Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Planujemy wesele. Niestety już wiem, że bez piekielności się nie obejdzie. W…

Planujemy wesele. Niestety już wiem, że bez piekielności się nie obejdzie. W kilku podpunktach przekażę z czym się zderzyliśmy.

1. Miejsce

Rodzinie mojego narzeczonego jest nie po drodze do naszego obecnego miasta. Nie dziwię im się, bo jest to prawie 250 kilometrów, dlatego szukaliśmy miejsca z hotelem lub takiego gdzie hotel jest niedaleko i z naszej strony zapewniamy dwie noce (z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę), aby każdy mógł przyjechać i na spokojnie odetchnąć, a w niedzielę po śniadaniu wyjechać do domu, bo nie organizujemy poprawin (o tym za chwilę).

Oczywiście spotkało się to z oburzeniem, bo to jest zbyt dużo kilometrów do przyjazdu. I o ile zrozumiałabym dziadków narzeczonego, którzy lvl 85 już osiągnęli, tak oni nie mają ku temu żadnych zastrzeżeń, a młode osoby od 20 do 40 lat.

2. Ceny

Wysłaliśmy zapytania do kilku miejsc i tu również chciałabym poznać wasze zdanie i proszę o komentarz. Wszystkie miejsca z okolicy ceny za talerzyk miały w widełkach 350-450 zł. Dodatkowo nie miały opcji nieuwzględnienia dzieci do lat trzech. W jednym przypadku spytaliśmy się czemu w takim razie dla dwulatka jest liczona opcja jak dla dorosłego faceta, dostałam odpowiedź, że sporo osób zaniżało wiek swoich gości i okoliczne miejscówki przestały oferować zniżki lub menu dziecięce.

Czy w waszej okolicy jest to samo, czy to miejscowa patologia zapoczątkowana przez jedno miejsce i przejęta przez pozostałe?

3. Brak dzieci

W związku z tym, że każde z miejsc liczyło sobie za małe dzieci, a animatorka wyceniła swoją usługę na prawie 700 złotych za 4 godziny zabawy, stwierdziliśmy, że mimo wcześniejszego zamiaru zaproszenia dzieci na uroczystość oraz obiad i ciasto, odstępujemy od tego zamiaru.

Czuję, że mocno to zredukuje naszą liczbę gości, bo niektóre osoby są zrośnięte z dzieckiem, mimo że liczy ono już te kilka lat i jest w pełni samodzielne (mam przypadek 6 latka, który ma zakaz używania noża i wszystko za niego kroi ciocia). Nastawiamy się na pretensje.

4. Brak poprawin

Byliśmy na kilku weselach i to co zauważyliśmy, to fakt, że poprawiny często są walką z niewyspaniem, jedzeniem obiadu na szybko i brakiem zabawy. Dlatego zgapiliśmy pomysł od naszych znajomych, którzy zaproponowali swoim gościom śniadanie w luźnej atmosferze (już bez sukienek, garniturów). Dodatkowo mieszkamy niedaleko zabytkowej okolicy, a wiemy że paru naszych gości chciałoby jeszcze zobaczyć zabytki nim wrócą do domów.
Niestety moi rodzice i teściowie nie akceptują takiego pomysłu. Na nasze szczęście całość opłacamy sobie sami i nie mogą nam swojego zdania narzucić.

5. Liczba gości

Znacie stereotypowe polskie wesela i odpraszanie? U nas też były na to naciski, bo przecież ja byłam na weselu u Asi gdy miałam 5 lat, więc teraz powinnam ją odprosić. Tylko ostatni raz Asię widziałam chyba na tym weselu albo ciut później i nawet nie wiem jak wygląda.

A czemu nie zaprosisz cioci Krysi, skoro wujka Zenka zapraszasz? Bo cioci Krysi nie lubię z wielu powodów (między innymi przytyki do mojego wyglądu). Podobnie u narzeczonego- a czemu ten jest zaproszony, a dlaczego ten? A czy nie lepiej olać znajomych i w ich miejsce zaprosić rodzinę, z którą dawno się nie widziało? A jak to będzie wyglądać jak się spotkamy?
U narzeczonego pojawiła się dodatkowo kwestia jego chrzestnego. Chrzestny to przyjaciel Teścia z czasów wojska, ale ostatni raz mój narzeczony miał z nim kontakt jakieś 10 lat temu i nawet nie zna jego adresu-Teściu również nie, bo ich drogi się rozeszły, a mimo to chce go na naszym weselu.

Mam coraz większą ochotę rzucić wszystko i wyjechać na ślub za granicę.

ślub wesele

by ~polskiewesele
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Trepcio
9 11

"Mam coraz większą ochotę rzucić wszystko i wyjechać na ślub za granicę." I bardzo słusznie. Polecam Wyspy Kanaryjskie i dojazd we własnym zakresie.

Odpowiedz
avatar Samuela68
11 11

O stara. Jak ja Cię rozumiem. Brałam ślub rok temu. Pamiętaj, że ślub jest dla was, zachcianki rodziny możesz mieć gdzieś, bo po wszystkim i tak wam dupę obsmaruja :) więc róbcie wszystko pod siebie 1. Miejsce wybierz wygodne dla was, abyście wy mieli łatwo z transportem i potem powrotem do domu. Jak komuś zależy to się zorganizuje z dojazdem. Pozniej można im ewentualnie pomoc, no skontaktować wujka Krzyśka z ciotka Baśka bo Krzysiek będzie miał 2 miejsca w samochodzie. 2. Cena za talerzyk już jest duża. I w każdym miejscu gdzie my szukaliśmy w wwie i okolicach była zniżka dla dzieci 50% albo ich nie liczyli wcale 3. Macie prawo nie brać dzieci, to wasz dzień. Ich pretensje miej w... ;) komu zależy zorganizuje opiekę na 2-3 godziny aby być w kościele 4. O walce z teściami też coś wiem :D rób jak uważasz. Poprawiny są dla wujków alkoholików, a wy proponujecie się fajna alternatywę DLA RODZINY. Pochwalam :) 5. To wasz ślub więc zapraszajcie tych gości, których wy chcecie widzieć w tym dniu :) nie potrzebujecie piątej wody po kisielu, bo i tak was obsmaruja, że zapraszacie ich tylko dla kopert :D 6. Zgadzam się z przedmówca i pomyśle ślubu za granicą. Najlepsza opcja jest wzięcie ślubu tylko we dwoje, a dopiero potem oficjalnego dla wszystkich. Nawet nie wiesz jak bardzo zmienia to spojrzenie potem na te wszystkie cyrki które się odwalają podczas organizacji ;) jeżeli chcesz się dowiedzieć jak my to zrobiliśmy w sekrecie napisz na priv ;)

Odpowiedz
avatar iskier89ka
1 7

Nawet bym sie nie zastanawiala. SLub na pieknej hiszpanskiej plazy mmm i wio w podroz poslubna...

