Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Urocza historyjka o dochodzeniu roszczeń. Zeszły czwartek, otrzymuję na maila informację od…

Urocza historyjka o dochodzeniu roszczeń.

Zeszły czwartek, otrzymuję na maila informację od kogoś podającego się za pracownika firmy windykacyjnej (nazwijmy ją "bard" z racji tego, że pierwszy człon nazwy brzmi jak nazwisko pewnego nieżyjącego już niestety wybitnego pieśniarza), że firma ta prowadzi sprawę mojego zadłużenia na rzecz firmy X - mojego dawnego teleoperatora, z którego usług zrezygnowałem jakiś rok temu, bo po prostu znalazłem coś lepszego. OK, znajdę czas, to sprawdzę. Co ciekawe - goły mail, żadnego pełnomocnictwa, dokumentów, dowodów, nic. Pani S z firmy Bard informuje mnie, że w imieniu firmy X robią mi postępowanie, ale nie przedstawia TOTALNIE NIC na potwierdzenie tego, że działają w ich imieniu.

Piątek - drugi mail. Pani S poleca mi wpłacić 879 zł z groszami na rachunek taki a taki. Znowu zero jakichkolwiek pełnomocnictw. Chyba kogoś ciężko porąbało, że wyskoczę z takiej sumy na tak podane konto, bo ktoś twierdzi, że powinienem. Odpisuję, że żądam pełnomocnictwa i wskazania podstaw roszczenia do 01.06., albo składam zawiadomienie do prokuratury o próbie oszustwa. Zaraz po pracy jadę do lokalnego salonu firmy X i przedstawiam sprawę. Pracownik sprawdza (po dowodzie i PESEL-u z dowodu) - rozliczyłem się z nimi właściwie, co do grosza, nie mam zadłużenia. OK, uzbrojony w tę wiedzę śpię spokojniej. Weekend.

Poniedziałek po weekendzie. Trzeci mail od pani S, podobnie pusty w argumentację, za to z nieco większą kwotą i tonem bardziej ponaglającym. Ponownie żądam podania podstaw działania i roszczenia. Próbuję się dodzwonić do tych ludków, rozmowy albo dziwnie gasną (jakby były specjalnie rozłączane), albo jestem przerzucany od Annasza do Kajfasza. Sytuacja stresuje mnie coraz bardziej. Dzwonię na infolinię firmy X i uwaga: podaję numer klienta ze sprawy, pani pyta mnie o PESEL - NIE ZGADZA SIĘ. Numer dowodu - NIE ZGADZA SIĘ. Co się zgadza? Imię i nazwisko. Mój mail, ten na który spambot z Barda pisze tępe wezwania, to imię.nazwisko@xmail.com - czyli ponownie, jak to ma miejsce raz na kilka lat, trafia we mnie sytuacja, że jakiś typ noszący takie samo imię i takie samo nazwisko coś nawywijał, a jakimś cudem przychodzą do mnie.

Nie nazywam się wcale Jan Kowalski, nawet nie mam popularnego nazwiska, imienia też, ale takich sytuacji miałem w moim prawie 40-letnim życiu już co najmniej trzy, praktycznie każdy ze znajomych ani razu.

OK, ustaliliśmy, że to nie mnie szukają? Dobrze, droga pani z infolinii, proszę dać to do zrozumienia Bardowi, niech się ode mnie od...walą na dobre, bo nie mam ochoty za jakiś czas użerać się z rejestrem dłużników, że moja obecność tam to wina idioty, który nie potrafi ustalić dłużnika po jego danych osobowych, którymi dysponuje.

Pół godziny później pisze do mnie pan R z firmy Bard, przesyłając mi wezwanie do zapłaty i wzywając do ustosunkowania się w terminie 3 dni. Co się okazuje? Delikwent ma identyczne imię i nazwisko, ale zamieszkuje w zupełnie innej miejscowości w innej części Polski. Zawarł sobie jakąś umowę w lutym br. i z tego tytułu wisi X-owi 880 zł (bo odsetki). Pismo z dnia 30.05 - aha, to zmarnowali kilka dni, spamując maila przypadkowemu typowi o identycznym imieniu i nazwisku, zamiast wysłać mu wezwanie na fizyczny adres poleconym za potwierdzeniem odbioru, czyli tak jak należało to zrobić, bo sorry, ale mail równie dobrze mógłby być nieaktywny od nie wiadomo ilu lat? Brawo, profesjonalizm pełną gębą.

