Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Często na portalu pojawia się stwierdzenie "ręce, cycki, witki opadają". Przyszedł czas,…

Często na portalu pojawia się stwierdzenie "ręce, cycki, witki opadają". Przyszedł czas, że i mnie spotkała sytuacja, w której nie wiedziałam, co mam zbierać z ziemi.
Mam w klasie dziecko z ewidentną wadą wymowy. Dziecko mówi dużo, chętnie ale bardzo niezrozumiale. Po obserwacji i upewnieniu się, że mimo ćwiczeń nie ma poprawy, zdecydowałam się na rozmowę z rodzicami.
Zasugerowałam badanie laryngologiczne, sprawdzenie, czy nie ma anatomicznych przyczyn wad wymowy i zapisanie dziecka na zajęcia logopedyczne.
Co usłyszałam w odpowiedzi?
"Wiemy że ma problem ale nie mamy czasu biegać po lekarzach. Może jak dziecko będzie starsze".
Rozumiem, że bywa różnie. Rozumiem, że doba nie jest z gumy ale umiejętne komunikowanie się jest elementarnym narzędziem społecznym.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć na taki argument.
Zaczynam wątpić w sens swojego zawodu.

by ~Pechowiec1234
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Presti
21 21

Jaki problem zgłosić to do opieki społecznej? Nawet powiedział bym, że to twój obowiązek. Ewentualnie powiedz rodzicom, że mają z nim iść a jak nie to zgłosisz to

Odpowiedz
avatar timka
-2 2

@Presti: jak już to do pomocy społecznej.. nie ma czegoś takiego jak opieka społeczna

Odpowiedz
avatar AimeeSi
16 16

Mam takie dziecko - syn ma 4,5 roku, mówi dużo i chętnie, ale mało zrozumiale. Pierwsze słowa wypowiedział w wieku 3 lat, nie mówi „f” i „w”, przekręca słowa, choć poprawiony potrafi powtórzyć. Byłam z nim u logopedy w PPP krótko przed 3. urodzinami. I pluję sobie w brodę do dziś, że zrobiłam to tak późno. Od tamtej pory odwiedziliśmy już neurologa, laryngologa, pedagoga i logopedę oczywiście. Ostatnio syn mi powiedział, że pani z poradni jest niemiła, więc zaczęliśmy chodzić prywatnie - 150 zł za pierwszą wizytę, 100 zł za kolejne, a chodzimy co tydzień. Piszę to, żeby przywrócić ci wiarę w zawód :)

Odpowiedz
avatar gawronek
17 17

Jako dzieciak miałem wadę wymowy - strasznie sepleniłem, język mi latał gdzie popadnie podczas mówienia. Do dzisiaj jestem wdzięczny moim rodzicom że już w przedszkolu zaprowadzili mnie do logopedy plus regularnie ćwiczyli ze mną w domu. Do podstawówki poszedłem w zasadzie bez wady już.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
8 8

@gawronek No właśnie problem w tym, że wielu rodzicom się nie chce poświęcać czasu na coś takiego czy w ogóle poświęcać dużo czasu dzieciom.

Odpowiedz
avatar Nerwowa22
6 8

@gawronek ja miałam wadę wymowy. Rodzice wzięli mnie do logopedy dopiero jak sama poprosiłam w wieku ok. 9 lat bo byłam z tego powodu wyśmiewana. Syn szwagra ma 7lat i na pytanie czy nie myśleli żeby go wziąć do logopedy usłyszałam że jeszcze ma czas i może za kilka lat jak samo nie przejdzie. Szkoda mi go ale cóż poradzić...

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
8 10

"Nie wiedziałam, co odpowiedzieć na taki argument." - nie rozumiem takiego kończenia dyskusji, na których jednej stronie zależy, jeśli druga strona podaje takie niedorzeczne argumenty. W takich sytuacjach trzeba wyjaśnić łopatologicznie, dlaczego dany argument jest niedorzeczny (oczywiście, odpowiednio delikatnie). W tej sytuacji autorka powinna powiedzieć, że za parę lat będzie za późno, że im wcześniej zajmie się takimi problemami, tym lepiej, wyjaśnić, dlaczego, wyjaśnić, jakie problemy ma i może mieć to dziecko w przyszłości, podać przykłady innych dzieci, gdzie takie problemy były za późno zdiagnozowane itd. Możliwe, że nic by nie wskórała. Ale może do rodziców coś by dotarło. Może jeśli rodzice usłyszą to od paru osób - z rodziny, z przedszkola, itd., co coś zrozumieją. Natomiast podejście autorki jest bardzo słabe. Rodzic podaje absurdalny argument, więc autorka załamuje ręce.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 12

@Papa_Smerf: moja mama pracuje w oświacie i takich historii ma na pęczki. Problem leży w tym, że rodzica-debila, do którego żadne argumenty nie trafiają, nie przegadasz. On wie lepiej i już. Jeżeli sprawa jest na tyle poważna, że można zaangażować sąd rodzinny, to jest jeszcze jakiś cień szansy. Przeciwnym wypadku jedyne, co taki nauczyciel może zyskać, to opie*dol od dyrekcji, po tym jak zaatakowany logiką rodzic pójdzie na skargę. W warunkach niżu demograficznego każdy uczeń jest na wagę złota i jeśli dyrekcja nie może sobie pozwolić na utratę ucznia, którego rodzice przeniosą do innej szkoły, jedyne, co możesz zrobić, to walić głową w ścianę

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 6

@Crannberry Niestety muszę się z tobą zgodzić. Miałem takiego cymbała w rodzinie. Jedyne, co w miarę na niego działało, to żeby ludzie nie gadali. Na ogół żadne rzeczowe argumenty wyłożone na spokojnie nie działały. A jak się coś powiedziało bardziej dosadnie, to była obraza majestatu.

