Jakiś czas temu znalazłam na siedzeniu w tramwaju telefon. Telefon starszego typu, nie dotykowy. Można go było spokojnie odblokować. Dotarłam do domu sprawdzam telefon, znajduje numer zapisany jako "Mama" no to dzwonię.
I tu się zaczyna cała piekielność.
Odbiera kobieta, mówię spokojnie, że znalazłam telefon należący do jej dziecka w tramwaju linia taka i taka jakieś 15 minut temu.
Reakcja kobiety wbiła mnie w fotel.
Dostałam opierkę, że jej to nie obchodzi i ona się nie da nabrać na takie numery i że dzieciak nie dostanie nowego telefonu i że ma przestać wymyślać jakieś niestworzone historie. Próbowałam jej powiedzieć, że serio znalazłam ten telefon i chce oddać i zostawię go włączonego w razie co. Nie wiem czy usłyszała co mówię ponieważ po prostu rozłączyła się.
Odczekałam chwilę, szukam dalej w telefonie jest numer "Tata".
Pan odebrał i poza tym co usłyszałam do Mamy dodał, że to nie jego problem i nawet jeżeli to "niech jego matka się martwi".
Telefon zostawiałam włączony jakby jedna ktoś zmienił zdanie.
Nikt nie zadzwonił a następnego dnia karta i telefon były już zablokowane.
I tylko dzieciaka żal...
Odpowiedz@Bubu2016: Chyba że dzieciak już nie pierwszy raz "zgubił" telefon, żeby dostać lepszy.
Odpowiedz@Jorn: Sądząc po reakcji rodziców to chyba właśnie tak było.
Odpowiedz@Bubu2016: Jak dzieciaka, jak sądząc z reakcji matki to właśnie dzieciaka oskarżała o kolejny szwindel czy przekręt celem wyłudzenia od niej nowego telefonu... Właśnie żal ... sam nie wiem kogo. Dzieciaka nie, rodziców też nie (skoro tak wychowali latorośl).
Odpowiedz@Jorn: trochę dziwna mimo wszystko reakcja rodziców... ja bym na miejscu rodziców telefon odebrał, znalazł jakieś ładne pudełko po ajfonie, zapakował ten stary telefon do pudełka i wręczył synkowi przy najbliższej możliwej okazji :)
Odpowiedz