Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie jest to może jakaś duża piekielność, ale mnie osobiście bardzo... zdemotywowało.…

Nie jest to może jakaś duża piekielność, ale mnie osobiście bardzo... zdemotywowało.

Słowem wstępu jestem posiadaczką długich i bardzo gęstych włosów zapuszczonych prawie przez połowę życia. Ostatnio jednak doszłam do wniosku, że czas na zmianę, bo ile można wyciągać włosy z różnych dziwnych miejsc i postanowiłam ściąć się na względnie krótko, a dodatkowo pofarbować to co zostanie na rudo. Tak na oko powinno mi ubyć z metr włosów. Trochę szkoda je tak po prostu wyrzucić więc postanowiłam oddać je na peruki fundacji Rak’n’Roll (nie ukrywam, że miałam cichą nadzieję na niższe koszty związane z fryzjerem). Ściągnęłam więc listę punktów współpracujących z nimi. Pierwszy punkt ulicę ode mnie, więc idziemy!

- Dzień dobry, widziałam na stronie fundacji Rak’n’Roll, że państwo z nimi współpracuje, to prawda? Chciałabym oddać włosy, ale pierwszy raz to będę robić i nie wiem jak to działa... dodatkowo chciałabym pofarbować włosy na rudo.
(Tutaj odpowiedź, że trzeba przynieść formularz, że włosy nie mogą być rozjaśniane i takie tam sprawy techniczne)
- ... myjemy włosy na miejscu, potem zaplatamy warkocz i obcinamy na wskazanej wysokości, oczywiście też modelujemy, bo przecież nie możemy wypuścić klientki z surowo obciętymi włosami!
- A jaki to byłby koszt z malowaniem?
- No mycie, obcięcie i modelowanie to będzie 170 zł, farba to jakieś 120-150 zł. Całość powinna wynieść 320 zł. Zapisać na piątek?
- Na razie dziękuję. Muszę to przemyśleć.

No ja rozumiem różne ceny, ale koleżanka ostatnio za ścięcie i farbowanie płaciła 120zł. Nic to szukamy dalej!

Drugi punkt - 250zł.
Trzeci - 220zł.
Czwarty - 260zł.
Piąty - 170zł.
Szósty - 200zł (120 jeżeli będzie strzyc praktykantka).

I tu stwierdziłam, że mam dość. Kuzynka podpowiedziała mi żeby spróbować w skupie włosów. Obcięli, zapłacili, zafarbowałam u osiedlowej fryzjerki i jeszcze zostało na wypad na herbatę. Pozostaje tylko pytanie na czym polega niby ta współpraca z fundacją? Na strzyżeniu klientów z kasy?

by Brzeginka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
7 13

Znajoma od lat oddaje włosy i nigdy nie zapłaciła ani złotówki - jeśli powiedzieli ci, że jest jakaś opłata za obcięcie, to zgłoś ich do fundacji (ale przedtem sprawdź, czy nie zmieniły się zasady, znajoma ostatni raz oddawała kilka lat temu). Ale tylko cena pierwszego wydaje się zawierać obcięcie, pozostałe to standard przy farbowaniu włosów o średniej długości. Twoja znajoma zapłaciła grosze, albo ma króciutkie włosy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 stycznia 2022 o 14:38

avatar AimeeSi
9 9

Jak oddawałam włosy na Rak&Roll nie płaciłam nic. Nie musiałam też przynosić żadnego formularza, co więcej - to od nich dostałam podziękowanie. Było to ze 3 lata temu.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
2 2

@AimeeSi TO ja bym się zastanowiła czy na pewno poszło to na fundację... Oddawałam dwa razy i zawsze wysyłałam włosy z formularzem (mi obcina przyjaciółka) według tego co napisane jest na stronie fundacji. Ponad to, po dojściu przesyłki do nich, dostawałam mail z podziękowaniem.

Odpowiedz
avatar Balbina
8 12

Ceny sa tak różne za usługi fryzjerskie że czasami ręce opadają.Córka za farbowanie włosów do ramion i podcięcie końcówek(bez modelowania) zapłaciła 200 zł.Ja w innym punkcie za ścięcie,baleyage i modelowanie 130 zł . Włosów takiej samej długości. Mój był zakład fryzjerski a jej salon.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 stycznia 2022 o 16:38

avatar KatzenKratzen
2 10

@Balbina: I tu jest zasadnicza różnica :) Płacisz za nazwę, bo Ci się zachciało strzyc w "salonie" xDD Co z tego, że wygląda identycznie, jak zakład? Ale SIĘ NAZYWA salon xDDD

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 13

@KatzenKratzen: Nie, nie, jak robisz włosy u fryzjera, to płacisz mniej. Jak u stylisty fryzur, to dopisz sobie do zwykłego rachunku co najmniej jedno 0. No i nie salon, nie zakład, a atelier. A-t-e-l-i-e-r. ;)

Odpowiedz
avatar Morog
0 6

@Balbina: To się nazywa WOLNY RYNEK, PRL już się skończył

Odpowiedz
avatar digi51
7 9

@KatzenKratzen: Nope. Nikt, kto teraz otwiera salon/zakład fryzjerski, nie nazywa tego zakładem. To nazewnictwo kojarzy się z poprzednią epoką. Dawno już nie widziałam szyldu "zakład fryzjerski". Nawet osiedlowe Grażki mają salony - co nie znaczy, że kasują jak za zboże. To mniej więcej taka logika, jakby powiedzieć, że tam, gdzie serwują, że americano, a nie czarną kawę jest drogo. Tymczasem pewne nazwy, które kilkanaście tam temu kojarzyły się z burżujstwem i luksusem stały się zupełnie normalnym elementem mowy codziennej.

