Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Apteczni gawędziarze - jak ja ich nie cierpię. Jestem w aptece raz…

Apteczni gawędziarze - jak ja ich nie cierpię.

Jestem w aptece raz w miesiącu. Zakup tego co potrzebuję zajmuje mi minutę, ale zwykle spędzam tam pół godziny, bo tyle czekam na swoją kolej.

To przez aptecznych gawędziarzy. Ludzi, którzy potrafią stać przy ladzie po 10 minut albo i dłużej i gadać. Od razu zaznaczam, że nie mam pretensji do osób starszych, ale oni i tak stanowią mniejszość gawędziarzy. Starsi zwykle wiedzą co chcą kupić i po prostu to kupują. Najczęściej gawędziarzami są ludzie w moim wieku, średnim wieku. Najbardziej irytujące typy to:

1. Historia życia.

Nie przyjdzie taka osoba i nie powie "poproszę maść na stłuczenia", tylko opowie całą historię życia, ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem, czasem i miejscem akcji, głównym bohaterem i bohaterami pobocznymi, o tym, jak nabawił się tego stłuczenia. Jakby to kogoś obchodziło.

2. Potwierdzacz.

Kupuje leki na receptę, ma wytyczne od lekarza, ale mimo to pyta o wszystko aptekarza. "Lekarz kazał brać jedną tabletkę dziennie, to prawda?".

3. Analityk.

Najczęściej występuje jako druga faza "historii życia". Po zakończeniu swojej epickiej opowieści dostaje do wyboru dwa albo trzy leki i zaczyna przesłuchanie. A który lepszy i dlaczego? A co mają w składzie? A jak działają? A jakie skutki uboczne? I truje dupę, chociaż wszystkie informacje ma na wyciągnięcie ręki, nawet nie wychodząc z domu. W internecie dostępne są ulotki większości leków i można spokojnie przeczytać, podjąć decyzję i dopiero iść do apteki, kupić konkretny lek, a nie marnować czas i zatruwać ludziom życie.

4. Telefonista.

Chyba najbardziej toksyczny typ. Będąc przy ladzie dzwoni do kogoś i konsultuje się jakie leki ma wziąć. Osoba po drugiej stronie telefonu zadaje pytania (jak w przypadku analityka), on przekazuje aptekarce, po czym ona odpowiada, a on przekazuje odpowiedź przez telefon. I tak przez kilka, kilkanaście minut.

Jak tacy nieogarnięci, nieporadni ludzie funkcjonują w codziennym życiu?

apteka

by HelikopterAugusto
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Fahren
18 24

To już wyjaśniam. 1 - Okoliczności mogą dużo powiedzieć. "Spadłem z dachu, poproszę coś na stłuczenia" może skierować pacjenta do szpitala (o ile tam nie był) 2 - Upewnia się co do dawkowania. Leki to nie cukierki. 3 - Siema uczulenia na substancję czynną. Lepiej dopytać i wychwycić, niż zrobić sobie krzywdę 4 - Jak wyżej, tylko bardziej. O swoich uczuleniach wiesz, o czyichś niekoniecznie. Na potwierdzenie 1 - Kolega jadąc rowerem wjechał do rowu. "Boli, ale nic nie jest, posmaruję maścią i przejdzie". Z apteki wyfrunęliśmy do szpitala, złamana któraś kość śródstopia 2 - Miałem wytyczne od lekarza "Bier sterydy na czczo". Po 12 latach inny lekarz był pod wrażeniem, że mój żołądek jeszcze istnieje, bo "jak można dać ecorton bez osłonowego?" Dzieciak byłem, nie wpadłem na to, żeby z kimś jeszcze konsultować leki 3 - Lekarz przepisał mi jakieś tabletki. Pytam o skład - i nie mogą być, trza przepisać inne 4 - Kupowałem tak leki dla teściowej. Gdyby nie telefon - kupiłbym nie te

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 12

@Fahren: Myślę, że w tej 1 chodzi jednak o osoby, które baaardzo dokładnie opisują sytuację. Zdarzyło mi się w aptece opisywać wysypkę, żeby mi doradzono maść, ale to i tak zajmowało minutę. Natomiast niektórzy zaczynają opowieść od tego, jak wsiedli na rower, do czasu, aż z niego spadli ;)

