Podczas przeglądania fejsa zauważyłam kilka artykułów odnośnie zwierząt. Przyznaję, obecnie boję się dużych psów luzem, a jeśli jakiś jest na tyle słodki, zaczepia mnie sam i chciałabym go pogłaskać to zawsze pytam właściciela czy mogę i czy ewentualnie czegoś nie lubi by go nie zirytować.
Dzieciakiem będąc miałam na jednym podwórku sąsiada, który miał Rotwailera (jak źle napisałam to wybaczcie) i nieduży ogródek w którym psi potwór siedział.
Wielokrotnie pies przeskakiwał przez płotek i atakował bawiące się dzieci. Na szczęście od ogródka do naszego placyku było na tyle daleko, że w sumie zawsze udawało się nam wskoczyć na tyle wysoko by być bezpiecznymi bądź uciec do klatki. Po kilku takich incydentach potwór miał założony kaganiec jak siedział w ogródku. Jednak i tak musiało się w końcu trafić. Nie wiem kiedy, nie wiem jak potwór przeskoczył przez płotek i rzucił mi się prosto na plecy, bezpośrednio do karku. Chwała, że miał ten kaganiec.
Drugą sytuację miałam niedawno. Wychodzę z klatki i idzie sobie (P)aniusia z jakimś kundlem który od razu podlatuje i obnaża zęby.
Ja - zabierze go pani.
P - wola go i pies odchodzi
Ruszam do samochodu a pies znowu zęby i cały nastroszony. Znowu proszę by go zabrała, pies już tym razem nic.
Ja - rusz kobieto ten tyłek i zapnij tego psa na smycz bo sprzedam kopniaka najpierw jemu, a potem Tobie byś rozum znalazła.
Da się? Da.
Nienawidzę psów chodzących bez smyczy, gadania że nie zaatakuje. To TYLKO zwierzę, które różnie może zareagować na różne bodźce.
Chociażby psu sąsiada załącza się mały agresor jak ktoś ma szczotkę do zamiatania w rękach.
Psy
Piekielne. Ale pisane chyba po pijaku.
Odpowiedz@digi51: Najlepszy kawałek... "Dzieciakiem będąc na jednym podwórku był człowiek, który miał Rotwaillera, nieduży ogródek w którym potwór siedział." Czyli, na jakimś podwórku, wraz ze swym rottweilerem, przebywał człowiek, który był jeszcze dzieckiem. Miał on nieopodal ogródek, w którym - dodatkowo - przetrzymywał jakiegoś potwora.
Odpowiedz@Armagedon: Ja czytałem już wersję poprawioną, a i tak wygląda, jakby była napisana po pijaku:)
OdpowiedzJak byłem dzieckiem to miałem takie pole przy bloku - chodziło się tam w ramach spacerów. Raz ktoś sobie tam psa puścił żeby pobiegał. Pies mnie zobaczył i zaczął gonić. Jak to małe dziecko - zacząłem uciekać w stronę bloku. Efekt? Skręcona kostka na dziurze :) Skopane wakacje bo jakiś cwok musiał puścić psa samopas.
OdpowiedzDobrze zrozumiałem? Człowiek-ogródek w dzieciństwie miał Rotwailera?
Odpowiedz@mg1987: Ja to zrozumiałem tak. Był sobie człowiek-dziecko, który miał ogródek-rottweilera i w tym ogródku mieszkał potwór.
Odpowiedz@mg1987 poprawiłam i mam nadzieję, że już Tobie i innym którzy zwrócili uwagę na stylistyke, a nie piekielnosc sama w sobie ulżyło :)
OdpowiedzDuże psy biegające luzem bez kagańców (a nawet w kagańcach metalowych, które łatwo spadają, lub ranią) zawsze wzbudzają niepokój, nawet u ludzi, którzy generalnie psów się nie boją. Bo duży pies - dużą krzywdę może zrobić, jak zechce. Czy zechce - tego nie wie nikt. Nawet właściciel. Z drugiej strony - pies w kagańcu od razu wzbudza podejrzenia, że "gryzie" i dlatego jest w kagańcu. Toteż uważam, że psy dużych/niebezpiecznych ras jednak powinny chodzić na smyczach. Co prawda, jest to uciążliwe zarówno dla psa, jak i właściciela, ale daje minimum bezpieczeństwa.
Odpowiedz@Armagedon: Każdy pies, niezależnie od wielkości może ugryźć, więc powinno się czuć respekt nawet przed byle "dupelkiem". Oczywiście kwestia możliwych szkód w zależności od wielkości jest wiadoma. Z doświadczenia wiem, że im mniejszy pies ty większe prawdopodobieństwo ataku, bo albo właściciele puszczają małe pieski na samopas, najczęściej rezygnują z nawet próby szkolenia, albo obcy sami pchają łapy do głaskania bez pytania nikogo o zgodę i pies może poczuć się zagrożony. A wszystko to pod hasłem "taki mały piesek nikomu nic nie zrobi".
Odpowiedz@Armagedon z drugiej strony we własnym ogródku nikt nie trzyma psa przywiązanego, choć tutaj chyba powinien że względu na to że przeskakiwał bez problemu.
Odpowiedz@xMiuSx: No powinien. Ale właściciel widocznie uznał, że kaganiec wystarczy. W sumie - szkoda psa. Albo wiecznie kaganiec na pysku, albo buda i łańcuch. Wujowa alternatywa.
OdpowiedzDuże psy mają tę zaletę że w większości są dobrze zsocjalizowane, często po szkoleniu. Natomiast małe... Traktowane są jak zabaweczki. Nie zliczę ile razy taki mały szczekacz podbiegał i zaczepiał moją Ciri - a ona ma generalnie w głębokim poważaniu bo to ani się z tym pobawić ani nic. Ale te maluchy zazwyczaj nie mają smyczy a często nawet obroży. I co z tego, że ja swoją odwołam jak tamte mają gdzieś pana i jego komendy?
OdpowiedzTo lata temu szedłem polną drogą, za płotem szczekały dwa mieszańce rottwailerów. Płot był lichy, co psy wykorzystały. Ja torbę w rękę i przed siebie żeby miały jakąś przeszkodę, i powoli wycofuję się do głównej drogi. Z pomocą przyszedł mi jeden z sąsiadów, który cisnał belką w ich kierunku. Wtedy odpuściły. "Nienawidzę psów chodzących bez smyczy"- pies niczemu winien, to właściciel powinien o to zadbać. Jak słyszę "nie gryzie", "on chce tylko się bawić" to już wiem, że ta osoba nie ma pojęcia o psach. Jeśli jestem z psem na otwartym terenie, gdzie nikogo nie ma i mam czas na spostrzeżenie kogoś i założenie psu smyczy to ok. W innych przypadkach- smycz.
Odpowiedz"który miał Rotwailera (jak źle napisałam to wybaczcie)" Anno Domini 2022, karyńska dalej nie ogarnęły sprawdzania pisowni.
Odpowiedz