Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielne urzędy, a raczej - organizacja pracy. Jest sobie pewien urząd, a…

Piekielne urzędy, a raczej - organizacja pracy.

Jest sobie pewien urząd, a dokładniej - starostwo. Starostwo załatwia sprawy z całego powiatu - i trochę tego jest.

Komunikacja publiczna między wioskami a miastem powiatowym leży i kwiczy, więc dla osób bez własnego samochodu to skomplikowana wyprawa - co tak nawiasem mówiąc też jest piekielnością.

W starostwie za obsługę różnego rodzaju spraw odpowiadają różne pokoje, powiedzmy pokój A, B, C i D. W każdym z nich - kilkoro pracowników, przykładowo w pokoju A, w którym finalnie załatwiałam swoją sprawę, było 5 stanowisk.

Ale żeby się dostać do któregoś z tych pokojów trzeba mieć numerek - co mogłoby samo w sobie być niegłupie, gdyby nie organizacja wydawania numerków.

Otóż numerki wydaje 1 pani. Słownie: jedna. Dla całego urzędu, wszystkich spraw, wszystkich pokoi/stanowisk. Co więcej, ta jedna pani nie tylko wydaje numerki, ale też ma obowiązek wstępnie przejrzeć wnioski i dokumenty każdego (!) petenta, zanim mu numerek wyda. Czyli de facto jedna - podkreślam jedna (!) - pani obsługuje cały urząd, a na piętrze siedzi sobie w tych pokojach kilkanaście, a może nawet ponad 20 osób i czeka, aż przyjdą do nich petenci.

Ponadto wydawanie numerków zaczyna się rano. Urząd pracuje od 7:00. Jak przekazał mi miły pan ochroniarz, gdy przybyłam parę minut po 7 i zobaczyłam dziki tłum, "paaaani, niektórzy to od 5 rano tu stoją!".

Po ponad 3 godzinach czekania (od 7:00 do ok. 10:30), co i tak należy chyba uznać za szybką obsługę w wykonaniu tej jednej pani, otrzymałam przepustkę wymarzoną, numerek wyśniony na godz. 13:30. Ale podobno powinnam się cieszyć, że w ogóle dostałam, bo numerki na dany dzień skończyły się dwie osoby po mnie. I nie, nie ma możliwości, żeby się zapisać na drugi dzień. Trzeba przyjść rano. I historia się powtarza.

A wracając do komunikacji publicznej, o której wspomniałam - dotarcie z większości okolicznych wiosek nawet na godz. 7:00 jest nie lada wyzwaniem, a wcześniej - nierealne.

I tak to się kręci

urząd

by marcelka
Dodaj nowy komentarz
avatar Sh4mson
6 6

Mam flashbacki z rejestrowania auta w pewnym wschodnim mieście powiatowym na literę L co się kiedyś Lwem zaczynało. Schemat dokładnie ten sam - tylko wtedy siedział pan i sprawdzał papiery do rejestracji auta. Trochę się nie dziwię. Przyszedłem o 6:25 i byłem 14 w kolejce(urząd otwierają o 7:30). Przede mną cała jedna osoba miała wszystkie i poprawnie wypełnione dokumenty. I nie byłby to taki problem gdyby lądowała na końcu kolejki za karę, ale pan cierpliwie pomagał i tłumaczył debilom co i gdzie mają wpisać. Często przez dobre 20 minut przy cięższych przypadkach. Często trzem osobom pod rząd dokładnie to samo. I zrozumiałbym gdyby to był skomplikowany wniosek albo miał dużo rybryk jak PIT gdzie ciągle trzeba sprawdzać i liczyć czy się zgadza. Ale wniosek wygląda tak: https://www.druki-formularze.pl/files/fillup/0/20688260/1.png Pewnie możnaby go trochę poprawić np. dodać listę potrzebnych dokumentów, ale po co. I tak sprawa, która powinna zająć mi 15-20 minut zajmuje cały dzień. Wyjeżdżając o 6:00 przeważnie wracałem grubo po 12:00.

Odpowiedz
avatar mesing
4 4

@Sh4mson: Mi ostatnio rejestracja samochodu zajęła całe 5 minut - od wejścia do wyjścia z pomieszczenia, w którym załatwiałem sprawę. Tylko, że najpierw wypełniłem wszystkie potrzebne dokumenty w domu, opłaty wykonałem przez Internet tak samo jak i załatwiłem ubezpieczenie. Pani mnie obsługująca była bardzo pozytywnie zaskoczona. Na szczęście u mnie w starostwie nie ma człowieka wydającego numerki tylko stoi samoobsługowy automat kolejkowy.