Odpowiedz
avatar ZjemCiSzalik
0 0

@Balbina: mnie w "topowym salonie" w Opolu za sombre na długich włosach bąkali 1000 - 1200. No wyśmiałam i poszłam, zrobiłam gdzie indziej za 400.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@ZjemCiSzalik: ile?!

Odpowiedz
avatar Crannberry
-4 18

250 zł to normalna cena za samą koloryzację i modelowanie (bez strzyżenia, które, rozumiem powinno być w tej sytuacji być za darmo) w salonie fryzjerskim w średniej wielkości mieście (w lepszych salonach sama koloryzacja to około 400zł) u fryzjera, który się szkoli i korzysta z dobrych produktów. 100zł za cały zestaw to podejrzanie tanio i trąci osiedlową Grażyną, która naukę fachu zakończyła na zawodówce 30 lat temu i używa farb z supermarketu. Trochę strach ryzykować, szkoda włosów

Odpowiedz
avatar Ohboy
13 15

@Crannberry: Osiedlowe Grażyny są spoko, jeśli wie się, gdzie pójść. To nie jest tak, że one wszystkie przestały się rozwijać, bez przesady. Tylko trzeba mieć kogoś z polecenia, bo chodzenie na ślepo może nie skończyć się zbyt dobrze. U mnie w mieście za samo obcięcie zapłacisz od 70 do 170 zł, a cena farbowania zależy przecież od wielu czynników - zużycia farby, jak długo cały proces zajmie (nie da się tego jednoznacznie określić), itd. Autorka po prostu nie chodziła do fryzjerów, więc ma zerowe pojęcie o tym, ile to wszystko kosztuje.

Odpowiedz
avatar Balbina
7 9

@Crannberry: Mam kolezankę fryzjerkę.Lat ok 55 więc można ją potraktować jako taką osiedlową Grazynkę. Miała zakład gdzie trzeba było się zapisywać bo z marszu nie dało rady. Taką jaką ona szkołę przeszła przez swoje zycie to zadna z tych siusmajtek po kursach jej do pięt nie dorasta.Między innymi w sławnym kiedyś salonie na Psich Budach we Wrocławiu. Tak jak ona potrafiła zrobic fryzurę( np na sylwestra) z krótkich do ramion włosów to każdy myslał ze zapuszczałam je do tego koka.Ceny miała umiarkowane bo wolała mieć 10 klientek w ciągu dnia niż 2-3. Niestety ze względu na problemy zdrowotne musiała zamknąć więc przeniosłam się to innego. Trend na Hallera gdzie też maja dobre ceny i opinie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

@Crannberry: jak jestem w Polsce to chodze do wiejskiej Grażyny ;) za salony dziekuje, albo krzywo albo cena kosmiczna, a wiejska Grazyna ma nie tylko wiedze o produktach, doszkala sie, pamieta klientki a i ceny ma przyzwoite :)

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 5

@Balbina: Byłam kiedyś w tym salonie :D Faktycznie babka ładnie mnie obcięła. Teraz chodzę do młodej, ale jest fantastyczna. Generalnie to nie wiek, a talent. Swoją drogą teraz to nie wiem, gdzie można wejść z marszu. Może do męskiego? ;)

Odpowiedz
avatar Balbina
1 5

@Ohboy:Zauwazyłam ze są takie zakłado-salony gdzie idziesz pierwszy raz i jest super.Drugi,trzeci i nagle ta sama fryzjerka odwala kaszanę. Już nie chce się wysilać bo złapała stałą klientkę. Juz te modelowanie nie takie a w domu sobie pózniej nie idzie dać rady z włosami. Przeszłam wiele takich sytuacji zanim znalazłam zakład mojej Ewci.No a teraz Trend i jakoś daje radę już kolejny raz.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 2

@Balbina: A ja właśnie dotychczas miałam tak, że z tej pierwszej wizyty praktycznie nigdy nie byłam zadowolona. Fakt, że jestem dosyć wymagającą klientką, która nie przychodzi tylko na podcięcie włosów, ale bez przesady, niektóre fryzjerki nie potrafiły prosto obciąć włosów. Mam nadzieję, że u tej teraz zostanę na długo, chociaż nie jest szczególnie tania - ale za to słucha klienta.

