Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W niedzielę wracałam A2 z Poznania do Warszawy. Jestem świeżym kierowcą z…

W niedzielę wracałam A2 z Poznania do Warszawy. Jestem świeżym kierowcą z listkiem na tylnej szybie. Jeżdżę VW Lupo z maleńkim silnikiem. Pierwszy samochód, postrach dróg.

Lecimy sobie spokojnie 120/130 km/h, aby nie zamulać na tyle — ile jestem w stanie tym maleństwem.

W większości prawym pasem, chyba że ktoś zamula bardziej niż ja. Ale i tak wolę przyhamować przed wyprzedzeniem, przepuścić wszystkich "wariatów" jadących 140 + i dopiero wtedy wyprzedzić. Czytam piekielnych od dawna, wiem, że to ludzi wkurza, a mi korona z głowy nie spadnie, jeśli chwilę poczekam i zwolnię.

Nadarzyła się okazja na wyprzedzenie osobówki, która tłukła się 100. Przed nim pusto, za nim pusto, gdzieś na horyzoncie baaaardzo daleko miga mi motocykl jadący lewym pasem, pomimo pustego prawego. Podejrzane. Jest na tyle daleko, że spokojnie zdążę wyprzedzić i wrócić na prawy. No, jednak nie.

Panu motocykliście chyba żyłka zaczęła pulsować, jakim prawem ktoś z listkiem maleńkim starym samochodem wyprzedza przed nim. Przyśpieszył.

Spodziewałam się, że typ może coś odwalić i w trakcie wyprzedzania cały czas kontrolowałam kolesia w lusterku. Na szczęście, bo gdybym tego nie robiła, już by było po nim.

W momencie, kiedy ja byłam już gotowa wracać na prawy po wyprzedzeniu, miałam nawet już włączony kierunkowskaz, Pan motocyklista wbił się pomiędzy nas środkiem jezdni i wyprzedził oboje. Gdybym nie kontrolowała go w lusterku, tylko zaufała, że jak normalny człowiek poczeka, aż ja wyprzedzę — byłoby po nim. Odbiłby się od mojego samochodu i wpadł pod koła wyprzedzanego przeze mnie.

Co tacy ludzie mają w głowie? A może to ja coś zrobiłam nie tak?

Czyja by to była wina w razie wypadku? Według mnie jego, ale może się mylę?

No i wisienka na koniec. Chwilę przed tym zdarzeniem rozmawialiśmy w samochodzie o tym, że JESZCZE nie zdarzyła mi się niebezpieczna sytuacja z motocyklistą i w sumie nic do nich JESZCZE nic nie mam :)

polskie drogi A2

by Samuela68
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Grav
8 14

Już to ostatnio pod jedną historią pisałem, ale życie daje mi kolejną okazję do wykorzystania: po co mi mózg, skoro mam motocykl :D

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
12 14

O ile przepisy się nie zmieniły, to absolutnie nie jest twoja wina. A ten motocyklista to prawdziwy debil. Żeby wjeżdżać między 2 auta, kiedy jedno kończyło wyprzedzanie i wracało na swój pas? Na szczęście jako rowerzysta w Irlandii rzadko spotykam motocyklistów na drodze, ale zawsze się boję, żeby czegoś nie odwalili, bo kierowcy w aucie nic się nie stanie, motocyklista jakby co zabije się przez własną głupotę, a ja na rowerze mogę zginąć przez jego głupotę.

Odpowiedz
avatar jass
11 11

@pasjonatpl: Motocyklista zabije się przez własną głupotę, ale dla kierowcy, zwłaszcza świeżego, to i tak będzie trauma.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 4

@jass Będzie miał traumę, ale prawdopodobnie przeżyje bez większych obrażeń fizycznych. Rowerzysta prawdopodobnie nie przeżyje albo zostanie kaleką.

Odpowiedz
avatar Samuela68
1 11

@digi51: Naprostuję kilka rzeczy. "Wariaci" - nie miałam na myśli nikogo obrażać. Nie używam tego określenia pejoratywnie. Może kojarzysz tekst "Z jaką parówą wariacie?". Używam tego określenia bardziej w tym kontekście, ale rozumiem, że w tekście pisanym jest to trudne do wyłapania ;) Gdybym miała mocniejszy samochód pewnie sama bym jechała trochę szybciej. "Moja prędkość" - jak napisałam na początku tekstu ja trzymałam prędkość 120-130. Auto wyprzedzane przeze mnie jechało 100. Więc wydaje mi się, że kiedy dookoła było pusto taka różnica prędkości była ok.

