Ostatnio zastanawiam się nad zakupem swoich pierwszych aparatów słuchowych, ponieważ mój niedosłuch utrudnia mi pracę. I tak mi się przypomniało badanie przez lekarza medycyny pracy sprzed ok 15 lat.
Mając około 20 lat postanowiłam sobie dorobić w wakacje, wybrałam pracę w pewnej fabryce. Plusem tej pracy była umowa o pracę (wszędzie indziej proponowali umowę zlecenie). Przed przystąpieniem do pracy musiałam przejść pozytywnie badanie przez wybranego przez fabrykę lekarza medycyny pracy. Jednym z badań było badanie słuchu, ponieważ jak później się okazało, w fabryce panował nadmierny hałas.
Po badaniu lekarz rzucił tylko, że powinnam odpowiadać szybciej i zaczął rysować wykres potrzebny do dokumentacji. Po kilku latach zdałam sobie sprawę, że ja wtedy tego testu nie zaliczyłam, tylko lekarz narysował tak wykres, abym była przyjęta do tej pracy.
Jak sobie pomyślę o tym lekarzu, to mam do niego wielki żal, że nie posłał młodej dziewczyny na dalszą diagnostykę słuchu, tylko wysłał ją do pracy za najniższą krajową, w której to pracy mogłam pogłębić sobie wadę.
P.S. Moja wada słuchu zdaniem mojej lekarki jest dziedziczna (przemawia za nią kilka argumentów), więc miałam już ją przed przystąpieniem do tamtej pracy. Co nie zmienia faktu, że moja wada słuchu mogła się pogłębić przez pracę przez 2 miesiące w zwiększonym hałasie.
Jak doszłaś do tego, że tamto badanie zostało "podciągnięte" przez lekarza i jak bardzo pogorszył się słuch przez pracę w fabryce skoro aparaty słuchowe kupujesz dopiero po 15 latach?
Odpowiedz@KatiCafe: doszłam do tego na podstawie rozmowy z lekarką, która określiła u mnie dziedziczny niedosłuch na podstawie kilku faktów. Słuch mi się pogorszył z lekkiego do wady na pograniczu lekki/ średni. Nie wiem, czy te 2 miesiące pracy w fabryce jakoś wpłynęły na mój słuch, może tak, może nie. W każdym razie nie powinnam pracować w tym miejscu mając jakąkolwiek wadę słuchu. Na studiach i w poprzedniej pracy mi mój niedosłuch nie doskwierał aż tak bardzo. Teraz zaczął mnie irytować gdy np. muszę prosić klienta by coś powtórzył. Dlatego dopiero teraz zaczynam się zastanawiać nad wydaniem około 6 tysięcy na zakup aparatów słuchowych.
Odpowiedz@KatiCafe: jeśli dobrze zrozumiałam to piekielność jest w tym, że lekarz nie powiedział jej o wadzie słuchu i nie skierował na dalsze badania. Wiedząc, że ma wadę słuchu prawdopodobnie nie zdecydowałaby się na pracę w fabryce a trudno oszacować na ile wada się przez nią pogłębiła - zdrowy człowiek wolniej odczuje konsekwencje niż z już uszkodzonym słuchem. Zaś aparaty słuchowe mogły zacząć być potrzebne dopiero gdy wada pogłębiła się w stopniu znaczącym.
Odpowiedz@KatiCafe: doszłam do tego na podstawie rozmowy z lekarką, która określiła u mnie dziedziczny niedosłuch na podstawie kilku faktów. Słuch mi się pogorszył z lekkiego do wady na pograniczu lekki/ średni. Nie wiem, czy te 2 miesiące pracy w fabryce jakoś wpłynęły na mój słuch, może tak, może nie. W każdym razie nie powinnam pracować w tym miejscu mając jakąkolwiek wadę słuchu. Na studiach i w poprzedniej pracy mi mój niedosłuch nie doskwierał aż tak bardzo. Teraz zaczął mnie irytować gdy np. muszę prosić klienta by coś powtórzył. Dlatego dopiero teraz zaczynam się zastanawiać nad wydaniem około 6 tysięcy na zakup aparatów słuchowych.