Odpowiedz
avatar didja
8 8

@Crannberry: Crann, z moją fryzjerką pracuję ok. 16-17 lat. Ona już dobija do emerytury i prowadzi razem z córką kosmetyczką (od kilkunastu lat) wspólny zakład-salonik. Córka już ładnych parę lat temu skręciła w stronę medycyny estetycznej i robi liczne kursy i szkolenia, na które jeżdżą też lekarze medycyny estetycznej. Oczywiście, te, na które może, nie będąc lekarzem. Certyfikatami ma obwieszoną całą ścianę. Razem z mamą jeżdżą regularnie na targi fryzjerskie i inne formy, gdzie są szkolenia, i zasadniczo obie kształcą się wspólnie. Umieją też, powiedzmy, zrobić wizaż i dobrać zabiegi i kosmetyki do chorób klientki. Szczerze mówiąc, niejeden lekarz nie przeprowadzał ze mną tak szczegółowego wywiadu :). I przy pandemii w żadnym szpitalu i przychodni nie spotkałam się z takim zachowaniem norm sanitarnych jak u niej. A jednocześnie ta fryzjerka ma wykształcenie jeszcze komunistyczne, porządna kilkuletnia szkoła, a nie półroczny kurs z PUP. To jest jedyna fryzjerka, która moje łamiące się i żyjące własnym życiem włosy obcina tak, że ja nic nie muszę robić, żeby się układały. Całe NIC, tylko je rozczesać po myciu. A jak chcę wysuszyć suszarką, to po prostu puszczam nawiew i przetrzepuję dłonią przez chwilę. Bo fizjologicznie nie jestem w stanie więcej. I lata całe płaciłam 50 zł, w zeszłym roku z przeprosinami podniosła do 70 zł, a teraz do 100 zł (kolejna ofiara kilkusetprocentowych podwyżek prądu), ale "na przeprosiny za drożyznę" dostałam taki zabieg regeneracji włosów, przy których włosy się tak nie wysuszają pod czapką. W zestawie mam mycie, strzyżenie, suszenie i niby nie chcę modelowania, ale zawsze mnie trochę wymodeluje, tyle że z odżywką, bez lakierów, żeli itp.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 stycznia 2022 o 20:28

avatar Crannberry
3 7

@Ohboy: @Balbina: @nursetka: Ja broń boże nie mówię, że wszystkie Grażyny są złe. W komentarzu chodziło mi głównie o to, co Ohboy napisała w ostatnim zdaniu (o zerowym pojęciu autorki na temat cen). Wśród Grażyn zdarzają się perełki (tak samo jak w renomowanym salonie może trafić się partacz), tylko trzeba trafić i wiedzieć do kogo pójść. Idąc w ciemno można byc zaskoczonym, że da się spierdzielić nawet fryzurę typu "umyć i wysuszyć na szczotce". W Monachium przez jakiś czas chodziłam do genialnego Chorwata, który pracował w tak obskurnej budzie, że samej nigdy nie przyszłoby mi do głowy tam wejść. Trafiłam do niego z polecenia i z przykazaniem, że tylko do niego, nikomu innemu nie pozwolić się dotknąć. Kiedy Chorwat się zwolnił, mój facet postanowił zaryzykować strzyzenie u jego koleżanki i wrócił do domu z jakimś dziwnym grzybem a'la lata 90. Z kolei jeśli idzie się na imprezę typu sylwester czy wesele i chce się fryzurę, która wytrzyma całą noc tańców, to najlepiej sprawdzają się nawet nie Grażyny, a takie wioskowe Krysie z salonem w garażu. Jeszcze ci w gratisie wepnie we włosy świeże kwiaty ze swojego ogródka :)

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 4

@Crannberry: No ja sama nie ryzykuję z Grażkami, bo nie znam nikogo, kto by do nich chodził, a w necie opinii nie znajdziesz. Ale z upięciami w ogóle jest problem, bo to nie jest coś na czym skupia się wielu fryzjerów. Wielokrotnie spotkałam się z tym, że fryzjerzy nie robili upięć, bo im się to po prostu nie opłacało. Najwięcej zarabiają na farbowaniu, cięciu i ewentualnie jakichś zabiegach, więc nie marnują energii na dokształcanie się w zakresie upięć.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 5

@Ohboy: to fakt, ci „renomowani styliści” w „top atelier” albo w ogóle nie czeszą (Często nawet nie można się doprosić o ułożenie włosów po koloryzacji czy strzyżeniu - podmucha suszarką i do widzenia), albo zrobi „naturalne upięcie”, które się rozleci po godzinie. Salony w galeriach handlowych też niekoniecznie, bo tam z kolei widać, że im się nie chce i odwalają masówkę. Wiejskie Krysie się najbardziej przykładają, a fryzura trzyma się 3 dni ;) Z Grażkami chodziło mi głównie o to, żeby nie wyskakiwać z majtek na samo hasło „usługa za 100 zł”, bo jak nie wiemy do kogo idziemy, to efekt może być bardzo różny, ze spalonymi włosami włącznie.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Crannberry: to ja mam takie doświadczenia, że większość fryzjerów modeluje włosy po zabiegu za dodatkową opłatą i ja prawie zawsze z tego rezygnuje, poza jedną fryzjerką do której chodzę. Bo inne to układają na odwal się, ale niestety nie "naturalne upięcie" tylko zrobione na szybko lalkowe loki albo jakiś okropny uliz. I cyk, plus 15€, a ja kaptur na łeb i byle szybciej do domu włosy myć i układać od nowa.