Odpowiedz
avatar Aniela
6 10

Brałam slub ponad 300 km od mojego rodzinnego domu, wszyscy przyjechali poza jedna babcią, której się nie chciało ale też zaprosiliśmy tylko najbliższych rodzice, rodzeństwo, dziadkowie. Jak komuś nie pasuje odległość to go olejcie, po co wam taka maruda na slubie? Żeby was obgadać? Dla mnie 350 PLN to bardzo dużo za wyżywienie ale u nas był obiad + przystawki i za talerzyk było 65 PLN :) Rozumiem, że chcecie wesele i wspólną zabawę ale może ciekawej zrobić skromniejszą imprezę z ludźmi, ktorych naprawdę lubicie i nie musicie użerać się z takimi komentarzami?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

Brak zniżek dla dzieci, o ile podane wyjaśnienie jest prawdziwe, to też wynik cwaniactwa klientów i było go na tyle dużo, że mieli tego dosyć.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
8 14

A ja tak się zastanawiam, czemu tylu lidzi, którzy nie lubią tych okołoweselnych cyrków decydują się na taką formę ślubu i wesela? Bo tak wypada, bo co rodzina powie? Przecież chyba jesteście dorośli, więc może pora wziąć odpowiedzialność za swoje życie, a nie dostosowywać się do oczekiwań innych. Swoją drogą cena za talerzyk tak wysoka, że goście powinni dać w prezencie z 1000 zł od pary. Ciekawe kogo stać na takie imprezy, zwłaszcza jeśli jest kilka takich ślubów w sezonie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
14 16

@Wilczyca: po pierwsze, tu raczej nie chodzi o "nielubienie okołoweselnych cyrków", tylko że się im każdy wpie*dala i żąda dostosowania wszystkiego pod jego widzimisię. Problemem nie jest wesele samo w sobie, tylko roszczeniowa rodzina. Po drugie, zaglądanie komuś do portfela jest neeleganckie. Chcą mieć wesele, stać ich, to robią. Po trzecie, wesele nie jest imprezą biletowaną. Prezent daje się z serca - taki, na jaki masz ochotę i na jaki cię stać. Nikt nie wymaga od gościa brania kredytu. Jeżeli jesteś zaproszona na kilka ślubów i nie dasz rady pójśc na wszystkie, częsci zaproszeń po prostu odmawiasz.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 4

@Crannberry: "wesele nie jest imprezą biletowaną." Ale tylko w teorii ;) Tzn. oczywiście jak ślub biorą spoko ludzie, to nie będą nikogo rozliczać z kopert, ale niestety dużo osób liczy na to, że im się ślub zwróci.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 10

@Ohboy: jeżeli ktoś liczy, że ślub mu się zwróci, to głupio zakłada, bo się nie zwróci nawet w jednej trzeciej (no chyba że się zrobi mocno po tnaiości, a goście będa wyjątkowo hojni, albo imprezę sfinansują rodzice)

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

@Ohboy: Tak, i właśnie stąd bierze się zapraszanie ludzi, których się nie lubi i którzy nie lubią pary młodej. Zamiast zabawy robi się biznes - zaprosimy was, ale odpowiednia koperta ma być. Ok, damy kopertę, ale macie zaprosic nasze bombelki, zrobić wesele w naszym mieście i chcemy nocleg. Nie wiem, wesela nie miałam, ale teoretycznie o nim rozmyślam. I jakoś na teoretycznej liście gości nie widzę ludzi, którzy mogliby mieć do mnie pretensje o tego typu. Ani przed ani po ani w trakcie żadnego wesela, na którym byłam nie słyszała, aby ktoś z gości miał pretensje "że dzieci, że bez dzieci, że za daleko, że złe jedzenie". Może moja opinia jest na wyrost, ale wydaje mi się, że takie problemy pojawiają się, gdy ludzie zapraszają na wesele kogo popadnie "bo wypada" "bo koperta" "bo jednak rodzina" "bo kiedyś byliśmy na ich weselu".

Odpowiedz
avatar este1
2 2

@digi51: zależy kto robi i kto zaprasza. Byłam kilka lat temu mocno budżetowym ślubie. Młodzi nawet dekoracje robili sami. Najfajniejszy w całej imprezie był hotel(trzygwiazdkowy

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@este1: No tak. Ja generalnie przyjmuje wesela i inne imprezy takimi jakie są. Jeśli para młoda chce pretensjonalną imprezę na 500 osób - ok. Jeśli chce budżetowe przyjęcie - ok. To, że ja mam swoje preferencje to moja sprawa. Jedyne co to chciałabym być mniej więcej poinformowana o formie imprezy i mieć prawo nie wziąć w niej udziału jeśli uznam, że jest w niej coś dla mnie nieakceptowalnego i nie musieć się martwić, że młodzi się obrażą.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 3

@digi51: nie rozumiem obrażania się pary młodej, bo ktoś odmówił udziału w weselu. Zaoproszenie nie jest nakazem osobistego stawiennictwa i każdy ma prawo sam podjąc decyzję, czy chce iść, czy nie. O ile zrobi to oczywiście kulturalnie i bez fochów oraz w wyznaczonym terminie, a nie najpierw potwierdzając obecnośc, a potem wystawiając gospodarzy do wiatru

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@Crannberry: hehehe, ale widzisz, ludzie czasem po prostu czują się urażeni powodem odmowy. Akurat ostatnie wesele na jakim byłam, było takie, że jakbym miała dojechać z Monachium to bym nie dojeżdżała. Ale akurat i tak miałam w tym terminie zaplanowany pobyt w Polsce, więc byłam. Ale, co ciekawe nie para młoda, ale inni goście z oburzeniem skomentowali brak mojego partnera. I nie docierał argument, że gość nie będzie się tłukł w piątek wieczorem 700km, żeby w sobotę posiedzieć u obcych ludzi na imprezie i się wynudzić na niej, nikogo poza mną nie znając i nie pijąc, a w niedzielę rano tłuc się znowu 700km, bo w tym terminie nie ma opcji, żeby wziął urlop. Następnie z przekąsem pytali czemu w takim razie nie przyszłam z jakimś kolegą albo BRATEM. O Jezu, no nie wiem czemu? Bo sama sobie potrafię dojechać i się obsłużyć i bawić na weselu? :D No i też jak ktoś powie, że nie przyjdzie, bo nie ma z kim dziecka zostawić, to jest od razu madka i tateł, no bo ej, są opiekunki, babcie etc. Bo przecież każda babcia tak chętnie zajmie się wnukiem na noc i tak łatwo obcej osobie powierzyć opiekę nad dzieckiem przez całą noc :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2022 o 20:38

