Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ktoś wspomniał o kaucji przy wynajmie i przypomniała mi się moja historia…

Ktoś wspomniał o kaucji przy wynajmie i przypomniała mi się moja historia sprzed paru lat- czyli o tym jak zostałam zrobiona w jajo.

Po raz pierwszy w życiu wynajmowałam mieszkanie, wcześniej żyłam w akademiku więc temat był dla mnie bardzo nowy i nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać.

Mieszkanie wynajęłam z chłopakiem, dwupokojowe- małe mieszkanie w pionie środkowym, mało ustawne, ale było.

Pierwszą piekielnością że strony właścicieli było wepchnięcie nam ogromnych kwiatów pod opiekę. Bo to było mieszkanie córki kiedyś, wyjechała za granicę, kwiatów nie wzięła i my MUSIMY o nie dbać. Sęk w tym, że wynająć chciałam mieszkanie, miałam za nie płacić, a nie być darmową opiekunką do czyichś badyli- szczególnie, że nie mam ręki do kwiatów, zdołałam kiedyś nawet zabić kaktusa (oczywiście nie specjalnie).

Jeszcze bym przeżyła jakby to były małe kwiaty w doniczkach na oknie, ale nie, były to ogromne egzotycznie wyglądające badyle od ziemi po sufit. W końcu po niemal 3 miesiącach walki z właścicielami przyjechali je zabrać.

W mieszkaniu było od groma mebli. Od sasa do lasa, wszystko pasowało do siebie jak pięść do nosa- mała szafa ogromny stół, krzesła ogrodowe, klocowata kanapa pamiętająca chyba jeszcze czasy młodości moich rodziców, jakiś jeżdżący stolik, kolejny stolik, biurko komoda, skrzynka drewniana. Cokolwiek im wpadło pod rękę wepchali na tak mały metraż. Nie szło się ruszyć swobodnie. Jako że połowy z tych mebli nie potrzebowaliśmy (dostępu do piwnicy też nie mieliśmy) prosiliśmy właścicieli o zabranie mebli- mieszkanie okej, ale nie graciarnia dla mebli, które są tam z przypadku i zajmują miejsce.

Kolejna walka, bo oni nie mają tego gdzie zabrać, bo piwnica była pełna zabawek z dzieciństwa i mebli z dzieciństwa Pana właściciela, człowieka pod 60tkę, który nie potrafił się rozstać z meblościanką sprzed 25 lat, która 15 lat temu w tej piwnicy wylądowała.

Jednak my jako wynajmujący, mamy też i swoje rzeczy do przechowania, a nie miałam zamiaru potykać się jeszcze o nadmiar mebli, które nie są mi potrzebne.
W końcu po kolejnych kilku miesiącach zabrali niepotrzebne nam graty.

Wspominałam o kanapie.

Kanapa była tragiczna. Nikt nie chciał na niej siedzieć, zrobiona ze splotu materiału, który przypominał mi te plastikowe worki na ziemniaki- gryzący i drapiący. Dodatkowo widać było, szczególnie przy rozkładaniu, że wielokrotnie była czymś zalewana (po specyficznym zapachu pleśni i stęchlizny również można było się domyślić).

Była bo była, nie narzekaliśmy- zawsze to coś, a i tak po pracy wieczory spędzaliśmy raczej w sypialni na łóżku.
Nasz kot z kolei z kanapą nie polubił się wcale. Podejrzewam, że sama faktura materiału zachęcała kota do drapania- zaraz po pierwszym drapnięciu podjęliśmy decyzję- trudno, albo pokryjemy szkody z kaucji albo załatwimy kanapę. Oczywiście nie nową sztukę, prosto z salonu meblowego, bo ta na mieszkaniu nie była nówką- ba, nie była nawet zadbana.

Po niecałym roku mieszkania okazało się, że właściciele chcą sprzedać lokal. Trochę nam strach zajrzał w oczy, bo na gwałt trzeba było szukać czegoś innego, nie na długo, bo okazało się, że sąsiedzi z tego bloku (mieszkający na co dzień w Niemczech) są zainteresowani kupnem i dalszym wynajmem- najlepiej właśnie nam, skoro już tam byliśmy.