Odpowiedz
avatar Crannberry
-1 3

@digi51: chodzisz w Monachium czy we Wrocławiu? Jeżeli masz kogoś godnego polecenia w Monachium, to chętnie skorzystam. Ja mam tutaj problem ze znalezieniem kogoś sensownego, kto umiałby zrobić dobrze, a przy tym nie wołał 250€ za pasemka. Chodziłam do bardzo fajnego Chorwata, gdzie ułożenie włosów było już wliczone w cenę usługi, ale się 3 lata temu zwolnił z pracy. Później zaliczyłam 2 niemieckie salony, gdzie właśnie doliczają 15-20€ za wysuszenie włosów, do tego miałam wrażenie, że oszukują na farbie (to sama farba, z której korzysta moja polska fryzjerka, nagle magicznie przestaje łapać?). Od 3 lat chodzę do fryzjera w zasadzie tylko podczas pobytów w Polsce (po farbowaniu fryzura jaka chcę wliczona w cenę usługi), w międzyczasie udając, że 4-cm odrost to ombre.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@Crannberry: Właśnie w Monachium u żadnego fryzjera nie byłam więcej niż 1 raz. Efekty byłe lepsze lub gorsze, ale nigdy w pełni zadowalające w stosunku do ceny. Niestety, największych rozczarowaniem był dla mnie polecony przez koleżankę salon fryzjerski prowadzony przez Rosjanki (gdzieś w Karlsfeld), gdzie za farbowanie i ścięcie zapłaciłam 100E. W sumie normalna cena. Tylko, że chodziło mi o to, aby z platynowego blondu powoli wychodzić na naturalny, ciemny kolor. Babka nie dość, że na ciemny (niemal czarny) odrost walnęła w tym samym czasie tę samą ciemną farbę, co na resztę włosów, czego efektem był nierówny kolor, który z jasnej części włosów sprał się po kilku myciach to okropnego mysiego blondu, to jeszcze pocienowała, jej zdaniem okropnie spalone włosy, tak, że wyglądałam jak Limahl śpiewający "never ending story" :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Crannberry: hahaha no własnie moja Grażyna to taka wioska Krysia z salonu obok garażu ;)

Odpowiedz
avatar digi51
8 10

120zł za ścięcie i farbowanie? Albo naprawdę dobra okazja albo naprawdę kiepska usługa. Ja we Wrocławiu za ścięcie i baleyage płacę 300zł za włosy za łopatki.

Odpowiedz
avatar irulax
-5 7

@digi51: Słabo. Ja za ścięcie i baleyage + Tajski masage płaciłem w Bangkoku równowartość 250 zł. :) Wy Kobiety macie kiepsko.

Odpowiedz
avatar didja
2 8

@digi51: Albo masz farby z najwyższej półki, hipoalergiczne i cuda wianki, albo bardzo rozbudowany ten balejaż, albo płacisz za nazwę salonu. Gdzie chodzisz?

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@didja: farby dobre, czy z najwyższej półki - wątpię. Cuda wianki - nie wiem, baleyage jak baleyage. Nazwa salonu raczej nie taka za którą się dopłaca extra. Po prostu dobrze wykonana robota na dobrych produktach

Odpowiedz
avatar Shi
3 3

@digi51: myślę, że też mogło być tak, że autorka salony współpracuje z fundacją znalazła tylko w dużym mieście, a ten drugi fryzjer był już w mniejszej miejscowości, więc i ceny niższe, a usługa niekoniecznie gorsza.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Shi: tak, dlatego napisałam, że ja mówię o Wrocławiu, bo wiadomo, że jeśli mowa o mieście wojewódzkim to cena za identyczną usługę będzie inna niż w miasteczku 10k mieszkańców. Ale wtedy też używanie argumentu, że kuzynka z innej miejscowości zapłaciła mniej niż ona w dużym jest bez sensu. To jakby narzekać, że za kolację na krakowskim Rynku Głównym zapłaciło się więcej niż za równie dobre jedzenie w wiejskiej karczmie :)

Odpowiedz
avatar didja
2 2

@digi51: Tyle że ja też o Wrocławiu, więc zastanawiam się, czy tak farby poszły w górę, czy jednak dopłacasz za "salon" :).

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@didja: nie, nie dopłacam za "salon", wystarczy spojrzeć na booksy, jakie są ceny we Wrocławiu, nieważne czy w modnym atelier czy w osiedlowym saloniku. Raczej ścięcie+baleyage/sombre/ombre/pasemka poniżej 220-230 nie znajdziesz. W najlepszych miejscach to już 400+

Odpowiedz
avatar Shi
3 3

@digi51: Wrocław ogólnie jest absurdalnie drogi... Usługi, nie raz te same produkty, etc, o cenach mieszkań nie wspominając. W dodatku te wysokie ceny nieruchomości się ciągną w promieniu 50 km od granic Wrocławia. Szaleństwo. Ale trochę odbiegam od tematu, więc już kończę.

