Ludziom zdarza się zmieniać poglądy w skutek różnych, czasem nawet bardzo bolesnych doświadczeń. Ale do rzeczy.
W związku ze swoimi problemami zdrowotnymi miałem przeprowadzaną operację we Wrocławiu w szpitalu na Kamieńskiego. Miało to miejsce wczoraj, w środę około 9.
Około 15 odzyskałem przytomność z powrotem na oddziale chirurgii ogólnej. Ponieważ po kilku minutach zachciało mi się za potrzebą poprosiłem pielęgniarkę, która akurat była obecna na sali o tzw. kaczkę.
Dowiedziałem się że zaraz przyniesie ale nic takiego się nie stało. 30 minut później pojawiła się na szczęście inna pielęgniarka, której powtórzyłem swoją prośbę.
Mimo zapewnienia że oczywiście zaraz dostanę nic takiego się nie stało. Po 60 minutach miałem już ostatni wybór.
Leję w łóżko albo 1.5h po wybudzeniu z operacji i zawrotami głowy próbuję się doczłapać do toalety. To że ktoś nie dba o moją godność nie znaczy że ja sam nie mogę. Wybrałem opcję nr 2 i na szczęście jakoś udało się przeprowadzić tę akcję.
Później o 18:00 czułem naprawdę mocny ból, dodatkowo zobaczyłem że w sali ktoś zostawił otwarte okno zaraz obok mojego łóżka, na którym leżałem półnagi po operacji a temperatura była coraz niższa (13 stopni w nocy miało być), więc użyłem dzwonka żeby kogoś wezwać.
Pielęgniarka pojawiła się o godzinie 19:40 (ponad półtora godziny później). Zapytałem o coś przeciwbólowego ponieważ naprawdę mocno boli. Powiedziała, że ją to nie obchodzi i przeznaczony mi zestaw leków będzie przygotowany zgodnie z planem i wybiegła zanim miałem szansę wspomnieć o oknie.
Okno zamknąłem sam około północy kiedy zebrałem dość sił żeby wstać ponownie z łóżka. Nigdy w całym moim życiu nie spotkałem się z takim brakiem życzliwości, zrozumienia czy empatii jak tutaj. Z traktowaniem ludzi nie jak ludzi a zwykłych śmieci.
A o co chodziło ze zmianą poglądów, o której napisałem na samym początku? Zawsze wspierałem i byłem całym sercem za pielęgniarkami i ich strajkami i żądaniami płacowymi bo sądziłem że mają ciężką pracę, gdzie stawką jest zdrowie ludzi. Jak bardzo się myliłem i jak bardzo byłem naiwny.
Musiałem się o tym przekonać w umieralni na Kamieńskiego we Wrocławiu.
Wrocław szpital na Kamieńskiego
W sumie jedno z drugim jest powiązane. mało zarabiają, wiec empatyczne pielęgniarki idą do prywatnych. zostają te, których z powodu np. charakteru tam nie wzięli. Ponadto inaczej podchodzi człowiek do pracy, kiedy zarabia minimum a ma ciężką prace, a kiedy zarabia blisko średniej. Jak długo po otrzymywaniu za ciężką prace minimalnego wynagrodzenia zacząłbyś pracować strajkiem Włoskim?
Odpowiedz@livanir: Trochę dziwny wniosek, że empatyczne pielęgniarki idą do prywatnych klinik xD Prędzej prywatne są milsze, bo im więcej płacą i góra tego od nich wymaga. Jak ktoś jest naprawdę empatyczny, to jest taki niezależnie od zapłaty (moje doświadczenia z pielęgniarkami na NFZ są na razie pozytywne). Natomiast większość pielęgniarek jest po prostu starsza i albo się wypaliły, albo to taki mechanizm obronny. A strajk włoski nie oznacza chamstwa.
Odpowiedz@Ohboy: Niekoniecznie. Ja jestem empatyczna i miła, a jednak widzę różnice jak zalezy mi na kliencie w jednej pracy(obie były w Call Center Banku), gdzie nas zajeżdżali za najniższą i jaką była umowa o prace na pełen etat, a tam gdzie lepiej płacili i umowa o prace to był standard (a mogłabym być spokojnie mniej proklincka).
Odpowiedz@livanir: Chamskie call center łatwiej przeżyć. Dosłownie.
Odpowiedz@livanir: pie8dolenie. Czy baby w żabkach są chamskie dla ciebie? A zarabiają minimalną. Baby w urzędach mają wysrane na ciebie? Szczerze powiedziawszy od dawna się z tym nie spotkałam. A też najczęściej mają minimalną. Pielęgniarki w szpitalach wcale mało nie zarabiają, a zachowują się, jakby zarabiały minimalną i pracowały pod przymusem. Rozumiem nie wyrobienie się z robotą, ale one najczęściej traktują cię jak gówno, a siebie jakby były zbawcami świata.
