Zachciało mi się zmieniać samochód. Uparłem się na konkretny model marki nie za popularnej w Polsce, w dodatku w bardzo konkretnej wersji wyposażenia. Moja żona dorzuciła dodatkowo wymaganie, że nie może być czarny.
Jak się łatwo domyślić poszukiwania trwały ładnych parę miesięcy - poprzedni samochód w pełni sprawny, więc nie spieszyło się nam. Ale ogłoszenia śledziliśmy z całej Polski nabierając przekonania, że większość egzemplarzy jest jednak czarna jak noc lub sprowadzana z USA w stanie powypadkowym.
Znalazłem ogłoszenie sprzedaży ładnie wyglądającego egzemplarza z Warszawy - ponad 3 godziny jazdy ode mnie. Jedno, co mi się nie podobało w ogłoszeniu to brak podanego numeru VIN - ale od czego jest telefon?
Sprzedawca odmówił podania numeru VIN, bo RODO. Bo ponoć po numerze VIN można jakoś dojść do danych poprzedniego właściciela, a oni są ekskluzywnym salonem zapewniającym swoim klientom dyskrecję.
Dodatkowo dowiedziałem się, że cena podana w ogłoszeniu obowiązuje przy kupnie samochodu za pośrednictwem ich oferty kredytowej. Chcę za gotówkę - muszę dodać 2%. Według pana ekskluzywnego sprzedawcy wszystkie ekskluzywne salony tak robią.
Cóż, samochód kupiłem 2 tygodnie później w mniej ekskluzywnym salonie będącym "tylko" oficjalnym dealerem marki.
samochód
Co za brednie. Fakt, że po nr VIN można dojść do danych właściciela, ale można to zrobić w określony sposób; to nie są dane dostępne dla byle kogo. Facet ewidentnie sam sobie sra w gniazdo :D
OdpowiedzJa wiem, że to brednie. Ty wiesz, że to brednie. Masa innych osób też. Ale może się ktoś skusi. Dogrzebałem się po notatkach do strony dealera (tak, mam arkusz na google docsach, w którego wpisywałem wszelkie info z pojawiających się ogłoszeń) - mają w tej chwili na otomoto wystawionych ponad 50 samochodów, wszystkie z wpisanym ewidentnie lipnym VINem i z formułką "cena obowiązuje przy finansowaniu XXXX". Czyli interes się kręci.
Odpowiedz@niepodam niestety, facet albo się guano zna na swojej pracy albo celowo robi ludzi w balona. Jedno i drugie nie powinno mieć miejsca, bo nie każdy klient musi się znać na wszystkim. Za to, jeśli się wykonuje określoną pracę, to trzeba się na niej znać i koniec. Za to mnie najbardziej piecze tyłek jak widzę tę głupią modę (najczęściej w dealerstwach), że wystawia się auto z ceną netto, plus maksymalny rabat (grupy zawodowe, dopłaty do elektryków itp). Dopiero jak wejdziesz w ogłoszenie, to się okazuje, że jeśli jesteś zwykłym szarym Kowalskim, to cena jest czasem nawet o 20-30 tysięcy wyższa :)
OdpowiedzNo co chcesz RODO to RODO. Musi chronić dane samochodu ;)) Jeszcze byś się dowiedział, że bity był albo złożony z dwóch a to już są dane wrażliwe xD
Odpowiedz@KatzenKratzen mogłoby mu się zrobić przykro albo by wpadł w depresję...
Odpowiedz