Odpowiedz
avatar Samuela68
2 12

@digi51: Z cudzysłowem na "wariatach" masz rację, dodałam to do historii. W akapicie na temat hamowania przed wyprzedzaniem wspomniałam, że wolę przyhamować W CELU przepuszczenia osób jadących szybciej ode mnie. Hamowanie po to, aby za chwilę znów się rozpędzić jest bez sensu, tak jak wyciąganie własnych wniosków ponad to co napisałam. Napisałam również, że motocyklista był daleko ode mnie i miałam wolną drogę do wyprzedzenia oraz, że przyśpieszył w momencie, kiedy ja zaczęłam manewr. Jeżeli już bawimy się w wyciąganie wniosków ponad to co napisałam możemy przypuszczać, że skoro zauważyłam jego przyśpieszenie to zauważyłam też z jaką prędkością poruszał się zanim zjechałam na lewy ;) (sarkazm, również mam go wziąć w cudzysłów?) Zgadzam się, że zawsze na drodze trzeba myśleć o innych, również musiałam wielokrotnie hamować, bo inni wymuszali. Ale nie o tym jest ta historia.

Odpowiedz
avatar digi51
-5 13

@Samuela68: To co napisałaś momentami nie trzyma się kupy - twierdzisz między innymi, że facet przyspieszył w momencie, gdy zaczęlaś wyprzedać, jednocześnie był już na tyle blisko, że widział, że masz naklejony zielony listek, na pewno nie jest to odległość typu "hen daleko w lusterku". Nie neguję jego piekielności i tak, teoretycznie zrobiłaś wszystko poprawnie, tylko, że ofiarami wypadków są często ci, którzy zrobili wszystko poprawnie. Poza tym na końcu historii zadajesz szereg pytań czy zrobiłaś wszystko ok i czyja to wina, a jednocześnie najeżasz się powodu LEKKIEJ krytyki czy raczej zwrócenia uwagi, że Twoje zachowanie, choć poprawne i zgodne z przepisami, też było ryzykowne - nie umniejsząc winy motocyklisty.

Odpowiedz
avatar Samuela68
6 12

@digi51: Jedyną rzeczą, która mnie "najeża" to brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Od samego początku muszę naprostowywać to co napisałam vs to, co wydaje Ci się, że napisałam. Przykład? W akapicie o którym teraz rozmawiamy znajduje się słowo clou - "chyba". Jest to zaledwie moje przypuszczenie, co zmotywowało motocyklistę do tego, że przyśpieszył po tym, jak ja zaczęłam wykonywać manewr. W jakim celu też zwracasz uwagę na moje zachowanie, skoro na drodze było ono poprawne, a teraz zaledwie gdybamy w Internecie? Roztrząsamy sytuację na drodze, czy poziom dyskusji? Bo już chyba zaczynam się gubić.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
2 4

@Samuela68 nie wmówisz mi, że VW Lupo jest w stanie dynamicznie kogoś wyprzedzić, a już na pewno nie przy wyższych prędkościach. Raczej nie zakładam, że redukowałaś bieg. Nawet, jesli jechałaś 120-130, a motocyklista 140 albo trochę więcej, to nadal jest duża różnica. Absolutnie nie mówię, że motocyklista zachował się dobrze, bo źle zrobił, ale nie rób z siebie biednego żuczka.

Odpowiedz
avatar gawronek
1 1

@digi51 jeśli ktoś rażąco łamie przepisy - a 200 na godzinę to rażące łamanie przepisów - to jest wtedy winnym ewentualnej kolizji. Już nie jeden dostał tak zawiasy - chociażby w Radomiu była głośna sprawa. Facet miał pierwszeństwo, ale jechał ponad 150 na godzinę na drodze z ograniczeniem do 50. Zdmuchnął samochód wyjeżdżający z podporządkowanej - został uznany przez sąd winnym.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 2

@gawronek: no to jest chyba jasne? A pocieszy Cię to, jak takiego debila zabijesz albo on Ciebie?

Odpowiedz
avatar shpack
1 1

@digi51 to ma nigdy nie wyjeżdżać że swojej posesji, bo jakiś debil będzie jechał bardzo szybko ? Albo, w przypadku historii głównej, nie wyprzedzać, bo zawsze się znajdzie ktoś na drodze, kto grzeje jak glupi ?

