Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zauważyłem, że od pewnego czasu w Polsce upowszechnia się postawa tzw. "milczącej…

Zauważyłem, że od pewnego czasu w Polsce upowszechnia się postawa tzw. "milczącej agresji", tj. nagłego zerwania kontaktu oraz ignorowania prób ponownego nawiązania go nawet w błahych sprawach - często po umówieniu się w danej kwestii.

Znam przykład młodej farmaceutki, która z pracy "zwolniła się" po prostu nie przychodząc i ignorując telefony oraz SMS z pytaniem o pojawienie się. Właścicielka apteki spotkała ją później niepodziewanie... W aptece obok swojego domu. Sama praca była natomiast typowym przykładem w tej branży - bez żadnych patologii.

Wielokrotnie doświadczyłem też tego na OLX: Ktoś umawia się ze mną na transakcję live, a potem nie przychodzi na miejsce spotkania i naturalnie nie odpowiada na wszelkie próby skontaktowania się. Wyrobiłem sobie z tego względu nawyk upewniania się tuż przed spotkaniem, że to na pewno nastąpi. W ca. 8/10 sytuacji nie dostaję żadnej odpowiedzi (dzięki czemu nie fatyguję się specjalnie na miejsce spotkania).

Przykłady można wymieniać w nieskończoność - wszystkie łączy jedno: ktoś umawia się na coś, jest pewien etc., po czym... Kontakt urywa się.

Z czego to wynika? Czy takim problemem jest przesłanie prostej informacji "Wie Pan / wiesz, jednak chciał(a)bym zrezygnować"...?

by normalnyCzlowiek123
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ja_2
12 12

Mnie też to wkurza na max. Szczególnie gdy zerwanie kontaktu jest niemal w połowie rozmowy /sprawy i bez żadnych przyczyn. Zwykłe gówniarstwo i brak wychowania wspierane przez wirtualność i (czasami pozorną) anonimowość. + nieumiejętność wysławiania się + bezkryczność i wychowanie w poczuci "idealności własnej" + w takiej informacji o końcu kontaktu trzeba byłoby użyć i słowa "przepraszam" i przyznania się do jakieś przyczyny po swojej stronie. A to nie do pomyślenia przecież ...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2021 o 19:15

avatar Xynthia
3 5

@ja_2: podam ci przykład sytuacji, kiedy nie było najmniejszej potrzeby użycia słowa "przepraszam": Sprzedaję coś na grupie na fb. Milion chętnych, więc kolejnych grzecznie informuję, że "coś" jest zarezerwowane, jeśli sytuacja się zmieni, dam znać. Pani od rezerwacji oczywiście umilkła, więc po kilku dniach piszę do kolejnej chętnej osoby, że "coś" znowu dostępne. Wiadomość wyświetlona i... cisza. I tak jeszcze dwie kolejne osoby. Naprawdę tak trudno napisać "nie jestem już zainteresowana"??? "Przepraszam" tu niepotrzebne.

Odpowiedz
avatar Bryanka
11 11

Nie tylko w Polsce. Kilka razy mieliśmy taką sytuację w pracy np. gość, który już u nas kupował, wybrał konkretne drzewa, odstawiliśmy to wszystko na bok. Wyszło tego wszystkiego z tonę. Powiedział, że zadzwoni i opłaci w dzień dostawy. Nie ma problemu, już wcześniej tak z klientami robiliśmy i było ok. Rano chłopcy pytają się czy ładować na dostawczaka. Dzwonię do gościa i odbijam się od poczty głosowej. Dzwonię do jego głównego ogrodnika, a ten odrzuca połączenia. Słuch po kliencie zaginął, a wszystko co dla niego wystawiliśmy, musieliśmy odstawić na miejsca.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

To ma nawet swoją nazwę - ghosting. Absolutnie piekielne i nie powinno być tolerowane.

