Na fali historii o niewiernej przyjaciółce.
Kiedy poznałam mojego obecnego partnera, ten był w trakcie rozwodu. Mimo że rozwód odbył się za porozumieniem stron, jednym z jego powodów była kompletna paranoja jego żony na punkcie zdrady. Nie, nie miała powodów by podejrzewać V. o zdradę, chociażby dlatego, że jego rodzice rozstali się przez zdradę jego ojca, więc V. postawił sobie za punkt honoru, że nigdy w ten sposób nie skrzywdzi drugiej osoby, bo nie potrafiłby potem spojrzeć swojej matce w oczy.
N. jest obywatelką Stanów i nigdy w życiu nie pracowała we Francji - pieniądze na utrzymanie dostawała od rodziców, więc nie mogła sobie pozwolić na samodzielne wynajęcie mieszkania (legendarna francuska biurokracja). Mój partner, Francuz, poznał ją kiedy mieli po 16 lat. Najpierw się przyjaźnili, potem postanowili być razem i pobrać się. To tak w dużym skrócie. Mieszkali razem do zakończenia rozwodu i do jej wyprowadzki do Stanów. Ze względu na staż tej znajomości, nadal utrzymują ze sobą kontakt (co mi nie przeszkadza).
Kiedy więc się poznaliśmy i zaczęło między nami iskrzyć, V. opowiedział mi od razu o całej sytuacji. Przez cały okres rozwodu, „ukrywał mnie”, ponieważ bał się, że gdyby N. dowiedziała się o moim istnieniu przed podpisaniem papierów rozwodowych, oskarżyłaby go o zdradę i wniosła o rozwód z orzeczeniem o winie, co przedłużyłoby procedurę. Biorąc pod uwagę to, że każdą kobietę w otoczeniu V. uważała za potencjalną kochankę, obawy były jak najbardziej uzasadnione. Jeszcze zanim N. wystąpiła o rozwód, V., który jest z zawodu fotografem specjalizującym się w wydarzeniach kulturalnych, miał przykazane by wracać z koncertów przed godziną 22. Bo przecież wiadomo, że przed 22 nikt nikogo nie zdradza, ale po 22 to już każdy z każdym. N. regularnie urządzała mu awantury, gdy V. wrócił z koncertu po 22. O sesji zdjęciowej do portfolio jakiejś modelki czy aktorki również nie było mowy, bo to kobieta, więc może ją zdradzić. Z facetami już tego problemu nie było.
Ulżyło nam bardzo, obojgu, kiedy mieliśmy pewność, że samolot z N. na pokładzie odleciał do Nowego Jorku. V. przekonał się od tamtego czasu, że nie mam takich zapędów jak N. i nie widzę zagrożenia w każdej kobiecie. A ja cieszę się normalnym związkiem, bez ukrywania się, bez zazdrości i w pełnym zaufaniu do mojego partnera.
Tylko, że kilka tygodni temu, V. zrobił mi kilka zdjęć podczas spaceru i opublikował dwa z nich na swoim Instagramie i na swojej stronie. Nie minęła godzina, a N. napisała do niego z pytaniem czy się z kimś spotyka. Potwierdził. Spytała go więc czy nie będzie miał nic przeciwko jeśli i ona będzie się z kimś spotykać. Odpowiedział, zgodnie z prawdą, że nie. W końcu są rok po rozwodzie, każdy układa sobie życie na nowo. Od słowa do słowa, V. dowiedział się, że owszem, N. spotyka się z facetem, którego V. poznał podczas ich wspólnego pobytu w Nowym Jorku. N. podjęła decyzję o rozwodzie po powrocie z tamtych wakacji. Cały czas była w kontakcie z tym facetem. Wykręciła się od odpowiedzi, kiedy V. zapytał ją czy do czegoś między nimi doszło zanim się rozwiedli.
