Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Drzewo – czy to wróg? Mieszkam w niedużym bloku, zaledwie 2 klatki,…

Drzewo – czy to wróg?

Mieszkam w niedużym bloku, zaledwie 2 klatki, 15 mieszkań. Mamy spory teren wokół bloku. 20 lat temu "w czynie społecznym" ówczesny prezes naszej małej wspólnoty obsadził teren drzewkami – brzozy, świerki, sosny, jarzębiny. Miało być pięknie i zielono.

W praktyce dzieci sąsiadów połamały kilka drzewek jeszcze w tym samym roku. Nikt nic nie widział, nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności, żeby dosadzić te zniszczone. Te, którym udało się przetrwać eksperymenty siłowe rosły sobie dalej. Ale niedługo i nie wszystkie.
Jedno drzewo straciło życie, bo niby zasłaniało sąsiadowi z parteru światło słoneczne. Dziwnym trafem jeszcze bardziej zasłaniało to światło drzewo rosnące przy głównej ulicy, ale na tamto nie mógł zamachnąć siekiery, bo alejka jest wpisana do rejestru zabytków. Była też na terenie grusza, która rosła tu jeszcze zanim powstał blok. Przetrwała budowę, została. Ale ludzie mieli problem, że owoce w sierpniu spadają na parking. Drzewo poszło pod siekierę.

Przed blokiem mieliśmy rząd pięknych brzóz. Właśnie mieliśmy. Pięć lat temu ktoś rzucił pomysł, żeby postawić na terenie przed blokiem garaże blaszane, bo parking mały, a samochodów przybywa. Zanim jednak ktokolwiek zaczął załatwiać formalności z tym związane nowy prezes załatwił – zapewne na poczet tychże garaży – pozwolenie na wycięcie części drzew. To poszło szybko, jeszcze szybciej znaleźli się chętni na drewno. Szast – prast i 15-letnie brzozy położone, zielone, z liśćmi.

Problem w tym, że do dzisiaj nie postawiono na tym miejscu ani jednego garażu, bo się okazało, że to tyle załatwiania, tyle latania po urzędach i nikomu się nie chce. A drzewa mogły dalej stać i cieszyć oczy.
Z innej strony rosły sobie sosny. Słabo rosły, bo wsadzone prosto do ziemi, nie do piasku. Ale były i moje oko cieszyły. I znowu, pojawił się pomysł, żeby zrobić niezależny podjazd do kotłowi, bo teraz dostawy opału wjeżdżają przez sąsiedni, nieogrodzony grunt. Pojawiła się obawa, że przy ewentualnej zmianie właściciela ten wjazd zostanie zagrodzony. I zgadliście, sosny wycięli, a wjazdu jak nie było, tak nie ma.

Piekielny prezes chyba naprawdę nie lubi drzew, bo na swojej działce też większość wyciął, a co nie wyciął, to uschło od randapu.
A drzewa same się nie obronią.

by Tee_can_do_that
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
7 7

Sosny nie potrzebują piachu, zwyczajnie dają też radę na piachu, a inne nie dają rady, dlatego sadzi się je na piachu

Odpowiedz
avatar Badziong
5 11

Ojej, a później mieszczuchy nie mają czym oddychać. Sami sobie wądół kopią. W lato pewnie cienia nie ma, ale no tak, lepiej jechać gdzieś na wieś, bo tam niby sielanka, czyste powietrze itd. Sam jestem mieszczuchem, ale jak widzę drzewa, rośliny, to się cieszę, bo nie ma tylko beton, beton, beton, beton itd.

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@Badziong: Jak jesteś mieszczuchem to dlaczego takie farmazony opowiadasz? przecież autor historii pisał, że mu żal, że wycięli te wszystkie drzewa, jakbyś poczytał o Starówkach w miastach to byś zauważył, że wszyscy narzekają na brak zieleni.