Odpowiedz
avatar este1
5 9

Nie bez powodu nazywa się ich dawcami organów. Nie mówię że wszyscy ale jest pewna część która chyba uważa że jest nieśmiertelna. Ja osobiście ich nie lubię, wolę im zjechać. Jakiś miesiąc temu miałam podobna sytuację jak już miałam kierunek żeby schowac się na moment między ciężarowe - a on już prawie między nami!

Odpowiedz
avatar JohnDoe
4 4

@este1: jakiś czas temu jechałem drogą ekspresową z 3 pasami ruchu przekraczając (tak, tak. winny wysoki sądzie) dozwoloną prędkość (jechałem około 150km/h). Jechałem skrajnym lewym wyprzedzając przy tym po kolei kilka innych osobówek. Doleciał do mnie motocykl i trzymał się na tyle blisko, że nie widziałem nawet jego przedniego światła. Musiał być ze 2-3 metry za mną. Przy tej prędkości. Dobrze, że nie było sytuacji awaryjnej, że musiałbym gwałtownie hamować, bo by przeleciał przez całą długość auta jak z katapulty. Nie wiem, czy nawet kwalifikowałby się potem jako dawca. Ostatnie 2 auta wyprzedzałem z prawym kierunkowskazem, żeby pokazać, że będę na końcu zmieniał pas. Bo na bank by też się wciskał.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 5

To absolutnie nie była twoja wina. Masz rację pisząc, że uratował debila fakt, iż spojrzałaś w lusterko. Tylko nie traktuj tego, jak jakiejś wielkiej zasługi z twojej strony, po prostu zrobiłaś,co trzeba. Nie wyobrażam sobie, żeby nie skontrolować sytuacji za sobą przynajmniej raz na 5 sekund.

Odpowiedz
avatar Samuela68
3 5

@Jorn: true

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Jorn Dawno nie jeździłem autem i nie wiem, czy bym spojrzał. Chyba nie przyszłoby mi do głowy, że ktoś może być takim debilem.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@pasjonatpl Sytuację za sobą sprawdzam zawsze, niezależnie od tego, czy w danym momencie spodziewam się, że ktoś może zrobić coś głupiego, czy nie. Bo skąd mam wiedzieć, czy się spodziewać, jeśli nie wiem, co się wokół mnie dzieje. Dlatego ważnym jest, żeby mieć dobrze ustawione lusterka i spoglądać w nie co kilka sekund.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@Jorn W sumie to pewnie bym spojrzał, żeby się upewnić, co robi kierowca, którego wyprzedzam. Ale na pewno nie spodziewałbym się czegoś takiego.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
8 8

Akapity są przydatne, ale takie duże odstępy między nimi przeszkadzają w czytaniu. Historia wygląda trochę jak wiersz. Zwłaszcza jeśli te akapity to krótkie pytania retoryczne. Autorko - jedna nowa linia między akapitami wystarczy.

Odpowiedz
avatar gawronek
2 2

Polecam zawsze sprawdzać lusterka - nawet jeśli kończysz wyprzedzanie jednego auta i wracasz na prawy pas. Już mnie to parę razy uratowało przed debilami którzy przyspieszali jak ich wyprzedzałem albo przed zapieprzającymi którzy ładowali się w 5 metrowy odstęp między mną a samochodem który wyprzedzałem.

Odpowiedz
avatar KONDZiO102
4 4

@gawronek przy wracaniu na prawy pas zdecydowanie trzeba patrzeć w prawe lusterko aby kontrolować pozycję wyprzedzanego pojazdu. Musimy wiedzieć czy wystarczająco się od niego oddaliliśmy. Chyba nie chcemy mu wylądować na masce

Odpowiedz
avatar kamil1024
0 0

@gawronek Nie widziałem, jak ty jeździsz, więc nie oceniam ciebie konkretnie, ale mnóstwo razy widziałem, jak wyprzedzający przede mną potrzebował tyle czasu i miejsca, żeby wrócić na prawy pas, że ja spokojnie i zgodnie z przepisami zdążyłem to zrobić przed nim. W tym momencie, gdybym chciał przyspieszyć i/lub go wyprzedzić (co wolno byłoby mi zrobić), to ja mam pierwszeństwo, bo jestem na tym pasie, na który on dopiero próbuje wjechać. Wielu ludzi słabo jeździ w ogóle i w szczególności zmiana pasa sprawia im dużą trudność, więc potrzebują nie 5, a 50 metrów odstępu od wyprzedzanego pojazdu, żeby uznali, że już mogą zmienić pas. Z mojego doświadczenia również ludzie są bardzo słabi w ocenianiu prędkości i odległości na oko i podają liczby, które akurat pasują do ich narracji. Np. 5 m, gdy naprawdę jest to 20+. Co nie znaczy, że ty konkretnie tak robisz, mówię, jakie mam doświadczenia.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
3 3