Odpowiedz
avatar ja_2
5 9

@78FS: "prawie" bo ghosting odnosi się do randkowania. A np. zarówno w historii jak i moim komentarzu chodziło o standardowe kontakty, czy wręcz służbowe. Być może jest to efekt rozszerzenia tego typu zachowań na inne sfery życia (w sumie to pokolenie wchodzi właśnie na rynek pracy i powiela gówniarskie zachowania też służbowo).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2021 o 0:13

avatar ja_2
1 7

@78FS: Dałem "plusika" za nazwanie, nawet jeżeli jest nie do końca tym. "Prawie", bo ghosting odnosi się do randkowania. A np. zarówno w historii jak i moim komentarzu chodziło o standardowe kontakty, czy wręcz służbowe. Ghosting, icing, simmering. Nie lubię nazw typu "ing", przypomina to "kucing" (patrz. Halama :). Ale nie dorobiliśmy się chyba jeszcze polskiej nazwy (poza egoizmem i egozentryzmem tak wielkimi, że zabijającyi resztki empatii i wglądu w siebie. Być może jest to efekt rozszerzenia tego typu zachowań na inne sfery życia (w sumie to pokolenie wchodzi właśnie na rynek pracy i powiela gówniarskie zachowania też służbowo).

Odpowiedz
avatar Crannberry
9 9

@ja_2: Termin "ghosting" ma już około 20 lat i na początku faktycznie odnosił się do randkowania, jednak w ostatniej dekadzie znaczenie poszerzyło się o relacje koleżeńskie, rodzinne czy biznesowe. Przykre jest to, ze niestety nie jest to kwestia "tego pokolenia", bo manewr ten stosują nawet obecni 50-latkowie, że nie wspomnę o 40-latkach, którzy stosują go masowo.

Odpowiedz
avatar ZawszeRacja
-2 2

@78FS: Jest to zachowanie nieprzyjemne z punktu widzenia odbiorcy, ale nie nazwałbym go piekielnym i nie zakazałbym jego tolerowania. Powodów jego zastosowania jest wiele - lenistwo, tchórzostwo, brak szacunku/pogarda/nienawiść w kierunku odbiorcy itd.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
1 1

@78FS: to ma wiele nazw, ale większość niecenzuralnych.

Odpowiedz
avatar Fahren
3 5

Taka ciekawostka - Chciałem kupić COŚ. Cena pasuje, szczegóły pasują, "to gdzie mogę podjechać i kupić?" Blokada

Odpowiedz
avatar ToTylkoMojaOpinia
2 2

@Fahren Dokładnie tak. Dzień dobry chciałam z odbiorem osobistym. Już sprzedane, wyjechałem, mam tyfusa (cokolwiek). Tydzień później ogłoszenie nadal wisi. Z drugiego konta pisząc otrzymuję informacje, że aktualne.

Odpowiedz
avatar Michail
1 1

@ToTylkoMojaOpinia: Może ktoś nie chciał odbioru osobistego.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
4 4

@Fahren: dokładnie tak jak @Michail pisze, chodzi pewnie o to, że ktoś ma bubla do sprzedania i chce go opchnąć przez wysyłkę. Jakbyś obejrzał, to pewnie odkryłbyś usterki i negocjował cenę albo całkiem zrezygnował, a to sprzedawcy nie na rękę. Jednak co odwala kupującym, że rezygnują bez słowa pożegnania, to naprawdę nie wiem. Jest możliwość wystawić kupującemu na allegro czy gdzieś opinię? Na ebayu to jest. Jak delikwent takie coś odwala, dostaje minusa. Często z tego korzystam. Jak coś sprzedaję i mam kilku chętnych, to umawiam się w pierwszej kolejności z tymi, którzy mają dobre opinie.

Odpowiedz
avatar Fahren
1 1

@clockworkbeast: Tym COSiem było łóżko - trochę duże jak na wysyłkę w tym samym mieście

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 3

Chyba wielu osobom się wydaje, że jak przestaną obierać telefonu, litów, w tym e-maili, czy w ogóle przestana się kontaktować, to problem (zakładając, że był/jest jakikolwiek problem) magicznie zniknie.

Odpowiedz
avatar ja_2
0 0

@rodzynek2: może to wyparcie, a może coś na kształt dziecięcego egocentryzmu? ;D

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 8

Problem w tym, że takie zerwanie kontaktu zwykle działa, podczas gdy np stwierdzenie "nie, jednak mi ta oferta nie odpowiada" sprawia że rozmówca potrafi być nachalny. Np dostałem sms z ofertą kredytu na RRSO 13%, zadzwoń. Przydałby mi się, to zadzwoniłem. I dostałem ofertę o RRSO ok 30%. To mówię, że nie. I się zaczyna dopytywanie, a może rata za duża, a może to zmienić, a może tamto, i nie dociera że to nie jest ta oferta o którą dzwoniłem najwyraźniej. Trzeba było się rozłączyć. Następnym razem rozłączę się od razu, nawet nie próbując tłumaczyć, bo szkoda mojego czasu.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 3

Obawa przed konfrontacją. Jedyne, co mnie dziwi, że można ot tak przestać chodzić do pracy, gdy ma się umowę o pracę... (no bo w aptece raczej nie można mieć zlecenia).

