Za oknami już słychać fajerwerki a dopiero 30 grudnia. Mnie zaś przypomniała się historia z pożaru.
Facet poszedł z synem puszczać sztuczne ognie. Wzięli race i butelkę po winie (przecież nie będą puszczać fajerwerków z ziemi to niebezpieczne). Mniejsze race poszły im gładko i w miarę bezpiecznie. Czas na crème de la crème całej zabawy czyli największy fajerwerk jaki kupili. A że butelka nie stoi stabilnie?
A co z tego? Na raz wystarczy!
Niestety butelka się przewróciła i fajerwerk poszedł tuż nad ziemią. Prosto w stodołę sąsiada, a dokładniej drzwi do wjazdu wozu do stodoły.
I tak mamy pożar w Nowy Rok i zepsutą zabawę sylwestrową.
Jak jeszcze w naszym klimacie występowały zimy, to nie było problemu. Wystarczyło okopać butelkę śniegiem, ubić i stała stabilnie. Teraz najlepiej wbić w ziemię rurkę metalową albo pcv i z niej odpalać. Do niektórych zestawów nawet takie dołączają.
OdpowiedzDokładnie w ten sam sposób jakieś małolaty z Białegostoku podpaliły balkon w bloku, na a jak się zajął balkon i troszkę mieszkanie się zajęło zanim straż pożarna przyjechała
Odpowiedz