"odmawiam , zeznań gdyż jestem w szoku spowodowanym okolicznościami wypadku" - powtarzać do znudzenia jak katarynka; i dopiero po 48h pobytu w szpitalu pod opieką psychologa, i KONSULTACJĄ z PRAWNIKIEM złożyć zeznania. bo każde głupie stwierdzenie, typu: "widziałem, ale nie mogłem ocenić rzeczywistej prędkości motocykla w lusterku" - będzie interpretowane przeciwko nam. ADD; oczywiście motocyklista, to debil samobójca, nie szanujący ani przepisów, ani zdrowego rozsądku, jakby ktokolwiek miał wątpliwości

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2022 o 22:38

avatar kojot__pedziwiatr
0 0

Zrobiłabyś coś dobrego dla ludzkości, gdybyś go trafiła.

Odpowiedz
avatar MasterMJ
1 1

Mieszkam w Londynie i tu jest zwyczaj przechodzenia przez pasy na czerwonym, o ile nic nie jedzie albo np. samochody stoją w korku (i tak, nawet jak przejdziesz przed radiowozem to nikogo to nie obchodzi). Z tym że miałem 2 praktycznie identyczne sytuacje w tym samym miejscu: przechodzę przez pustą drogę w kierunku wysepki (2 pasy w obu kierunkach). W przeciwnym kierunku, (za wysepką) auta stoją w korku. Obserwuję czy przypadkiem jakiś samochód się nie pojawi na pustej drodze, a nagle pod prąd omijając wysepkę, wyskakuje motocyklista, i gdybym się nie zatrzymał mógłby mnie potracić. Na marginesie dodam że w Polsce nie przechodzę na czerwonym, a w UK zawsze uważam.

Odpowiedz
avatar okupant
1 1

Jeśli chodzi o motocyklistów jako o dawcach organów. Na razie oddaję honorowo krew - już 22 razy ;) Seba na Hondzie NC750X.

Odpowiedz
avatar kamil1024
0 0

Wpychanie się między 2 auta na autostradzie, szczególnie gdy jedno właśnie skończyło wyprzedzać i ma włączony prawy kierunkowskaz, jest debilizmem i nikt się z tym nie kłóci. Uogólnianie, że motocykliści są dobrzy albo źli, bo kilku się zachowało tak albo inaczej, jest głupie, ale pomińmy to na chwilę. Ale jedna rzecz w tej historii się wybija - piszesz, że motocyklista był baaardzo daleko, ale jednak bez cienia wątpliwości stwierdzasz, że przyspieszył. Bzdura! Patrząc na kogoś, kto jest bardzo daleko, w lusterku, nie jesteś w stanie ocenić, czy przyspiesza, czy zwalnia, czy jeździe ze stałą prędkością. Tym bardziej jako niedoświadczony kierowca. Potem atakujesz osobiście motocyklistę na podstawie swoich domysłów (dlaczego ew. przyspieszył), robiąc z siebie ofiarę "furiata" na drodze. Nie wiem, czy poprawnie oceniłaś odległość i szybkość zbliżania się motocyklisty (a co za tym idzie - czy miałaś czas wyprzedzić). Może tak. Może nie. To, co opisałem wyżej, sugeruje, że nie. Nie wiem też, co miałaś na myśli, pisząc "miga" - że się pojawił na horyzoncie, czy że miga światłami. To drugie również sugerowałoby, że nie.

Odpowiedz
avatar kamil1024
0 0

Jeszcze jedno mi przyszło teraz do głowy - może motocyklista przeleciał między samochodami, bo autorka tekstu zajechała mu drogę i nie był w stanie wyhamować i ratował się w ten sposób? Nie mówię, że tak koniecznie było, po prostu na podstawie tego opisu nie można tego wykluczyć.

Odpowiedz
Udostępnij