avatar helgenn
3 3

@Crannberry na mnie się dwie koleżanki obraziły po tym jak nie pojechałam na ich wesela, tzn niby kontakt był, ale mocno oschły. Jedna to ogólnie stwierdziła, że dramatyzuję, bo przecież w ósmym miesiącu ciąży (zagrożonej) jeszcze nie rodzę i mogłabym jednak ruszyć dupę 200 km w środku lata.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@helgenn Co za... Aż brak jakichkolwiek w miarę kulturalnych słów na określenie takiego zachowania. Jakbym to ja robił wesele czy jakąkolwiek większą imprezę, to bym cię zjechał z góry na dół za przyjście i narażanie dziecka. Są jakieś priorytety do jasnej cholery i bycie na czyimś weselu na pewno nie jest ważniejsze od własnego dziecka.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 3

@digi51: @helgenn: Ja nie mówię, że takich durnych reakcji nie ma, bo owszem są, tylko że ich nie rozumiem. Ktoś może mieć inne plany, trudną sytuację finansową, żałobę, czy też zwyczajnie nie lubić wesel i ma do tego prawo. Sama 12 lat temu zaliczyłam sytuację, że znajoma śmiertelnie się obrazila po tym jak odmówiłam obecności na jej ślubie, który wyznaczyła, uwaga, dokładnie w dzień mojego (po tym jak odpowiednio wcześniej została zaproszona na mój). Tego czy oczekiwała, że się rozdwoję, czy że swój odwołam już się nie dowiedziałam, bo zerwala kontakt. No ale są ludzie i parapety. Przed naszym tegorocznym weselem tez otrzymaliśmy kilka odmów - bo inne plany, bo za droga podróż, bo zwyczajnie nie chce się jechać tak daleko na jeden weekend. Oczywiście jest mi szkoda, ale w pełni rozumiem, że podjęli taką a nie inną decyzję. Jedyne, czego oczekuję, to żeby się ludzie w terminie określili na tak lub na nie

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 kwietnia 2022 o 0:19

avatar este1
1 1

@digi51: zeżarło mi pół komentarza. Dopisałam jeszcze że lista gości była bardzo specyficzna - zaproszeni być ci którzy dadzą odpowiednio dużo w kopercie. Wesele było straszne, dawno się tak nie wynudziłamn i wymarzyłam! Nikt nie był przygotowany na taką formę wesela i nawet rodzice młodego byli zażenowani. Mnie pretensjonalne imprezy nie kręcą, ale my w planie mamy spore wesele. I koniecznie z dziećmi, nie wyobrażam sobie wesela bez dzieci :D A co do obrażania: nie dałam rady kiedyś dojechać na jedno wesele i młodzi się odtamtej pory do mnie nie odzywają. Dałam znać kilka dni wcześniej, bo wtedy mi się transport sypnął(ponad 1000km).

Odpowiedz
avatar krolJulian
2 4

Tez niedługo biorę ślub i o ile rodzina albo się nie wtrąca, albo pomaga tak jak tego potrzebujemy, o tyle zewnętrznie wszystko mi mówi że nie mam prawa do swojego planu imprezy… Od drobiazgów typu „to jest pani ślub, nie może mieć pani kwiatów w bukiecie innych niż te co będą na sali, musi być jeden styl!”, po groźby kar finansowych, bo staramy się o zgodę na ślub wyznaniowy przed cywilnym (i nie, to nie USC nie robi nam żadnych problemów). Zostało niewiele czasu a ja mam ochotę odwołać całość, mimo że akurat zawsze marzył mi się przyjemny, niezbyt duży ślub i sympatyczne wesele po nim…

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

To WASZ ślub. Zróbcie tak jak WAM pasuje - weźcie ten ślub na Teneryfie albo w Australii - nikomu nic do tego. Jeszcze taniej będzie i przyjemniej.

Odpowiedz
avatar Millianar5
4 4

Olej wszystko i wszystkich i kieruj się tylko i wyłącznie tym co dla Was najlepsze. Tym bardziej, że sami za wszystko płacicie. Nieważne na co się zdecydujesz i tak usłyszysz pretensje. U mnie teściowa miała najwięcej do powiedzenia (oczywiście płaciliśmy sami i też miałam w nosie jej zdanie). Pretensje były nawet o to, że w kościele było za mało osób i jak to będzie na zdjęciach wyglądać xD. Po wszystkim, nam mówiła jak było super, a za naszymi plecami żaliła się kuzynce męża, jak to wszystko było nie tak, jak mogliśmy nie wziąć jej zdania pod uwagę i przede wszystkim to ona przecież powinna ustalić listę gości^^ Całe szczęście kuzynka zgasiła ją krótkim stwierdzeniem, że przecież nie ona płaciła to o co jej chodzi? ;)

Odpowiedz
avatar digi51
6 10

Rozumiem, że dla Ciebie te wszystkie sytuacje są piekielne, ale część z nich jest po prostu irytująca dla Was, a nie ma w nich piekielności. ad.2 - tu nie ma nic piekielnego. Jak widać są to ceny standardowe, więc albo wybieraliście miejsca o pewnym standardzie, droższe od powiedzmy przeciętnego standardu altenatyw albo po prostu inflacja, koszty surowców energetycznych, produktów... Brak opcji dla dzieci poniżej 3 lat - wyjaśniono Wam dlaczego. Generalnie liczenie dzieci inaczej niż dorosłych to w sumie tylko dobra wola lokalu. ad.3 - nastawiacie się na pretensje? Czyli już sama sobie robisz stres, bo zapewne ktoś się przyczepi. Może tak, może nie. Druga sprawa jest taka, że mówisz z pewną pogardą o przywiązaniu tych ludzi do swoich dzieci, więc no nie wiem? Nie lubisz ich? Tak myślę, że z takim przekąsem nie mówi się raczej o ludziach, których się lubi. No i po trzecie, jeśli nastawiacie się na pretensje, bo wcześniej zapowiedziliście gościom, że dzieci będą zaproszone, a teraz je nagle wyprosicie no to będą to trochę pretensje uzasadnione, szczególnie jeśli w kręgu rodzinnym rodzice już powiedzieli dość kumatym dzieciom, że będą się bawić na weselu cioci i wujka, a potem, że jednak nie, bo jednak nie są zaproszone. Jeśli w nie wspominaliśmy o tym jeszcze nikomu to patrz wyżej - zapraszacie roszczeniowych ludzi, do których macie negatywne nastawienie, bo...? Dodatkowo cena za usługę animatorki jest zupełnie normalna. To jest praca w ciężkich warunkach, wieczorem, w weekend. Konieczność dojazdu, zorganizowania materiałów i akcesoriów do zabawy. No wybacz, za 20zł za godzinę nikt tego nie zrobi. Standardowe wtrącanie są rodziców - no piekielne. Tu jednak rozróżniałabym między pretensjami i usiłowaniem narzucania swojego zdania, a po prostu wyrażeniem swojej opinii. Wydaje mi się, że rodzice to na tyle bliska rodzina, że powiedzenie, że jakiś pomysł im się nie podoba nie jest piekielne. Bo i nie musi im się podobać, ale prawo do opinii mają.