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 15

–brzozy, świerki, sosny, jarzębiny- Jak się sadzi na hura to konsekwencje są pózniej Brzozy zaliczają sie do drzew które zmieść może wichura bo maja pytki system korzeniowy.I łatwo łamią się konary i gałęzie. Szybko rosną i "wyciągają'z gleby cała wodę więc dookoła trawka będzie nędzna. Swierki też należą do kruchych drzew. Fajnie się sadzi a póżniej po paru latach są problemy.Obcinanie gałęzi,grabienie liści. Sa to dodatkowe koszty obciążające mieszkanców. Ale nikt tak daleko myslą nie wybiega. Trzeba było zasadzić niskopienne drzewka,ozdobne krzewy i najlepiej skonsultować to ze specjalistą. Obok mnie rosła wierzba,zwisała nad jezdnią. Wichura ja załatwiła.Konary leżały na jezdni parę dni bo miasto było zawalone połamanymi drzewami. Miałam swierka malutkiego na posesji. Zasadzonego przez poprzedniego właściciela. Wyrósł tak że wierzchołek sięgał do linii wysokiego napięcia i jak by sie przewalił to rozwaliłby mi dach. Udało mi się go wyciąć.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 12

@Balbina: W historii jest jasno napisane, że wycięto też drzewa, które absolutnie nikomu nie przeszkadzały, więc naprodukowałaś się bez sensu.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 8

Jak zwykle jesteś miła. Napisałam że sadzenie drzew bez pomyślunku,jak leci kończy się własnie ich wycinaniem. Jeżeli sadzi się blisko domu to za parę lat będzie zacieniało mieszkania na parterze.Ktos kto mieszka wyżej zachwyca się listkami a ten na dole ma wieczny mrok.A opowieść autora jest subiektywna bo mówi o jego odczuciach.A ciekawa jestem co mówł właściciel auta które było oblepione cieknacym sokiem z gruszek z mnóstwem os i much dookoła. Wyprodukujesz się jeszcze?

Odpowiedz
avatar Michail
0 4

@Balbina: Drzewo liściaste zacienia latem gdy są upały. Jak komuś przeszkadza to chyba może sprawdzić ten stan przed zakupem mieszkania? Zabijanie drzew tłumacząc się własną wygodą jest kiepskie.

Odpowiedz
avatar irulax
0 2

@Michail: Są to drzewa ze sztucznych nasadzeń jako element zagospodarowanie terenu. Jakoś nigdy nie widziałem zatwardziałych "ekologów" aby zrobili zrzutę na naprawę szkód wynikłych np. z przewrócenia się drzewa na parking pełen samochodów. Albo do kosztów przekładki gazociągu uszkodzonego przez korzenie rosnących drzew. Szczególnie w miastach jest potem duży problem, bo ktoś "myślący inaczej" posadził grupy drzew kompletnie bez pomyślunku.

Odpowiedz
avatar Michail
2 2

@irulax: Ja nie twierdzę, że trzeba każde drzewo uratować kosztem ludzkiego życia, ale to, że auto wybrudzi albo mi ciemno jest kiepskim uzasadnieniem. Drzewazwiększają konfort życia w zalanych betonem miastach.

Odpowiedz
avatar Balbina
-2 2

@Michail: Tak jak drzew owocowych nie powino być przy blokach bo owoce spadają,brudzą chodniki i jest zbiorowisko much i os tak sadzenie blisko okien drzew liściastych jest moim zdaniem nietrafione. Można sie poradzić specjalisty,posadzić tak żeby jak urośnie nie zaglądało do okien. Ile to razy słyszałam od klientek że chca cienką firankę bo za oknem jest duze drzewo i jest ciemno w pokoju.Zero słonca i wilgoć. A jak jeszcze zarządca ma w dupie i nie podcina ani nie pielęgnuje to wyrastają baobaby.

Odpowiedz
avatar Michail
2 2

@Balbina: Jak jest wilgoć w domu to problem wentylacji. Owoce i liście to jest sama natura - trzeba utrzymać w porządku chodniki i przejścia, a nie pakować coś co do wiosny się rozłoży w plastikowe worki. Jak wspomniałem - w przypadku niebezpieczeństwa jak linie energetyczne lub gazowe to siła wyższa, ale zadbane drzewa się odwdzięczą.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 3

@Michail: Wszyscy o tym wiemy nie musisz załączac obrazków.Górny jest nietrafiony bo zeby skały srały nic tam nie posadzisz.Większosć uliczek jest takich gdzie dom,wąski chodnik i jezdnia. Drugi zaś przedstawia stare zabudowy gdzie są wille,albo domy poniemieckie(np we Wrocławiu) kiedy parcele były duże i szerokie ulice.Drzewa na nich pamiętają jeszcze czasy przedwojenne. Mówimy o przemyslanym nasadzeniu gdzie będzie z tego pożytek a nie chulaj dusza. Koło domu brzózka która się zawali i narobi szkód a tam swierczek bo damy światełka na święta.A póżniej płacz.

