Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Długo wyczekiwany urlop i pierwsza moja historia na portalu, po wielu latach…

Długo wyczekiwany urlop i pierwsza moja historia na portalu, po wielu latach czytania. Dla chcących bez wprowadzenia, zapraszam do drugiego akapitu.

Jestem właśnie z narzeczonym na wycieczce w północnych Włoszech. Organizowałam sama. Wybór miejsca i rezerwacja przez booking.com. Nie wszędzie są oferowane śniadania, więc trochę prowiantu w postaci zupek chińskich, konserw i pieczywa zabraliśmy ze sobą. Główny cel zaoszczędzić pieniądze, ale też czas (aktualnie 25 min pieszo do doliny do sklepu, a potem trzeba z powrotem wczołgać się na górę). Jutro mieliśmy jechać do nowej lokalizacji przy wielkiej górze, obok jeziora Garda. Jazda tam 5h, czteroma środkami komunikacji publicznej.

W planie wjazd na górę, kilka godzin chodzenia, zjazd, zwiedzanie miasteczka. Potem jedna noc i powrót 5h. Pogoda dopisuje, niestety za bardzo. Na jutro zapowiadają 37 stopni Celsjusza. Nie ma szans abym chodziła po górach w takiej temperaturze. Ze smutkiem i bólem portfela anulowaliśmy hotel. Jednak dzień trzeba jakoś zagospodarować. Postawiliśmy na Mediolan. Tam nie byliśmy, na Alpy niskie się już napatrzeliśmy, więc jedziemy się bawić.

I tutaj piekielność się pojawia. Na wstępie na moim bookingu nie mogłam nic zarezerwować, odrzucało na ostatnim etapie potwierdzenia rezerwacji. Pani na infolinii nie była w stanie mi pomóc, sprawdziła tylko, że od ich strony konto nie ma żadnych problemów. Kazała się z bankiem kontaktować. Irytujące, ale do przeżycia. Temat zarzucony, facet odpalił swój booking. Znalazł jakiś prywatny, tani pokój blisko stacji kolejowej i metra -to co nas najbardziej interesowało. Właściciel obiektu napisał na Whatsapp zapytanie kiedy się zjawimy -standard, dał dokładne instrukcje jak dotrzeć - miło, kontakt do angielskojęzycznej osoby, która nam przekaże klucze -fajnie.

I na końcu regulamin. Oprócz standardowych, nie palić, nie imprezować itp: zabrania się jedzenia wieprzowiny, picia alkoholu, chodzenia w butach (nakaz chodzenia w klapkach). Oj zjeżyło mi się wszystko, bo ktoś mi narzuca jakieś obyczaje religijne. Może jeszcze mam burkę założyć? I mnie jeszcze ukamienują bo z facetem bez ślubu będę tam nocować? Czaicie? We Włoszech nie mogę się napić lampki włoskiego wina i zjeść kanapki z włoską szynką!? No dobra, z polską konserwą turystyczną, ale ten sam poziom piekielności.

Byłam, w muzułmańskich krajach, i tam tak prawa nie "gnębiły" mnie jako turystki, jak w wyzwolonym Mediolanie. I rozumiem, że ktoś może nie chcieć czegokolwiek w swoim obiekcie. Ale nie można tak robić, dawać jakiś regulamin po potwierdzeniu rezerwacji i zapłacie, gdzie już nie można rezerwacji anulować. Zadzwoniłam do booking i zgłosiłam problem. Napisali maila do właściciela, że to nie ok. Jutro przed zameldowaniem w obiekcie mam do bookingu jeszcze zadzwonić i dowiedzieć czy jest odpowiedź właściciela obiektu.

I nie chodzi o to, że nie wytrzymam dnia bez wieprzowiny i alko. Chodzi o zasadę. Jak chcą wprowadzać regulamin, niech będzie widoczny na booking. Mam zaplanowany jutro rano posiłek i puszek nie chcę nosić więcej niż muszę. Nie chcę być zmuszana aby iść jeść na ulicę, zamiast spokojnie zjeść na balkonie czy w pokoju (szczególnie, że muszę brać leki rano po posiłku). Nie chcę być ograniczona czyjąś religią, jeżeli nie łamię prawa danego kraju.

Dodatkowa piekielność na deser: jedyny numer na infolinię bookingu (dla gościa, a nie wynajmującego obiekt) znalazłam na brytyjski numer. Co przy godzinnym załatwianiu sprawy trochę kosztowało.

zagranica

by SunAmelia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar gawronek
3 11

Żądania właściciela absurdalne, zastanawia mnie jedno - jak chciał sprawdzić co się dzieje. Bo mówić to sobie może, a egzekwować nie ma jak. Co do chodzenia w butach - jeśli to było prywatne mieszkanie to się trochę jednak nie dziwię. Syf z butów roznosi się niesamowicie po mieszkaniu, pomijam już zniszczoną podłogę. No i nie wiem co ma do zachcianek właściciela Mediolan? Wina władz miasta że dziwak wynajmuje pokoje innym?