Odpowiedz
avatar Habiel
1 7

@digi51: To jest decyzja Młodych kogo i jak chcą zaprosić. Skoro zdecydowali się, że na wesele z dziećmi ich nie stać, to tego nie organizują. I jeśli autorka wskazuje na to, że 6 letnie dziecko nie może używać noża przy obiedzie, to jest to już chore i taka ciotka uzależnia dziecko od siebie (ja w wieku 6 lat robiłam z babcią kopytka, używając dużego noża i wrzucając je do wrzątku). Może jej zależeć na obecności ciotki, a nie swojego kuzyna i ma prawo zaprosić ciotkę bez przychówku, a decyzją ciotki jest to czy chce uczestniczyć w tym wydarzeniu, czy uniesie się honorem, bo jej bombelek nie został zaproszony.

Odpowiedz
avatar digi51
4 8

@Habiel: Hmmm, nie wydaje mi się, abym gdziekolwiek napisała, że autorka ma obowiązek kogokolwiek zapraszać. Wskazuje tylko, że JEŚLI doszło do sytuacji, w której zapowiedziała, że zaprosi całą rodzinę, a potem połowę z nich w postaci dzieci wyprasza to nie jest to zbyt grzeczne. Podobnie byłoby gdyby zaprosiła kogoś z mężem czy żoną, a potem stwierdziła, że wyjdzie za drogo i osobę towarzysząca. przez oficjalne zaproszenie wyprosiła. Podkreślam - JEŚLI to jest tego typu sytuacja. I tu nie ma znaczenia, że zalezy jej np. tylko na obecności przyjaciółki, a nie męża przyjaciółki ani to, że chodzi o dzieci, a nie osoby dorosłe. Jeśli zależy jej na obecności kogoś to raczej dlatego, że jest to osoba bliska. Jeśli ta osoba bliska będzie miała pretensje, że dzieci nie zostały zaproszone, tylko dlatego, że ona chętnie by jest ze sobą zabrała to jest to brak szacunku dla autorki i jej decyzji. Osoby bliskie się raczej szanuje. Więc dlaczego młodej parze ma zależeć na obecności osoby, która ich nie szanuje? "I jeśli autorka wskazuje na to, że 6 letnie dziecko nie może używać noża przy obiedzie, to jest to już chore i taka ciotka uzależnia dziecko od siebie (ja w wieku 6 lat robiłam z babcią kopytka, używając dużego noża i wrzucając je do wrzątku)" - nie chce mi się tego komentować, bo nie ma to nic wspólnego z tematem. Mowa o weselu, a nie o metodach wychowawczych ciotki autorki i nie chce mi się marnować na łączenie dwóch tematów ze sobą na siłę. Trochę paranoiczne wydaje się panikowanie, że będą jakieś pretensje, tylko dlatego, że autorce nie podobają się stosunki ciotki z dzieckiem.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 8

To wasza impreza i zróbcie tak, żeby wam było dobrze. Nie ma co uszczęśliwiać ludzi na siłę, bo choćbyście nie wiem co zrobili, zawsze znajdzie się maruda, któremu coś nie będzie pasowało. 1. Ja wiem, że niektórzy woleliby, żebyście zorganizowali wesele przed wejściem do ich dużego pokoju, żeby nie musieli daleko iść, ale 250km to nie jest duża odległość. Już wykazujecie mnóstwo dobrej woli, opłacając nocleg dzień wcześniej, mimo że odległość spokojnie pozwala na dotarcie w dzień imprezy. 2. Moje wesele w Polsce miałam 12 lat temu, wtedy talerzyk kosztował około 200zł, więc cena, którą podajesz, przy obecnych cenach nie wydaje się jakaś przesadnie wygórowana. Oczywiście, wiele zależy też od standardu lokalu i tego, co obejmuje "talerzyk". Pamiętam, że wtedy też za każde dziecko, nawet za niemowlaka, trzeba było płacić normalną, "dorosłą" cenę (to niezapomniane uczucie, kiedy goście informowali w ostatniej chwili, że jednak przyjadą z dziećmi, po czym z powodu "pryszcza na dupie" nie przyjeżdżali wcale i trzeba było płacić za 4 puste miejsca i niewykorzystany 4-osobowy pokój). 3. Wesele to nie kinderbal, poza tym to wy ustalacie listę gości i macie prawo zaprosić kogo chcecie. Ludzie dostają zaproszenie kilka miesięcy wcześniej i mają wystarczająco dużo czasu na zorganizowanie dziecku opieki. Jeżeli ktoś nie umie ogarnąć tematu lub nie potrafi odcycusiać się od bombelka na jeden wieczór, może zostać w domu. Za pierwszym razem zabrakło mi asertywności i zgodziłam się, żeby ludzie przyszli z dziećmi, i ta decyzja kopnęła mnie w dupę z półobrotu, z dużą siłą. Protip: ludzie, którzy upierają się przyjść z dziećmi, ignorując waszą decyzję, są roszczeniowi i będą stwarzać problemy, żądają dostosowania imprezy pod ich dziecko. Tegoroczne wesele twardo robimy tylko dla dorosłych i poza jednym obrażonym kuzynem, wszyscy dali radę znaleźć opiekę. 4. Macie bardzo dobry pomysł i, tak jak powyżej, to wasze wesele i wy decydujecie. Rodzice i teściowie mieli własne. 5. Jeżeli rodzice mają jakiś swój kontyngent gości, a wielkość sali pozwala na dodatkowe osoby, niech ich zaproszą na własny koszt. Przygotowania do mojego pierwszego wesela pamiętam jako pasmo niekończących się awantur z jedną i drugą matką, które, mimo że płaciliśmy za wszystko sami, chciały decydować o wszystkim, łącznie z kolorem majtek pana młodego i obrażały się, jeżeli cokolwiek chcieliśmy zrobić po swojemu (i to pierdoły w stylu zupa szparagowa, a nie brokułowa, upięcie włosów czy wybór owoców na torcie). Obecne wesele robimy w Szwecji i była to najlepsza decyzja ever. Przyjeżdżają ci, którzy faktycznie chcą spędzić z nami ten dzień (sporo gości łączy sobie ten wyjazd z urlopem i ma pretekst do objazdówki po Szwecji), więc szykuje się fajna ekipa bez marud i roszczeniowców. A próby wtrącania się można uciąć słowami "tam są inne zwyczaje". Polecam.

