Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znajoma mieszka w bloku, gdzie na parterze jest kilka lokali usługowych. W…

Znajoma mieszka w bloku, gdzie na parterze jest kilka lokali usługowych.

W jednym z nich mieści się kebab. Miejsce to jest uciążliwe dla mieszkańców bloku, gdyż po 1. po klatce schodowej unoszą się intensywne zapachy, a po 2. jest to chyba najdłużej otwarty (w sensie do najpóźniejszych godzin) kebab w naszym mieście (w tygodniu do północy, w weekendy do 3:00, a jak są klienci to i dłużej), przez co często po nocach schodzi się typowa dla tego typu lokali i pory klientela, czyli drący mordy pijani, uhahana młodzież, albo sebixy z rozkręconą na cały regulator techniawką w swoich zdezelowanych autach ze "sportowymi" wydechami.

O ile ktoś ma okna z innej strony, to jest to znośne, ale dla osób mających sypialnie nad tym lokalem, oznacza to niedospane noce, zwłaszcza latem, kiedy temperatura nie pozwala spać przy zamkniętych oknach. Oprócz tego klientela potrafi zostawić po sobie syf wokół bloku- butelki (często potłuczone), papierki po kebabie, a nawet mocz...

Mieszkańcy bloku dość agresywnie zaczęli walczyć z nowym najemcą, ale trochę się przestraszyli, kiedy drzwi jednego z mieszkań zostały oblane jakąś tłustą substancją. Od tamtej pory jedynie apelowali do właściciela lokalu (tu małe wyjaśnienie- właściciel lokalu jest właścicielem nieruchomości, a nie interesu z kebabem. Po prostu facet ma kilka nieruchomości pod wynajem, a jednym z najemców jest prowadzący w/w lokal gastronomiczny z kebabem) gdzie mieści się kebab, aby coś zrobił- chociażby postawił warunek, że kebab ma być otwarty maksymalnie do 22:00.

Ten obiecał, że coś zrobi, jednak nie było widać żadnych efektów. Pytany przez mieszkańców powtarzał, że cały czas działa w tym temacie, jednak nie potrafił odpowiedzieć co konkretnie, skoro żadnych efektów nie widać.
Podczas ostatniego spotkania wspólnoty mieszkańców oraz właścicieli lokali usługowych (z pewnych względów odbywają się ostatnio takie) facet zaczął narzekać, że najemca, czyli "kebab", zalega mu z czynszem, i że chce się go pozbyć.

Poprosił mieszkańców, aby przypadki zakłócania ciszy nocnej itp. zgłaszali na policję lub SM, bo z takim atutem, że są interwencje, będzie mu łatwiej go wyrzucić. Tu jeden z mieszkańców powiedział, żeby spierdzielał, bo jak prosili go, żeby coś zrobił z ich nieprzespanymi nocami, to on to olewał ciepłym moczem, bo sam spał spokojnie i liczył kasę, a teraz, jak tamten nie płaci a zajmuje mu lokal, to oni mają się narażać na jakieś akty zemsty, więc niech dzwoni sobie sam.

Koleś nic się nie odezwał do końca spotkania a na koniec odszedł z obrażoną miną i bez pożegnania, niczym 7-mio letnie dziecko. Facet potem zgłosił się do Pani adwokat, która też mieszka w tym bloku, czy pomoże to ogarnąć od strony prawnej. Ta do niego że spoko, ale jak dowiedział się, że nie będzie to za darmo to był wielce poruszony. "No ale jak to?! Przecież to i w Pani interesie jest! Pani tez się skarżyła na hałas!"

Kobieta odpowiedziała mu coś w stylu wcześniej wspomnianego faceta- żeby nie był taki cwany, bo wcześniej jak tylko oni mieli problem z kebabem, to on liczył hajs, a teraz jak problem ma i on, to oczekuje że ktoś mu pomoże go rozwiązać za darmo.

gastronomia

by ~ammy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
24 26

No i teraz koleś bez kasy i mieszkańcy z hałasem i syfem, istne lose-lose situation.