Odpowiedz
avatar SunAmelia
-5 13

@gawronek: Mediolana do tego, że jest w europejskim kraju. Jak bym była np. w Kuala Lumpur, Dubaju albo innym mieście, gdzie rządzą muzułmanie, to bym się takich regulacji spodziewała. Z butami to ok, mogę zrozumieć, że nie powinno się w butach chodzić. Ale żądanie chodzenia w klapkach? Pewnie jeszcze ich jakieś wielorazowe, jak u polskich babć. Na samą myśl robi mi się nie dobrze.

Odpowiedz
avatar janhalb
8 10

@gawronek: Właściciel nie zamierzał raczej sprawdzać. Prawdopodobnie daje taki "regulamin", żeby (we własnym przekonaniu) pozostawać w zgodzie z zasadami swojej religii. Trochę na zasadzie: "Ja powiedziałem, jak ma być, a jak oni grzeszą, to już na ich konto idzie" ;-)

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 4

@gawronek: Nie zamierzał. W wielu miejscach jest zakaz spożywania posiłków w pokoju, ale nikt tego nie egzekwuje.

Odpowiedz
avatar Michail
-3 15

Zastanawia mnie jedna rzecz - temperatura na góy za wysoka, ale na miastówkę już ok?

Odpowiedz
avatar Librariana
9 9

@Michail: co w tym dziwnego? Już pomijając wysiłek, który w górach jest nieporównywalnie większy, jak się zmęczysz w mieście, wchodzisz do pierwszej z brzegu kawiarni z klimatyzacją. W górach nie ma opcji schowania się przed upałem.

Odpowiedz
avatar gawronek
8 8

@Michail wut. Po pierwsze - w górach praktycznie nie masz jak się ochronić przed słońcem, poza ubraniem. Po drugie - jak się źle poczujesz w mieście to idziesz do klimatyzowanej kawiarni. W górach - musisz wzywać ratowników górskich. Jest za gorąco w mieście? Wracasz do pokoju, często klimatyzowanego, np taxi. Jest za gorąco w górach? Masz 5 km marsz w dół. O ile dojdziesz. Wymieniać różnic można bez końca.

Odpowiedz
avatar SunAmelia
6 6

@Librariana: @gawronek: Dokładnie jak mówicie. W mieście jest cień, są klimatyzowane lokale i bliskość hotelu. Dodatkowo wszędzie można kupić napój / lody i się schłodzić.

Odpowiedz
avatar Michail
-3 5

@SunAmelia: W górach jest otwarty teren i przyroda pochłaniająca dużą część ciepła. Przed halami i turniami jest regiel dolny i górny gdzie są lasy, barzo bujne w Alpach w tamtym rejonie. W górach są potoki i strumienie, które dodatkowo obniżają temperaturę. W wybetonowanym mieście przy 37C jest ponad 40 stopni i przejście między jedną a drugą kawiarnią z klimatyzacją jest koszmarem. Btw. w górach też są miejsca gdzie można posiedzieć i się kawy napić jak już nam się chodzić nie chce - piwa chłodnego na upał nie polecam.

Odpowiedz
avatar SunAmelia
0 0

@Michail: Cieszę się, że wiesz lepiej jaka roślinność i jakie strumyczki są tam gdzie miałam plan jechać. Nawet schroniska znasz, fajnie .... Ja wiem że wydanie ponad 100 euro na podróż gdzie widoki są piękne, ale gole skały na wysokości 1800m.n.p.m. przy temperaturze 37 stopni skończyło by się dla mnie źle. Wiem jak się czułam chodząc po niższych górach w 35 stopniach. Niektórzy, nie powinni w ogóle wychodzić w tedy z domu.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 10

Jak początkowo zachwyciłam się AirBNB, to coraz durniejsze pomysły właścicieli obiektów mnie z tego wyleczyły. Nie dość że za spanie na cudzej kanapie coraz cześciej płacisz więcej niż za pokój w eleganckim hotelu, to dochodzą ci smaczki jak kamery w pomieszczeniach, wymóg wypucowana całego lokalu i wyprania pościeli przed wyjazdem, mimo i tak już nieproporcjonalnie wysokiej dodatkowej opłaty za sprzątanie, czy różne dziwne zakazy. Plus ryzyko, że ci właściciel w ostatniej chwili odwoła rezerwację, bo trafi mu się ktoś na dłuższy pobyt

Odpowiedz
avatar Italiana666
2 2

@Crannberry: czesto korzystam z Airbnb w roznych krajach i jeszcze nigdy nie widzialam, zeby taki obiekt byl drozszy niz hotel. Wrecz przeciwnie. Tydzien temu bylam w centrum Neapolu w fajnym, czystym mieszkaniu, ktore bylo prawie 2 razy tansze od raczej nieeleganckich hoteli. W Macedonii wlasciciel Airbnb jak poprosilam o zamowienie taksowki, sam zawiozl mnie na dworzec i nie chcial pieniedzy. W Panamie Airbnb bylo ze sniadaniem - wlasciciele mieli swoje kury i kilka krow. Dostalismy swieze jajka i mleko. W Airbnb we Wroclawiu sasiad z kamienicy wniosl mi walizke na 4 pietro:) Moge opowiadac wiecej. I to nie byly jakies luksusowe Airbnb. Decyduje sie zazwyczaj na tanie obiekty, ktore sa zadbane i w odpowiedniej lokalizacji. Nigdy nie widzialam dziwnych wymogow czy przymusu sprzatania po sobie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 6

