gryzoni. Wiesz czym żywią się na przykład kuny albo łasice? Kot owszem wspomagał przy usuwaniu nadmiaru gryzoni w gospodarstwie ale... Dawno temu. Teraz jest to kompletnie niepotrzebne, a kot wychodzący poluje nie z głodu a instynktownie. Niszczy ekosystem. Zamiast brać teorie z palca może warto poszukać badań dlaczego kot jest gatunkiem inwazyjnym. Ma niemały wpływ na gatunki i nie ma naturalnego wroga.

Odpowiedz
avatar Dominik
3 3

Proponuję wykastrować każdego właściciela niewykastrowanego kota.

Odpowiedz
avatar Morog
7 7

Każdy kot na wolności bez właściciela powinien być natychmiast odławiany, właściciel przy odbiorze powinien płacić srogi mandat

Odpowiedz
avatar Madika
7 7

Ta baba nie kocha swoich kotów. Ona ich nie lubi. Przecież na wypuszczonego luzem kota czyha tyle niebezpieczeństw. Może zjeść co nieodpowiedniego i zachorować, może go rozjechać samochód, jakiś psychol może mu zrobić krzywdę, inny kot może go poturbować lub zarazić jakąś kocią chorobą... Mam dwa koty. I nigdy nie były dalej niż na balkonie. I jakoś nie są z tego powodu nieszczęśliwe.

Odpowiedz
avatar Bryanka
6 6

U mnie "na wiosce" jest pewna baba, która swego czasu wyrzygała na wioskowej grupie, że ludzie powinni trzymać swoje kocice pozamykane, ale tak, żeby nawet przez okno nie było ich widać. Wszystko przez to, że jej kocur chodził na łajdactwa. Baba twierdziła, że to wina wszystkich innych miejscowych kociarzy. Na stwierdzenie, że może jednak wykastrowałaby swojego kocura, to przestałby się łajdaczyć, stwierdziła, że nie będzie go "okaleczać".

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@Bryanka: 20 lat temu, gdy ani sterylizacje ani kastracje psów nie były powszechne, za to praktykowano puszczanie psów samopas na spacery, moi rodzice słyszeli podobne teksty, gdy nasza suka miała cieczkę. "bo maksiu nie wraca do domu, tylko stoi u was pod klatką"

Odpowiedz
avatar katem
-4 8

Nie lubisz kotów i uważasz, że wszyscy ich opiekunowie są tak porąbani jak owa kobieta. To owa pani jest piekielna, a nie jej koty. A w Tobie coś musi być, co drażni koty - może ów Twój strach przed nimi - człowiek (i niektóre zwierzęta) wydzielają specyficzny zapach, gdy się boją. Nikt tego nie poczuje, ale kot czy pies już czują. Może też poprzez swoją niechęć zachowujesz się dziwnie i koty niektóre uznają, że im zagrażasz, więc uprzedzają atak - jak to koty. Faktycznie trzymaj się więc lepiej od nich z daleka, bo niechęć, czy do ludzi, psów czy kotów wcale nie jest łatwa do zwalczenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 sierpnia 2022 o 20:58

avatar digi51
2 6

@katem: gdzie masz napisane, że ona uważa, że WSZYSCY opiekunowie tacy są? Po drugie jak trzymać się z dala od kota, który ciągle przesiaduje na klatce schodowej? Psa też puściła samopas i poradziła osobom, które się go boją "po prostu trzymać się z daleka"? Przecież on nie chodziła extra po jakichś ciemnych zakamarkach w poszukiwaniu kotów, żeby się przekonać, że ją zaatakują, tylko normalnie szła do domu korzytarzem.

Odpowiedz
avatar Semilinka
2 4

To co robi ta kobieta to nic innego jak znęcanie się nad zwierzętami. Koty to zwierzęta inwazyjne (ponoć ostatnio oficjalnie tam wpisane). Łowiąc wyniszczają nasz ekosystem. Dlatego jeśli ktoś ma kota nie powinien go wypuszczać. Druga sprawa to jego bezpieczeństwo. To że koty rozniosły by jej mieszkanie to wymysł. Po pierwsze za mała przestrzeń na taką ilość zwierząt (to to samo co trzymanie dużego psa wymagającego ruchu w małym mieszkaniu i wychodzenie tylko na siusiu) po drugie konieczność zapewnienia odpowiedniego ruchu i atrakcji. Koty są trochę jak dzieci. Szybko się nudzą i potrzebują się wyszaleć (zwłaszcza młode) inaczej niszczą wszystko. W całej reszcie czuć straszne stereotypy. Zestresowany kot będzie sikał poza kuwetą. Będzie sikał poza nią jeśli będzie brudna lub będzie ich za mało na ilość kotów. Zestresowany kot może zaatakować "bez powodu". Itd itd. Zachowanie tej kobiety bardziej podchodzi pod jakaś chorobę czy coś. Normalny właściciel nie będzie udawał że jego zwierzę sra kwiatkami i całe dnie przesypia na kolanach słodko mrucząc. I powtórzę - w twojej wypowiedzi czuć bardzo dużo niesłusznych stereotypów.