Odpowiedz
avatar shpack
10 10

@Michail Dokładnie to samo pomyślałem:)

Odpowiedz
avatar gawronek
20 20

Ja na miejscu mieszkańców jednak bym się dogadał z właścicielem lokalu w myśl zasady że wróg mojego wroga (czyli kebsa) jest moim przyjacielem. Jednak potencjalny spokój byłby dla mnie ważniejszy niż urażona duma za poprzedni brak reakcji.

Odpowiedz
avatar Jorn
8 8

@gawronek: Zwłaszcza, że poprzedni brak efektów nie musiał oznaczać braku reakcji. Właściciel lokalu nie może sobie tak po prostu nakazać najemcy zamykania interesu o 22:00, jeśli nie bylo wcześniej takiego zapisu w umowie. Tu potrzebna była renegocjacja i być może kebabiarz nie był skłonny do współpracy, albo zażądał w zamian takiej obnizki czynszu, na jaką wynajmujący nie chciał się zgodzić.

Odpowiedz
avatar majkaf
7 11

Miałam bardzo podobną sytuację. W gminie działał przychodnia. Chociaż działała to za dużo powiedziane. Mieszkańcy chodzili do wójta ze skargami, ale nic nie mogli uzyskać, a do lekarza dostać się też nie mogli. Ale kiedy syn wójta prawie przekręcił się na Covid, ponieważ lekarz z przychodni zlekceważył temat na forum gminy pojawiła się prośba, żeby składać skargi, aby wójt miał podstawę do wcześniejszego rozwiązania umowy najmu lokalu w którym mieści się przychodnia. Odpowiedzi mieszkańców na forów były w podobnym tonie, jak w opowieści.

Odpowiedz
avatar sanuspg
15 15

Czyli wolicie cierpieć dalej, niż przełknąć dumę i mieć ciszę i spokój?

Odpowiedz
avatar m_m_m
-5 13

@sanuspg: Współpraca z aspołecznym typem w tej sytuacji oznacza nagrodę dla niego. A to cierpienie nie sądzę żeby było długie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 7

Znajoma mojej mamy pracowała w biurze znajdującym się nad kebabem. Oprócz hałasu i smrodu, były też szczury i karaluchy.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
1 13

Ale to jest januszowo-grażyńska, zamordystyczna i komusza mentalność, żeby prześladować właściciela kebaba za to, że jego klienci zakłócają spokój. Właściciel lokalu nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to, co robią jego klienci. PS: A jak nie płaci za wynajem, to czemu właściciel nie może go wywalić? Przecież przy lokalach gospodarczych nie jest tak jak przy mieszkalnych, że nie można wyrzucić najemcy.

Odpowiedz
avatar Grav
5 5

@HelikopterAugusto: Wspólnota mieszkaniowa może zmusić właściciela lokalu do licytacji tegoż, jeśli najemcy są problematyczni a wspólnota udowodni, że właściciel nic z tym faktem, mimo skarg, nie robił. Nie jestem pewien, czy odnosi się to też do lokali usługowych.

Odpowiedz
avatar Etincelle
4 6

@HelikopterAugusto: "Prześladować" to może za duże słowo, ale z kim mają walczyć? Z klientami? W jaki sposób, jeśli ci się zmieniają?

Odpowiedz
avatar Michail
-1 1

@HelikopterAugusto: Nikt nie nęka właściciela kebaba tylko są prowadzone rozmowy z właścicielem lokalu. Czytanie bez emocji polecam.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
9 9

Na złość mamie odmrożę sobie uszy.

Odpowiedz
avatar janhalb
6 10

Januszyzm z obu stron, niestety. Z jednej strony pan właściciel, który palcem nie kiwnie, bo mu kasa leci - klasyka. Z drugiej jednak typowa postawa typu "na złość mamie uszy sobie odmrożę": sytuacja się zmieniła i w stosunkowo prosty sposób można się pozbyć problemu, ale nie: jak on nie chciał, to my mu teraz pokażemy, choć z tego powodu przez kolejne pół roku czy rok nie będziemy mogli spać. Możemy pocierpieć, byle temu draniowi nie pomóc… Jakież do polskie…