Odpowiedz
avatar marcelka
2 2

@Crannberry: ad. 5 - to akurat nie jest rozwiązanie sytuacji, bo jak pisze autorka, nie chce zaprosić np. cioci Krysi nie dlatego, że ich nie stać, tylko dlatego, że cioci nie lubi i nie chce jej na swoim przyjęciu.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 4

@marcelka: no fakt, to się sprawdza w przypadku, kiedy ciocia Krysia jest dla nas po prostu obcą osobą. Jeżeli ciocia Krysia jest wredna i konfliktowa, a połowa rodziny z jakichś dziwnych przyczyn stoi za nią murem, to faktycznie jest problem i chyba nie ma dobrego rozwiązania. Ustąpisz i zaprosisz - zepsuje ci imprezę, postawisz na swoim i nie zaprosisz - skonfliktujesz się z resztą rodziny.

Odpowiedz
avatar marcelka
4 4

Na to jest tylko jedna rada: własne wesele za własne pieniądze róbcie gdzie chcecie i jakie chcecie. Goście to kilkadziesiąt czy nawet kilkaset osób. Różnych osób. Z różnymi gustami, przyzwyczajeniami, przekonaniami. Nie ma takiej możliwości, żeby zadowolić wszystkich, zawsze będzie ktoś, kto będzie narzekał, kto poczuje się czymś urażony, dla kogo tort będzie za słodki, muzyka za głośna, sala za mała i rosół za słony, a tak w ogóle to "u mojej Kasi było inaczej...". Ci, którym zależy na Was, przyjadą, będą i będą się dobrze bawić. A całej reszcie - kij im w d***! ;)

Odpowiedz
avatar este1
1 1

@marcelka: ja na takie uwagi mam specjalny zeszyt. Leży na pralce. (Bo zaraz obok jest toaleta...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

O staraaa, jak ja Cię dobrze rozumiem. Sama za 3 miesiące mam ślub, ale na szczęście już udało mi się "poinformować" rodziców, jak to będzie. Mama coś tam brzęczała o dzieciach, a tata powiedział tylko "Teresa (moja mama), oni płacą sami, więc my mamy tu gówno do gadania i tyle!". Ad1. Robię niedaleko miejsca zamieszkania mojego partnera. Tam znalazłam stodołę i w niej będę robić wesele. Osobiście wisi mi stękanie i kwękanie innych osób. Mój ślub, ja wybieram miejsce. Dodatkowo powiedziałam już każdemu, że nie zapewniam noclegów. NIKOMU. Bez wyjątków. Zapewniam autokar z jednego miejsca, pozbiera ludzi, dowiezie, a potem odwiezie. Fakt, będą znajomi z dalszych miejsc, ale oni już to wiedzą. Nie działa na mnie "to są Twoi goście, zapraszasz ich blabla", ja zapraszam ich na WESELE, a nie na nocowanko. Jak nie chcą przyjeżdżać, bo im za drogo - rozumiem. Ale mi zwyczajnie jest za drogo opłacenie komuś noclegu. Nie działa też na mnie "dadzą Ci mniej w kopertę". No, a ja wydam więcej, więc chyba byłoby na zero, nie? Ad2. Dokładnie ceny nie znamy, ale wiem, że nie będzie więcej niż 200 zł. Sama jak się orientowałam w cenach, to łapałam się za głowę. Na szczęście udało mi się wyrwać stodołę, która jest przeznaczona do imprez okolicznościowych. Co do dzieci to nie wiem, nie zapraszam ich. Ad3. W sumie to już wiesz, że ich nie zapraszam. Moja mama trochę lamentowała "to nie przyjdą do Ciebie", odpowiedziałam wprost: zapraszam na tyle wcześniej, np. 2 albo 1,5 miesiąca wcześniej, że na spokojnie ktoś sobie może ogarnąć opiekunkę. Mam zapewniać animatora? A z jakiej racji? :D To nie są moje dzieci i nie będę płaciła za ich pilnowanie, bo rodzice chcą się bawić. A potem co, dziecku stanie się kuku i będzie to moja wina, bo ja zatrudniłam animatorkę albo kogoś tam? No c'man. I wyznaję tą samą zasadę - jeśli ktoś nie będzie mógł zostawić dziecka, to nie przyjdzie. Nie pogniewam się. Ad4. Ja akurat poprawiny robię takie, że na drugi dzień przyjeżdżają wszyscy do mnie do domu rodzinnego i będziemy robić grilla. Ślub i wesele organizuję w sobotę, więc na następny dzień na 16-17 każdy może przyjechać. Pośpią sobie itp. :) Ad5. Szybko ten problem rozwiązałam. :D Choć mam spoko rodzinę, to z niektórymi nie odzywam się przez pół roku, później krótka rozmowa i znowu brak rozmowy przez pół roku. Zatem zapraszamy tylko rodziców, rodzeństwo, chrzestnych (tu się jeszcze zastanawiam) i znajomych. I tak wyjdzie z 60 osób. I mówię każdemu wprost, jak się komuś coś nie podoba to ma do wybioru: a) wszystko mi opłacić i się wtrącać, b) przyjść, bawić się i się nie wtrącać, c) nie przychodzić wcale.

Odpowiedz
avatar Norwatt
7 7

Dlatego my właśnie bierzemy ślub w Grecji. Sami we dwoje. Bez sentymentów. Oboje jesteśmy 30+ i targowania się naszych rodzin co do miejsca i liści gości były śmieszne. Tak oto nikt nie będzie miał nam nic za złe albo za złe będą mieli wszyscy.