@Italiana666: może to zależy od kraju, czy ogólnie od charakteru właściciela obiektu. W jednym dostaniesz koszyk powitalny z lokalnymi produktami, a w innym musisz przywieźć własne ręczniki (tak mieliśmy dwa lata temu wynajmując dom w Szwecji, gdzie również pomimo opłaty za sprzątanie, musieliśmy wysprzątać cały dom i wyprać pościel - albo przepadnie 700 € depozytu). Jeden właściciel będzie wychodził z siebie, żeby ci umilić pobyt, a inny narzuci jakieś dziwne zakazy i równie dziwne godziny przyjazdu i wyjazdu. Dublin, Paryż czy Mediolan w czasie targów – dramat cenowy. Nora z rozkładaną kanapą w cenie pokoju w Hiltonie. A nad jeziorem Garda super miejscówka za ułamek ceny hotelu

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 2

@Crannberry: Widzialam Airbnb bez recznikow. Za dodatkowa oplata mozna bylo je dostac. Wlasciciele informuja o tym na stronie. Trzeba czytac to co sie rezerwuje. Jakis czas temu przyjechalam do airbnb o 1 nad ranem. Przy rezerwacji informowalam o tym i jedno airbnb sie nie zgodzilo. Nie mozesz oczekiwac od ludzi, ze o kazdej porze dnia i nocy beda stac pod drzwiami z kluczami, zeby ci otworzyc. Oni tez pracuja, a airbnb to zazwyczaj dodatek do budzetu. To sie wszystko wyjasnia na poczatku. Jesli widzisz dziwne zakazy to po co rezerwujesz? Tez nie rozumiem 700Eur depozytu. Nie zarezerwowalabym czegos takiego. Od kiedy w airnbn sa jakies depozyty? Jak by mnie ktos zmuszal do sprzatania w airbnb, zadzwonilabym na policje i pokazala rachunek za wynajem krotkoterminowy. Przeciez dostajesz rachunek, gdzie jest oplata za sprzatanie. Ponadto na pewno jest cos takiego jak support w airbnb i takie rzeczy sie zglasza. W czasie targow wysokie ceny to norma, ale bez targow nie widze problemu. Z drugiej strony jesli wlasciciele urzadzaja jakies jazdy to dziwne, ze nikt nie pisze negatywnych komentarzy. Moje doswiadczenia dotycza kilku kontynentow i jeszcze nigdy nie mialam zadnych problemow.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Italiana666: Wynajmuje pokoj na bazie Airbnb i z tego powodu dołaczyłam do grupy Airbnb w UK. Jest tak jak pisze Cranberry, ceny w Anglii zaczynaja przypominac ceny luksusowych hoteli a oczekiwania gospodarzy siegaja sufitu. Sama przestalam korzystac z Airbnb w UK po tym jak dostalam komentarz, że jestem dziwna i wycofana społecznie bo odmowilam siedzenia przy kominku z wlascicielka domu.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 6

@Italiana666: ja mam doświadczenia i takie, i takie. Czasami o niektórych sprawach właściciel poinformuję cię dopiero po dokonaniu rezerwacji (czasami dopiero na miejscu), albo niektóre rzeczy zmieni w międzyczasie, np zainstaluje kamery albo zmieni godziny check-in i outu. Owszem, nikt nie oczekuję od prywatnego właściciela, że cały dzień będzie ślęczeć przez drzwiach, Ale checkin wyłącznie o 15, kiedy gościowi dopiero o 17 przylatuje samolot, albo checkout od 10, kiedy gość musi wcześniej wyjść, żeby zdążyć na samolot powrotny, są przesadą. jak się nie ma warunków, to się nie przyjmuje gości. trudno oczekiwać, żeby linie lotnicze zmieniały grafik lotów pod widzimisię właściciela obiektu. Ostatnio (z jakieś pół roku temu) szukaliśmy noclegów w Dublinie. W pasującym nam terminie (przy rezerwacji z półrocznym wyprzedzeniem) nie udało się znaleźć ani jednego lokalu, gdzie trzydniowy pobyt kosztowałby mniej niż 600 €, A jednocześnie lokal nie był kompletną meliną, natomiast całkiem niezły hotel udało się znaleźć bez najmniejszego problemu, za mniejsze pieniądze i w ścisłym centrum

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 2

@Crannberry: jakos mi sie nie chce wierzyc z tym check in i out oraz zmieniane zasad po przyjezdzie. Predzej czy pozzniej tacy ludzie nie mieliby klientow. Przy takich historiach przypomina mi sie kolezanka z pracy, ktora zawsze byla przez wszystkich w jej mniemaniu zle traktowana. Prace z tego wiem tez co chwile zmienia, ale wszyscy dookola sa winni tylko nie ona.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 5