Odpowiedz@livanir: Nie sądzę, zależy to też od człowieka, może od przełożonych... Moja babcia, całkiem niedawno, musiała leżeć w dwóch szpitalach - oczywiście nie naraz, tylko najpierw w jednym, a potem została przeniesiona do drugiego. Oba publiczne, więc teoretycznie pielęgniarki tyle samo zarabiają, a w tym pierwszym szpitalu babcia była o niebo lepiej traktowana niż w drugim. I to nie tylko chodzi o miły uśmiech itp. tylko nieraz wychodziły poza zakres swoich obowiązków (no chyba, że to był zakres ich obowiązków, tylko w drugim szpitalu się panie nie wywiązywały). Babcia poza tym miała tam upierdliwą sąsiadkę, która co chwilę klikała w przywoływanie i nie musiała czekać na przybycie pielęgniarki tak długo, jak Dez. A serio, wołała o pierdoły i nie zdziwiłoby mnie, gdyby w końcu pielęgniarki stwierdziły, że "zignorują miganie, bo to pewnie znowu ta upierdliwa", a jednak nadal przychodziły i pytały sąsiadkę, co jej potrzeba.
Odpowiedz"Pacjent po zabiegu przewieziony zostaje do sali pooperacyjnej, gdzie jest pod obserwacją personelu medycznego do pełnego wybudzenia." To mówisz, że zostawili Cię całkiem samego?
Odpowiedz@Frugo: Jestem pewna, że tak właśnie było.
Odpowiedz@Frugo: na sali pooperacyjnej jest max godzine, potem wraca na normalna sale
Odpowiedz@Frugo: Może szybko go z pooperacyjnej przenieśli, ale jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby pacjent przy znieczuleniu ogólnym nie miał cewnika.
Odpowiedz@scandal: Ja nie miałam, a też miała operację w pełnym znieczuleniu. Miałam tylko przed dobę leżeć plackiem i załatwiać się do basenu. Podobnie jak u autora nie mogłam się doprosić pielęgniarek o jego wymiane i dobrze, że kobieta z sali w nocy mi pomogła. W dzień był u mnie chłopak i rodzice, także oni basen ogarniali.
Odpowiedz@scandal: ja nie miałem. i zaebałbym za cewnik. miałem operację kolana, dostałem jakąś pigułę przed, na sali miałem mieć znieczulenie w kręgoslup (nigdy więcej), dostałem, za którymś razem... czymś mi nogę owijali a dalej nie pamiętam. obudizłem się na mojej sali, nie miałem cewnika, dwa dni szczania do kaczki, ale na szczęście na dwójkę udało się wstać, z bólami, ale udało.
OdpowiedzJeden przypadek zmienił ci nastawienie do całego środowiska?
Odpowiedz@Michail: A dziwisz się? Najłatwiej mieć opinię "teoretyczną", wystarczy jak coś przeżyć w praktyce, aby opinia "teoretyczna" poszła się kochać.
Odpowiedz@digi51 miałem kilka operacji i nie doświadczyłem takiego traktowania. Dlatego tak - dziwie się.
Odpowiedz@digi51: poroniłam pierwszą ciąże. Wyczekana była. Bardzo się cieszyłam na dziecko. Pojechałam na zabieg do Narutowicza. Pielęgniarka była opryskliwa, chamska. Wbijała szpilę. Dostałam rano tabletkę mającą wywołać poród. Mimo wczesnej ciąży. Padały teksty "musi boleć" na pytania jak to bedzie wyglądać "jak każdy poród" itd. Była babka po kilku ciążach to niezbyt ja to ruszało. Chociaz byla wsciekla ze ma rodzic na takim etapie ciazy. Na noc usłyszałyśmy że skoro nic się nie dzieje to moze jutro itd. Koniec końców lekarka przyszla i zabrali nas na zabieg pod narkozą. Bardzo wtedy poronienie przeżyłam. Chyba z miesiąc pozniej trafiłam do narutowicza, na ten sam oddział bo torbiel duza i do obserwaci, chyba bardzo bolalo mnie. Byłam nastawiona negatywnie. Przeżyłam szok. Ta sama pielęgniarka była miła, dla wszystkich. Nie wymuszenie mila. Po prostu, mila. Normalna. Siedziałam dwa tygodnie na oddziale. Widzialam rozne osoby, kazda z osob pracujących czasem miala gorszy humor. Wtedy do mnie dotarlo, że każdy ma prawo do gorszego dnia. To są tacy ludzie jak ja. Może komuś ktos umarł, może coś się wydarzyło w ich życiu co sprawiło że zachowywali sie tak a nie inaczej. Nawet głupi okres zmienia kobietę. Przykładowo w te dni drażni mnie wszystko. Czemu mamy odbierać innym prawo do bycia ludzkim? Tak, zawód zobowiązuje. Ale to nie sa roboty i nigfy nie beda. Nigdy nie przekona mnie nikt, że w danej pracy trzeba zapominać o swoim zyciu. Nie kazdy potrafi to robic. L4 nie przysluguje niewiadomo ile, za cos tez trzeba zyc. Wiec w gorsze dni, każdy z nas cjodzi do pracy. Ciezko uwierzyc, że kazdy zawsze nad soba panuje. Jesli istnieja takie osoby, to podziwiam
Odpowiedz@AnitaBlake Absolutnie się nie zgodzę z tobą. Zły dzień to możesz mieć w domu, nie gdy wykonujesz tak odpowiedzialna pracę. Jeśli nie potrafi się panować nad emocjami to trzeba zmienić pracę.