Odpowiedz
avatar Rei1882
1 1

@digi51 ja za podcięcie i farbowanie ostatnio 100 zł zapłaciłam xD a jeszcze parę miesięcy temu płaciłam 90 także niech żyją małe miasta

Odpowiedz
avatar helgenn
6 6

Dokładnie trochę to zależy od miasta, u mnie przy gęstych włosach i rudej farbie 4 stówy to standardowa cena. Za 100 złotych zrobiłam to raz w małym salonie obok, już lepiej wyglądałam z odrostami.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 5

tez sie nad tym zastanawiam po wakacjech, bo juz mnie te wlosy irytuja ale niby z jakiej racji licza cie za mycie i sciecie, skoro tego wymaga sama obsluga sciecia wlosow na fundacje? to jak oni niby z nimi wspolpracuja, za znaczek tez masz im oddac? moja kolezanka miala tak, ze scieli jej za darmo

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 8

A tak z ciekawości to ile kobietę kosztuje standardowa wizyta u fryzjera? Po prostu ciekaw jestem, o ile zawyżyli rachunek. Faceci zwykle mają dużo mniejsze potrzeby w tym zakresie, więc płacą mniej.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 4

@pasjonatpl: to zależy od zabiegu, ilości zużytego produktu, jakich produktów fryzjer używa, od miasta i paru innych czynników. Za zabieg koloryzacja, mycie, strzyzenie, modelowanie w osiedlowym salonie, gdzie fryzjer pracuje na produktach Wella lub Schwarzkopf zapłacisz około 150zł, lepszy salon w większym mieście, produkty L'Oreal lub czasem Kerastase - 250-300zł; fryzjer stylista-szkoleniowiec, znane nazwisko w branży, produkty Kerastase czy Biostetique - od 400zł w górę. Przy czym górnej granicy w zasadzie nie ma - zobacz sobie cennik Leszka Czajki

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 3

@pasjonatpl: Wspomniałam wyżej, że w większym mieście obcięcie to 70-170 zł i wcale nie mówię o jakichś burżujskich salonach. Moja fryzjerka bierze 90 zł, stylizacja w cenie. Natomiast z farbowaniem trudno powiedzieć, bo musisz wziąć pod uwagę kilka aspektów - długość i gęstość włosów, czy trzeba je rozjaśniać pod farbę, jak dobrze włosy łapią kolor. Za farbowanie zapłacisz od 150 do XXX zł (no bo wyobraź sobie, że babeczka siedzi na fotelu przez 3 godziny, potrzebuje mnóstwo farby, a w tym czasie fryzjer nie może wziąć innego klienta). Niektórzy w komentarzach wyobrażają sobie farbowanie włosów jak proste walnięcie na głowę farby za 5 zł i już. Gdyby tak było, to ludzie w ogóle nie chodziliby do fryzjerów.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Ohboy: Właśnie o takie informacje mi chodziło, bo ni w ząb nie znam się na fryzjerstwie damskim. A męskie to dla mnie usiąść na fotelu, powiedzieć fryzjerowi, o ile ma skrócić, kilka bądź kilkanaście minut i po sprawie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 5

@pasjonatpl: u mężczyzn tez strzyżenie strzyżeniu nierówne - jeden życzy sobie opitolenia maszynką na 6mm, a inny 45-minutowego strzyżenia z cieniowaniem

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Crannberry: Jasne że nie. Ja tylko opisuję swoje podejście do tematu.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
5 7

@Crannberry: ty sobie chyba tu już wyrobiłaś grono hejterów. Ludzie, za co wy ją tak minusujecie? Neutralne, rzeczowe, gramatycznie poprawne i nieagresywne komentarze, a zaraz ktoś przywali parę minusów. Jak się nie zgadzacie z czyjąś opinią, to odpowiedzcie na komentarz i wyjaśnijcie, dlaczego. Z inteligentnymi ludźmi można rozmawiać. No chyba że wolicie, żeby na piekielnych zostały same ameby, głoszące politycznie poprawne farmozony typu "życie jest ciężkie".

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 3

@pasjonatpl: Fakt, że mężczyźni zazwyczaj robią na głowie mniej, ale za to ponoć częściej chodzą :D Kiedyś fryzjerka mi powiedziała, że mężczyźni zazwyczaj przychodzą na podcięcie co miesiąc.

