Kiedyś pracowałem w stoisku na festynach. Było to stoisko z zabawkami.
1. Losy.
NIGDY nie wygracie tego co obiecuje sprzedawca, zawsze to będzie coś gorszego niż cena za los. Na pytanie co można wygrać, zazwyczaj dostaniecie odpowiedź że wszystko co widać, a dostaniecie coś spod stołu.
2. Pewnego razu z samego rana pewien baca, który sprzedawał oscypki miał takiego kaca, że przewrócił swój cały stół z serkami. Oczywiście pozbierał z ziemi i jak by nigdy nic później to sprzedawał.
3. Nigdy nie kupujcie jedzenia na straganach na początku pierwszego dnia imprezy. Bardzo często jest to jedzenie sprzed tygodnia z innej imprezy. Przecież nikt nie wyrzuci tego co zostało.
4.Ceny balonów z helem. Są wysokie bo ceny samych balonów nie są niskie a do tego hel. Oczywiście jak na następny dzień balon oklapnie to znaczy że balon jest niskiej jakości i szybko przepuścił gaz.
5.Obsługa za wolno pracuje?
Jeśli festyn trwa więcej niż jeden dzień to dlatego, że obsługa pracuje do końca tzn. często do 3-5 nad ranem, śpią w śpiworach w straganach w których pracują. A później jest szybka pobudka i kolejny dzień pracy.
festyn
5 zirytowała mnie najbardziej. Jak tak można...
Odpowiedz@Ohboy: Niestety można, jak wynika z historii. Bardziej mnie interesuje, kiedy to było. Bo od dłuższego czasu bezrobocie niby jest w Polsce małe i jest rynek pracownika, a co jakiś czas czyta się takie historie na piekielnych i się człowiek zastanawia, jak to naprawdę jest. W dawnych czasach, zanim wyjechałem, takie numery były wręcz nagminne, a rynek pracy był pełen Januszy biznesu, którzy nie dość, że płacili grosze, to jeszcze zdarzało im się nie płacić na czas. W sytuacji, kiedy pracownik zastanawiał się, za co przeżyć kolejny dzień. A BHP i w ogóle jakieś ludzkie traktowanie pracowników to dopiero była abstrakcja. I czytając takie historie zastanawiam się, ile się zmieniło.
Odpowiedz@pasjonatpl: Myślę, że sporym problemem jest u nas to, że dalej wiele osób daje się wyzyskiwać, byle tylko mieć pracę. Nie rozumieją, że sytuacja jest nieco lepsza niż kiedyś. Dalej wmawia się też młodym, że jeśli dopiero zaczynają pracę to nie mają prawa domagać się godziwych warunków (a na festynach w większości widzę młodych pracowników). Nie sądzę, aby kiedykolwiek dało się to całkowicie wyplenić.
Odpowiedz@Ohboy: To jest chleb powszedni w wielu branżach. Nie wiem, jak tam w historii, ale też tak pracowałam (nie na festynie, w sensie czasem do 2-3 w nocy, a na rano znowu na 10 do pracy), w moim wypadku było to jak najbardziej dobrowolne. Branża gastro, turystyka, rozrywka jest specyficzna, często można w krótkim czasie dużym nakładem sił zarobić kupę hajsu i wielu się na to decyduje.
Odpowiedz@Ohboy zależy gdzie się mieszka. Na zadupiach często faktycznie nie ma wyboru, a jeść trzeba.
Odpowiedz@digi51: Nie chodzi mi o godziny (chociaż wiadomo, nie powinno tak być), tylko o to, że obsługa nie ma nawet zapewnionego porządnego miejsca do wypoczynku. Trochę szacunku do ludzi... @Honkastonka Sytuacja na zadupiach nie poprawia się, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto da się wykorzystać. I tak to się kręci.
Odpowiedz@Ohboy: to nie kwestia "dania się wykorzystywać", tylko kwestii czy pracować w tych warunkach czy iść kraść, żeby przeżyć. Nie każdy ma, z różnych względów, możliwość przeprowadzenia się do Wrocławia czy Warszawy.
OdpowiedzJeżeli rzeczy wystawione na widoku mają być tylko zachętą, a tak naprawdę nie biorą udziału w loterii, to okej, oszustwo, ALE czy sam fakt, że cena losu jest wyższa od średniej wartości wygranej, nie jest czymś normalnym? Przecież właściciel stoiska musi na tym zarobić, a nie dokładać do interesu.
Odpowiedz@Etincelle: raczej nie, chodzi o to, że większość ludzi i tak nie wygrywa, tak jak w lotto, przecież jakby wygrana była mniejsza niż los to nikt by go nie kupił
Odpowiedz@timka: ale lotto chyba działa inaczej, tzn. rzeczywiście niewiele osób wygrywa, więc nagroda może być wyższa. Tu odniosłam wrażenie, że chodzi o typową loteryjkę "każdy los wygrywa", tyle że los kosztuje np. 10 zł, a wygrywasz zakurzoną maskotkę, gumę do żucia albo gadżet reklamowy, podczas gdy na ladzie leży piłka do siatkówki, bluza i elektroniczny zegarek w ramach zachęty. Tyle że - niezależnie od tego, czy one biorą udział w loterii - cena losu i tak musi być wyższa niż nagrody (średnio), bo inaczej nie opłacałoby się takiej loterii prowadzić. A dzieciak i tak będzie chciał kupić los, nie patrząc na to, czy ma to jakikolwiek sens.
OdpowiedzTo wygląda na robotę dla PIP (nieludzkie warunki pracy), UOKiK (oszukiwanie klientów) i sanepid (wątpliwej jakości jedzenie). Czemu jeszcze nikt nie zrobił porządku z tymi cwaniackimi mendami?
Odpowiedz@HelikopterAugusto: Proste - w krajach, które stanowiły okupantów lub neutralnych występuje "Zgłoszenie problemu", zaś narody okupowane mówią "kablarstwo". Nie, to kablowanie nie jest, o czym będzie historia.
OdpowiedzDla mnie to jest jakieś dziwne, jak jestem w stanie uwierzyć w te godziny pracy, jakość jedzenia to nie wierze, że los jest droższy niż cena wygranej rzeczy. Jakby tak było to nikt by nie kupował ich, przecież większość i tak nic nie wygrywa. Poza tym w Polsce festyny to się kończą max o 22 i co Wy robicie potem przez 5-7h, że musicie iść spać dopiero 3-5 rano?
Odpowiedz@timka: A ty myślisz, że samo się posprząta, rozliczy i zabezpieczy na noc?
Odpowiedz@timka: przecież gdyby cena wygranej rzeczy była równa albo wyższa niż cena losu, to nikt nie prowadziłby działalności w tym zakresie, bo zwyczajnie byłaby ona nieopłacalna. A ludzie kupują takie losy, bo mają nadzieję, że ich wygrana okaże się wyższa niż kilkadziesiąt/kilkaset poprzednich. Tak samo to działa np. ze zdrapkami - można kupić zdrapkę za 2/3/5 zł, a potem wygrać złotówkę. A jednak ludzie zdrapki też kupują.
Odpowiedz