Odpowiedz
avatar Blekotek
1 1

Szacun za obiektywizm (ja kociara)

Odpowiedz
avatar Bryanka
6 6

"darujcie sobie komentarze typu "kiciuś domowy nigdy nie naszcza poza kuwetą, nawet jeśli jest wychodzący". No, te jakoś szczały." Daruj sobie sarkazm. Niekastrowane kiciusie i te żyjące w stadzie, będą znaczyć teren.

Odpowiedz
avatar justangela
3 3

@Bryanka autorka kotów nie ma i jak sama przyznała niespecjalnie zna się na nich. Zakładam, że takie z tyłka teksty typu "kitku nie sika poza kuwetą" słyszała od pseudokociarzy pokroju sąsiadki opisanej w historii i stąd ten sarkazm.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

Pewnie dostanę za to minusy, ale co mi tam. Sama, gdybym miała być kotem, wolałabym narażać się na śmierć pod kołami, niż siedzieć całe życie zamknięta w ciasnym mieszkaniu. To tak z dwojda złego. Psy mają tą przewagę, że wyprowadza się je na spacery, ale koty, jeśli są jiewychodzace, to przewaznie spędzają cały swój żywot, w zamknięciu. Mimo, że z natury wola wolność. Dlatego idealnie jest, wg mnie, trzymać je na wsi, albo w spokojnej miejscowości, gdzie nie ma ruchliwych dróg. Blok, to słabe miejsce na mieszkanie dla kota. Dla psa, już prędzej, że względu na możliwość wprowadzania na spacer. Choć ogólnie uważam, że zwierzęta na dłuższą metę, męczą się w bardzo małej przestrzeni.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

Koty są naprawdę zajebiste, a Ty niestety trafiałaś na zje8anych kociarzy. Koty Twojej ciotki na pewno nie rzucały się na Ciebie bez powodu... tylko to nie Ty byłaś powodem, tylko ich frustracja, a za to odpowiedzialna jest ciotka. Moja znajoma miała kota, który całe życie spędzał w malutkim pokoiku i na dodatek większość czasu sam. Na dodatek niewykastrowany, bo po co. Był agresywny jak skurczysyn. Na szczęście oddała go i kot zmienił się nie do poznania, gdy uzyskał normalną opiekę dbającą o jego potrzeby. Podobnie z kotami wychodzącymi sąsiadki - wychodzące, nauczone życia w stadzie, co nie jest naturalne dla kota, po prostu za każdym razem próbują pokazywać na wszystkim swoją dominację. Założę się też, że nie wykastrowane i stąd szczanie po korytarzach. Tak czy siak zje8ani właściciele są za to odpowiedzialni.

Odpowiedz
avatar Serisu
1 1

Ja również posiadam wychodzącego kota, niestety nie z własnego wyboru. Ot, przygarnęliśmy już dorosłą kotkę z ulicy i za żadne skarby cholery nie da się utrzymać w domu. Będzie łazić aż ktoś ją wypuści albo zwyczajnie ucieknie. Niestety nie daliśmy rady nauczyć jej korzystać z kuwety. Ona zwyczajnie nie wie do czego to służy, nawet gdy jeszcze był drugi kot nie załatwiła się w niej ani razu. Na szczęście nasz dom stoi przy ślepej ulicy a kocisko trzyma się głównie naszego terenu i ogródka sąsiada obok (bo jest tam pusto), więc nie jest tak najgorzej. Widać że kotka bardzo pilnuje się domu. Co nie zmienia faktu, że wolałabym trzymać ją w domu przez cały czas i mieć kontrolę nad tym, czy jest bezpieczna, a przy okazji uchronić inne zwierzęta przed potencjalnym zagrożeniem. Niestety próbowaliśmy wszystkiego. Natomiast nigdy w życiu nie mogłabym tak, jak ta pani, wypuścić od tak kota rano żeby łaził po okolicy cały dzień i jeszcze mieć pretensje do całego świata, że jak śmie mojego kota nie pilnować. Do teraz mam wyrzuty sumienia, że mój kot jednak wychodzi i prawdopodobnie jakakolwiek krytyka tego procederu jest słuszna. Niemniej przynajmniej próbowałam nauczyć kota innego życia. Co najważniejsze, kotka jest wysterylizowana, więc pewnie dlatego bardziej trzyma się domu. Nie rozumiem natomiast robienia czegoś takiego z premedytacją, dla własnej wygody.

Odpowiedz
Udostępnij