Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie zawsze udaje się patent na "ja nie panimaju". Żeby nikt się…

Nie zawsze udaje się patent na "ja nie panimaju".

Żeby nikt się nie czepiał - to nie jest historia bazująca na stereotypach, znam kilka osób narodowości ukraińskiej i tylko z tą jedną miałam chwilowy problem. Nie uogólniam, nie generalizuję, po prostu spotkałam piekielną Ukrainkę, więc ją opisuję.

Chciałam jeszcze zaznaczyć, że zdaję sobie sprawę z tego, że rosyjski i ukraiński to dwa różne języki, owszem podobieństwa są, jak we wszystkich słowiańskich językach, ale ilu z nas porozumie się po rosyjsku? Jednak w tej historii ważne jest to, że Swietłana przyjmując się do nas do pracy, twierdziła (zgodnie z prawdą), że tak samo dobrze mówi po ukraińsku, jak i po rosyjsku. Niestety, żadnego innego języka już nie znała...

Dom Opieki, Swietłana zatrudniła się u nas do sprzątania. Problemy zaczęły się prawie od zaraz, bo każde bardziej skomplikowane polecenie było kwitowanie bezradnym "ja nie panimaju" i oddaleniem się Swietłany w siną dal. Ponieważ jednak coś tak robiła, coś tam sprzątała, a chętni na ten etat jakoś nie walili drzwiami i oknami, to tak sobie "pracowała". Jednak pewnego dnia podniosła ciśnienie osobiście mnie, i to mocno:

(Osoby wrażliwe proszone są o zaprzestanie konsumpcji, osoby bardzo wrażliwe o "odpuszczenie' sobie tego fragmentu).

Jeden z naszych podopiecznych postanowił sam skorzystać z toalety. W szczegóły nie będę wchodzić, ale owszem, pampersa zdjął i "dwójeczkę" uskutecznił, ale efekt jego "samodzielności" był taki, że pan był do kąpieli, ciuchy do prania, a łazienka do generalnego sprzątania - nie pytajcie mnie, jakim cudem g*wnem było wysmarowane wszystko w zasięgu jego rąk, bo naprawdę wole w to nie wnikać.

No cóż, kąpiemy pana, a w tzw. międzyczasie Monika zawiadamia Swietłanę, że jest łazienka do posprzątania. Po pewnym czasie coś mnie tknęło i idę sprawdzić stan łazienki. Nawet nie musiałam zapalać światła, smród, który na mnie buchnął po otworzeniu drzwi, mówił wszystko.

Wkurzyłam się. Porządnie. I wyruszyłam na poszukiwania Swietłany. Znalazłam ją w kuchni, wesoło gawędzącą z kucharkami, jakoś tutaj nie istniała bariera językowa. Weszłam i przerwałam wesołą pogawędkę:

- Swietłana, czemu nie posprzątałaś łazienki na pierwszym piętrze? Monika cię o to prosiła.

Baranie spojrzenie i znane mi już:

- Ja nie panimaju.

Kucharki ze złośliwą uciechą "życzliwie" mi podpowiadają:

- Po rosyjsku do niej mów, przecież ona po polsku nie rozumie.

Po rosyjsku, mówicie. No z tego co słyszałam, zanim wpadłam do kuchni, to faktycznie rozmawiały jakąś dziwną mieszanką polsko-rosyjskich słów i zwrotów, no to OK. Doznałam przypływu nadludzkich sił umysłowych i zaczęłam mówić po rosyjsku. Nie, nie olśniło mnie, ja jeszcze ten rocznik, że "załapałam się" na obowiązkowy rosyjski w szkole, a potem już sama z siebie zachwyciłam się Wysockim i słuchałam go w oryginale.

Zastanawiałam się, jak przedstawić ten dialog, chciałam fonetycznie, ale bez sensu, potem musiałabym tłumaczyć, więc po prostu wszystko poniżej było powiedziane po rosyjsku - starałam się tylko zachować mój sposób porozumiewania się, czyli prostą (prostacką) gramatykę i krótkie zdania - na tyle mnie było stać:

- Swietłana, czemu ty nie pracujesz?

Zatkało ją. Potem zarzuciła mnie potokiem słów, z których zrozumiałam tylko tyle, że ona pracuje, bardzo ciężko pracuje, dzisiaj już tyle zrobiła, teraz odpoczywa. Przerwałam jej stanowczym gestem:

- Swietłana! Ja mówię po rosyjsku, ale nie bardzo dobrze. Ty do mnie mów powoli i krótko. Dlaczego ty nie zrobiłaś wszystkiego?

- Ja wszystko zrobiłam! Wszystko! Teraz odpoczywam, bo...

- Nie! Nie zrobiłaś tego, co ci powiedziała Monika!

- Ja jej nie zrozumiałam!

- Dobrze, chodź, pokażę ci, co jeszcze masz zrobić.

- Ja teraz odpoczywam!

Spojrzałam na pustą szklankę po kawie stojącą przed Swietłaną, spojrzałam po kucharkach, które nagle okazały się bardzo zajęte jakąś swoją robotą i stwierdziłam, że koniec odpoczynku:

- Chodź, pokażę ci, co jest do zrobienia.

Tak, zawlokłam ją do tej łazienki. Tak, musiała to posprzątać. I nie wiem czemu, po paru dniach złożyła wypowiedzenie.

komunikacja_międzynarodowa

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mesing
21 21

Złożyła wypowiedzenie bo patent na "Ja ni panimaju" właśnie się wyczerpał :)

Odpowiedz
avatar Badziong
-2 12

Leniwa ku*wa No ale pełno u nas takich (nie chodzi o narodowość)

Odpowiedz
avatar Balbina
10 10

@Badziong: Miałam opiekunkę Polkę do mamy z tym samym schorzeniem.Kiedyś zadzwoniła,że matka zrobiła w pokojach picasso i ona nie da radę tego posprzątać. Pojechałam z córką.Noż armagedon. Posprzątałyśmy(kilka pomieszczeń) Ale się wkurzyłam bo nie po to jej płacę duże pieniądze żebym za nia robiła.Skomentowałam że to ostatni raz i ma pilnować mamy a nie jarać fajki co parę minut na dworze.Zostawiając ja samą bez nadzoru. I już nie było radosnej twórczości.

Odpowiedz
avatar dayana
-1 3

@Badziong: Jak ludzie nie pchali się do takiej pracy to pewnie pracowała adekwatnie do wypłaty.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 1

@dayana: Jeżeli odpowiadały jej warunki i przyjęła tą pracę to się robi to co jest wymagane.Proste. W domu opieki nie będziesz kropiła perfum na sofy tylko zapierdzielała przy starych schorowanych ludziach. Obrazek w kuchni dokładnie pokazuje mającą w dupie pracownicę "ja ni panimaju" Na Ukrainie sa tak małe zarobki że nawet ta najniższa nasza krajowa to dla nich majątek. Wszystkie historie ocierające się o lekcewazenie pracy konczą się takim argumentem jak twój

Odpowiedz
avatar Bryanka
14 14

Mieliśmy podobnego pracownika tyle, że zwykle na każde polecenie odpowiadał "yes, no problem" :D

Odpowiedz
avatar Morog
10 10

Firmy powinny zatrudniać księgowe o imieniu Maja, szła by taka do pracowników i pytała czy chcą w tym miesiącu wypłatę, a oni by odpowiadali "ni pani Maju"

Odpowiedz
Udostępnij