Odpowiedz
avatar Crannberry
6 10

@antonina1: z twoim podejściem musiałabym chyba zerwać kontakt z całą moją rodziną, bo większość wesel wypadła, kiedy byłam paroletnim bajtlem i nikt mnie na imprezy z wódą i głośną muzyką nie zapraszał. Straszne rzeczy, idę się popłakać. Wesele jest imprezą PAŃSTWA MŁODYCH i to oni decydują o liście gośći, a nie ty. Jeżeli chcą zaprosić znajomych, mają takie prawo i nic ci do tego. Jeśli będą chcieli zrobić wesele wyłącznie dla znajomych, bo rodzina jest roszczeniowa i bucowata, również mają takie prawo i również nic ci to tego. No chyba, że im te impreze sponsorujesz - wtedy masz prawo głosu. Jeśli nie, to buzia w ciup.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 8

@antonina1: A dlaczego wesele ma być imprezą rodzinną? Wesele powinno być imprezą z BLISKIMI, a to niekoniecznie jest rodzina.

Odpowiedz
avatar este1
1 3

@antonina1: mnie moja chrzestna na weselu swojej córki posadziła przy stole dla dzieci. Miałam 17 lat. Muszę poszukać ładnego zawiadomienia o zamążpójściu.

Odpowiedz
avatar antonina1
-2 6

Autorka chce zaprosić rodzinę na wesele, a nie tylko znajomych. Chodzi mi o to, że z domowników nie wybiera się kogo zaprosić. Nie można zaprosić kogoś bez męża, tak samo nie można zaprosić siostry matki z jednym dzieckiem, a z drugim nie, bo jest w nieodpowiednim wieku. Dla mnie to jest obraźliwe. Nie będę faworyzować dzieci. A jak myślisz kto jest dla bratanka bliższą rodziną, mąż ciotki czy kuzyni. Męża można zmienić. Można nie lubić rodzeństwa rodziców i nie utrzymywać z nimi kontaktu. Ale nie można oczekiwać, że ktoś się nie obrazi i nie przyjdzie. Ten zaproszony też ma wolną wolę. Powiedziałam tylko swoje zdanie. Utrzymuję kontakty z rodziną nie tylko dla siebie, ale również dla moich dzieci, żeby miały rodzinę. Nie rozumiem nadal od jakiego wieku dziecko jest rodziną i staje się częścią pięknych dla nas chwil? Oczywiście można obrazić ulubioną ciotkę zapraszając tylko jedno z jej dzieci,ale czy warto. Może faktycznie lepiej byłoby zaprosić do Urzędu rodziców i rodzeństwo, a później na kawę, wtedy nikt się nie obrazi, po prostu autorka nie ma kasy. A Twoje historie Crannberry bardzo lubię. Masz bardzo lekkie pióro, powinnaś to wydać.

Odpowiedz
avatar Gasparka
1 3

@antonina1: Jeśli ktoś się obrazi, bo robię imprezę nie po jego myśli, to tylko lepiej, że go nie ma. Wolę gości, którzy szanują moja zdanie. Wesele to impreza państwa młodych i to oni decydują, kogo zapraszają. To że ktoś się obrazi, to jego sprawa. Nie odpowiadamy za emocje i dojrzałość innych. Jeżeli chodzi o to, od kiedy dzieci są rodziną, to oczywiście, że od swoich narodzin. Nie zmienia to faktu, że nie ma żadnego przymusu zapraszania rodziny na swoje wesele. Młodzi mogą wybrać, kogo zapraszają. Jeżeli chcą zaprosić tylko jedno z domowników, ich sprawa. A osoba zaproszona oczywiście może odmówić. Ludzie mają mnóstwo powodów, dla których nie chcą zapraszać dzieci i mają do tego prawo. Też czasem zostawałam w domu, gdy rodzice szli na wesele.

Odpowiedz
avatar h2o19
3 5

Osobiście jestem przeciw weselom na siłę, w ogóle przeciw weselom, gdyż jest to niepotrzebne wydawanie hajsu, ale rozumiem, że niektórzy mogą mieć potrzebę zapraszania tony gości. Tak czy inaczej, powiem krótko - to Wasz ślub, Wasze wesele i to Wy ustalacie zasady, a jak ktoś ma z tym problem, to jest jego problem, nie Wasz. Szczegółowo napiszę do cen - masakra. Jasne teraz jest drożej niż kilka lat temu, ale nie wyobrażam sobie cen wyższych niż 300zł/os. (moje "wesele" wyszło za mniej niż 150zł/os.), a jeżeli ktoś specjalnie zaniża wiek dziecka, tylko po to, żeby dostać porcję i menu dziecięce zamiast normalnego, to chyba powinno być jego problemem, a nie restauracji xD

Odpowiedz
avatar hulakula
-1 5

nie zgodzę się jedynie z kwestią animatorki dla dzieci. jasne- ja sama - jestem za weselami bez dzieci. ale jak już gdzieś są- to animatorka jest dobrym rozwiązaniem. co do ceny: jak ktoś wspomniał: jest to dzień wolny, nie wiem jaka grupa dzieci by wchodziła w grę. to jednak wymaga zaangażowania i pracy, oraz odpowiedzialności.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 5

@hulakula: Ale autorka w żaden sposób nie podważa tego, że animatorka zasługuje na tę kasę. Po prostu po zapoznaniu się z ceną uznała, że jej nie stać/nie chce tyle wydać i zrezygnowała.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 5

No cóż, dopóki chodziłam na wesela znajomych, to z dziećmi mogła zostać moja siostra. Ale ostatnie wesele było naszej wspólnej kuzynki, więc siostra też była zaproszona. Na moje szczęście kuzynka jest bardzo rodzinną osobą i lubi dzieci, więc moje bombelki też dostały zaproszenia. I bardzo fajnie się bawiły, o 21 poszły spać. Gdyby nie to, nie mogłabym pójść na to wesele, bo moi teściowie z moimi dziećmi nie chcą zostawać nawet na wieczór, a co dopiero na noc (ich prawo). A w temacie opiekunek to ja miałam najwięcej do powiedzenia jak jeszcze nie miałam dzieci. Teraz taktownie zmilczę ;)

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 6

@mama_muminka: To całkiem zabawne, że pod tego typu postami rodzice zawsze twierdzą, że ich bombelki są grzeczne, nie przeszkadzają na weselu. Inne psują, ale ich nie! I tak każdy rodzic xD

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 5

@mama_muminka: Problem w tym, ze jeśli iluś twoich gości ma dzieci, nie możesz jednych dzieci zaprosić, a innych nie. Zapraszasz albo wszystkie, albo żadnego. Wystarczy, że wśród tych dzieci znajdą się jeden lub dwa niewychowane potworki, przestaje mieć znaczenie, że pozostałe są dzieci super grzeczne, wtedy po prostu nie zapraszasz żadnych dzieci.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@Crannberry: owszem, możesz. Dla mnoe to jest zupełnie zrozumiałe, że zaprasza się dzieci, które się zna i należą do rodziny czy to więzami krwi czy też emocjonalnymi. Ostatnio było wesele znajomych, były też jakieś dzieci. Mnie zaproposzono bez dziecka. Zupełnie normalne biorąc pod uwagę, że z parą młodą nie jestem bff i moje dziecko widzieli 2 razy w życiu na oczy. Również uważam za nieco paranoiczne ciągnięcie byle kogo w ramach osoby towarzyszącej na wesele.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 3