Odpowiedz
avatar Michail
3 3

@Balbina: To poprostu jest badanie wykonane jednego dnia w jednym mieście, to po pierwsze.Po drugie to co nas ogranicza to właśnie stwierdzenie, nie da się, nie opłaca się, komu się chce, nikt o to nie zadba.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 3

@Michail: Jezu człowieku to ze zostało zrobione tego samego dnia w tym samym mieście nic nie oznacza. Zrobię zdjęcie mojego przedwojennego osiedla gdzie jeszcze psy dupami szczekały 30 lat temu i nowego osiedla 500 m dalej bez drzewek.Będzie takie samo jak twoje zdjęcia. W każdym mieście sa uliczki gdzie nie da się nic posadzić.Fot 1 i sa uliczki gdzie były posadzone drzewa jak jeszcze cię na na świecie nie było fot2 My cały czas piszemy o przemyslanym nasadzeniu na nowch osiedlach.

Odpowiedz
avatar Michail
4 4

@Balbina: I o to chodzi. To badanie pokazywało jaka jest różnica z drzewami i bez. Tutaj chodzi o wartości temperatury, a nie kwestię konkretnej ulicy i jej architektury. To, że teraz się źle projektuje, bo cena za m2 ziemi i mieszkania zmusza do wciskania wszystkiego jak w konserwę to nie znaczy, że mamy wycinać te drzewa, które już są bo nam niewygodnie.

Odpowiedz
avatar Habiel
0 0

@Michail: O ile drzewo było przed zakupem mieszkania, to się zgodzę, że można zapoznać się wcześniej. Ale autorka w swojej historii mówi o stosunkowo nowych nasadzeniach, więc nie można było przewidzieć ich podczas zakupu lokalu.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-1 9

Jeszcze mieszkając w Polsce, prowadziłam walkę z moją mamą o sadzenie drzew. Teren duży, a moja rodzicielka uznawała tylko trawę, z dodatkiem trawy...i więcej trawy. Ja do równowagi psychicznej potrzebuję drzew. Ile wojen było o morelę, kasztan i rajską jabłoń. Nawet o głupią sosnę i kosodrzewinę. Jak tylko "dorobiłam się" własnego ogrodu, to teraz mam w nim jak w "chwaściarni" - nasadziłam wszystko to, czego nie wolno mi było mieć w ogrodzie za czasów nastoletnich. Bo nie. Bo mamie się nie podoba.

Odpowiedz
avatar gawronek
4 14

@Bryanka jeśli mieszkałaś u mamy to trzeba było uszanować jej wolę odnośnie ogrodu. Wbrew pozorom drzewa to problem - trzeba o nie dbać, jak urosną to trzeba je regularnie przycinać - inaczej przerosną ci dom, zaczną zaburzać sygnał a nawet będą zagrożeniem podczas wichur. A w pewnym momencie nie jesteś już w stanie przycinać ich własnoręcznie bo mają np 10 metrów. I trzeba wołać kogoś z uprawnieniami. Wiem, bo moi rodzice po prawie 20 lat od założenia ogrodu właśnie zaczęli mieć problem z przerośniętymi drzewami. Brak sygnału w pokoju, zacienienie pokoju i parteru. Do tego drzewo dosłownie zabijało wszystko w okolicy zabierając wodę i słońce. A koszta podcięcia też były dość bolesne dla portfela. Inne drzewa, dalej od domu, zaczęły dobijać mniejsze rośliny po prostu odcinając im słońce. Także to nie jest tak że posadzisz busz na hura i będzie fajnie. Sama się przekonasz.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
0 8

@gawronek dostajesz minusy od osób, które są 'hurr durr, mordercy drzewek', ale uważam, że masz rację. Drzewa i roślinność jest super, ale o to trzeba dbać, to nie jest tak, że się posadzi i do końca świata można mieć w dupiu.