I doszło do tego oficjalnego pożegnania i rozwiązania umowy, a co za tym idzie rozliczenia się.
Przyznaję, sama byłam piekielna, że tego wtedy nie wyłapałam i dałam się najzwyczajniej na świecie wyrolować na kasę.
Właściciele sprzedawali mieszkanie łącznie ze wszystkimi meblami, czyli łącznie z tą nieszczęsną podrapaną w kilku miejscach kanapą.

Skoro jej nie wymieniali, tylko sprzedawali dalej, na moją logikę kaucję powinni nam zwrócić w całości lub przekazać nowym właścicielom na poczet nowej umowy.
Otóż nie, nie dość, że mi wybrzydzali, że używanej kanapy to oni tu nie chcą (jakby tam mieszkać mieli), a nowa kosztuje i że z kaucji 1300 za tą zniszczoną kanapę oni wezmą 1000. Udało nam się zbić do 600 stów.

Wstali i wyszli.

Nowej kanapy nie kupili, bo mieszkanie sprzedali razem z nią.

Wynajem

by ~Aeh
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Nasher
6 8

Zachowanie wlascicieli piekielne to fakt, ale skoro nie pasowalo Wam w tym mieszkaniu tyle rzeczy to na jaka cholere je wynajeliscie?

Odpowiedz
avatar fursik
0 8

@Nasher: Może było tanio lub w pasującej im lokalizacji? Może rodzice nie mogli im kupić wymarzonego M4?

Odpowiedz
avatar shpack
0 6

@Nasher święte słowa

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@Nasher: ja bym wiala po opcji z kwiatkami ale moze te rzeczy wyszly juz po podpisaniu umowy?

Odpowiedz
avatar KwarcPL
11 11

Z doświadczenia wiem, że starzy wynajmujący zachowują się jakby dalej mieszkali w tym lokum i mogą go urządzać pod swoje widzimisię a w najemcy nie widzą lokatora, tylko gościa, który ma się dostosować. Dzięki jednej babce przekonałem się o tym in hard way. Ależ ona próbowała nam gratów nawciskać. Chociaż byliśmy we dwóch na kawalerce i liczył się każdy centymetr kwadratowy a poza tym starczało nam to co jest i jej to powtarzaliśmy, ale ta swoje i podrzucała co chwilę jakieś nikomu nie potrzebne meble. Zawsze były o to spięcia, ale raz przeszła samą siebie. Przychodzę wieczorem z uczelni a na klatce przywitała mnie ogromna komoda, o której coś przebąkiwała, ale my mówiliśmy kategoryczne "nie". Rety, przecież to ledwo w drzwi by się zmieściło. Zadzwoniłem i powiedziałem, że ja nawet tego przez próg nie przeniosę i nie ma szans, by to u nas wylądowało. Dopiero wtedy dała sobie spokój. A jak się wyprowadziliśmy to zrobiła większy remont i nawet znalazłem mieszkanie na OLX i oh my... jak ona je zagraciła. Tyle szaf, regałów i innych komód, że tam się ledwo dało przejść. Żadnych szans, by we dwóch się zmieścić, masakra. Nie wiem dlaczego to zrobiła. Przecież to już przestało być praktyczne. Co do kanapy to powinni się zdecydować. Potrącają z kaucji czy biorą tę nową.

Odpowiedz
avatar Balbina
7 7

@KwarcPL: Kiedyś wynajem inaczej wyglądał, faktycznie w mieszkaniach była wolna amerykanka. Zbiorowisko różnych mebli. A to wujek wymienia sobie tapczanik no to sru na wynajem. Komoda po ciotce-na wynajem. Pamiętam jak moja matka kupiła( z 25 lat temu) na wynajem mieszkanie i po wyremontowaniu go już nie miała kasy na cokolwiek. Więc właśnie meble były z takiej łapanki. Ale wtedy studentom to wisiało i powiewało byleby było tanio. Jak przejęłam to lokum w zarządzanie to połowę wywaliłam. Mąż się ze mnie śmieje ze urządzam tak mieszkania żeby było jak w domu. Ale z drugiej strony najemcy też mają prawo do czystego i porządnego mieszkania. Bo za to płacą.