@digi51: mam na myśli dzieci, które się zna, np. kuzynostwa czy bliskich znajomych, żeby nie różnicować, że kuzynkę Kasię zaproszę z dziećmi, a kuzynkę Basię bez. Dzieci, które widziałam na oczy raz w życiu albo wcale to inna sprawa - tu moim zdaniem w ogóle nie ma się zobowiązań. Co do osoby towarzyszącej, to dla mnie kompletną paranoją jest zabieranie osoby, której w ogóle się nie zna, np tinderowej randki w ciemno czy kolesia wynajętego za kasę. Zwłaszcza jeśli wesele jest bardzo małe i nie ma się szans zginąć w tłumie

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@Crannberry: Ok, rozumiem. Generalnie ja kuzynostwa w zasadzie nie mam (w sensie mam, ale w większości są dla mnie jak obcy ludzie), natomiast zakładam, że i z kuzynami może być różny kontakt. Kuzynka Kasia może być jak siostra, a kuzynka Basia jak dalsza znajoma. Więc wtedy nie ma nic dziwnego w tym, że Kasia przyjdzie z dziećmi, a Basia bez. Z drugiej strony u mnie w rodzinie jest tradycja wesel z dziećmi. Większość wesel, na których w ogóle byłam, było z dziećmi. I nasuwa mi się jedna myśl, że decydujące chyba jest nie to, jakie jest dziecko, a jacy są rodzice. Ponieważ nawet jeśli dziecko to diabeł wcielony to sensowny rodzic widząc, że dzieciak np. psuje przebieg wesela albo zaburza zabawę innym gościom, myślę, że po prostu dyskretnie się z nim wycofa - czy to zabierze do pokoju i położy spać czy też po prostu wróci do domu. Także właściwie do mnie nie do końca dociera argument na zasadzie "jedno dziecko jest niegrzeczne, więc nie zaproszę żadnych". W sensie kto chce mieć wesele bez dzieci - ok, to jest jego wola i sprawa. Ale gdyby np. siostra mi wyskoczyła z tekstem, że nie zaprosi mojego dziecka na wesele, bo dziecko jej przyjaciółki jest niegrzeczne. Z drugiej strony jakbym sama miała mieć wesele, nie bardzo sobie wyobrażam nie zaprosić moich bratanków czy siotrzeńca. Albo zaprosić tylko tych 12+ czy cokolwiek takiego. Po prostu dziwnie by mi z tym było. Wiem, że generalnie teraz jest dużo jechania na "madki", że ojojoj, wszędzie muszą bąbelki ciągać, ale uważam, że naprawdę są takie sytuacje, które są po prostu nieprzyjemne, kiedy np. 12-letnia kuzynka jest zaproszona na wesele, ale 9-letni kuzyn już nie. W ogóle im dłużej o tym myślę, to wydaje mi się to przeyebane w niektórych konstelacjach, bo czasem nie da się zrobić, żeby nikt nie poczuł się urażony. Jeden powie Ci, że jak to bez bombelków, przecież to impreza rodzinny, inny, że wesele to nie kinderbal etc. I to też jest trochę głupie, bo a. wesele nie musi być imprezą rodzinną b. jak ktoś chce to niech sobie zrobi wesele w formie kinderbalu. Przerąbane :D

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@Crannberry: kolezanka zaprosila mnie z osoba towarzyszaca, wiec chcialam sobie pojsc z przyjaciolka, zbey miec chociaz z kim tam pogadac ale nie, nie moglam, bo osoba towarzyszaca mogl byc tylko partner...

Odpowiedz
avatar xMiuSx
3 3

Jak dla mnie? Wy płacicie, wy organizujecie, wy decydujecie kogo i na jakiej zasadzie zapraszacie. Sama jeździłam jeszcze z rodzicami na wesela ok 200 km od domu i nad ranem wracaliśmy lub organizowało się nocleg samemu. To nie obowiązek by go komukolwiek zapewnić. Co do samego wesela? My z mężem akurat braliśmy go podczas pandemii więc mieliśmy idealna wymówkę by wesela nie robić. Nie chcieliśmy, uznaliśmy, że wolimy inaczej wydać gotówkę.

Odpowiedz
avatar helgenn
3 3

Brałam ślub na samym początku pandemii. Ze względu na limity byliśmy sami ze świadkami a później zjedliśmy razem w mieszkaniu obiad na wynos. To był sam początek, kiedy ulice były puste i strach było jechać na obcych blachach, żeby policja nie wylegitymowała. Idealna wymówka, żeby nie zaprosić rodziny, ogólnie polecam.

