Nie wrzucam pieniędzy wolontariuszom do puszek na ulicy, również tym zbierającym na pomoc Ukrainie.
Dlaczego?
Dlatego, że jak jeszcze chodziłam do liceum, to kilka osób z mojej szkoły się udzielało w zbiórkach WOŚP. Było to dla mnie trochę dziwne ze względu na to, że robiły to osoby z grupy tych raczej problematycznych - te, które siedziały po kilka lat w jednej klasie, wagarowały, przemycały alkohol do szkoły.
Wszystko zaczęło mi pasować do schematu podczas jednej z posiadówek na przerwie w szatni, gdzie wolontariusze zaczęli chwalić się, jakie oryginalne mają sposoby na wyjęcie z puszek kasy, najbardziej interesowały ich oczywiście banknoty. Rzeczywiście, pomysłów było bardzo dużo, ale od tego czasu nigdy, nikomu do puszki nic nie wrzuciłam.
Mam nadzieję, że chociaż internet jest względnie bezpiecznym miejscem na przekazywanie takiej kasy.
wolontariusze
Najlepiej dawać bezpośrednio potrzebującym, choć to akurat nie zawsze jest możliwe. Mnie irytuje inna "moda". Jakiś czas temu był u mnie wolontariusz, uznałem że cel szczytny i chciałem wpłacić, proszę o numer konta, a on mi mówi, że u nich to tak nie działa. Trzeba im podać dane swojego konta, a oni będą sobie sami pobierać tyle, ile zadeklarujesz się im przekazywać i to nie jednorazowo, a regularnie. Tak też nie dostał nic.
OdpowiedzCi zbierający do puszek pod sklepami (nie wolontariusze WOŚP) to nie wolontariusze i mają normalnie płacone. Ja nie wspieram takich inicjatyw bo wiadomo, że pewno więcej datków pokrywa koszty działalności niż aktualny cel. Dlatego też robię bezpośrednio przelewy na 1-2 wybrane cele. Na osoby, które znam i wiem, na co kasa jest przeznaczana (w tym wypadku na rehabilitację chorych dzieci). Z czystym sumieniem olewam zbieraczy mówiąc zgodnie z prawdą, że wspieram inne cele. I wiem, że większa cześć mojego przelewu jest przeznaczana na cel statutowy nie opłacanie armii zbieraczy.
Odpowiedz@ILLogic: no właśnie nie wiem, jak to jest z tym opłacaniem ich. Nazywam "wolontariusze", bo wiadomo, o co mi chodzi. A czy ci konkretni, zbierający na Ukrainę mają płacone, to nie wiem. Wiem, że powodują u mnie ogromny dyskomfort, bo wychodzę obładowana zakupami za 400 zł, a nie wrzucę piątaka do puszki. No nie wrzucę.
Odpowiedz@Natas Stoją z tymi puszkami cały dzień. Nie robią tego za darmo. To się nazywa „koszty operacyjne”. Ja mówię, że wspieram inne cele i już.
OdpowiedzNie daje nikomu pieniędzy na ulicy. To prosta zasada która pozwala zapanować nad potrzebą pomagania. Ani żebrakom ani pijakom ani do puszek, tylko bezpośredni przelew do fundacji
OdpowiedzNajprościej jest zrobić przelew, można sobie potem w PIT odliczyć od dochodu ;)
OdpowiedzNiestety są również i tacy. Ja osobiście byłem parę razy na WOŚPie to też sporo znajomych była pewna że coś z puszki sobie zabieram. Puszka na szczęście jest plombowania(z roku na rok mam wrażenie że coraz lepiej), ale niestety Polak znajdzie metodę. Najlepsze jest to że jak takiego się znajdzie i udowodni winę to chłopak nie może już brać udziału w zbieraniu kasy( trzeba się wcześniej zarejestrować.)
Odpowiedz