Odpowiedz
avatar GoHada
3 7

@KwarcPL potwierdzam, kiedyś wynajmowałam mieszkanie od starszych ludzi. Nigdy więcej tego błędu. Pani się niezmiernie nie podobało to, że zmieniłam firanki w oknie na nowe, a jej szare, ciężkie i przynajmniej 30-letnie schowałam do szafki. Mieli też problem z zabraniem każdej jednej rzeczy, od kolekcji starych kaset VHS, przez lampkę z soli, na sztućcach i talerzach kończąc. Na te ostatnie się uparłam, to z wielką łaską zabrali, a przecież "czyste były to o co chodzi".

Odpowiedz
avatar KwarcPL
2 4

@Balbina: A to prawda, się załapałem na to podejście. Biznes rentierski jeszcze nie istniał i wynajmujący byli zgoła innym sortem ludzi niż teraz. Albo byli to ludzie, którzy mieszkanie dostali w spadku, albo przeprowadzili się do większego i stare im zostało, albo kupili z myślą o dzieciach, które bryknęły na zmywak do UK. Każde lokum miało swoją historię. Dlatego albo trafiało się na babcię, która sentyment do tego miejsca realizowała Twoim kosztem. Albo do Janusza, który urządził sobie składowisko starych gratów. Hitem był kwadrat urządzony meblami z, jak mniemam, młodości syna właścicielki. Ona naprawdę myślała, że jakiś student przystanie na to, by spać w przymałym łóżku w kształcie wyścigówki? XD Jeszcze na miejscu powiedziała stówę więcej niż było w ogłoszeniu. Jak zaproponowaliśmy, by wrócić do pierwotnej stawki albo żeby chociaż nam kaucję mniejszą policzyła cobyśmy chociaż sobie inne łóżko skołowali to ta... się oburzyła. Bo co my chcemy, przecież jest dobrze a nawet lepiej niż u niej. Ta... to możemy się wymienić XD Koniec końców podziękowaliśmy i trafiliśmy do ww. babki od komód. Anyhow, takich wynajmujących jak Twoja matka, która wzięła mieszkanie, by mieć lokatę kapitału generującą dochód pasywny było naprawdę mało. Dlatego też standardy były inne a Twoja rodzicielka się dostosowała. No i podoba mi się Twoje podejście, tak powinno być. Dziewczyna zbiera się do wynajęcia swojego mieszkania i chce ogarnąć kilka rzeczy a wszyscy jej powtarzają "ale po co". Nie no, szanujmy się. Nie po to ludzie płacą, by mieć spieprzone kontakty. Tak się nie godzi. @GoHada: Ech, skąd się biorą tacy ludzie? Jakby mnie ktoś spytał czy mógłbym zabrać swoją kolekcję starych kaset VHS to bym się chyba ze wstydu spalił, że w ogóle zostawiłem najemcy takie dziadostwo. Jeszcze męczące były te wizytacje. Ma konto i mógłbym na nie przelać czynsz, ale nie. Musi co miesiąc przyjechać pod pretekstem rozliczenia się, by zobaczyć czy wszystko jest tak jak powinno. A co do rządzenia się to znam przypadek kiedy ojciec syna tak traktował. Udostępnił mu kawalerkę jak poszedł na studia, ale nie mógł nic zmienić. Nawet kranu w kuchni, który mu się nie podobał. Ciągle słyszał "jak pójdziesz na swoje to sobie urządzisz". To ja bym wolał wynajmować od obcego.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@KwarcPL: po moich doswiadczeniach w zyciu nie wynajme nic od osoby starszej - wynajmowalam kawalerke z chlopakiem, po dluzszym czasie przyszla z pretensjami, ze nie uczestniczymy w sasiedzkich dyzurach sprzatania klatki- o ktorych ani ona ani sasiedzi nic nie powiedzieli, pretensje, ze jako para zuzywamy wiecej wody niz jedna osoba mieszkajaca tu wczesniej ;p (zaplacilam niedoplate oraz wyzszy czynsz pozniej), w dodatku po wyprowadzce nie chciala oddac kaucji (800) bo "nie posprzatane"- gdzie zostawilismy mieszkanie w stanie lepszym niz zastany - inni w domku wynajmowali pokoje studentom, caly dom okamerowany i doplata 10 zl za nocowanie osoby, a w salonie mieli liczniki z woda nad kanapa ot tak by popatrzec, jak sie licznik kreci- za wode placilam osobno, ani razu nie przedstawili stanu licznika, tylko dostawalam kwote do zaplaty - graty z prl, tez sie namordowalam, by mi to powynosili - wspominam tez pania babcie, u ktorej mieszkalam, za awanture, ze nie powiedzialam jej dzien dobry gdy wrocila, a ja nie slyszalam, bo mylam naczynia, pod moja nieobecnosc wlazila do mojego pokoju i sprawdzala co mam w szafkach - hitem byla pani, ktora zrobila awanture o niesprzatanie czesci wspolnej podczas gdy jeden pokoj wynajmowala turystom ;) w dodatku pijac MOJA herbate z MOJEGO kubka - plus wizytacje bez wczesniejszego ustalenia- ogladam sobie cos na kompie i slysze klucz w drzwiach- bo to przeciez JEJ i moze sobie do swojego wchodzic