@Italiana666: nigdzie nie powiedziałam, żebym osobiście czuła się przez kogoś źle traktowana, więc nie dopisuj mi proszę nic do życiorysu. Po prostu wynajmując od prywatnych osób, trafiasz na różnych ludzi. Jedni są super fajnie, inni mają zasady z kosmosu. I tyle

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 4

@Crannberry: nie dopisuje ci nic do zyciorysu. Tylko biorac pod uwage liczbe dziwnych historii z twoim udzialem nasuwa mi sie jedna mysl: 'jak cos sie dzieje raz, to jest przypadek. Jak sie powtarza to jest wybor. Tudziez dorabiasz sobie to co chcesz widziec. Czasami trzeba poszukac winy w sobie zamiast zrzucac wszystko na innych ludzi.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 4

@Crannberry: Moje pierwsze, i ostatnie, doświadczenie było koszmarne. Nie mogę opowiedzieć, bo to charakterystyczna historia, ale zrobiło mi to taką traumę, że jeśli kiedykolwiek znowu się zdecyduję na skorzystanie z airbnb, to tylko w dużym, polskim mieście. W Polsce przynajmniej się dogadam (na przykład z policją...) i zawsze coś znajdę na szybko w swoim budżecie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 4

@Italiana666: wiesz, ja zawsze trafiałam na super właścicieli mieszkań, które wynajmowałam długoterminowo. W trzech krajach, w których mieszkałam, zero problemów. Wręcz wychodzili z siebie, żeby mi się przyjemniej mieszkało. Czy na tej samej zasadzie powinnam kwestionować wypowiedź każdej osoby, która trafi na wynajmującego-upierdliwca? I tak, już lecę „szukać winy w sobie”, bo mi samolot odlatuje o innej porze niż się hostowi uwidziało (z czym nie było problemu w momencie rezerwacji) albo host ma focha, że chcemy z szefem 2 osobne sypialnie, tak jak było uzgodnione, a nie jedną wspólną

Odpowiedz
avatar SunAmelia
0 0

@Crannberry: ja zawsze sprawdzam Airbnb jak patrzę na booking. Niestety, tak jak piszesz często są droższe niż hotele na bookingu. Pewnie ma to związek z tym, że dość późno mam potwierdzone plany i wszystkie najlepsze oferty już pozbierane. Ostatnio udało mi się coś fajnego dorwać w 2015 XD. Teraz booking wypełnia lukę właśnie takimi prywatnymi pokojami. Ogólnie jestem za. Tylko nie na takiej zasadzie jak w historii.

Odpowiedz
avatar Italiana666
-1 5

@Crannberry: mi nie chodzi tylko o airbnb. Chodzi o wszystkie twoje historie: z praca, znajomymi czy nawet ta ostatnia o makaronach. To jest podejrzane, ze jedna osoba ciagle ma jakies problemy. Osobiscie zanalam kilka osob w przeszlosci tego typu, ale one same sie o problemy prosily lub doprowadzaly do dziwnych syuacji swoimi decyzjami. Jeszcze dodatkowo swoimi zachowaniami utrudnialy prace, poniewaz jak ksiezniczka zrobila cos zle w pracy i jak ktos jej zwrocil uwage to zaczynala plakac na zawolanie.Dobrze, ze z takimi ludzmi juz nie mam kontaktu.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 5

@Italiana666: dyskusja jest na temat airbnb. Może mamy różne doświadczenia, bo ty korzystalas poza sezonem, z dała od typowo turystycznych szlaków, a ja głównie podczas targów i fashion weeków, gdzie człowiek desperacko próbuje znaleźć jakikolwiek nocleg, a gospodarze robią co chcą, bo wiedzą, że mogą. Jeżdżąc prywatnie w mniej uczęszczane miejsca, miałam dobre doświadczenia. I to jest jedyne, co próbowałam powiedzieć. Że bywa różnie. Co zresztą potwierdziły 3 inne osoby w tym wątku. Więc nie twórz sobie chochoła i się nie nakręcaj, bo nie ma o co. A urządzenie sobie wycieczek personalnych i wmawianie komuś nieistniejących konfliktów jest bardzo brzydkim zachowaniem

Odpowiedz
avatar i16
1 5

@Italiana666: wreszcie ktoś poza mną zauważył, że wszystkie historie Crannberry są pisane na jedno kopyto: ktoś był fajny, a nagle, niespodziewanie i bez powodu, pokazał zupełnie inne oblicze.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 6

@i16: @i16: Dokladnie. Te historie sa podejrzane. Moze byc, ze Crannberry w zyciu zachowuje sie jak male, naiwne dziecko i dlatego popada w dziwne sytuacje. Samo placenie kaucji za airbnb w wysokosci 700 eur oraz usluzne sprzatanie czyjegos mieszkania nie daje dobrego swiadectwa. Ta ostatnia historia o niemieckiej literze w nazwisku na bilecie ß zamiast ss czy na odwrot troche nieprawdopodobna. Linie lotnicze akceptuja do 3 blednych liter w nazwisku. Sama przez to przechodzilam, poniewaz kolezanka zarezerwowala mi bilet z literowka w nazwisku i do tego z bledna data urodzenia. Nikt nic nie powiedzial. Zreszta czesto na dokumetnach typu bilety nie ma mozliwosci wpisania ß, poniewaz to jest niemiecka litera i pracownicy lotniska sa zobowiazani miec tego swiadomosc.