Odpowiedz
avatar Habiel
3 3

@pasjonatpl: Nigdy nie farbowałam włosów, ani nie korzystałam z opcji mycia głowy przez fryzjerkę etc. Za standardowe podcięcie końcówek przy metrowych włosach w rodzinnej miejscowości płacę ok. 20 zł, a w dużym mieście już chcieli za tę samą usługę 50 zł.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 6

@clockworkbeast: A ja tam jestem dumna z hejterow :) Fakt, ze informacja, ze wolisz kolor zielony od niebieskiego kosztuje cie stado minusow, oznacza, ze zalazles za skore kilku przyglupkom, a to cieszy :) Dlaczego przylupkom? Bo tylko przyglupek sie "msci" minusami na jakims forum. Z Crannberry mialam swoje potyczki, miewamy do siebie zastrzezenia, ale nigdy jej nie zminusowalam, bo na ogol madrze gada, nawet jak sie nie zgadzam. W sumie to ja chyba nikogo nie zminusowalam, poza homofobami, mizoginami, rasistami i wielbicielami konfederacji... Znaczy nie minusuje ich, tylko wypowiedzi.

Odpowiedz
avatar gawronek
3 3

Radzę nie oceniać fryzjera po cenach bo wszystko zależy od miasta. In większe tym drożej. W swojej rodzinnej miejscowości najlepszy fryzjer w mieście bierze ze 40 zł za strzyżenie męskie z myciem i uczesaniem. Ta sama usługa w mieście wojewódzkim 100km dalej kosztuje 100 zł. W moim aktualnym mieście - 60 zł w średnich punktach, 80 w bardziej sprawdzonych. Jak bogate miasto i mieszkańcy, taki cennik ;)

Odpowiedz
avatar BordoKropka
7 7

Do fryzjera chodzę raz na ruski rok, ale te ceny nie są wybitnie szokujące. Na długie i gęste włosy, strzyżenie i farbowanie 200-250? To chyba norma? Weszłam na stronę fundacji rak’n’roll. Salony współpracujące same określają na jakich zasadach ścinają włosy- czy płatnie, ze zniżką, czy za darmo. Współpraca polega głównie na tym, ze salon jest zobowiązany do prawidłowego „pobrania” wlosow.

Odpowiedz
avatar KaroKarolina
2 8

Na wstępie dodam, że nie mieszkam w Polsce wiec może dlatego mam inne podejście. Nie rozumiem dlaczego chcesz zniżki fryzjerskiej za to, że (charytatywnie) chcesz oddać włosy.

Odpowiedz
avatar livanir
5 7

@KaroKarolina: zawsze myślałam, że to na tym polega współpraca z instytucjami charytatywnymi, że pomaga się za darmo lub niewielką opłatę. Nie tylko sam oddający włosy "traci", ale i salon. Plus to reklama dla salonu, tak jak dla wielu fundacji zniżki dla krwiodawców.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 4

@livanir: Ale dlaczego fryzjer mialby byc zmuszany do charytatywnosci? Wspolpracuje to oznacza, ze wie jak strzyc i czego nie robic, a nie dlatego, ze pracuje za free.

Odpowiedz
avatar lvlaras
-2 4

@livanir przykład z krwiodawstwem bardzo dobry. Przecież osoba pobierająca krew też dostaje pieniądze za to co robi mimo iż większość osób oddaje krew "w szczytnym celu". Tak samo nie rozumiem czemu miałbym oczekiwać, że fryzjer nie będzie chciał zapłaty za swoją pracę. To Pani jest tutaj osobą obdarowującą i teoretycznie równie dobrze mogłaby ściąć włosy samemu (w sensie, że ktoś prywatnie mógł to Pani zrobić), odpowiednio je zabezpieczyć i zawieźć/wysłać. A w salonie tą część pracy wykonała fryzjerka/fryzjer niejako za darmo.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
0 4

Już to czytałem jakiś czas temu. Piekielni.pl to żywy trup, żyjący z odświeżenia historii

Odpowiedz
avatar Samoyed
2 2

To ja chyba zaczne jezdzic do fryzjera do jakiegos Zapierdziszewa Dolnego... Sredni zaklad w Warszawie strzyzenie dobre, a nie mechaniczne, ze kazda baba z identycznym kaskiem na glowie wychodzi, to koszt 80-100 zl. Farbowanie ok 300. Jak bardziej skomplikowane to drozej. Inna sprawa, ze sadze iz fryzjer z lokalem na Powislu nie zarobil byl na czynsz przy cenach prowincjonalnych...

Odpowiedz
avatar Rumpersztycka
0 2

Moja corka raz oddala wlosy i nie zaplacila nic.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 3

Osobiście niestety też mam złe doświadczenia z tą fundacją, ale nie mogę się podzielić bo musiałbym podać informacje które mnie jednoznacznie identyfikują. Natomiast też odniosłem wrażenie że firmy które z nią współpracują chcą przy okazji zarobić, a sama fundacja bardzo dba o to, by maksymalizować lans ;) Szkoda że fundacja nie wpisała w umowę współpracy informacji że np oddanie bez cieniowania itp ma być zawsze bezpłatne, a podstawowe cieniowanie maks XX złotych.

Odpowiedz
avatar fursik
4 6

Nie musisz oddawać włosów w specjalnym, współpracującym salonie - ja tylko poprosiłam fryzjerkę, żeby przed scięciem zaplotła włosy w warkocze, potem je spakowałam do koperty i wysłałam razem z formularzem, który ściągnęłam z neta. To było pół roku temu.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 4

Ale o co chodzi? Zapytałaś o warunki transakcji, nie spodobały ci się i znalazłaś alternatywne rozwiązanie. Gdzie tu piekielność?