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 5

@gawronek: Wierzę, że się przekonam tak jak mówisz :D Zwłaszcza, że pracuję w biznesie ogrodniczym i aktualnie studiuję ogrodnictwo i produkcję roślin. W ogrodzie walczyłam o odmiany karłowate, które nie rosną jak durne. I takie też odmiany polecam klientom do średniej wielkości ogrodów. Poza tym w normalnych domach z dużym terenem, dzieciaki zainteresowane ogrodnictwem miały własne malutkie grządki. Ja nie miałam do tego prawa. Ojczym też był gnojony za swoje hodowanie rybek w oczku wodnym. W końcu nie wytrzymał marudzenia i oczko zlikwidował. W rodzinie chodzi o to, żeby każdy miał jakieś miejsce dla siebie, a nie że jedna osoba terroryzuje wszystkich ;)

Odpowiedz
avatar Balbina
4 4

@gawronek: Miałam na posesji piekną poniemiecką gruszę. Owoce tak piękne że właścicielka warzywniaka obok czasami prosiła o gruszkę do zjedzenia. Sąsiad obok miał chojaczki małe,sięgające do kolan a ja tego swojego małego swierka. leśne drzewka rosły a gruszka marniała. Liście oblepione czymś.Zerwałam parę i do sklepu ogrodniczego.Okazało się że z tych drzwew leśnych przechodzi zaraza na drzewa owocowe. I gruszka już nie do uratowania,opryski nie pomogły. W głebi ogrodu miałam sliwki węgierki(bez robaków!!!) Drugi sasiad posadził szpaler tui i śliwki poszły się bujać. Jakaś mania sadzenia swierków,sosenek kaukaskich jodeł czy innych leśnych w ogrodach powala. Mam sasiadkę która"kocha"zielone,obsadziłaby wszystko bluszczami,brzózkami mając w dupie obcinanie i pilnowanie.Nawet spuszcza się nad chwastami. Bo mniszek ma takie piękne żółte kwiatki a póżniej białe kulki a powój liliowe dzwonki a że to nie idzie wyplenić to już pikuś.

Odpowiedz
avatar gawronek
-2 4

@Bryanka Z twojej wypowiedzi wynikało że zasadziłaś co leci w swoim ogrodzie więc miałem prawo zwrócić uwagę ;) Jeśli się na tym znasz to chwała ci za to, przynajmniej nie będziesz denerwować sąsiadów

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Bryanka: "W rodzinie chodzi o to, żeby każdy miał jakieś miejsce dla siebie, a nie że jedna osoba terroryzuje wszystkich ;)". U mnie terroryzowała... grządkami, a tak konkretnie to działką, na której każdy miał zapier...ć, choć pożytku z tego nie było. I tak nikt nie był rolnikiem i nie utrzymywał się z pracy w polu, więc chodziło tylko o czyjeś widzimisię.

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 1

@gawronek: W gruncie rzeczy sąsiadów też bym nie denerwowała gdyż do jednych mam 200 metrów, a do drugich mam jeszcze dalej ;)

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 1

@pasjonatpl: Jak widać w każdą stronę można przegiąć ;) Sąsiad mojej mamy miał tak ze swoją teściową. Z uporem maniaka utrzymywała grządki warzywne, a wnukom kazała przy nich zapieprzać. W sumie nic tam dobrze nie rosło, ale nie dała sobie nic przetłumaczyć.

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@pasjonatpl: my mieliśmy działkę ileś lat w rodzinie i było mnóstwo owoców, warzyw, orzechów.. może twoja mama chciała też byście mieli duzo rzeczy, my wiele zaoszczędziliśmy wtedy bo nie musieliśmy kupowac wszystkiego

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@timka: Tam był taki busz, że niewiele rosło, a roboty było w cholerę.

Odpowiedz
avatar Nulini
4 4

Zapraszam do Częstochowy. Jedna z najpiękniejszych dzielnic słynęła z tego, że wokół były brzozowe laski. MNÓSTWO brzozowych lasków. W przeciągu 2 lat laski zniknęły, za to pojawiły się dziesiątki betonowych klocków. Betonowe pustynie. A jak nam robili park handlowy, to wyrżnęli 20 wielkich drzew liściastych, bo zasłaniały widok na sklepy. Po protestach mieszkańców od wczoraj sadzą nowe, małe gówna, które będą potrzebowały LAT, żeby się tak prezentować, jak poprzednie. Niestety, żyjemy w chorym kraju...

Odpowiedz
Udostępnij