Odpowiedz
avatar Piekielnaaaaa
1 5

@Fahren: Ad. 4 - a nie mogłeś, jak rozsądny człowiek, zapisać sobie nazw leków przed wizytą w aptece? Musisz, jak ostatnia pierdoła, telefonować stojąc przy okienku i blokować kolejkę? OK, różne rzeczy mogą się zdarzyć, karteczka się zapodziała czy się o czymś zapomniało. Wtedy grzecznie przepraszasz, odchodzisz na bok i dzwonisz. Nie blokujesz kolejki. Jak obdzwonisz i się dowiesz, podchodzisz do okienka jeszcze raz.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 4

@Piekielnaaaaa: Dokładnie. Wczoraj miałam jeszcze lepszą sytuacje, bo jedna kobieta była na dworze, druga w aptece i zamiast poprosić tę na dworze, żeby weszła do tej cholernej apteki, to baba nr 2 kilka razy wychodziła dopytać o leki :D

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 4

@Piekielnaaaaa jak lekarz na recepcie napisze nazwę substancji czynnej to o konkretne wersje leku trzeba dopytać w aptece. Nikt nie jest jasnowidzem żeby choćby wiedzieć z góry który zamiennik w aptece w ogóle będzie. Zresztą od tego farmaceuta ma studia żeby ludzie sami nie musieli kombinować po amatorsku.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 1

@bloodcarver: Ale Piekielnaaaaa mówi o tym, żeby zapisać sobie najważniejsze informacje, żeby nie dzwonić do kogoś stojąc przy kasie.

Odpowiedz
avatar Fahren
1 1

@Piekielnaaaaa: "Teściowa, bo akurat X nie ma, proponują Y w zamienniku, nada się?"

Odpowiedz
avatar dayana
-1 1

@Fahren: Ja się niestety spotkałam z takimi ludźmi, bo regularnie chodzę do apteki. 1 - nie, to nie jest "spadłem z dachu, chcę lek przeciwbólowy", tylko cała opowieść jaka była pogoda, jaki to dach, gdzie jest ten dom. 2 - Tu się zgadzam, że lepiej jest to potwierdzić, bo lekarz mógł się machnąć. Z tym, że farmaceuta i tak najczęściej nie powie więcej niż jest w ulotce tego leku, więc naprawdę można ją sobie po prostu przeczytać. 3 - Tutaj też można zadać krótkie i sensowne pytanie "czy w tym leku jest substancja X? Bo mam na nią uczulenie" i nikt nie widziałby problemu. Natomiast niektórzy muszą poopowiadać jeszcze co sądzą o reklamie danego leku, zapytać "który pani poleca" jakby to było jakieś danie w restauracji xD 4 - Zgadzam się, ale jak się dociera do kasy to należałoby wiedzieć co chce się kupić, a nie dopiero się dowiadywać. Nikt nie broni wejść do apteki, stanąć sobie gdzieś na uboczu, zadzwonić i wtedy dopiero stanąć w kolejce.

Odpowiedz
avatar Fahren
0 0

@dayana: 2 - Farmaceuta zazwyczaj wie więcej, niż ulotka. Choćby "bierę lek X, a w ulotce nie ma, żeby mieszać" czy "bo lekarz zapisał 3x na dobę, a w ulotce jest max 2x na dobę, to jak to dawkować?" 3 - Osobiscie mam uczulenie na Imuran - i ciężko stwierdzić czemu, bo inne leki z tymi składnikami - acz osobno - reakcji nie wywołują 4 - podtrzymuję - Zazwyczaj sie wie, po co się podchodzi, ale jak proponuja zamiennik - lepiej się upewnić. Zwłaszcza, jeśli maja być to leki dla kogoś, nie dla kupujacego

Odpowiedz
avatar Emigrant93
8 12

3 i 4 jak najbardziej rozumiem. Ad 4. Często leków nie kupuje się dla siebie, więc konsultacja telefoniczna jak najbardziej jest wskazana. Ad 3. Po zapoznaniu się z dostępnym wyborem, po co ma wracać do domu (załóżmy 15 min), szukać informacji w sieci (kolejne 15 min) i wracać do apteki kolejne 15 min, jeżeli może o to zapytać od razu?