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 9

Opowiem tę historię inaczej. Na parterze pewnego budynku mieszkalnego funkcjonuje sobie "kebeb". Działalność lokalu jest uciążliwa dla mieszkańców bloku, gdyż klienci "kebaba" szczają, śmiecą i drą mordy po nocy. Zatem, lokatorzy zaczynają intensywną i agresywną, choć całkowicie nieskuteczną, walkę z najemcą "kebabowni". Walki zaprzestają, gdyż zostają skutecznie zastraszeni i zaczynają się bać. Toteż dochodzą do wniosku, że problemem należy przerzucić na barki właściciela lokalu, niech to on się teraz boi. Nie do końca wiadomo, na czym jego interwencja miałaby polegać, ale pewnie powinien zbierać śmieci i butelki, wycierać mocz i "agresywnie" uciszać klientelę "kebaba" zakłócającą mir domowy. Nagabywany kilkukrotnie właściciel twierdzi, co prawda, że podejmował kroki w celu polubownego rozwiązania problemu, ale mieszkańcy mu nie wierzą, wygodnie zapominając, że ich wcześniejsze interwencje również wielkie gówno dały, oprócz wysmarowania jednych drzwi podejrzaną substancją. Prawdopodobnie mają gdzieś to, że właściciel niewiele może (nawet gdyby bardzo chciał), o ile najemca wywiązuje się z umowy, regularnie czynsz płaci, a handluje jadłem, nie wódą. Pewnie też nic ich nie obchodzi, że właściciel również ma prawo martwić się o stan własnych drzwi w chałupie (tudzież w samochodzie), a najemca grzeczne prośby może sobie zlewać gorącym sikiem - jednocześnie obiecując poprawę. Aliści - pojawia się światełko w tunelu, bo najemca zaczyna zalegać z czynszem i można próbować wywalić go z lokalu. Tu właściciel liczy na wsparcie społeczności blokowej, ale społeczność staje okoniem i pokazuje mu wała. Niech się, fiut jeden, dalej sam buja z problemem, społeczność palcem nie kiwnie. Boi się. Lokatorzy jeszcze chętnie pocierpią ile tam będzie trzeba, byle właściciel dostał solidnie po kieszeni, skoro wcześniej nie potrafił najemcy wziąć za fraki i wyciepnąć z interesu na zbity pysk - choć, prawdopodobnie, nie miał ku temu większych podstaw. Teraz - mógłby mieć. Ale... takiego wała! Że wspólnota interesów? Interes pana właściciela lokalu - mieszkańców bloku nic nie obchodzi. Krótko mówiąc, dupę poparzę - w pokrzywy nasram.

Odpowiedz
avatar Error505
4 4

Czy właściciel jest OK czy nie to problem i tak jest mieszkańców i to oni są zainteresowani rozwiązaniem. Nadarza się okazja to trzeba ją wykorzystać. Np. Pomóc właścicielowi pozbyć się kaebaba ale w zamian w formie umowy ustalić na jakich warunkach będzie wynajmował swój lokal.

Odpowiedz
avatar timka
1 3

Po pierwsze co to jest za blok, że bez zgody wspólnoty została założona działalność gastronomiczna tam? Po drugie dlaczego nie dzwoniliscie na policje skoro od 22 obowiązuje cisza nocna? A poza tym nawet przed 22 to jeśli klienci zachowują się skandalicznie, to się wzywa policje na nich za zakłócanie miru domowego. Serio nie mam pojęcia kto na takie rzeczy wydaje zgody nie wyobrażam sobie by na osiedlu, w któyrms bloku otworzyli lokal gastronomiczny, owszem była kiedyś apteka ale miała osobne wejście z drugiej strony bloku no i otwarta była do 18

Odpowiedz
avatar siderius93
2 2

@timka: Bo pojęcie ciszy nocnej nie jest prawnie uregulowane. To pojęcie zwyczajowe.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

@timka: spraw polega właśnie na tym, że zgoda została wydana , dawno temu i nie do końca na to co w efekcie się rozwinęło, a ci którzy protestowali, zostali "zastraszeni uprzednio. @siderius93: przerobiłem dziesiątki wspólnot i spółdzielni i jest praktyką powszechna definiowanie cidzy nocnej w ich regulaminach od 22do6, a czasu bez intensywnego hałasu lub hałasów remontowych od 20do 8 zatem o ile przepisy ogólne tego nie definiują , to jest prawie pewne że regulaminy już tak.

Odpowiedz
Udostępnij