Piekielny współpracownik. Kilka lat temu pracowałem w dużym sklepie meblowym. Cały zespół liczył około 30 osób, ale każdy był przypisany do swojego działu, tak że w każdym dziale było po 3-5 pracowników, ale wszyscy się znali.
Pracował z nami też jeden chłopaczek jako tzw. skoczek, czyli jak na jakimś dziale brakowało pracowników to wysyłali tam jego do pomocy. Wszyscy go dobrze znali i lubili. Pewnego dnia pracowaliśmy razem na moim dziale i poprosił mnie o pożyczkę 50 PLN do kolejnego dnia, bo jak twierdził, zapomniał portfela z domu, a po pracy chciał skoczyć na zakupy. Zgodziłem się... I tyle go widziałem. Kolejnego dnia okazało się, że poszedł na zwolnienie lekarskie do końca miesiąca, a że pracowaliśmy na umowy zlecenie to po prostu kolejnej umowy już nie podpisał i więcej nie pojawił się w naszym sklepie. Okazało się potem, że tego ostatniego dnia pracy nie tylko ode mnie pożyczył pieniądze. Łącznie "zarobił" w ten sposób około 600 PLN.
Z perspektywy myślę, że warto było wydać te 50 PLN żeby już więcej nie oglądać tego złodzieja.
Sklep meblowy
Miękkie serce - twarda duda. Dobry zwyczaj - nie pożyczaj. Przysłowia mądrością narodu. Ale zapewne każdego wy*uchali (nie należę do wyjątków) kiedyś w podobny sposób więc mądry Polak po szkodzie.
OdpowiedzSzczerze, nie spodziewałem się tego :) a czasami poratować kogoś jakąś kwotą, zawsze można
OdpowiedzJeżeli pożyczyłeś komuś 50 zł i gość zniknął z twojego życia, to było to dobrze zainwestowane 50 zł.
OdpowiedzCo wy tu za farmazony wypisujecie? Serio, to takie fajne, nie dostać kasy z powrotem, bo przynajmniej faceta więcej nie zobaczycie? Bardzo źle pojęte poczucie honoru, które cwaniacy wykorzystują u was na prawo i lewo. Przecież chłopak był u was zatrudniony, macie jego dane. Co za problem się z nim skontaktować?
OdpowiedzPo pierwsze - to nie rozumiem, dlaczego nazywasz faceta złodziejem? Dałeś mu (tak jak cała reszta) pieniądze do ręki z własnej woli. Więc kanciarz, cwaniak, nawet oszust - tak, owszem, ale nie złodziej. Po drugie - domniemywam, że gościu wcześniej uknuł cały misterny plan szachrajstwa, bo pożyczając kasę od tylu ludzi naraz - musiał planować, że do roboty już nie wróci i kasy nie oda. Ciekawa jestem, jak długo facet pracował z wami w tym sklepie? Bo piszesz, że "wszyscy go dobrze znali i lubili". Cóż, wygląda na to, że wszyscy znali go jednak niezbyt dobrze, a sympatia z jego strony nie była wzajemna. Albo... chłopak był w jakiejś podbramkowej sytuacji, pilnie potrzebował gotówki i wymyślił co wymyślił - tracąc przy okazji pracę, znajomych i dobre imię. No bo przecież takich złych rzeczy nie robi się całkiem bez powodu.
Odpowiedz@Armagedon: Mogło być tak, że człowiek pracował drugi miesiąc i dowiedział się nieoficjalnie, że mu na kolejny umowy nie przedłużą. No to sam sobie wypłacił premię zanim go wywalili.
Odpowiedz