Odpowiedz
avatar Tashkent
1 1

@Italiana666:Zdarzyło mi się kilka razy, sama cena atrakcyjna, ale po dodaniu pozostałych kosztów (np.: sprzątanie) już nie. Booking jest naprawdę w porządku, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, jak szybko i profesjonalnie działają, gdy coś jest nie tak.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@Italiana666: Z wymogiem kaucji spotkałam się kilkakrotnie, a ponieważ była to oficjalna część rezerwacji przez portal, potraktowałam to tak samo jak kaucję przy wypożyczeniu samochodu. Po prostu jest i już. Wracając do historii lotnisku, sama lata temu pracowałam w liniach lotniczych, zasady z literówkami w nazwiskach znam, dlatego opisując sytuację byłam w stanie bez problemu stwierdzić, po czyjej stronie leżała racja. Tylko zasady zasadami, a w obsłudze pasażera, tak jak w każdej innej obsłudze klienta, czasami zdarzy się debil - niedouczony, nadgorliwy albo jedno i drugie. Duńczyk, który nie odróżnia ß od B, angielka na lotnisku w Manchesterze, która wykłóca się że Polska nie należy do UE czy Niemka w Baden-Baden, upierająca się, że Poland i Polen to dwa różne kraje. I taki ci będzie utrudniał podróż - swoich racji oczywiście dojdziesz, ale ci przy tym krwi napsuje

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

@Tashkent: przeciez dodatkowe koszty sa widoczne. Sprawdzam booking i jeszcze nigdy nie znalazlam niczego taniej od airbnb. Jakby booking byl tanszy, to tam bym rezerwowala. Ostatnio mialam fajne i zadbane airbnb w centrum Neapolu. 20 minut na nogach do centrum historycznego, 3 minuty do stacji metra. Hotele w podobnej cenie i standardzie byly odddalone o 20 km od Neapolu.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 7

Czy w jego domu bedziesz spac bez slubu - religijnie nie jego sprawa, jezeli jest muzulmaninem. Religia nie nakazuje mu zabraniac tego innym (zanim sie zacznie zwyczajowe tutaj pieklo - tak, wiem, zabraniaja i zabranianie egzekwuja, ale to nie religia im nakazuje, tylko religia sie zaslaniaja. Podobnie jak katolicy - nie ma w katolicyzmie nakazu krytykowania ludzi za brak slubu koscielnego, a sprobujcie tego w malym miasteczki). Natomiast muzulmanin nie moze miec w swoim domu wieprzowiny, nie moze i juz, niewazne, kto ja je. Religia mu tego zabrania. Kapciom i alkoholowi sie nie dziwie, wcale niezaleznie od religii. Niektorzy maja czyste buty i wypijaja lampke wina do kolacji, inni laza po cudzym domu w zabloconych buciorach, bo to przeciez nie jego i nie on sprzata i zalewaja ryj do nieprzytomnosci, przy okazji robiac pijacka burde. Trudno sie domyslic, ktore zadziala w tym przypadku, lepiej zabronic calkiem i slusznie.

Odpowiedz
avatar Kalart
-4 10

@Samoyed Mylisz się, przynajmniej w kwestii katolicyzmu. Zapoznaj się z grzechani cudzymi. Oczywiście, jest ku temu więcej przesłanek, w tym słowa Chrystusa, ale lista grzechów cudzych jest dosyć jednoznaczna. Wątpię, by islam był łagodniejszy, nawet w teorii. Ale nie znam ich teologii.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 8

@Kalart: I w grzechach jest slub koscielny? I w Koranie tez slubu nie ma. Jest zona, w obu przypadkach, ale juz dawno jezykoznawcy dowiedli, ze zona tu jest po prostu kobieta przynalezaca. Kosciola i mullow czy innych bandyckich religijnych urzednikow nie ma rowniez w obu pismach. Natomiast katolicy i muzulmanie maja to do siebie, ze faktycznie cudze grzechy im dobrze wychodza. Wlasne... no coz, nieco gorzej. Prawdziwie wierni, w obu religiach, po prostu wiedza co jest wlasciwym grzechem, a co tylko wpieprzaniem sie w cudze zycie z czystej nienawisci, niecheci i zlosci do swiata. Wieprzowina - grzech, zycie bez slubu - sprawa wewnetrzna.