Odpowiedz
avatar Presti
-1 5

@Crannberry Taaaa bo lepiej stracić nauczyciela. Chyba nie zdajesz sobie sprawy jakie są braki w kadrach

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 5

@Presti: to zależy od szkoły. W zespole szkół, gdzie pracuje moja mama, problemów kadrowych akurat nie ma. Szkoła leży na terenie bogatej gminy, jest dofinansowana, dzięki czemu oferuje lepsze dodatki motywacyjne i warunki pracy niż konkurencja, więc jak któryś nauczyciel odejdzie, szybko znajdują kogoś nowego. Problem mają za to z uzbieraniem niezbędnego minimum uczniów i co roku jest stres, czy uda się otworzyć wszystkie planowane oddziały (szkoły nie powala ani poziomem, ani lokalizacją). Tak więc akurat tam odejście ucznia stwarza większy problem niż odejście nauczyciela, a dyrekcja włazi w zad rodzicom

Odpowiedz
avatar dayana
6 10

A powiedziałaś im z czym to się wiąże? Bo wiele ludzi sobie nie zdaje sprawy z tego jak wielką krzywdę robią dziecku: 1. Będą się z niego śmiać i to niekorzystnie wpłynie na jego psychikę i rozwój społeczny 2. To samo nie przejdzie 3. U dorosłego wyleczenie czegoś takiego jest dużo trudniejsze lub wręcz niemożliwe 4. Jak tak mu zostanie to ciężko będzie mu pracę znaleźć, bo kto się z nim dogada? itd.

Odpowiedz
avatar luska
4 8

@dayana: o pracy w edukacji masz niewielkie pojęcie. Aktualnie panują 2 zasady (parafrazując stary dowcip): 1. Rodzic zawsze ma rację. 2. Jeśli rodzic nie ma racji, patrz: punkt pierwszy. Oczywiście, nie wszyscy rodzice tacy są, ale jeśli dziecko ma problemy, a rodzice ambicje, żaden racjonalny argument nie trafia. Wiesz, co usłyszałabym na takie argumenty? Jak to będą się śmiać z mojego dziecka?! To pani obowiązkiem jest niedopuszczenie do takiej sytuacji. Jakim wychowawcą jest pani, że do takich sytuacji dopuści? Skąd pani wie, że samo nie przejdzie? Nie jest pani specjalistą/logopedą/neurologopedą. Trzeci argument - odpowiedź taka jak na drugi. Przecież nie będzie pracować na kasie, czy w szkole, żeby z ludźmi rozmawiać. Zostanie programistą to będzie tylko na komputerze pracował. Po co ma się z ludźmi kontaktować werbalnie?

Odpowiedz
avatar Presti
-3 5

@luska Pani chyba też. No chyba że nauczycielem jest osobą z zerowym poczuciem wartości to i owszem. Żaden szanujący się nauczyciel nie boi się zwrócić uwagi rodzicom. To już nie czasy gdzie dyrektor mog powiedzieć do nauczyciela, że za brama 10 osób czeka na jego miejsce ;)

Odpowiedz
avatar Nasher
0 4

@Presti Pamietasz swoj komentarz pod inna historia o gramatyce i interpunkcji? Nie dosc, ze nie ogarniasz obu to jeszcze z ortografia masz problem.

Odpowiedz
avatar luska
-1 1

@Presti: proszę czytać ze zrozumieniem. Nigdzie nie twierdzę, że boję się zwrócić uwagę rodzicom. Stwierdzam tylko fakt, iż "użeranie" się z rodzicem opornym na argumenty nie ma najmniejszego sensu. Podałam tylko odpowiedzi potencjalnego tatusia/mamusi na Pana argumenty.

Odpowiedz
avatar marcelka
4 4

a szkolny logopeda czemu się tym dzieckiem nie zajmuje? Teraz w każdej szkole musi być logopeda, i w pierwszej kolejności to on chyba powinien pracować z dzieckiem.

Odpowiedz
avatar katem
4 6

@marcelka: Gdzie ty widziałaś w szkole logopedę ? Teoria nie odpowiada praktyce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@marcelka: "Teraz w każdej szkole musi być logopeda" Ej, ale serio? Ja szkołę skończyłam niedawno i nawet nie było mowy o logopedzie. Ba, nawet psycholog to temat kontrowersyjny.

Odpowiedz
avatar janhalb
2 2

Aż mi się przypomniała stara sprawa - chyba za długa na komentarz, wrzucę jako oddzielną historię…

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

moi mi tak zalatwili seby, przodozgryz krzyzowy do 12 rz aparat darmo, tylko trzeba bylo zapisac dzieciaka w kolejke stwierdzili, ze nie chce im sie czekac 2 lata zaliczylam np. wypychanie zebow szpatulka, od czego mi sie rozruszaly a potem byla opcja "zarobisz sobie na aparat jak bedziesz dorosla" -.-'''

Odpowiedz
Udostępnij