Odpowiedz
avatar Nanatella
1 7

Trochę słabe, że po Twojej stronie jedynym warunkiem oddania włosów na fundację było uzyskanie zniżki albo nawet bezpłatnej usługi u fryzjera. Nie wiem też skąd założenie, że jeśli Ty chciałaś zrobić coś "charytatywnie", to inni też powinni - to, że salony fryzjerskie współpracują z fundacją nie oznacza, że muszą robić to charytatywnie, a jedynie, że znają wymogi fundacji i wiedzą jakie włosy ciąć i jak to robić. Co do cen - mamy wolny rynek. Patrząc jednak na ceny w Warszawie i miejscowościach podwarszawskich, podane przez Ciebie ceny są zupełnie normalne, szczególnie przy grubych i gęstych włosach, gdzie samych produktów trzeba użyć znacznie więcej niż przy rzadkich włosach. A ceny u osiedlowych fryzjerów są zazwyczaj niższe, ale produkty też są zazwyczaj niższej jakości. Jak dla mnie piekielne w tej historii jest tylko to, że niby chciałaś zrobić coś dobrego, ale tylko pod warunkiem, że otrzymasz za to jakąś gratyfikację.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
-1 5

@Nanatella: pozwolę sobie sprostować. Chciałam skrócić włosy i je pofarbować. Tyle. Jeśli przy okazji mogę pomóc to czemu nie? Ale na pewno nie planuję do tej pomocy dodatkowo dopłacać, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ta „dopłata” nie idzie na ten cel dobroczynny tylko do kieszeni przedsiębiorcy, który zrobił sobie darmową reklamę pod płaszczykiem współpracy z fundacją. Współpraca polega na tym że obie strony coś od siebie dają. To że salon dodatkowo zaplecie te włosy w warkocz przed rutynowym ścięciem to trochę mało, nie sądzisz? Gdyby fryzjerzy proponowali niższą cenę (nawet nie w ramach rabatu, tylko regularnej ceny), to bym się u nich ścięła i oddała. Tak jak pisałam w komentarzy niżej, ceny może nie były tak absurdalnie wysokie jak mi się wydawało na początku, ale niskie też nie były. Poza tym masz rację, mamy wolny rynek, więc poszłam tam gdzie mi się bardziej opłacało.

Odpowiedz
avatar Nanatella
-1 3

@Brzeginka: dlaczego mam sądzić, że to trochę mało? Fryzjerzy wiedzą, jak długie włosy ścinać i jak to zrobić. Nie wiem dlaczego boli Cię ta reklama fryzjera - miał taką możliwość, to skorzystał. Czy z tego powodu musiał obniżyć ceny? Nie musiał. Współpraca polega też na tym, że obie strony odnoszą korzyść. Sama wielokrotnie słyszałam, że część fryzjerów (chociaż pewnie tych z niższej półki) w ogóle nie chce obcinać włosów na fundację, żeby nie zrobić czegoś źle. I jednak fryzjerzy nie będą proponować niższej ceny tylko po to, żebyś Ty łaskawie się u nich ścięła. Skoro mają takie ceny, to pewnie mają też klientów akceptujących takie ceny (szczególnie, że w pewnej mierze idą w parze z jakością produktu, jakością usługi i lokalizacją). A dla mnie po prostu słabe jest pomaganie tylko wtedy, jeśli otrzyma się za to jakąś korzyść, ale to już Twoja sprawa. Mam raczej wrażenie, że oddałabyś włosy nie żeby pomóc, ale żeby dostać usługę za darmo.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
1 1

@Nanatella: Jak uważasz, Ty masz swoje racje ja mam swoje i się nie przekonamy nawzajem. Zdarza się. Chciałam tylko sprostować zarzucanie mi, że pomagam tylko kiedy mi się to opłaca. Regularnie uczestniczę w różnych formach wolontariatu i jestem gotowa poświecić też na to pewne środki w zamian nie otrzymując nic oprócz świadomości że komuś pomogłam. Robię tak jednak tylko w przypadku kiedy ta pomoc jest celem. Tutaj celem było ścięcie i farbowanie. Możliwość pomocy wyszła przy okazji. Okazało się, że jednak w tym momencie mnie na nią „nie stać”, więc mówi się trudno. I źle zrozumiałaś mój komentarz o wysokich cenach, widać wyraziłam się niejasno. Nie żądam żeby specjalnie dla mnie obniżali te ceny, odniosłam się tylko do tego, że są one wysokie w porównaniu z podobnymi punktami, które nie współpracują z fundacją i uważam, że taka współpraca powinna raczej polegać na ustępstwach z obu stron np. jeśli po ścięciu oddasz nam włosy na fundację, to ścięcie będzie tańsze o 10% procent. Skuszony niższą ceną klient odda włosy, a przy okazji skorzysta z innych usług danego punktu/zacznie regularnie do niego chodzić. Ale rozumiem, że możesz mieć inne zdanie w tej materii.