Odpowiedz@Michail @AnitaBlake, bardziej chodzi mi o to, że jeśli ktoś ma poglądy w sumie niczym nie poparte to bardzo łatwo je zmienić. Owszem, jeśli ktoś ma poglądy poparte doświadczeniami, wiedzą i zgłębieniem tematu, to jednostkowy przypadek tego nie zmieni. Ja np. nie znam zbyt dobrze ani sytuacji pielęgniarek ani nauczycieli ani żadnej innej grupy zawodowej, która często protestuje. Więc nie mam żadnych podstaw, aby to popierać. Tzn może w tym sensie, że owszem, uważam, że praca w służbie zdrowia jest odpowiedzialna i ciężka, więc należy się za nią godziwa zapłata. Z drugiej strony nie wiem, ile pielęgniarki tak naprawdę zarabiają. Więc nie będę się wyrywać do przodu, że tak strasznie te protesty popieram.
Odpowiedz@digi51: to się z Tobą zgadzam :)
Odpowiedz@AnitaBlake moja córka po porodzie trafiła na patologie noworodka,mnie położyli na salę z mamami które miały dzieci przy sobie. Dodatkowo lekarze biegali w amoku bo nie wiedzieli co się dzieje z córką, więc w pewnym momencie nerwy puściły i popłakałam się z bezsilności. Akurat weszła pielęgniarka i obrażonym tonem spytała "czemu ryczy". Leżałam tam sama, bez jakiejkolwiek pomocy 24h. Pomimo braku sił, na chwiejnych nogach chodziłam do córki modląc się żeby nie zemdleć po drodze. Byłam tam traktowana tak podle, że jak córkę przetransportowano na intensywną terapię do innego szpitala byłam gotowa wypisać się na własne żądanie ale na szczęście nie musiałam, bo lekarze sami zdecydowali się mnie wypisać. W momencie wypisu byłam w okropnym stanie zarówno psychicznym i fizycznym. Dopiero w domu, gdzie traktowano mnie normalnie mój stan się polepszył. Jestem zdania, że pielęgniarki opiekują się ludźmi w momentach gdy są najbardziej bezbronni i nierzadko w najgorszych momentach swojego życia więc jeśli nie potrafią oddzielić pracy od życia osobistego to zdecydowanie minęły się z powołaniem. Nikt nie każe im uśmiechać się szeroko i włazić innym w cztery litery. Mogą mieć gorszy dzień, i chodzić niezadowolone ale gorszy dzień nie usprawiedliwia wyżywania się na pacjentach i nie wykonywania swoich obowiązków.
Odpowiedz@digi51 https://www.gowork.pl/poradnik/zarobki/ile-zarabia-pielegniarka-zarobki-na-stanowisku/#:~:text=Mediana%20wynagrodze%C5%84%20piel%C4%99gniarki%20w%20zale%C5%BCno%C5%9Bci%20od%20stanowiska%20to%3A,starszy%20specjalista%20osi%C4%85ga%20%C5%9Brednio%20oko%C5%82o%204150%20z%C5%82otych%20brutto
Odpowiedz@AnitaBlake: nie. nie ma czegoś takiego jak gorszy dzień w takiej pracy, w której zależy ludzkie zdrowie i życie. powiedz to co napisałaś jakiemukolwiek strażakowi to Cię wyśmieje. w takiej robocie trzeba zacisnąć zęby i być właśnie jak robot, żeby nie dać dupy
OdpowiedzMiałem okazję być już na paru operacjach w paru szpitalach, również we Wrocławiu choć w innym szpitalu i zawsze na sali pooperacyjnej jest osobna obstawa 24h
Odpowiedz@LuckyPunk no właśnie dziwna ta historia. Jeśli wybudzenie było po kilku godzinach to nie był to zwykły zabieg a większa operacja. I co, autor nafaszerowany morfiną i pozszywany tak po prostu sobie wstał? Mnie po operacji 3 dni zajęło wstanie z łóżka. Druga sprawa - brak cewnika. Przecież normą jest cewnikowanie przy większych zabiegach właśnie po to żeby pacjent nie musiał wołać o kaczkę. Wietrzenie sali? Pierwszy raz słyszę żeby ktoś otwierał namiętnie okna w pooperacyjnej, gdzie leżą w zasadzie nadzy ludzie, często w ciężkim stanie. Dziwna ta historia ...