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 12

Ja w ogóle nie lubię sklepowych gawędziarzy, nie tylko w aptece. Ci w aptece zazwyczaj mówią przynajmniej na temat, w spożywczym już niekoniecznie. :/

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
6 6

Często bywam na poczcie i tam sytuacja wygląda tak samo. Mi wysłanie poleconego zajmuje łącznie kilka minut, a niektórym po 15 albo i więcej. I tak stoję w tej kolejce co najmniej pół godziny, żeby odebrać jeden list. Sama pracuję z klientami, stałymi. Z większością pytań łączę ich do kogoś innego, oni też raczej znają osoby, które zajmują się ich sprawami. Najczęściej sami proszą o połączenie do np. pani Uli. I najczęściej wygląda to tak: -Dzień dobry, xyz, poproszę z panią Ula. -Dzień dobry, xyz, już łączę. -Bo zdarzyła się taka sytuacja... (5 minut opowiadania o tej sytuacji, gdzie klient wie, że i tak przełączę go do osoby, która się tym zajmie i za moment będzie opowiadał znowu to samo kolejnej osobie). I przez to zamiast rozmawiać z nim 30 sekund, rozmawiamy np. 15 minut, bo ktoś musi się wygadać.

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
5 7

@malutkamrowcia a jeszcze ad. 3 - wydaje mi się, że właśnie m.in. po to aptekarze nie są zwykłymi sprzedawcami, żeby mogli odpowiedzieć na takie właśnie pytania. Ulotki bywają niejasne, a i nie każdy sobie w internecie znajdzie. I nie każdy na pewno w ogóle korzysta z internetu.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
3 3

@malutkamrowcia: Daj Pan spokój, nie ma nic gorszego niż dostać awizo chociaż byłeś w domu i pójście na pocztę, by utknąć w kolejce za ludźmi, którzy dopiero w okienku ustalają co tak właściwie potrzebują...

Odpowiedz
avatar didja
10 20

Fahren już Ci sporo wyjaśnił, więc dodam tylko trochę: 1. Leki na specjalne uprawnienia, w tym pieluchy na zlecenia, leki opioidowe. Rozpisanie tego przez farmaceutę zajmuje nawet kilka minut. To znaczy - jak się nie zawiesza system NFZ, bo inaczej to dużo dłużej. Skoro stoję 10 minut przy ladzie i czekam, aż farmaceuta upora się z biurokracją, a znam tę aptekę od ćwierć wieku, to podejmę w czasie czekania konwersację. I tak nikt inny nie podejdzie do okienka. 2. Lekarz może się pomylić. Lekarz może być osobą, która widzi Cię pierwszy raz w życiu i nie zna całokształtu Twojego stanu zdrowia. Lekarz może nie wiedzieć tyle o leku, ile farmaceuta, który z leków kształcił się 5 lat, a nie dwa semestry. Wreszcie - farmaceuta widzi na koncie pacjenta zakupione inne leki, które wchodzą w interakcje z tym, co kupujesz teraz - lekarz o tym nie wiedział. 3. Zasadniczo lek kupuje się po wyjściu od lekarza albo idzie się do apteki z prośbą o coś bez recepty na takie a takie dolegliwości. Nie każdy chodzi do lekarza z laptopem, żeby od razu sprawdzić pełny skład substancji czynnych i pomocniczych, które też uczulają albo są niewskazane z innych powodów (fenyloketonuria, HIT, nietolerancja laktozy, itd.). Albo wchodzą w interakcje z innymi poważnymi lekami. Nie każdy wie, jak sprawdzić w CHPL-u ulotkę. Nie każdy jest w stanie zdrowia umożliwiającym dokładne sprawdzenie, jak np. osoba z demencją czy w psychozie. Wreszcie - nie każdy ma sprawny wzrok i smartfon w takim stopniu, by przy ladzie coś sprawdzić. 4. Osoba prosi o lek X. Nie ma go, jest zamiennik, Y. Nie wiesz, czy osoba toleruje substancje pomocnicze zamienniku, poza tym czasami może jakaś inna, jak to nazwać chemicznie? frakcja? substancji,tak jak masz np. węglan wapnia i cytrynian wapnia - która tej osobie z takich czy innych powodów nie pasuje. Jeśli to jest lek drogi albo na receptę, gdy zdobycie drugiej wymaga trochę zachodu (np. kilka dni czekania, a lek osobie się już kończy), samowolne podjęcie decyzji, czy kupić lek zastępczy, może proszącemu o kupno sprawić sporo kłopotów. Jedyną nieogarniętą osobą w tej aptece jesteś Ty, bo cała reszta właśnie podchodzi w sposób ogarnięty. Jak mówi Fahren - leki to nie cukierki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2022 o 13:15