Jeszcze większy z tego powodu, że dopiero po rabanie u wierzyciela ktokolwiek zdecydował się przedstawić mi jakiś strzępek informacji i wyjaśnić, za co właściwie oni ode mnie chcą forsy. Gdybym nie zrobił rabanu, pani S pewnie dalej pisałaby mi tępe maile "zapłać, zapłać"... tak, to się tutaj nie kończy. Odpisuję panu R, wyjaśniając całą sytuację i na samym wstępie dając do zrozumienia, że zawracają gitarę nie temu, co trzeba.

Spokój? A gdzie tam. Koło 11 we wtorek następny mail od spambota, ponownie na jedno kopyto. Znowu usiłuję dzwonić. Udaje mi się wreszcie dopaść pana R, który chyba sobie zasnął zaraz po wysłaniu do mnie maila z wezwaniem, albo udaje durnia, bo muszę mu tłumaczyć wszystko od nowa, mając coraz wyższy poziom irytacji. Nagle... abrakadabra! Pan R pyta mnie o numer klienta, datę urodzenia - nie zgadza się - i dociera do wniosku, który próbuję im od jakiegoś czasu uświadomić - SZUKACIE KOGO INNEGO. Na pytanie, skąd do jasnej anielki wytrzasnęli mój mail, który mam od ponad 15 lat i nigdy nie należał do pana dłużnika - podał im go mój były teleoperator.

Do tego wrócimy potem. Na pytanie, czy nie mogli sprawdzić wcześniej, że "on to nie ja", nie dostaję sensownej odpowiedzi. Wyrażam w słuchawkę oczekiwanie, że nie będą do mnie więcej kierować wezwań do zapłaty, żegnam się z panem R.

Chwilę potem telefon z nieznanego numeru. Oddzwaniam, cisza. Ponownie - a tu pani S z czymś, co w sumie nie wiem, czy miało być wyjaśnieniami, weryfikacją czy czym, bo z pewnością nie było przeprosinami za zawracanie mi gitary na niezweryfikowany mail. Kobieta śmiała mieć do mnie pretensje, że o ci mi chodzi, że przecież oni działają, ale że zignorowała moje wielokrotne prośby o podstawowe informacje i że nie sprawdziła, czy to właściwy adresat, to już nie jej wina. Koniec końców i do jej łba dotarło, że "on to nie ja" i po usłyszeniu, że się ode mnie odczepią, pożegnałem się, blokada numeru.

Końcówka - pytanie do X, jakim sposobem mój mail został powiązany z osobnikiem, z którym łączy mnie przypadkiem imię i nazwisko. Usłyszałem, że to pewnie pomyłka, że ktoś mógł źle podyktować, źle przepisać, źle podać itp. Dlaczego się tak komunikują - ponoć komunikują się w każdy dostępny sposób, pismami, dzwonią, mailują, słowem każdy sposób dobry, by dostać się do dłużnika, kit z tym, że zawracają głowę komuś innemu, przecież cel uświęca środki, nic się nie stało, nic pan nie stracił, o co chodzi. Żądam, aby mój mail został wykreślony z danych tego gościa i wyrażam nadzieję, że z racji braku zadłużenia u nich (co mi wielokrotnie potwierdzali) nie będę o nich już słyszeć. Uff. Mam nadzieję, że wreszcie koniec.

Morał? Nie siedźcie spokojnie, nie przemilczajcie tematu, poruszcie niebo i ziemię, by wyjaśnić sytuację i wydrzeć od ludzi informację, że nie chcą nic od was i dają wam spokój. Jak będzie trzeba, szukajcie pomocy u rzecznika konsumentów czy w jakichkolwiek innych organach. Nie liczcie na to, że rozwiąże się i wyjaśni samo; jak nie przyciśniecie, to tak się nie stanie. A wierzyciela nie interesuje, skąd się bierze kasa i jakimi metodami, ważne że ściągnęli.

Nie pozdrawiam fioletowego operatora, do którego na pewno już nie powrócę, ani opłacanych przez niego siepaczy z firmy Bard i cośtam z Wrocławia - chwalicie się 30 latami na rynku, ale moglibyście poświęcić 30 minut więcej, by porządnie zrobić robotę, za którą wam przecież płacą i nie ryzykować sprawą o naruszenie dóbr osobistych. Zrobiłbym to, gdyby stało mi się coś więcej niż podniesienie ciśnienia.

usługi telekomunikacja windykacja

by ~Dariusz39
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
6 6

Sprawa niefajna, ale w momencie gdy udało Ci się potwierdzić, że to inna osoba i przede wszystkim inny PESEL jesteś bezpieczny. Nawet jak spróbują wystąpić do sądu i potem komornika, ew. wpisać do rejestrów dłużników to wpiszą inny PESEL, przypisany do innej osoby.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@Michail: Autor sam sobie narobił zbędnego stresu, bo w momencie, gdy potwierdził, że to nie o niego chodzi, powinien zablokować email firmy windykacyjnej, a nie stawać na baczność przy każdym ich niedorzecznym emailu.