Odpowiedz
avatar gmiacik
-1 5

Już Ci wszystko mówię... Słuchaj Sam się hajtam za dwa miechy, i tak jak na początku mega chciałem wesele, tak teraz żałuję, że nie poszliśmy w stronę zwykłego obiadu... my ogólnie robimy mega po kosztach, na 50 osób, więc też nam zależy, żeby wszyscy były(do tego jeszcze wrócę), w zeszłym roku liczyliśmy, że wyniesie nas to około 10,max 15 tysi, dużo, ale dobra, damy radę, uzbieramy. Mamy to szczęście, że moja jest z małej wsi, każdy zna każdego, mają tam pałac, jest sala, oni ogólnie są zżyci, mamy salę za darmo, mamy obsługę za darmo, kucharkę za półdarmo, stąd i taniej. Jedynie musimy sami ogarnąć chemię do sprzątania, papier do kibla, ozdoby itp jeśli o koszty 'wynajmu' Ale i tak dzięki naszemu przeklętemu rządowi, pseudo pandemii, wojnie i zwykłym januszom i windowaniu cen wyjdzie nas prawie 20 koła, a i tak dużo kupiliśmy wcześniej. Ogólnie jak gdzieś ktoś słyszy wesel do cena x2 minimum. 1. Miejsce Sala ma to do siebie, że jest podzielona, część rodziny, będzie w jednym pomieszczeniu, część w drugim, ale normalnie dzielą nas tylko ścianą i duże drzwi. I oczywiście wymyślanie, że to się niektórym nie podoba. Osobiście też wolałbym w lokalu na miejscu, ale ceny... 5k za sale minimum, i to nie wszystko... 2. Ceny Właśnie, ceny. Jak mówiłem, gdy pada słowo ślub czy wesele ludziom odbija i ceny windują. 350-500 za talerzyk to jakaś chora suma. U mnie (ale dowiadywałem się w zeszłym roku latem) ceny oscylowały około 200zl za talerzyk. I to też jest chora cena. Fakt, że za dziecko połowa, ale i tak. Jak mówiłem do tego wynajem sali 5 tysięcy, wódka albo 50 zł za każdą otwartą butelkę albo goń się, nie możesz mieć swojego alkoholu. Tort to samo, oni zamawiają tort (trzy smaki do wyboru, wow) i koniec obcego nie przyjmą bo nie i cena x2. Z tortem to też jazda, mamy z lokalnej cukierni, ale musieliśmy mówić, że tort okolicznościowy. Dlaczego? Kiedyś narzeczona zamówiła tort, duży, biały, na jakąś rocznicę czy urodziny. Na tyle duży, że można go wziąć za weselny. Nie pamiętam ceny, było to jeszcze przed covidem, ale złapała się za głowę przy odbiorze, pytała czemu tyle za tort na urodziny to usłyszała 'aa, to na urodziny? Myślałam, że na wesele, poprawiam cenę' i cyk 200zl w dół chociaż tort nie miał żadnych więcej bajerów dodanych na wesele. CHORE. 3. BRAK Dzieci U nas będzie tylko jedno dziecko - nasze. Wesele to impreza dla dorosłych, nie dla dzieci, większość rodziny i tak dorosła, ale brat ojca późno się hajtal, teraz ma trójkę małych dzieci, i obraza, że ich nie chcemy. Sory, ale nie, nie raz widziałem drące japę bachory w czasie przysięgi czy biegające pod nogami w czasie pierwszego tańca. Nie i koniec. 4.brak poprawin. My oficjalnie nie robimy, ale jeśli zostanie dużo jedzenia to po prostu powiemy, że kto chce niech przyjedzie na mały obiad i tyle, żadne wielkie poprawiny. 5. Liczba gości. Jak mówiłem założyliśmy 50 osób to raz kasa, a dwa możliwość pomieszczenia ludiz na sali. Ogólnie nikt nam nie robił cyrków o daleką rodzinę, bardziej ja się kłóciłem z moją, że zaprasza rodzeństwo ojca swojego, którym nie ma kontaktu i którego nie lubi, i największy był syf o żonę jego brata, która jest po prostu wieśniarą do kwadratu i zachowuje się przy stole jak świnia. Mnie natomiast matka cisnela, że mam jednego kuzyna zaprosić, tego jedynego, którego nie znoszę, z którym nie mam kontaktu kompletnie i nie chcę mieć. A jedyny argument bo się razem wychowywalismy (ileś lat mieszkaliśmy w domu dziadków na piętrze, a na parterze dziadkowie z siostrą mamy i tym głupkiem) bo byliśmy na siebie skazani. Gdyby ciotka umiała się ogarnąć i pójść an swoje, żadnego kontaktu by nie było. I syf był do tego stopnia, że własna matka nie chciała przyjść na wesele. I nie docierało, że nie chcę go i nie mieści się w budżet i liczbę miejsca A kolejna rzecz to odmawianie... Kurna, jeden jedyny raz biorę ślub, ważny dzień, nigdy się to nie powtórzy i odmowy. I jedynie rozumiem dziadków od strony mamy, bo dziadek niedawno miał udar, a babcia mus

Odpowiedz
avatar dayana
1 3

No tak wygląda organizacja wesel. Trzeba umieć być asertywnym. 1. Jak płacicie to wy decydujecie. Nie obchodzi was to, że rodzice i teście chcą poprawiny. Nie obchodzi was ciocia Krysia. Zapraszacie kogo chcecie, organizujecie jak chcecie, a jak się nie podoba to nie ma obowiązku przychodzenia. 2. Jak płacicie to też wy przystajecie na warunki, jakie oferuje dom weselny. Dzieci powinny mieć niższe stawki i nie rozumiem w ogóle tego. Jak ktoś zgłasza, że ma dziecko 1lvl no to przecież robi się dostawkę - krzesło ze stolikiem. Jak okazuje się, że dzieciak ma 5 lat no to cóż, nie ma gdzie siedzieć. Co na tym traci organizator? I znów chyba dla dzieci ogółem powinny być niższe stawki? Przecież 5-latek nie zje tyle, co dorosły. A jeszcze oszczędzi się na jego rodzicach, bo raczej jak ktoś nie jest patologią to dzieciaka pilnuje i trzeba go będzie np. położyć spać o 23:00, a potem już się tak siedzi, a nie zostawia dzieciaka samego. W związku z tym - taki rodzic też mniej zje, nie powinien pić lub wypije bardzo mało. Naprawdę polecam porównać oferty z innej okolicy. Ja miałam wesele w moim regionie rodzinnym, a organizator mówił, że niedługo przyjadą ludzie z drugiego końca kraju tutaj robić, bo oni chcieli w takiej scenerii i poza tym u nas dużo taniej niż u nich. Nie ma co się sztywno trzymać tradycji i znosić jakąś januszerię. Jak już się tyle płaci to warto zrobić tak, żeby się podobało. A naprawdę bywa tak chamsko, że np. obsługa potrafi Cię okraść i np. wynieść ciasto. Jak nie dopilnujesz ozdabiania sali to potrafią odwalić taki szajs, że dostaniesz kwiaty pogrzebowe, bo przecież białe i pasują. Deal with it, za późno na zmianę. 3. Zbankrutujecie jak chcecie komuś sponsorować nocleg. 200 km to trasa, którą można przebyć w 3-4h. To nie jest na tyle dużo, żeby sobie to na kilka dni rozbijać. Zresztą to głupie, bo wiele osób chce iść do kosmetyczki i fryzjera i lepiej iść u siebie do sprawdzonej osoby, niż szukać gdzieś w obcym mieście. Ja nienawidzę wesel, moje było malutkie - dla osób, z którymi regularnie utrzymuję kontakt. Było koło 40 ludzi, w tym trochę dzieci. Serio jakbym miała teraz płacić aż 400 zł za talerzyk to wolałabym po prostu wziąć sobie ślub w najbliższym USC i potem wylecieć sobie na tydzień do hotelu w jakieś egzotyczne miejsce i odpocząć. A jeszcze jak masz w otoczeniu osoby, które Ci dyktują jak ma Twoje wesele wyglądać to po prostu szkoda nerwów.

Odpowiedz
Udostępnij