avatar mofayar
17 17

@didja: co do 1, to pracowałem w obsłudze klienta i nie ma nic gorszego niż kiedy robisz coś w komputerze (np. procesujesz zamówienie klienta), a klientowi zbierze się na rozmówki. To rozprasza i przeszkadza. Nie róbcie tak.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
10 14

@didja gwiazda, ale ogarniasz, że w sytuacji nr 1 jesteś piekielna? Oczywiście nikt na żywo Ci nie powie, że masz się zamknąć, ale generalnie przeszkadzasz pracownikowi tym swoim gadaniem.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@Honkastonka: gadaniem, ktore nikogo nie obchodzi, i dodatkowo wplywa na koncentracje

Odpowiedz
avatar KlonowyLisc
3 5

A tak z drugiej strony lady aptecznej - czasami rozmowa z pacjentem trwa długo bo aptekarz musi dopytać o niektóre rzeczy, wyjaśnić stosowanie. Prawdziwym piekielnym jest typ 4 (telefonista) : najczęściej w wersji że dopiero przy ladzie dzwoni z pytaniem co to miało być, gdy o takie rzeczy można dopytać w domu (a nierzadko osoba dla której to mają być leki nie odbiera telefonu).

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 4

@KlonowyLisc: no ok, jesli rozmowa jest fachowa, ale jesli sie taki/a rozgaduje o historii swojego zycia albo co mysli na temat x, to blagam, opowiedz to rodzinie czy kolezance, a nie obcej osobie za lada, ktorej nie wolno powiedziec, ze nikogo to nie interesuje :/

Odpowiedz
avatar Leme
8 14

Apteka to nie kiosk, żeby przyjść, podjąć decyzję w ciągu 20 sekund i iść do domu. Właśnie od tego są farmaceuci, żeby doradzić, jak ten lek działa, z czym można go brać a z czym nie, jaka dawka jest dobra (lekarze nie są nieomylni), co będzie najlepsze na konkretny problem. Jeśli Ci się to nie podoba to bardzo mi przykro, ale oni nie kończyli cholernie ciężkich studiów tylko po to, żeby ludziom podawać pudełka z szuflady i odsyłać ich do internetu po jakiekolwiek informacje.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
1 7

Czyli nie tylko mnie to wkurza? Ja rozumiem, że są sytuacje kiedy trzeba zająć farmaceutę na dłużej, na przykład zamawianie leku robionego, ale takie uzasadnione sytuacje to zdecydowana mniejszość. To co najczęściej spotykam to babcie robiące "spis z natury". Pani a aspiryna to po ile? Aha, to nie, jeszcze mam. A ten magnez to macie we większych opakowaniach? Macie? A to może następnym razem. I tak przez kilka bitych minut. Nie wiem co to za rytuał zakupowy, ale dokładnie to samo widzę na dziale mięsnym. Wypytują się o wszystko po kolei jakby w życiu wędlin nie widziały a na koniec i tak wezmą to co zwykle, pięć deko pasztetowej. A tak koło schabu? Karkówka? Aha, a to zupełnie z tyłu?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
4 4