Wnioski narzucają się same
Podwójne standardy zdrada
Ot czasem się zdarza zakochać w kimś innym. Nie da się panować nad uczuciami. Dobrze, że była o tyle uczciwa z byłym, że zaraz jak się zorientowała, to zamiast wdawać w romans wniosła o rozwód. Sam też znalazł kogoś w trakcie rozwodu. To że ukrywał związek to była jego decyzja. Chociaż fakt, chorobliwa zazdrość jest piekielna, ale bliżej temu do choroby
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2022 o 17:37
@livanir: Wiadomo, historie są różne… Dla mnie najbardziej piekielna nie jest zazdrość, a fakt, że tak chorobliwie bała się zdrady, a sama zdradziła. ;)
Odpowiedz@poliglotka Pewnie wychodzi z założenia, że wszyscy są tacy jak ona.
OdpowiedzHmmm, oczywiście co do N masz rację, chorobliwa zazdrość nigdy nie jest dobra. Ale, zastanawia mnie jedna rzecz - N jest już właściwie przeszłością, z kimś się tam spotyka i specjalnie wam nie szkodzi, a założyłaś jednak o niej temat. Pewnie zaprzeczysz, ale wydaje mi się, że też możesz być o nią trochę zazdrosna, skoro wzbudza w Tobie nadal tak silne emocje. Co innego gdyby do Ciebie wydzwaniała, groziła, porysowała byłemu samochód. Ale to wygląda już teraz na zamkniętą sprawę. Ot, Twój facet miał ex, która kiedys była o niego zazdrosna, ale już sobie odpuściła. Nie mają z tego, co wynika z historii ze sobą kontaktu, więc sprawa jest zamknięta - a raczej powinna być w Twojej głowie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2022 o 22:07
@Olga887: Hmm… dzięki za psychoanalizę, ale nie opisałam tej historii dlatego, że N. siedzi mi w głowie. Nie wiem nawet skąd wysnułaś wniosek, że jestem o nią zazdrosna… V. nadal ma z nią kontakt z różnych względów i nie przeszkadza mi to - N. stanowi część jego historii. Opisałam, wydaje mi się, że w sposób zrozumiały, chorobliwy wręcz lęk N. przed zdradą i to, że koniec końców sama zdradziła męża. To, co najbardziej ubodło mnie w tej historii, to to, że bardzo zraniła tym V., przyznając się do prawdziwej motywacji jaka stała za rozwodem z jej strony i to, że V. wyszedł z tego małżeństwa z mocną traumą jeśli chodzi o zazdrość w związku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2022 o 23:28
@Olga887: dobrze jest rozumieć czytany tekst, szczególnie jak się chce go skomentować.
Odpowiedz@poliglotka: Czepiasz się, że ktoś wysnuwa daleko idące wnioski z marnych przesłanek. Jednocześnie sama robisz to samo. Możliwe, że było tak jak piszesz ale mogło też być inaczej.
Odpowiedz@Error505 Różnica jest jednak taka, że, po pierwsze, widziałam rozmowę V. z N. na ten temat i dużo o tym z V. rozmawialiśmy, więc są spore szanse na to, że nie było inaczej (mimo pobożnych życzeń niektórych czytelników Piekielnych), i po drugie, jeśli ktoś nie ma nic na sumieniu, to nie wykręca się od odpowiedzi (i nie jest to tylko moje zdanie). Nie wyciągam więc wniosków z marnych przesłanek.
OdpowiedzHmm, z jednej strony są osoby chorobliwie zazdrosne, we wszystkim węszące spisek czy mające jakieś paranoiczne podejrzenia, że "wszyscy są przeciwko nim" - może N. należała do takich osób. Ale zawsze jak w historiach partnerskich pojawia się "ta zła była/były" i ten krystalicznie wspaniały, to zapala mi się lampka. No bo jak, nie znali się przed ślubem? Stała się mega zazdrosna ot tak, znienacka, z wtorku na środę, po kilku latach małżeństwa? Może to wynikało z tego że nie czuła się pewnie w tym związku - ale jakaś przyczyna tego była. Fajnie, że Wam się układa, i oby tak dalej, ale to jednak jest dziwne, że po roku od rozwodu eks partnera, z którą nie ma praktycznie kontaktu, siedzi Ci w głowie.