Odpowiedz
avatar vezdohan
4 8

Taak podałeś swój pesel i numer dowodu komuś kogo nie znasz po drugiej stronie słuchawki. Mało masz kredytów, kolejny chcesz?

Odpowiedz
avatar Michail
5 5

@vezdohan: Dzwonił do operatora, czyli Play.

Odpowiedz
avatar krogulec
7 7

@Michail: ja też odniosłem wrażenie, że dzwonił do firmy windykacyjnej. I miałem napisać dokładnie to samo. Że udowstępnił PESEL i nr DO jakimś randomom

Odpowiedz
avatar Chrupki
1 1

serdecznie współczuję tych nerwów

Odpowiedz
avatar Tolek
2 12

Dałem słaby, bo nie napisałeś, ze dziadowski operator to PLAY, a ukrywanie oszustów z BARD pachnie zmową:) Cały czas dziwię się członkom społeczności Piekielnych, że z taką " nieśmiałością" boją się podawać z imienia i nazwiska chamów, buców i oszustów.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
0 0

Miałam podobną sytuację kilka lat temu. Dostawałam groźnie brzmiące maile z poleceniem zapłaty długu. Byłam pewna, że nic nikomu nie wiszę bo w tamtym okresie byłam "czysta" jeżeli chodzi o jakiekolwiek umowy (nie brałam nigdy kredytów ani pożyczek, nawet umowa z operatorem komórkowym była wówczas na moją mamę). Nie jeździłam też nigdy żadną komunikacją, więc jakiś zapomniany mandat też odpadał. Maile ignorowałam kompletnie. W którymś z kolei mailu wysłali mi polecenie do zapłaty w formie jakiegoś dokumentu z wielką pieczątką i nasranym mnóstwem artykułów i paragrafów. Jednak dane osoby przez nich szukanej i moje różniły się jedną literką w nazwisku (powiedzmy, że nazywam się Kowalska, oni szukali Kowaleskiej). Nie zgadzała się również miejscowość. Na tego maila odpisałam dość niegrzecznie "Przed wysyłaniem gróźb do ludzi polecam sprawdzać, czy dane się zgadzają". Dostałam kolejne kilka maili (pewnie bot) ale po kilku miesiącach wszystko ustało.

Odpowiedz
avatar Natas
3 3

Fioletowy Operator to akurat nie ma żadnego problemu z losowym udostępnianiem danych osobom postronnym, mój obecny nr telefonu zakładany był w 2010 jak jeszcze nie byłam pełnoletnia, więc na matkę. Zgody marketingowe wszystkie odznaczone, 12 lat później dzwoni do mnie zastrzeżony numer, firma jakaśtam, niezwiązana z telekomunikacją i proszą o rozmowę z panią [tu imię mojej mamy]. Dosłownie nikt, nigdzie nie dostał info, że ten numer należy do osoby o tym imieniu. Za późno połączyłam wątki, żeby coś móc z tym zrobić.

Odpowiedz
avatar Tee_can_do_that
1 1

Dostawałam przez kilka miesięcy maile od kancelarii, potem firmy windykacyjnej. Już w pierwszym zauważyłam, że adres dłużniczki jest 300 km dalej, ale imię i nazwisko się zgadzało. Nigdy nie brałam kredytu, nawet umowy na telefon, więc wiedziałam, że to tylko irytująca pomyłka. Albo ktoś wpisał sobie przypadkowy mail, byle był, a że ja używam tego konkretnego od 15 lat i zawsze był czynny, więc to wina windykatora. Dzisiaj żałuję, że zamiast skasować nie wysłałam do Urzędu od rodo. Mieliby państwo z jakiejś kancy z Krakowa wesoło.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

Chwila. A morał czasem nie jest taki, że jak dostajesz wezwanie do zapłaty bez żadnej podstawy wiedząc na 100%, że nie wisisz żadnej kasy na gmaila, który bez żadnej weryfikacji założyć może każdy nawet na nazwisko elzbieta.II.krolowa.brytyjska to olewasz, a nie tracisz czas na dzwonienie do oszustów i później masz ból d* że zmarnowałeś czas na telefony, które sam z własnej woli i bez potrzeby wykonywałeś? Bo to teraz brzmi trochę, jakbyś był strasznie dumny ze swojej waleczności po pokonaniu nadmuchiwanego chłopka z folii.

Odpowiedz
Udostępnij