@KwarcPL: O ile wypytywanie o skład, dawkowanie itp. nie wydaje mi się piekielne (a przynajmniej nie widziałam jeszcze przypadku gdzie byłoby to przesadzone lub trwałoby długo) o tyle te spisy z natury czy w ogóle pogawędki z farmaceutami są okropne. Taki ktoś potrafi 20 minut, albo i dłużej, sterczeć i gadać. W zasadzie to sami nie wiedzą po co przyszli i często są to młode osoby, nie tylko dziadki. Sytuacja z Covidem pogorszyła to bo o ile wcześniej mogło stać więcej ludzi w kolejce tak w mojej (niewielkiej) aptece ograniczyli liczbę osób do jednej. Bez presji ludzi w kolejce, ci gawędziarze pozwalają sobie na więcej. Rekordzistą byli Państwo, którzy w jeden listopadowy dzień siedzieli w tej aptece 45 minut jak nie dłużej do czasu aż ja, razem z jeszcze inną Panią (która stała przede mną) weszłyśmy żebyśmy zwrócić tym ludziom uwagę bo zaraz aptekę zamykają a my też potrzebujemy leki a oni prawie godzinę już leki kupują. Wyszli obrażeni z dwoma opakowaniami leków.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
1 3

@Imnotarobot: Dokładnie, nie mam problemu z osobami chcącymi się upewnić odnośnie dawkowania, dobrać coś (np. probiotyk do antybiotyku) czy też poszukać z jakiegoś powodu zamiennik. Sam raz dłużej postałem przy okienku, bo lekarz wypisał receptę skrótami myślowymi i musiałem wytłumaczyć farmaceucie, że nie mam stosować pięciu różnych maści, tylko wybrać sobie jedną. Tylko, że jak jesteś rzeczowy to takie konsultacje zamkniesz w 5 minutach. W przeciwieństwie do ludzi, którzy dopiero w aptece ustalają po co tak właściwie przyszli. Raz byłem świadkiem sytuacji, że babka nie wytrzymała i weszła dosyć solidnie opieprzyć typa, że przez niego kisimy się już pół godziny w kolejce, bo przyszedł na pogawędki chyba. Co do wieku to może to specyfika mojej dzielnicy, ale jeszcze nie widziałem, by ktoś poniżej 40-tki okupował aptekę dłużej.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 3

@KwarcPL: Owszem, 5 minut i po sprawie. Da się. Nie wiem jak można iść do apteki i stać, rozglądać się jakby przyszli do warzywniaka. A i w warzywniaku to tak słabo... Ja widuję często ludzi w wieku ok. 20-30stki, co do apteki przychodzą zdezorientowani, 5 minut się zastanawiają czy wziąć witaminę C czy nie, kolejne 10 opowiadają jakieś historie z życia, a potem z powrotem wracają do decyzji życia - czy ta witamina C jest im potrzebna. Trochę to przeraża, bo też bym się raczej takiej gadaniny spodziewała po osobach starszych. Ale znowu jak widzę takich młodych ludzi na kasach samoobsługowych, którzy każdy produkt kasują z prędkością leniwca to jakoś się przestaję dziwić...

Odpowiedz
avatar KwarcPL
2 2

@Imnotarobot: A to ciekawe, bo u mnie, jak już mówiłem, kolejki w aptece blokują osoby starsze. W sklepach i na poczcie w sumie też. Jedynie przy bankomatach młodsi napsują mi krwi, ale z nich babcie nie korzystają, więc siłą rzeczy musieli to pole oddać innym. Niektórzy sterczą przy nich tak długo jakby pierwszy raz korzystali i nie wiedzą gdzie mają klikać a przecież to operacja na kilka sekund, gdzie najwięcej trwa czekanie aż bankomat sczyta dane z karty i przeliczy pieniądze. I racja, nie można zachowywać się w aptece jakby to był kram na bazarku. Leki to nie warzywa na zupę, by dobierać je wedle uznania. Jak nie potrzebujesz to nie bierz, jak nie wiesz to zapytaj a czy chcesz kupić jakiś suplement powinieneś ustalić zanim wejdziesz do apteki. Bo tak to aby tylko marnujesz wszystkim czas.

Odpowiedz
avatar Aniela
6 10

Czepiasz się. Po to jest farmaceuta, żeby go spytać o coś. Jak ci przeszkadza, że ktoś jest w aptece i pyta to zamawiaj leki online do domu, nie będziesz musiał fukać i dyszeć komuś w kark bo jaśnie pan ma jedną rzecz do kupienia raz w miesiącu i wymaga aby wszyscy ustępowali mu w kolejce i broń boże zajmowali jakże cenne minuty.