OdpowiedzOczywiście napisałeś skargę do ordynatora?
Odpowiedz@Morog: Powinien. Ale chyba jeszcze nie zdążył. Tyle, że to absolutnie nic nie da. Wiem z doświadczenia.
Odpowiedznie wiem, za co cię minusują. Jak nasza rodzinna na ekg nie rozpoznała zawału matka też chciała skargę składać (nota bene nie pierwsza taka sytuacja, u tej kobiety wszystko to była grypa albo nerwica), to papiery wyparowały z przychodni XD. Teraz oczywiście już trudniej, bo mamy w końcy system informatyczny. Sąsiadce tak leczyła nogę, że się skończyło amputacją.
OdpowiedzJa jednocześnie zgadzam się z tobą i jestem za podwyżkami dla pielęgniarek. Tzn. jestem za tym, żeby takie pielęgniarki, jak w tej historii, zaczęły sumiennie wykonywać swoje obowiązki albo pożegnały się z zawodem. Ale jestem też za podwyżkami, żeby istniała selekcja pozytywna, a nie negatywna, czyli żeby było wystarczająco dużo chętnych do tego zawodu, żeby można było wybierać tych naprawdę dobrych, a nie kogokolwiek, bo brakuje ludzi. Podobnie jest z nauczycielami. Same zarobki to nie wszystko. Potrzeba gruntownej reformy systemu nauczania, ograniczenia bezsensownej biurokracji, ale kiepskimi zarobkami zachęca się tylko tych, którzy kochają tę pracę i nie chcą robić nic innego, i tych, którzy nic lepszego nie mogą znaleźć.
OdpowiedzNajgorsi są ludzie, którzy tłumaczą i usprawiedliwiają takie zachowanie tym, że pielęgniarki mało zarabiają. Ciekawe czy jakby ich matkę albo ojca tak potraktowały piguły w szpitalu, czy też byliby tacy pełni zrozumienia. Jak nie jesteś zadowolony ze swojej wypłaty, to zmieniasz pracę, a nie pastwisz się nad ludźmi.
OdpowiedzPrzypomniało mi się jak koleżanka pielęgniarka wspominała ostatnio jak parzyła herbatę choremu, który nie mógł wstawać. Najpierw poszła zaparzyła wodę, za chwilę słyszy telefon, że dany pacjent idzie na zabieg, to szykuje lek i dzwoni po osobę transportującą, rozpisuje lek w systemie, idzie na dzwonek bo się kroplówka skończyła, idzie otworzyć drzwi, bo przyszła rodzina do pacjenta, itd itd aż po godzinie sobie przypomniała że przecież miała herbatę zrobić pacjentowi. To pokazuje tylko że za mało jest pielęgniarek na oddziałach, a żeby młodzi się garneli do tego zawodu, to musi być on odpowiednio opłacony. A jak jest za mało personelu, za dużo obowiązków to dochodzi do wypalenia zawodowego i niewłaściwego zajmowania się pacjentem co miał nieprzyjemność poznać na własnej skórze autor historii.
OdpowiedzA wziąłeś pod uwagę, że pielęgniarki mogły nie zająć się Tobą tak jak tego oczekiwałeś, bo jest ich za mało? Niskie wypłaty plus brak wymogów odnośnie minimalnej liczby pielęgniarek na pacjentów doprowadza do tego, że jak jest "wyższy sezon" na oddziale to one mogą biegać jak kot z pęcherzem.
OdpowiedzMam podobne wspomnienia z oddziału chirurgii ogólnej na Kamieńskiego. Pielęgniarki siedziały w pokoju socjalnym, piły kawkę i plotkowały. Przychodziły pół godziny po dzwonku albo wcale. Gdy zakrwawiona starsza pani (wyrwała sobie cewnik i podłączone kroplówki) wybiegła w nocy na korytarz to dzwonienie nic nie dało, dopiero pacjent z innego pokoju poszedl do pielegniarek i łaskawie zajęły się panią....
Odpowiedz