Odpowiedz
avatar Kalart
-2 6

@Samoyed: Tak, wspólne mieszkanie bez ślubu może być traktowane jako grzech. O kwalifikacji czynu decyduje ksiądz-spowiednik, po zapoznaniu się z powodami takiego wyboru. Wynika to z kilku powodów, takich jak moralny obowiązek unikania pokus oraz sianie publicznego zgorszenia. Nie ma znaczenia Twoja opinia o katolicyzmie. Jeśli piszesz o zasadach tej religii, nie ma znaczenia co o nich myślisz. Faktem jest, że takie zasady istnieją.

Odpowiedz
avatar Crannberry
-1 5

@Kalart: nie chodzi o wspólne mieszkanie, tylko uprawianie seksu. Jeśli mieszkacie ze sobą jako „biały związek”, nie ma grzechu. Ksiądz tez mieszka pod jednym dachem z gosposią

Odpowiedz
avatar Kalart
-2 6

@Crannberry: Nie masz racji. Chodzi też o wspólne mieszkanie. Naprawdę zachęcam wszystkich, by nie wypowiadali się na tematy, na które nie mają pojęcia. Zwłaszcza bez sprawdzenia informacji. Z tych samych powodów KK rekomenduje by zatrudniać bez zamieszkania gosposi na plebani, a jeśli trzeba - to zatrudnianie starszych gosposi.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 4

@Kalart: Moze ten gosc wierzyl w boga, a nie w kleche dowolnego wyznania? Normalnie, nie wiem czy sie smiac czy plakac, jak taki ktos jak ty, widac, ze przynajmniej pismienny, daje sie oceniac jakiemus katabasowi. I nie ma dla niego znaczenia slowo boze, wazne jest slowo proboszcza. Bo skoro bogu to nie przeszkadzalo, bo nie napisal tego w swojej ksiazce, to dlaczego jakis katabas ma prawo zmiany tego? I caly czas zapominam, ze 99% ma zerowe pojecia o tej waszej swietej ksiazeczce...

Odpowiedz
avatar Kalart
3 5

@Samoyed: Skąd myśl, że jestem katolikiem? Nic nie pisałem o własnych przekonaniach, tylko o zasadach Kościoła Katolickiego. To nie jest żadna sekretna wiedza, każdy może zapoznać się z Katechizmem czy innymi kanałami przekazywania nauk KK.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-5 5

@Kalart: Ktos, kto sie interesuje zasadami kosciola, a nie jest katolikiem, nie znajac przy okazji pisma swietego ma powazny problem. Ale w sumie co mnie to obchodzi? A po co mi w sumie opowiadasz o nauce kosciola? Co to ma wspolnego z ta ksenofobiczna opowiescia?

Odpowiedz
avatar Kalart
3 3

@Samoyed: Prostuję błędną informację. To, że nie znam pisma świętego to twoja opinia, przy czym twoja opinia mnie nie interesuje. Erystyczne insynuacje czym bardziej. Jeśli zaś jesteśmy przy znajomości pism, to wiedz że jak najbardziej są w nim fragmenty o duchownych, a także o sianiu zgorszenia i traktowania osób, które tak czynią.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 5

@Samoyed: "Ktos, kto sie interesuje zasadami kosciola, a nie jest katolikiem, nie znajac przy okazji pisma swietego ma powazny problem." Chyba sobie kpisz. Ludzie mogą się interesować najróżniejszymi rzeczami. Jeśli czytanie o różnych rzeczach jest według ciebie problematyczne, to raczej z tobą jest coś nie tak, a nie z Kalart.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 8

@Kalart: to nie jest mój wymysł, tylko informacja, którą usłyszałam od kilku księży kościoła katolickiego. Grzechem nie jest samo mieszkanie, bo mieszkać sobie może również brat z siostrą, czy współlokatorzy. Grzechem jest seks pozamałżeński, a sam fakt przebywania pod jednym dachem nie jest z nim tożsamy

Odpowiedz
avatar SunAmelia
3 3

@Samoyed: I ok, właściciel ma prawo nie chcieć aby cośtam robić na jego posiadłości. Ale chodzi mi o to, że regulamin podaje, gdy ja już nie mogę odwołać rezerwacji. To tak jak bym ją wynajmowała pokój na bookingu a potem kazała każdemu na wejściu zjeść pajdę chleba z smalcem i ogórkiem oraz popić czysta wódka. Tylko dlatego z sobie znanych powodów. Jak jest w regulaminie mogę wiedzieć, że nie pasuje mi taki układ.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 2

@Crannberry: Szczerze to księża naprawdę nie są w tej kwestii zgodni. Sama słyszałam różne opinie. Dla mnie samo mieszkanie=grzech to idiotyczne podejście, ale nie zmienia to faktu, że niektórzy księża naprawdę tak mówią (i weź tu człowieku bądź mądry).