Odpowiedz
avatar iguana
2 2

Fundacja zmieniła zasady od chyba roku czy dwóch lat. W tej chwili można brać kasę za cięcie. I tak, to jest beznadziejne. Poza tym fundacja długie włosy sprzedaje. Dla osób chorych oddają tylko krotkie. Od 18 lat farbuje włosy i jak ktoś mi mówi ze u cioci Krysi płaci dwa razy mniej za to samo to.. żal. W droższych salonach przede wszystkim płaci się za szkolenia fryzjerów i lepszej jakości materiał. Nie jestem fryzjerem ale mam styczność w pracy z ta grupa zawodowa i widzę kto jak pracuje i na ile się ceni. Mam porównanie odnośnie tańszych farb czy kosmetyków a droższych. To jest niebo a ziemia. Np baleyage bez zapienienia wykonany stara technika (szok ze jeszcze ktoś to wykonuje!) a baleyage wykonany z zapienieniem metoda air touch. Jest oczywiście mnóstwo oszustów na rynku (ostatnia afera z siecią salonów doczepiajacych włosy) ale nie liczcie na to ze ktoś kto notorycznie się szkolni za granica i przywozi nowinki ze świata które w innych salonach w Pl wchodzą po dwóch latach (zazwyczaj taki mamy odstęp czasu), pracuje na solidnych materiałach, ma salon w centym stolicy będzie brał tyle samo kasy co pani Krysia z małego saloniku na Mazurach szkoląca się ostatni raz 20 lat temu. Takie myślenie to zwykła cebula.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
5 5

Ojej, nie sądziłam, że wyniknie z tego taka dyskusja! Pozwolę sobie odpowiedzieć zbiorczo, bo powtarzanie kilka razy tego samego jest trochę bez sensu. Kajam się i posypuję głowę popiołem, faktycznie nie miałam świadomości jakie są ceny za takie usługi, zasugerowałam się koleżanką, która farb używa i płaci zdecydowanie mniej. Wszyscy fryzjerzy znajdowali się w tym samym mieście, ale faktycznie fryzjerka u której byłam finalnie to taka jak to nazwaliście „Grażyna”. Co do braku piekielności - mając błędne przekonanie o cenach odniosłam wrażenie, że współpraca z fundacją faktycznie miała służyć windowaniu cen i zdzieranie z osób chcących oddać włosy (dla jasności, wszystkie punkty twierdziły, że to cena za farbowanie i ŚCIĘCIE). Z ciekawości sprawdziłam później orientacyjne ceny w kilku podobnych punktach, chociaż ceny tych współpracujących jeszcze mieszczą się w średnim przedziale, to są zdecydowanie w jej górnych granicach. Więc nadal wydaje mi się że współpraca opierająca się jedynie na darmowej reklamie jest średnią współpracą.

Odpowiedz
avatar trollinka
3 3

Pozwólcie, że dodam 3 grosze, jednak z nieco innego punktu widzenia. Sama nie tak dawno byłam w sytuacji, w której potrzebowałam peruki. Wiecie co - to, z czego będzie albo czy będzie w ogóle, to było moje najmniejsze zmartwienie, jak akurat nie heftałam po lekach. Nie zrozumcie mnie źle, każdy jeden najmniejszy objaw wsparcia był zawsze na wagę złota, włosy też, ale serio utrata bujnych splotów bolała najmniej. Do tego dochodziła kwestia trwałości i pielęgnacji, bo ku mojemu zdziwieniu okazało się, że o naturalne peruki trzeba dbać równie starannie, co o swoje kudełki. W dodatku od kiedy w liceum pojechałam do Auschwitz, to cudze naturalne włosy kojarzą mi się raczej źle. Powtórzę jeszcze raz, nie dewaluuję w żaden sposób chęci pomocy akurat w ten sposób, jestem wszystkim mega wdzięczna. Po prostu nieco inaczej zapatruję się na tę kwestię.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@trollinka:a wystarczylo sciac wlasne wlosy jak zaczely wypadac mam nadzieje,z e terapia dziala i jestes zdrowa :)

Odpowiedz
avatar LilyAmongThorns
1 1

Oddałaś w skupie i zostało Ci na herbatę? To co to za legendy, że płacą 1000-5000 zł za włosy? A co do samej fundacji, czasem warto poczekać na konkretną akcję oddawania włosów, którą organizują całkiem niezłe salony w większych miastach. Słyszałam, że Sylwia Gaczorek organizowała je w swoim krakowskim salonie i wszyscy byli zadowoleni

Odpowiedz
avatar Brzeginka
2 2

@LilyAmongThorns: Niestety do Krakowa mam spory kawałek, ale żałuję, że trochę bardziej nie podrążyłam tematu i jednak ich nie wysłałam sama (później doczytałam, że jest taka możliwość). Co do cen włosów... no oficjalnie są one wysokie i idące w tysiące, trzeba jednak pamiętać że to cena za kilogram, a włosy jakoś wybitnie ciężkie nie są.

Odpowiedz
Udostępnij