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@KwarcPL "Musi co miesiąc przyjechać pod pretekstem rozliczenia się, by zobaczyć czy wszystko jest tak jak powinno". Akurat to mogę zrozumieć, bo najemcy też bywają różni i było o tym kilka historii na piekielnych. Zwłaszcza jak mają małe dzieci albo zwierzęta.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@pasjonatpl: albo zwyczajnie omija podatek

Odpowiedz
avatar shpack
2 2

Wynajmujący zaakceptowali wygląd i wyposażenie mieszkania podpisując umowę. Koniec-kropka. Wszelkie zmiany po tym czasie dotyczace " dorzucania czy zabierania przez wlasciciela " mebli muszą zaakceptować obie strony. Miałam kiedyś prośbę o dodanie telewizora, która spełniłem, oraz o zebranie wbudowanej szafy bo potrzebne bylo miejsce na rower.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Niestety wielu właścicieli głośno płacze o złych lokatorach, a sami szukają każdej możliwości, żeby cię wyruchać. Ja na ostatnim mieszkaniu słyszałam, że mamy dostęp do piwnicy i możemy tam wynieść stare graty (np. wideo czy tv z "dupą"!); po podpisaniu umowy nagle się okazało, że dostępu do piwnicy nie ma, bo w umowie nie ma (o czymś takim, jak umowa ustna przy świadkach już cwana pani właścicielka nie słyszała). Tak samo na jednym mieszkaniu był stary tv i kobieta mi mówi, że mogę go wywalić na śmieci, po czym równocześnie widzę, jak robi mu zdjęcie, haha. Czyli powiem ci, że możesz wywalić, a później będzie, ups, kup tv, bo był tv, heh. A nielegalnych rzeczach w umowach to już nie wspomnę.

Odpowiedz
avatar Nanatella
2 2

Czy Wy widzieliście to mieszkanie przed podpisaniem umowy? Jeśli tak, to nie rozumiem skąd żale o rośliny i meble. Jeżeli przed podpisaniem umowy zostało ustalone, że roślinami zajmować się będą najemcy oraz że wyposażenie jest takie, jak widać, to w czym problem? Co innego, gdyby rośliny i część wyposażenia zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami miały zostać zabrane, a później wynajmujący chcieli się z tego wymiksować (jednak nie wynika to z historii). Co do kaucji, pobrali ją prawidłowo - w chwili przekazywania Wam mieszkania może i kanapa nie była zadbana, ale nie była też zniszczona, a w chwili sprzedaży mieszkania była już zniszczona. Ciebie wiązał stosunek najmu z nimi, dlaczego uważasz, że nie powinnaś zapłacić za coś, co zniszczyłaś?

Odpowiedz
avatar japycz1
0 0

"w chwili przekazywania Wam mieszkania może i kanapa nie była zadbana, ale nie była też zniszczona, a w chwili sprzedaży mieszkania była już zniszczona." @Nanatella: skoro nie była zadbana a przy okazji była stara, to znaczy że jej wartość wynosiła znikomy ułamek wartości nowej i taką kwota powinna zostać obciążona autorka.

Odpowiedz
avatar martyniuuk121
0 0

Wniosek, trzeba egzekwować wszystko przed podpisaniem umowy, a jak nie ma na to zgody właściciela to trzeba szukać gdzie indziej.

Odpowiedz
Udostępnij