Odpowiedz
avatar Crannberry
-2 4

@Ohboy: oczywiście, że się nie zgadzają. Co innego powie ci wykształcony Jezuita z dużego miasta, a co innego wiejski proboszcz na Podkarpaciu. Kiedy brałam ślub kościelny z moim byłym, byliśmy już kilka miesięcy po cywilnym i po dwóch latach wspólnego mieszkania. Protokół spisywaliśmy u dominikanów w Dublinie (polska misja) I wtedy chyba też Odbyliśmy pierwszą spowiedź - zakonnik powiedział nam, że nie będzie od nas wymagał żeby się jedno wyprowadziło, bo to bez sensu, żebyśmy się tylko spróbowali wstrzymać od bzykania aż do ślubu (miesiąc chyba). Drugą spowiedź odbyliśmy w Polsce, albo u franciszkanów albo jezuitów (nie pamietam) I wtedy właśnie usłyszeliśmy, że z samego mieszkania nie musimy się nawet spowiadać, bo jeśli nie ma kontaktów seksualnych, to to nie grzech. Kilka lat później żenił się mój kuzyn, zamieszkały z dziewczyną w Luksemburgu. I zamiast załatwić papiery przez polską misję w Luksemburgu, to cioły pojechały do proboszcza w jej rodzinnej wiosce pod Kielcami. Efekt był taki, że u tego samego księdza on rozgrzeszenie dostał, a ona nie I żeby nie narażać się na komentarze rodziny, na ślubie przyjmowała „świętokradczo” komunię

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 sierpnia 2022 o 1:59

avatar Ohboy
-1 3

@Crannberry: Ja bym nawet chciała, żeby to było takie proste. Niestety jeśli spotykam księży, to tylko w dużych miastach, niby wykształconych, i to oni takie rzeczy mówią. W temacie spowiedzi, ale nie mieszkania bez ślubu - w moim (dużym) mieście jest ksiądz, który nie da kobiecie rozgrzeszenia, jeśli ta nie sypia z mężem. Nieważne, jaki jest ku temu powód, według niego jest to obowiązek i żona powinna się przymuszać. Znajoma, żona alkoholika i przemocowca, nie dostała przez to rozgrzeszenia u niego. Inny spowiednik już jej tego rozgrzeszenia udzielił. Tego samego dnia.

Odpowiedz
avatar aienma
1 1

@Crannberry: Jest coś takiego jak grzech zgorszenia. I mieszkanie bez ślubu pod niego podchodzi. Bo sąsiad zobaczy, że pani z panem mieszkają razem i od razu założy, że ten seks uprawiają. I jeszcze pomyśli, że tak można! Dlatego jak bierzesz ślub z osobą, z którą mieszkasz masz tylko jedną spowiedź dzień przed ślubem, zamiast obowiązkowych dwóch.

Odpowiedz
avatar katem
0 0

@Kalart: Dygresja mała, bo mnie zaskoczyłeś/aś. Długo żyję i wychowana zostałam w katolicyzmie, ale nie wiedziałam, że przyjmując parę bez ślubu w domu na nocleg i dając im jeden pokój to ja popełniam grzech . :D

Odpowiedz
avatar Nnamani
-3 13

Po co ta histeria? "Może jeszcze mam burkę założyć? I mnie jeszcze ukamienują bo z facetem bez ślubu będę tam nocować?" - no nie, bo nie było nic w regulaminie takiego, więc po co to pisać? Żeby wyolbrzymić problem, że było z pieprzem? "Byłam, w muzułmańskich krajach, i tam tak prawa nie "gnębiły" mnie jako turystki, jak w wyzwolonym Mediolanie" - jeden koleś nie napisał regulaminu w ofercie. Nikt Cię nie gnębi, Mediolan nic do tego nie ma, dziwni ludzie są wszędzie.

Odpowiedz
avatar SunAmelia
2 6

@Nnamani: Mediolan nie ma nic do tego. Który fragment tak wskazuje, bo może coś źle napisałam. Tak bym napisała: w wyzwolonym Londynie, Warszawie czy Nowym Jorku. W kraju muzułmańskim jak najbardziej bym się spodziewała, że u kogoś nie mogę zjeść czy nawet wnieść wieprzowiny czy napić się alkoholu. Choć w Malezji i jadłam wieprzowinę i piłam alkohol (jako przykład bardziej liberalnego kraju muzułmańskiego) Zmuszanie mnie do przestrzegania jakichś religijnych zasad bez uprzedniego powiadomienia i bez możliwości wycofania,to gnębienie. Jak ktoś może nagle powiedzieć mi, że nie mam prawa zjeść kanapki z szynką, choć mam tę kanapę z szynką przy sobie? Tylko bo ktoś ma widzimisię. To gnębienie i nie zgadzam się na to. Jak ludzie będą na takie akcje pozwalać to dojdzie do gorszych sytuacji.