Odpowiedz@KatiCafe: doszłam do tego na podstawie rozmowy z lekarką, która określiła u mnie dziedziczny niedosłuch na podstawie kilku faktów. Słuch mi się pogorszył z lekkiego do wady na pograniczu lekki/ średni. Nie wiem, czy te 2 miesiące pracy w fabryce jakoś wpłynęły na mój słuch, może tak, może nie. W każdym razie nie powinnam pracować w tym miejscu mając jakąkolwiek wadę słuchu. Na studiach i w poprzedniej pracy mi mój niedosłuch nie doskwierał aż tak bardzo. Teraz zaczął mnie irytować gdy np. muszę prosić klienta by coś powtórzył. Dlatego dopiero teraz zaczynam się zastanawiać nad wydaniem około 6 tysięcy na zakup aparatów słuchowych.
OdpowiedzCzepiam się gramatyki - nie posłał (kogo? czego?) młodej dziewczyny.
OdpowiedzTo kto jest piekielny? Właściciel fabryki gdzie jest nadmierny hałas, czy może lekarz który oceniał słuch przed pracą?
Odpowiedz@jan_usz autorka, która winę zrzuca na lekarza, który 15 (!) lat temu robił jej badanie słuchu
Odpowiedz@KatiCafe: mój niedosłuch jest dziedziczny, miałam go już od dziecka, tylko wcześniej nie zwracałam na to uwagi, bo członkowie mojej rodziny też mieli pewne problemy ze słuchem, więc nie wiedziałam wcześniej że odstaję od normy. Zaczęłam zauważać, że mój słuch jest gorszy od innych dopiero na studiach. Lekarz, jak ma za zadanie zrobić badanie słuchu, to powinien zrobić to zgodnie z prawdą, a nie złościć się, że pacjent nie odpowiada tak szybko jak jest mu potrzebne, by badanie wyszło prawidłowo.
Odpowiedz@jan_usz: mój niedosłuch jest dziedziczny, miałam go już od dziecka, tylko wcześniej nie zwracałam na to uwagi, bo członkowie mojej rodziny też mieli pewne problemy ze słuchem, więc nie wiedziałam wcześniej że odstaję od normy. Zaczęłam zauważać, że mój słuch jest gorszy od innych dopiero na studiach. Lekarz, jak ma za zadanie zrobić badanie słuchu, to powinien zrobić to zgodnie z prawdą, a nie złościć się, że pacjent nie odpowiada tak szybko jak jest mu potrzebne, by badanie wyszło prawidłowo.
OdpowiedzMnie wywalili kiedyś z roboty bo używałem zalecanych przez regulamin pracy stoperów podczas zmiany. Przez to musieli do mnie głośniej mówić jak coś szło nie tak z maszynami. Starzy pracownicy na maglach mieli gdzieś swój słuch. Jedyni pracownicy którzy używali regularnie ochrony słuchu byli ci co pracowali przy suszarkach i ręcznikach ale tam ekipa była zabetonowana, bo była to najlżejsza robota w zakładzie.
OdpowiedzA nie przyszło Ci do głowy, że wada się po prostu pogłębiła z wiekiem? Może u lekarza po prostu wypadała średnio i dlatego zwrócił ci uwagę. Z podstawówki pamiętam, że były prowadzone obowiązkowe przesiewowe badania słuchu - skoro masz wadę wrodzoną, do dlaczego tam nic nie było
Odpowiedz(komentarz dodałam przez przypadek w trakcie pisania) * skoro masz wadę wrodzoną, to dlaczego tam nic nie zostało wykryte? W szkole, u lekarza rodzinnego, na bilansie - czymkolwiek? Lekarz medycyny pracy ma tylko sprawdzić, czy mieścisz się w widełkach kwalifikujących do podjęcia danej pracy - może po prostu byłaś w dolnym centylu.