Odpowiedz
avatar Vivelee
6 8

Farmaceuta to nie kasjer. Traktowanie go w ten sposób to marnowanie publicznych pieniędzy. Ja z kolei nie lubię ludzi, którzy z każdą chrypką lecą do lekarza. Od 90% tych przeziębień jest właśnie farmaceuta i kontakt z nim zupełnie wystarczy, by dobrać leki. Po to ci ludzie mają wiedzę nabytą przez lata studiów, by móc pomóc w takich przypadkach. To jest marnotrawienie publicznej kasy (na edukację farmaceutów + nadużyty czas lekarzy), że w PL farmaceuta jest kasjerem. Więc jak najbardziej opiszę farmaceucie swoje objawy, czy kaszel suchy czy mokry, czy do tego mam gorączkę i od kiedy, bo chcę by wydał mi dobre leki do mojej choroby. Bo lekarzowi z takimi duperelami nie będę zawracać głowy. Jak to taki wielki problem, by poczekać na osobę przed sobą, to dlaczego sam po prostu nie kupisz w necie? Zalecasz by farmaceuta podał do wyboru 2-3 leki, potem pacjent szedł do domu, w necie przeczytał opis, wybrał i wrócił do apteki i kupił wybraną pozycję. Czyli człowiek zamiast spędzić 2 minuty dłużej w aptece na wybór 1 z 3 pozycji, niech sobie wędruje z [grypą, infekcją stopy, zawrotami głowy] w tę i spowrotem i poświęci z pół godziny na to.

Odpowiedz
avatar jass
4 6

Co do punktu drugiego - moja mama ma przewlekłą chorobę i naprawdę nie raz zdarzyło się, że lekarz przepisał jej leki, których przy tej chorobie nie mogła brać (nawet w szpitalu). Niestety lekarze bywają wybitnie nieogarnięci, często nawet nie chce im się zajrzeć do karty, gdzie przecież mają taką informację wpisaną, więc wcale nie dziwię się ludziom, że wolą wszystko jeszcze potwierdzić u farmaceuty.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

@jass pisanie "nie chce im się" o jedynej grupie zawodowej w Polsce w której w ostatnich latach zdarzają się zgony z przepracowania uważam za mocno nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@bloodcarver: A przepraszam jak nazwałbyś w takim razie sytuację, kiedy lekarz przepisuje pacjentowi leki, które mogą mu zaszkodzić, bo nie raczył zajrzeć w kartę albo chociaż tego pacjenta zapytać, czy na coś nie choruje? I gdyby farmaceuta tego nie wyłapał, albo sam pacjent - dokładnie studiując ulotkę - to mogłoby się to skończyć naprawdę źle? Są wspaniali lekarze, ale jest i sporo takich, którzy ewidentnie dawno temu stracili nie tylko poczucie misji, ale nieraz i zwykłe ludzkie odruchy i przyzwoitość (moja mama często ma z lekarzami kontakt więc różne historie już słyszałam). I owszem, uważam że jeśli zachowują się nie w porządku, to jak najbardziej należy o tym mówić, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że akurat błędy czy zaniedbania tej grupy zawodowej często miewają tragiczne konsekwencje.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 6

Zauważ tylko, że ty po konkretne leki idziesz do apteki co miesiąc. Także wiesz wszystko, co potrzebujesz wiedzieć. Jak ktoś nie kupuje jakichś leków regularnie, to zwyczajnie może nie mieć wystarczającej wiedzy i potrzebować konsultacji.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 4

Ad 2) takich ludzi trzeba szanować i wspierać. Lepszy pacjent który upewni się trzy razy jak brać leki, niż taki który weźmie źle, trafi do szpitala, i dołoży tym sobie kłopotów a personelowi medycznemu pracy. Ad 3) i 4) może i ty lubisz łykać i nie wiedzieć co i po co. Niektórzy ludzie jednak się, i swoje zdrowie, trochę szanują. A to że jak ktoś sam jest chory tak że do apteki nie może pójść osobiście, więc wysyła przyjaciela z telefonem, to też dziwne nie powinno być dla nikogo rozumnego.

Odpowiedz
avatar shpack
5 5

Będę piekielny w tym komentarzu: lecz się u doktora google, kupuj leki online i nie płacz, że musiałeś stać w kolejce troche dluzej.

Odpowiedz
Udostępnij