Odpowiedz
avatar SunAmelia
3 5

@Nnamani: ok już widzę który fragment. Chodzi mi w nim nie o prawo kraju, w którym jestem a prawo muzułmańskie. Jadąc gdzieś dostosowuje się do prawa obowiązującego w danym kraju. Sama tam jadę więc się na to decyduje. To nie jest zmuszanie mnie do niczego. A ktoś dający sobie jakiś regulamin z dupy, już po podpisaniu umowy to jest nie halo. I o to w historii chodzi. Pierwszy raz z czymś takim się spotkałam w Mediolanie. Ale mogłoby się zdarzyć gdziekolwiek.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
-5 9

"miło, kontakt do angielsko języcznej osoby, która nam przekaże klucze -fajnie. I na końcu regulamin... Oprócz standardowych, nie palić, nie imprezować itp: zabrania się jedzenia wieprzowiny, picia alkoholu, chodzenia w butach (nakaz chodzenia w klapkach). Oj zjerzylo mi się wszystko" - to leź spać pod mostem, a nie się w sieci żalisz. Jego własność, jego zasady. Ja nie przyjmuję kociarzy na ten przykład :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2022 o 23:40

avatar SunAmelia
7 11

@Windowlicker: to niech zwróci kasę. Mi nie chodzi o jego zasady. Nawet się dostosowałam. Chodzi o regulamin podany "po zawarciu umowy". Jakbym znała warunki przed zawarciem umowy to bym poszukała czegoś innego. Mam umowę z booking. I na booking zgłosiłam problem. Tam są określone wymagania właściciela. Jest zakaz zwierząt, zakaz palenia, zakaz imprez. Jeżeli chce właściciel obiektu dalsze zakazy ok. Niech podaje i każdy będzie mógł się zdecydować czy mi pasują czy nie. Jestem na tyle wyrozumiała, że nie zjem tego śniadania w pokoju. Wieczorem też nie napije się winka z narzeczonym w zaciszu pokoju. Ale teraz to moja decyzja, a nie czyjś nakaz (po wymianie maili z bookingiem właściciel wycofał się z tych punktów i wrócił do tych podanych przy rezerwacji). I ten tekst o żaleniu. Nie żale się, a opowiadam. Od tego jest ta strona. Spieklilam się na takie podejście właściciela obiektu. Załatwiłam sprawę z podmiotem, z którym mamy umowę. A post wywołał kilka fajnych dyskusji.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
2 2

Booking ostatnio faktycznie głupio coś działa. Rezerwowałem domek, podałem wszystko co trzeba, płatność miała pójść z karty. Nie poszła, rezerwacja została odwołana przez Booking, rzekomo z powodu braku środków, co bzdurą totalną było, bo środku były, a kwota niezbyt wysoka. Właściciel obiektu też zaskoczony, sądził że ja odwołałem. W końcu udało się załatwić sprawę z właścicielem, szybki przelew, potwierdzenie rezerwacji, miły pobyt. Co było przyczyną takiego postępowania Bookingu nie wiem, nie wnikałem.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
3 3

Masz rację - niech sobie właściciel podaje wymogi jakie chce, ale informuje o nich przed zapłatą. Swoją drogą wymogi absurdalne. Przyznam szczerze, że minęła mi ekscytacja z wynajmowania mieszkań typu airnbn. Na początku to była fajna opcja żeby gdzieś wyjechać i nie przepłacać za nocleg. Ale teraz stawki są porównywalne, masa opłat dodatkowych, z których moja ulubiona jest opłata za sprzątanie, gdzie potem w regulaminie i tak każa ci się facto wysprzątać całe mieszkanie, bo jak nie to przepadnie kaucja. Ok, można i tak, ale dlaczego mam jednocześnie płacić opłatę za sprzątanie?! W Airbnb zdarzyło mi się również mieć kilkukrotnie odwoływane rezerwacje. Mało komfortowa sytuacja.

Odpowiedz
avatar Tashkent
1 1

Numer polski do booking.com to: +48 22 3060855

Odpowiedz
avatar SunAmelia
0 0

@Tashkent: dzięki, zapiszę sobie bo często z ich usług korzystam

Odpowiedz
avatar johnyq
0 0

targać do Włoch pieczywo, mielonkę i zupki chińskie… bez komentarza

Odpowiedz
avatar SunAmelia
0 0

@johnyq: a jednak jest komentarz ;). W pobliżu gdzie byliśmy nie było sklepów. W polskie góry też braliśmy wyżywienie. Więc w czym problem? Że kupiłam w polskim sklepie a nie Włoskim? Byłam na lokalnej kolacji, pojadlam, ale nie zamierzalam jeść codziennie w restauracji. Szczególnie po dniu chodzenia po górach, potem pływaniu w jeziorze nie czułam się dobrze siedzieć w restauracji z "białymi obrusami". Jednak fajnie było się już wdrapać do swojej "gospody", wziąć prysznic, siąść na tarasie i zjeść turystyczna, popijając lokalnym winem. Każdy ma wczasy jak lubi. Poza tym , włoskie jedzenie nie do końca nam w tym rejonie pasowało. Słodkie śniadania (w sumie bułki zawsze wczorajsze bo dostawę z sklepu mieli już po śniadaniu), mięsa słone :/. Jak na dworcu kupiłam bagietkę z jakąś wędlina na śniadanie to potem musiałam wypić pół butelki wody aby smak soli z języka zmyć. Więc teraz słucham, czemu nie mam jeść jak lubię, nie tracąc min godziny aby dojść i wrócić do sklepu / restauracji (oczywiście droga z dużym nachyłem).

Odpowiedz
Udostępnij