Odpowiedz@Alxndra: to lekarz chociaż mi mógł powiedzieć że być może mam wadę słuchu i żebym się tym zainteresowała. Nie twierdzę, że przez tą pracę powstała moja wada słuchu. Nie wiem czy ta praca miała jakikolwiek na nią wpływ. I tak, sądzę że przez geny i wiek mój słuch się pogarsza. Dlaczego wcześniej nie zostało wykryte, to kolejna piekielna rzecz. Otóż ani w podstawówce, ani w gimnazjum, ani nawet w szkole średniej nie miałam robionego badania słuchu! Moja lekarka jak to usłyszała była tym przerażona. Jako dziecko chodziłam do logopedy, ale nikt nie wpadł na to że może mam jakąś wadę słuchu.
Odpowiedz@aaaaglucha: jeśli się miescilas w widelkach to nie miałaś wtedy wady... Nie mówiąc o tym, że pierwszy raz słyszę by lekarz medycyny pracy robił aż takie badania. Mnie tylko zapytano (do pracy w biurze) czy nie mam wady wzroku. Odpowiedziałam że jestem krotkowidzem, ale już nie pamiętam jaką mam wadę (z 10 lat nie byłam u okulisty). Pani nawet nie sprawdzała, bo bycie krotkowidzem nie przeszkadza w pracy biurowej. Mogłam przecież skłamać...
Odpowiedz@Shi: Jeśli do tej pracy mogłyby przystąpić osoby z lekkim niedosłuchem, to lekarz nie miałby potrzeby komentować moich odpowiedzi. Jak mogłam mieć prawidłowy słuch na tym badaniu, skoro od dziecka miałam problemy ze słyszeniem szeptu, moja lekarka twierdzi że mam "wyuczony" sposób mówienia, co m.in. według niej świadczy, że moja wada jest genetyczna. Naprawdę takie to dziwne, że przed przystąpieniem do pracy, w której jest nadmierny hałas, jest badany słuch? Jeśli to takie wyjątkowe, to mogę napisać nazwę tej fabryki osobom zainteresowanym.
Odpowiedz@1glucha2: "widełki" obejmują nie tylko osoby, które wszystko idealnie słyszą. Jakaś tam lekka wada słuchu też się w "widelkach" mieści, tak samo jak wada wzroku - najmniejsza moc okularów to 0.25 (przynajmniej kiedyś i w mojej okolicy). Jeśli masz wadę 0.20 to masz wadę wzroku, ale miescisz się w "widełkach" i okularów nie dostaniesz... Kiedyś to lekarze 0.25 nawet nie uznawali za wadę wzroku. Bo taką wadę miałam jakieś 15-20 lat temu i słyszałam że to za mała wada by dostać receptę na szkła, bo się jeszcze mieści w "normie". Obecnie bym na tę wadę spokojnie receptę dostała, ale normy były inne i inaczej się je traktowało.
Odpowiedzjak by ktoś się zastanawiał dlaczego autorka historii nie odpowiada na komentarze, to już wyjaśniam: są one usuwane przez admina po chwili po dodaniu!
Odpowiedz@1glucha2: Nie, czekają w kolejce moderacyjnej, jeśli jeśli są to komentarze nowej osoby. Nie pamiętam, kiedy usunąłem jakikolwiek komentarz. No chyba, że to były ewidentne wyzwiska nie nawiązujące do historii i spam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2022 o 20:13
Cześć. Podkusiło mnie by założyć konto, ażeby móc odpowiedzieć na Twoją historię. Ja osobiście mam stwierdzone dziedziczenie genetyczne wady słuchu po specjalistycznych badaniach już wiele lat temu. (coś jak miałem 8-9 lat). Przez czasy gimnazjum (gimby nie znają) nosiłem moje pierwsze aparaty słuchowe. Nie skończyło się to dobrze, czas dorastania, przytyki, wyśmiewki i takie różne - czego koniec końców się wstydziłem. Moja przygoda z aparatami skończyła się po 3 latach. Od tamtej pory minęło już 15 lat i nie korzystam z aparatów. Pracuję z ludźmi, w weekendy pracuję też w głośnym środowisku (100dB+) i nie zauważam nadmiernego dyskomfortu ze względu na to. Niemniej w tym roku wybieram się na kontrolę słuchu, dla własnej ciekawości. ;) pozdrawiam ciepło.
Odpowiedz