Odpowiedz
avatar mama_muminka
5 5

Przecież za niestawienie się w pracy jest dyscyplinarka. To jest potem w świadectwie pracy. Bardzo głupi pomysł. Więc albo ściema, albo pani farmaceutka miała umowę zlecenie tam gdzie powinna mieć umowę o pracy. A wtedy już twierdzenie o tym, że miejsce pracy nie było patologicznie lekko blednie :)

Odpowiedz
avatar lucy1980
2 2

UK - kilka tygodni temu kolezanka wypatrzyla stol na marketplace, dogadala sie ze sprzedajacym, ze podjedzie po stol za 2 czy 3 dni w piatek wieczorem. Jemu pasowalo, wiec wszystko ustalone. Mialam jechac z nia jako pomoc i wsparcie - konczylam tego dnia prace o 20ej, wiec wczesniej sie nie dalo. Kolo 20ej kumpela pisze, ze chyba nigdzie nie jedziemy, bo dobija sie do goscia o adres i cisza - nawet nie odczytuje wiadomosci.Odezwal sie kolo 22ej, ze przeprasza ale musial zostac dluzej w pracy i zaprasza w sobote.Ja w sobote w pracy do 23ej wiec mi nie pasowalo, a ona sama jechac nie chciala, bo to jednak strach.Umowila sie z gosciem na niedziele pozne popoludnie. W miedzy czasie koles zagail, czy mogla by wplacic 20-25 funtow zadatku, to on by byl pewien, ze kumpela wezmie ten stol. Kolezanka na to nie poszla, ale obiecala, ze na 1000% bedzie w niedziele najpozniej o 19ej. Dostala adres, zgarnela mnie z pracy i jedziemy do miasteczka obok po ten stol. 10min wczesniej gosc sie upewnial, czy napewno bedziemy i dostal wiadomosc, ze tak, ze juz wyjezdzamy i za 20-30min max bedziemy.Dojechalysmy na miejsce, tzn nawigacja nam pokazuje, ze dotarlysmy, ale wokolo ciemne krete uliczki, deszcz pada, nic nie widac - nie mamy bladego pojecia ktory to dom, bo zadnej numeracji na plotach nie ma. Sprawdzamy adres na nawigacji i kumpela mowi, ze cos zle nas poprowadzilo - musimy objechac osiedle i zajechac od drugiej strony, wiec ruszamy naokolo.Wkoncu dojezdzamy, znajdujemy wlasciwy dom, pukamy, otwiera nam kobita i mowi, ze stolu nie sprzedaje, wiec kumpela pokazuje jej rozmowe z gosciem i okazuje sie ze to jej syn i on faktycznie mieszka tam gdzie trafilysmy za 1. razem, a ten drugi adres to podal kolezance, jakby chciala odebrac stol w sobote - mial go zawiesc do matki, bo on szedl na impreze. Przeprosilysmy kobite za pomylke i poprosilysmy, zeby synowi przekazala, ze juz jedziemy, ze sie poprostu zgubilysmy i nie moglysmy znalezc nr domu pod 1. adresem - okazalo sie, ze mialysmy szukac flatu/mieszkania w budynku, a nie wolnostojacego domku... ale o tym gosc wogole nie poinformowal....wrocilysmy pod 1. adres, znalazlysmy blok, dzwonimy domofonem. Cisza, w oknach ciemno. Kumpela dzwoni do goscia - ten nie odbiera, nie odczytuje wiadomosci.Kumpela mysli, ze nie ma zasiegu bo wiadomosci nie dochodza, ale mnie cos tknelo i mowie jej, zeby weszla na profil faceta. Profil zniknal. Ja sprawdzam na swoim telefonie i widze jego profil - gosc zablokowal kolezanke. Doszlysmy do wniosku, ze sprzedal stol wczesniej czy nawet zaraz przed naszym przyjazdem i nawet nie raczyl napisac - sorry, sprzedane, tylko zablokowal.A wystarczylo wczesniej kumpeli napisac, ze kto pierwszy ten lepszy albo ze poprostu ktos inny tez jedzie po ten stol.I podajac adres, dac rowniez info, ze to mieszkanie w malym bloku, a nie w domku - wtedy bysmy wiedzialy czego szukamy.

Odpowiedz
Udostępnij