Odpowiedz
avatar marcelka
3 3

@mesing: zazdroszczę - i tak to powinno wyglądać; ja też miałam wszystko ładnie wydrukowane, wypełnione, opłacone wcześniej... same numerki to niegłupi pomysł, i gdyby owa pani wydawała po prostu te numerki - na zasadzie pytania: jaka sprawa? cyk, okienko X, godzina Y, to pewnie szłoby sprawnie. Ale ona przeglądała wszystkie dokumenty, a niestety, u mnie wyglądało to tak jak u @Sh4mson - większość nie miała wypełnionych formularzy (a jak ktoś nie wydrukował, to były dostępne w poczekalni, więc można było siąść i wypełnić - ale zaznaczenie kilku kratek ludzi chyba przerasta, słyszałam jak kilka osób mówiło: "to ja to zaznaczę dopiero w środku, żeby na pewno było dobrze"), albo brakowało jakichś dokumentów, albo ktoś tablic nie wziął...

Odpowiedz
avatar Papel
0 0

@Sh4mson no to i tak jest jeszcze nieźle... swoje pojazdy muszę rejestrować w starostwie powiatowym w Pruszczu Gdańskim. w zeszłym roku kupiliśmy motocykl i chciałem się umówić na rejestrację. Do urzędu nie wejdziesz po numerek, bo covid. Na telefon się nie umówisz, bo nikt nie odbiera. Przez internet się nie umówisz bo nie ma żadnych miejsc. Ponoć wrzucali w piątki o godzinach z dupy wziętych pulę na następny tydzień. przez 2 tygodnie próbowałem to jakoś ogarnąć, potem dałem zarobić firmie, która mi to ogarnęła za 150zl, za to ja nie straciłem urlopu. Sprzed czasu paranoi pandemicznej, aby dostać pierwszy numerek byłem o 5.55 (urząd otwarty od 7.30). Udało mi się wtedy wyjść z urzędu po godzinie 8 mimo wypełnionych wszystkich papierów. Jedynie opłat nie zrobiłem wcześniej, a te było można robić w kasie obok okienek. Generalnie urzędy jakiekolwiek omijam szerokim łukiem, bo tam dzięki covidowi jeszcze bardziej wszystkich posrało i najlepszej sprawy nie można ogarnąć od ręki, tylko trzeba się umawiać...

Odpowiedz
avatar Arry
1 1

@marcelka: Z jednej strony tak, ludzie powinni ogarnąć takie rzeczy jak zaznaczanie odpowiednich kratek i podanie odpowiednich danych. Z drugiej jednak strony jeżeli coś źle wypełnisz, nie doczytasz itp. to później sytuacja może wyglądać tak, że całość się będzie ciągnąć i ciągnąć, bo urząd ma tam dwa czy trzy tygodnia na rozpatrzenie sprawy, po którym to czasie dostaje się wezwanie do uzupełnienia dokumentów, po którym to uzupełnieniu urząd ma kolejne dwa czy trzy tygodnie na przejrzenie uzupełnionych dokumentów i odniesienie się do sprawy... I dla niektórych lepiej jest spędzić 3 godziny w urzędzie ale wiedzieć że to się załatwiło, niż przeciągnąć całą sprawę przez półtora miesiąca. Fakt, że wszystkie dokumenty można przesyłać elektronicznie i ma się od razu wszystkie dane pod ręką wcale nie oznacza, że urzędy działają szybciej. Ale to zależy w dużej mierze od właśnie samych urzędników, bo akurat u mnie kilka razy się zdarzyło, że jak czegoś brakowało to pani zamiast wysyłać pismo i odwlekać wszystko, po prostu zadzwoniła, podała maila gdzie mam wysłać brakujące rzeczy potrzebne do wyjaśnienia nieścisłości i wszystko dało się załatwić szybko. To się poprawia, ale w wielu instytucjach publicznych nadal jest popularne podejście, że to człowiek jest dla urzędu (i procedur), a nie urząd dla człowieka.

Odpowiedz
avatar gmiacik
-1 1

Polska w pigułce. Tu urzędnicy nie są po to, żeby pomagać ludziom. Kur, w urzędach powinni pracować na dwie zmiany, do późnego wieczora, i soboty też bo nic nie idzie załatwić. Dlaczego ja mam swój urlop marnować na cały dzień stania w kolejce i jeszcze nic nie załatwić bo nie można się umówić na konkretną godzinę i wyrwać z pracy na ileś tam minut. O internecie nie wspomnę. Wszędzie ciśnie się na internet, nawet W BANKU można założyć konto na selfie czy wziąć kredyt online, ale urzędy nie, internet to zło i szatan, mentalnie (i technologicznie) urzędu utknęły w PRL

Odpowiedz
Udostępnij