Odpowiedz@marcelka V. nie jest krystalicznie czysty, ale gdybym miała tu opisać to, co wiem o ich związku i historii, o wadach i zaletach obydwóch stron, to po prostu bym się niepotrzebnie rozwlekła. Po prostu w kwestii wierności w związku, V. nie ma nic sobie do zarzucenia. A co do strachu przed zdradą, to podobno wynikał on z niskiej samooceny. Nie uściśliłam tego w historii (zaraz poprawię jeśli będę mogła), ale N. i V. nadal mają ze sobą kontakt.
OdpowiedzJest takie powiedzenie "każdy ocenia innych swoją miarą". W tym kontekście jeśli ktoś jest chorobliwie zazdrosny i na każdym kroku widzi okazję do zdrady, to albo ma problemy z samym sobą, albo partner dał powody do obaw (tylko po co siedzieć w związku z kimś, komu nie można ufać) albo każdy ocenia innych swoją miarą.
OdpowiedzWniosek "który nasuwa się sam" to nie dowód.
OdpowiedzKlasyczny przypadek, zarówno kobieta jak i facet jak wszędzie dostrzega zdradę to często samemu zdradza ;) Ot nietypowy pies ogrodnika ;)
OdpowiedzChyba to ty sama jesteś chorobliwie zazdrosna
Odpowiedz@Morog Ciekawi mnie bardzo skąd taki wniosek? XD
Odpowiedz@poliglotka: "Nasuwa się sam", tyle przecież wystarczy :P
Odpowiedz@Fahren Żeby wniosek mógł „nasunąć się sam”, dobrze jest mieć chociażby kontekst historii. W tym przypadku, historia nie jest o mnie i prawie w niej nie mówię o tym, jak przeżyłam ten okres, więc jestem ciekawa skąd Morog wyciągnął taki wniosek. No chyba, że ocenia się swoją miarą… ;)
OdpowiedzA ja mam tylko taką drobną prośbę do wszystkich wrzucających tu historie: piszcie krócej :-) Ja wiem ze historia nie jest prosta, ale starajmy się pisać o sednie bez rozciągania opowieści na wątki poboczne. Przyznam się że w tej historii pogubiłem się gdzieś w połowie i ilość osób, miejsc, samolotów, spotkań, zawodów, dialogów i partnerów mnie przerosła :-)
Odpowiedz@Maurycy_the_look Naprawdę pogubiłeś się w historii o 2 osobach, w dodatku bez dialogów? Boję się pomyśleć, co się dzieje kiedy sięgasz po jakąś książkę, gdzie postaci i dialogów jest więcej. :)
Odpowiedz@poliglotka: trochę napisałem to z przekąsem :-) Lubię proste historie bez dzielenia włosa na czworo. Dlatego też jak czytam opowieści, gdzie jest dużo treści "nadmiarowej" niewiele wnoszącej do tematu to się "gubię" w opowieści. Bo czy w tej historii dla przekazania pewnego problemu było potrzebne wnoszenie takich informacji że jedna osoba jest z USA, druga z Francji, że jest jakaś biurokracja z wynajęciem mieszkania, że samolot był do NY, że ktoś jest fotografem i że późno wraca z koncertów itd. Wiem że to jest tło historii, ale tego tła jest więcej niż samego sedna problemu. Nie odbieraj tego osobiście, bo nie mam zamiaru kogoś krytykować i oskarżać, to taka ogólna uwaga po lekturze Mistrzów. Po prostu dużo ciekawiej czyta się historie gdzie ktoś ją opowiada bez wprowadzania dużej ilości drugorzędnych spraw :-)
Odpowiedz@Maurycy_the_look A ja lubię pisać o szczegółach. ;) Prawdę mówiąc, to jeśli chodzi o piekielnych, wolę przytoczyć więcej szczegółów żeby uniknąć niepotrzebnych pytań. Jeśli chodzi o koncerty, to wybrałam akurat ten przykład, żeby zobrazować poziom paranoi N. (Kiedy V. mi o tym opowiadał, to mocno mnie to zszokowało).
Odpowiedz@Maurycy_the_look: uproszczę historię specjalnie dla Ciebie zdradzanie złe rozwody trudne zazdrość niedobra
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2022 o 14:18